Dziesiąte piwo z browaru kontraktowego (choć po prawdzie to nie tylko) Revelation Cat. Sporo. Nie odzwierciedla ta liczba mojej faktycznej fascynacji tym podmiotem, a z tego tylko wynika, że uwiodły mnie niemal bezkrytyczne rekomendacje takiego jednego pana, który to się generalnie zna i od razu wziąłem sporo tego. Po starcie zapowiadającym rzeczywiście coś rewelacyjnego nadeszło pasmo niedosytów i nawet rozczarowań. Dziś może przełamanie - na to piwo czekam najgoręcej ze wszystkich pozostałych, bo może być najbardziej goryczkowym, jakie w życiu piłem. Imperialne IPA o aż 13% zawartości alkoholu - pijałem już nawet mocniejsze, ale żadne nie było kategorycznie nastawione na goryczkę, chmielowość. To jest.
Piwo: Hop Animal Double Double IPA
Kraj: Wielka Brytania (Anglia) - warzone przez włoski browar kontraktowy
Region: South East England
Region: South East England
Miasto: Ramsgate
Browar: Ramsgate Brewery (Revelation Cat)
Produkowane od: 2012
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 13%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Opakowanie
Opakowanie
Wyjątkowo fajna etykieta z sugestywnym wizerunkiem chmielowego potwora-kałamarnicy. Revelation Cat mógł umieścić piwo równie dobrze w serii imperialnej, ale, co zrozumiałe, trafiło do chmielowej. Jak przekonuje etykieta, ilość IBU ma być poza wszelkimi wyobrażeniami. Mam nadzieję! Niestety goły kapsel, niecodzienność na butelkach RC z Anglii.
8,5/10
Barwa
Intrygująca, ciemnobursztynowa, bardzo mocne zmętnienie, a jednak pod mocnym światłem zdradza piwo przepiękne, rubinowo-miedziane przebłyski.
4/5
Piana
Bardzo mało obfita i również z trwałością ma problemy, ale pierścień i resztki na tafli co nieco się utrzymują.
1,5/5
Zapach
Typowy zapach mocnego IIPA, czyli całkowicie ogarnięty przez chmiel, który układa bukiet ciężki i owocowy; przede wszystkim ogrom truskawek, bardzo słodkich, do tego troszkę jagód, ale te truskawki zupełnie dominują; w małych ilościach intrygujący i zachęcający, ale przy zbytnim skupieniu wiązki zapachu zaczynają się dziać mało przyjemne rzeczy. Ogólnie solidny, ale jakby bardzo brakowało mu świeżości.
6/10
Smak
Na początku dostajemy fajną, słodką, owocową słodowość, a później już im dalej, tym bardziej chmielowo - nie da się jednak powiedzieć, żeby naprawdę miażdżąco. Goryczka jest oczywiście bardzo wysoka, ale nijak się ma do hucznych zapowiedzi; przyjemne, ale bez rewelacji, najciekawiej zaczyna się dziać na finiszu, łączącym typowy, ziołowy chmiel z akcentami karmelu; mimo wszystko za ciężkie, alkohol ukrywa przyzwoicie, ale ogólną ciężkość nie.
6,5/10
Tekstura
Nie pomaga - wysycenie jest jeszcze w miarę, ale piwo jest nieprzyjemnie za gęste.
2,5/5
5.5/10
Jedno z największych, o ile nie największe rozczarowanie, odkąd prowadzę bloga (może poza zniszczonymi wspomnieniami o pierwszych minimalnie niesztampowych piwach, jakie piłem, koźlaku i porterze z Ambera). Piwo, którego nie nazwę co prawda złym, ale kompletnie nietrafionym. 6,18/10 w przypadku piwa z górnej półki cenowej stricte rzemieślniczego browaru to po prostu porażka. Może po prostu IPA nie jest stworzone do takiego woltażu, ale z drugiej strony prawie trzykrotnie mocniejsze Watt Dickie z BrewDoga znacznie lepiej się zaprezentowało. Revelation Cat ma szczęście, że ex ante uznałem go za jednostkę wybitną, bo po tym epizodzie chyba na jakiś czas bym się z nim rozstał, a tak cztery piwa jeszcze na pewno się pojawią, no bo je mam.
8,5/10
Barwa
Intrygująca, ciemnobursztynowa, bardzo mocne zmętnienie, a jednak pod mocnym światłem zdradza piwo przepiękne, rubinowo-miedziane przebłyski.
4/5
Piana
Bardzo mało obfita i również z trwałością ma problemy, ale pierścień i resztki na tafli co nieco się utrzymują.
1,5/5
Zapach
Typowy zapach mocnego IIPA, czyli całkowicie ogarnięty przez chmiel, który układa bukiet ciężki i owocowy; przede wszystkim ogrom truskawek, bardzo słodkich, do tego troszkę jagód, ale te truskawki zupełnie dominują; w małych ilościach intrygujący i zachęcający, ale przy zbytnim skupieniu wiązki zapachu zaczynają się dziać mało przyjemne rzeczy. Ogólnie solidny, ale jakby bardzo brakowało mu świeżości.
6/10
Smak
Na początku dostajemy fajną, słodką, owocową słodowość, a później już im dalej, tym bardziej chmielowo - nie da się jednak powiedzieć, żeby naprawdę miażdżąco. Goryczka jest oczywiście bardzo wysoka, ale nijak się ma do hucznych zapowiedzi; przyjemne, ale bez rewelacji, najciekawiej zaczyna się dziać na finiszu, łączącym typowy, ziołowy chmiel z akcentami karmelu; mimo wszystko za ciężkie, alkohol ukrywa przyzwoicie, ale ogólną ciężkość nie.
6,5/10
Tekstura
Nie pomaga - wysycenie jest jeszcze w miarę, ale piwo jest nieprzyjemnie za gęste.
2,5/5
5.5/10
Jedno z największych, o ile nie największe rozczarowanie, odkąd prowadzę bloga (może poza zniszczonymi wspomnieniami o pierwszych minimalnie niesztampowych piwach, jakie piłem, koźlaku i porterze z Ambera). Piwo, którego nie nazwę co prawda złym, ale kompletnie nietrafionym. 6,18/10 w przypadku piwa z górnej półki cenowej stricte rzemieślniczego browaru to po prostu porażka. Może po prostu IPA nie jest stworzone do takiego woltażu, ale z drugiej strony prawie trzykrotnie mocniejsze Watt Dickie z BrewDoga znacznie lepiej się zaprezentowało. Revelation Cat ma szczęście, że ex ante uznałem go za jednostkę wybitną, bo po tym epizodzie chyba na jakiś czas bym się z nim rozstał, a tak cztery piwa jeszcze na pewno się pojawią, no bo je mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz