czwartek, 29 września 2016

AleBrowar (Gościszewo): Roo Ride

Ostatnio nowe piwo z AleBrowaru recenzowałem w listopadzie. Ta spora przerwa nie była bynajmniej podyktowana moją niechęcią do AB - mam do nich ogromną chęć, wciąż bardzo sobie cenię tego kontraktowca, tylko po prostu strasznie zbastowali z premierami. Jeśli ma to służyć dopracowywaniu dotychczasowych piw i nastawieniu na powtarzalność warek, to super. Tak czy inaczej ostatnio AleBrowar wreszcie wrzucił parę nowych rzeczy na rynek i czas się z nimi zapoznać.W przypadku poprzedniego piwa, Last Cut, AB określił je mianem American Golden Ale, a ja powiedziałem, że to jest AIPA. Teraz chcą mi wmówić, że to sesssion IPA, a ja mówię, że to APA. No sorry. 3,1%, 40 IBU - z której strony to jest IPA? No chyba z żadnej. Najważniejsze jednak, żeby było po prostu dobre. AleBrowar nie poszedł w taki radykalizm co Kormoran, ale i tak bardzo się cieszę, że tak słabe piwa powstają.

Informacje ogólne:
Piwo: Roo Ride
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Gościszewo
Browar: Gościszewo (AleBrowar)
Styl: amerykańskie pale ale
Alkohol: 3,1%
Ekstrakt: 9%
Objętość: 500 ml
Warka: do 31.10.2016 r.
Cena: 7,30 zł

Opakowanie
AleBrowar zmienił krój etykiet po raz kolejny. No i szkoda - ta poprzednia seria bardziej mi się podobała. Ale ta też jest świetna. I nowy kapsel.
8,5/10


Barwa
Jasne złoto, niemal słomka, mocno zmętnione - fajne.
4/5

Piana
Niezbyt obfita, za to gęsta i przyzwoicie trwała. Pięknie oblepia szkło.
3,5/5

Zapach
Piękny, świeży, cytrusowo-żywiczno-ziołowy chmiel, przede wszystkim grejpfrutowy i cytrynowy. Przełamuje to bardzo przyjemna, trochę ziemista nuta słodowa, taka brytyjska. Świetny, mega intensywny jak na tak niski ekstrakt.
8,5/10

Smak
Ogarnięte przez chmiel w bardzo przyjemny sposób. Trochę ziołowości, żywicy i cytrusów i mocno odczuwalna, bardzo szlachetna goryczka. Lekka kontra słodowa też się znajdzie, choć ogólnie jest totalnie wytrawne. Proste, ale dzięki chmielowi barwne i w efekcie wybitnie przyjemne piwo.
8,5/10

Tekstura
Nieco za dużo gazu.
4/5

7.5/10

Piękne APA i uwaga - najlepsze piwo poniżej 3,8%, jakie piłem w życiu. Nie wiem, skąd narzekania na męczącą goryczkę - superancka właśnie jest, a nie jestem jakimś wielkim hopheadem. Mogę się nie zgadzać z AleBrowarem co do klasyfikacji stylowej ich piw, ale najważniejsze, że bardzo mi smakują.

środa, 28 września 2016

Maryensztadt: Warszawsko-wiedeński

Dzięki mojej wspaniałej M. mam okazję zapoznać się z twórczością nieznanego mi dotąd browaru z Polski, a jednocześnie dodać do statystyk jeszcze jednego zawsze cennego, bo rzadkiego, lagera wiedeńskiego. Maryensztadt to bardzo młody browar z ciekawą historią. Zaczynał jako browar kontraktowy, zgodnie z nazwą przywiązany do Mariensztatu, części warszawskiego Śródmieścia, najstarszego osiedla stolicy. Właściciele marzyli o browarze restauracyjnym w tej dzielnicy, niestety przez brak przychylności urzędników nie dało rady i musieli zadowolić się browarem w Zwoleniu, małej miejscowości 100 kilometrów w linii prostej od Warszawy.

Informacje ogólne:
Piwo: Warszawsko-wiedeński
Kraj: Polska
Województwo: mazowieckie
Miasto: Zwoleń
Browar: Maryensztadt
Styl: lager wiedeński
Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 13%
Objętość: 500 ml
Warka: do 30.10.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Bardzo gustowna, wręcz klimatyczna etykieta. 
8,5/10



 
Barwa
Piękny bursztyn, klarowne.
4,5/5

Piana
Dobra. Średnia gęstość, ale jest bardzo obfita i solidnie trwała.
3,5/5

Zapach
Najpierw buchnęło chyba najbardziej zacierowym aromatem, z jakim się spotkałem w gotowym piwie. Później zaczęło konsekwentnie dążyć w stronę nut klasycznego lagera wiedeńskiego - karmel, przypalenizna, owoce (czerwone jabłka), cukier, drewno cedrowe. Lekkie nuty chmielowe. Wcale ładny.
7,5/10

Smak
Podobny do zapachu, tylko bez zacieru. Bardzo przyjemne piwo, nastawione na słód ze szczyptą chmielu - karmelowe, przypalone, tostowe. Intensywny finisz jak na niezbyt mocnego lagera. Klasyczny, bardzo dobry lager wiedeński.
7,5/10

Tekstura
Nieco za niskie wysycenie.
4/5

7.0/10

Bardzo dobry lager wiedeński, bez fajerwerków, ale w tym stylu ciężko uzyskać fajerwerki, wiadomo. Za sam fakt, że browar podjął się tego niedocenianego stylu i zrobił to tak dobrze, chętnie dam mu kolejną szansę. 

wtorek, 27 września 2016

Pinta (Browar na Jurze): Brett IPA

To nie pierwszy raz, kiedy Pinta poszła w bretty. Pierwszy natomiast, kiedy władowała bretty w butelki. Na Table Bretta się nie załapałem, Brett IPA więc tym bardziej nie mogłem odpuścić. Połączenie unikalne - miałem już okazję recenzować 133 India Pale Ale (a pić jeszcze więcej), ale w żadnym z tego co pamiętam brettanomyces nie było. Piwo podchodzi nawet pod imperialne IPA, choć wysoka zawartość alkoholu wynika też wyraźnie z mocnego odfermentowania.

Informacje ogólne:
Piwo: Brett IPA
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: wild India Pale Ale
Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: 15,1%
Objętość: 500 ml
Warka: do 28.10.2016 r.
Cena: 7,90 zł

Opakowanie
Wyjątkowo wyróżniające się w ofercie Pinty, ale i moim zdaniem jedno z mniej udanych.
8,5/10


 
Barwa
Bardzo jasne złoto, bardzo zmętnione, super.
4,5/5
 
Piana
Niemalże idealna.
4,5/5
 
Zapach
Tak jak w temacie. Połączenie przepięknego aromatu chmielowego - cytrusy, cytrusy, cytrusy - z intensywnymi nutami brettów i odrobiną słodu. Intensywnymi, ale i łagodnymi, to znaczy raczej saisonowa wieś niż lambikowa stajnia. Tak czy inaczej świetnie się to komponuje z chmielem i daje aromat piękny i rześki.
9/10
 
Smak
Dużo wszystkiego - chmielu, słodu, brettów. A jednak dużo mniej satysfakcjonujący niż zapach. Chmiel czuć zwłaszcza w palecie aromatycznej, ale już goryczki mi mocno brakuje, piwo jest bardzo dobre, ale odrobinę mulące.
7,5/10
 
Tekstura
Trochę za gęste i trochę za mało gazowane.
3/5

7.0/10

Bardzo dobre piwo, właściwie wypełniające to, co zapowiada, choć od Pinty oczekuję trochę więcej. Po fantastycznym aromacie nastąpił nie do końca satysfakcjonujący smak, w którym zabrakło mi jednak goryczki. Mimo oryginalnej koncepcji chyba nie zapamiętam go nad długo.

poniedziałek, 26 września 2016

Baladin: Xyauyù Kentucky 2011

Trzecie spotkanie z hiperekskluzywnymi piwami z Birrificio Baladin, drugie spotkanie z serią Xyauyù. Xyauyù Fumè było jednym z najlepszych piw mojego życia, Terre 2010 również - nie da się ukryć, że mam gigantyczne oczekiwania. Można by się domyślać po nazwie, że tym razem wspaniałe barleywine trafiło do beczki po bourbonie - otóż nie! Kentucky nie odwołuje się do bourbonu, a do szlachetnego tytoniu o nazwie Kentucky, uprawianego w tym stanie od początku XVIII wieku (dziś nie tylko tam, a między innymi również we Włoszech), z którym to piwo leżakowało w dębowej beczce bez przeszłości. Tytoń Teo Musso pozyskał z farmy Giancarlo Guzzo w regionie Veneto, farmy zarządzanej od wielu pokoleń przez jedną rodzinę.

Informacje ogólne:
Piwo: Xyauyù Kentucky 2011
Kraj: Włochy
Region: Piemont
Miasto: Piozzo
Browar: Birrificio Baladin
Styl: angielskie barleywine
Alkohol: 14%
Ekstrakt: 36%
Objętość: 500 ml
Warka: rocznik 2011
Cena: brak danych

Opakowanie
Co tu dużo mówić, z czymś takim się jeszcze nigdy nie spotkałem i pewnie za prędko drugi raz nie spotkam. Przepiękna jak zawsze w tej serii butelka tym razem opakowana jest nie w blaszaną tubę, a w coś jeszcze lepszego - prawdziwą drewnianą skrzynię, wyłożoną w środku płóciennym materiałem. Ja pieprzę. Bezdyskusyjnie najlepiej opakowane piwo, z jakim się spotkałem. Pińcet na dziesięć.
10/10

Barwa
Brunatno-miedziana, dość klarowne, jak ciemna brandy - piękność.
5/5

Piana
Brak.
0/5

Zapach
Na pierwszym planie suszone i niesuszone owoce - śliwki, jabłka, gigantyczne ilości rodzynek. Karmel, wanilia, ziemistość, dąb, orzechy - i tytoń, bardzo wyraźny tytoń. Szlachetne nuty alkoholu, armaniakowe z lekka.
10/10

Smak
Gładkość tego trunku jest nieziemska. Zachowuje się tak łagodnie, jakby w ogóle nie było w nim alkoholu, a jednocześnie jest przepełniony smakiem. Orzechy, miód, karmel, jabłka, lekki dym, śliwki, rodzynki, drewno. Tytoń jest wyczuwalny, chociaż nie aż tak jak w zapachu. Słodkie bardzo, ale jest to niebiańska słodycz, nie muli. Długi, intensywny finisz. Eleganckie i rozkoszne.
9,5/10
 
Tekstura
Kompletnie bez gazu - minimalnie podbiłbym jeszcze gęstość.
4,5/5

9.0/10

Kto by się spodziewał - kolejne arcygenialne piwo. Mimo wszystko jak mam wybierać z tej dwójki na szybko, biorę Fumè, ale to praktycznie ten sam fenomenalny poziom. Tam smak był jeszcze doskonalszy, tutaj za to nie miałem prawie żadnych zastrzeżeń do tekstury. Unikalne przeżycie i po raz kolejny ściągam czapkę z głowy przed Teo Musso.

niedziela, 25 września 2016

Kingpin (Zarzecze): Aficionado

Na żadne piwo Kingpina tak niecierpliwie nie oczekiwałem, jak na Aficionado. Dość mocne ale na słodzie wędzonym torfem, uwarzone z kawą i wędzoną herbatą - brzmi jak coś, co spróbować muszę. I spróbowałem już w multitapie, nie wytrzymałem - było znakomite. Teraz musi tylko wytrzymać próbę butelki (Cajaneiro, też świetne z kranu, tej próby nie wytrzymało).

Informacje ogólne:
Piwo: Aficionado
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Kingpin)
Styl: wędzone
Dodatki: kawa, herbata Lapsang Souchong
Alkohol: 7%
Ekstrakt: 16,5%
Objętość: 500 ml
Warka: 1 (do 05.10.2016 r.)
Cena: brak danych

Opakowanie
Jedno z najlepszych Kingpina. 
9/10



Barwa
Ciemny bursztyn, bardzo mętne.
3,5/5
 
Piana
Obfita, o genialnej trwałości, pięknie oblepia szkło, utrzymuje się dość długo.
4,5/5
 
Zapach
Zdecydowanie dominuje wędzona herbata, dymna i ziołowa, spod niej wyłania się torf i słodkie chmielowe owoce, tytoń, ziemistość, trochę karmelu i biszkoptu, z czasem dołącza delikatna, słodka kawa; potężnie intensywny, przepiękny i oryginalny.
9,5/10

Smak
Bardziej zrównoważony - wędzona herbata oddaje trochę miejsca torfowi, a także dość słodkiej kawie, przewinie się nawet czekolada, a na finiszu wkracza bardzo wysoka, chmielowo-tytoniowa goryczka. Jest idealnie zbalansowane, pyszne i nieprzyzwoicie oryginalne. Wspaniałe piwo.
9,5/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4/5

9.0/10

Póki co moje piwo roku, nawet Kwas Epsilon nieznacznie z nim przegrywa. Co najlepsze, to nawet nie jest najlepsze piwo Kingpina, Phantom smakował mi jeszcze bardziej. Chylę czoła, panie Michale.

czwartek, 22 września 2016

Pinta (Browar na Jurze): American Barleywine Grand Prix

Barleywine to obok stoutu imperialnego ten styl, którego najbardziej brakuje w katalogu Pinty. To piwo raczej tego nie zmienia - nie jest przede wszystkim do końca piwem Pinty, tylko realizacją receptury zwycięzcy Warszawskiego Konkursu Piw Domowych, Łukasza Kubickiego. Notabene to ciekawe, że za tę realizację odpowiada... browar kontraktowy, którego głównym udziałem w procesie powstawania piwa jest przecież właśnie opracowywanie receptur! Rola Pinty, pomijając marketingową i dystrybucyjną, jest tu więc, no umówmy się, cokolwiek niewielka, a poza tym raczej nie wejdzie to piwo do stałej oferty kontraktowca. No i w końcu - trochę słabawe jest jak na BW. Wciąż ciężko nie być bardzo ciekawym, jak to wyszło, zwłaszcza że opinie bardzo różnorodne. Mój egzemplarz czekał na mnie prawie pół roku.

Informacje ogólne:
Piwo: American Barleywine Grand Prix
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: amerykańskie barleywine
Alkohol: 8,1%
Ekstrakt: 22%
Objętość: 500 ml
Warka: do 05.10.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Coś w nim jest, ale czegoś też w nim nie ma. Zbyt napaćkane, Pinta najlepiej wychodzi na tonowaniu swoich etykiet. Jak zwykle jednak potężny poziom merytoryczny.
8,5/10

 
Barwa
Jasny bursztyn, gigantyczne zmętnienie i wyjątkowo brzydkie kawałki osadu, słabo.
1,5/5
 
Piana
Niezbyt obfita, za to bardzo gęsta i o solidnej trwałości.
3/5
 
Zapach
Słodki, zaokrąglony - chmiel wchodzi w natychmiastową koalicję ze słodem i w sumie dają feerię aromatów nakierowanych głównie na czerwone owoce i trochę karmelu; jest też wyraźna nuta drewna. Może leciutki zmywacz do paznokci, ale wtapia się. Właściwie bardzo dobry, ale jakoś tak... nawet nie spróbował mnie rozwalić.
8/10
Smak
Lepszy niż zapach, tu naprawdę jest świetnie; bardzo dużo słodu i bardzo dużo chmielu, w kompozycji aromatycznej już dominuje ten pierwszy, przesunęła się z czerwonych owoców w stronę chleba, karmelu, zboża, owoców też jednak trochę zostaje, drewna też i to niemało (zwłaszcza jak na płatki), wchodzą też przyjemne landrynki. Chmiel wkracza na finiszu w postaci bardzo wysokiej, ale i bardzo szlachetnej goryczki, doskonale równoważącej się ze słodową słodyczą.
8,5/10
 
Tekstura
Baardzo fajne ciało, ale trochę za dużo gazu. 
4/5

7.0/10

Trochę batów spadło na to piwo, a ja nie wiem czemu, ale podejrzewam, że leżakowanie bardzo mu służy. Ludzie narzekali bowiem głównie na za duży alkohol i aldehyd octowy - alkohol w moim wyleżakowanym nieco egzemplarzu jest dobrze ukryty, jakieś reminiscencje aldehydu się przewijają, ale w sumie nie ma o czym mówić. Nie jest to barleywine wielkie, ale jest satysfakcjonujące.

środa, 21 września 2016

Kingpin (Zarzecze): Cajaneiro

Ostatnio dwa razy z rzędu Kingpin mnie rozczarował, teraz liczę na serię, która zamaże ten niesmak. Cajaneiro, session IPA z brazylijskimi owocami caja, miałem już okazję pić w pubie i smakowało mi to piwo bardzo a bardzo. Rozbieżność między pubem a butelką nie jest jednak rzadkością.

Informacje ogólne:
Piwo: Cajaneiro
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Kingpin)
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Dodatki: owoce caja
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 11,5%
Objętość: 500 ml
Warka: 1 (do 27.10.2016 r.)
Cena: brak danych

Opakowanie
Standardowy Kingpin w indiańskich klimatach.
8,5/10

 

Barwa
Mętne złoto, klasyka.
4/5
 
Piana
Bardzo obfita, trochę słabiej z gęstością i trwałością, ale też ok.
3,5/5
 
Zapach
Intensywna słodycz owoców tropikalnych - nie wiem jak smakuje caja, wyczuwam mango, liczi i trochę żywicy. Niestety dość szybko to chmielowo-owocowe piękno zostaje częściowo przysłonięte wadą, niebezpiecznie przypominającą DMS. Wciąż jest nieźle.
6,5/10
 
Smak
Dużo mniej słodyczy niż w aromacie, tutaj dominuje wysoka goryczka, która wydaje się pochodzić nie tylko od chmielu, ale i od gorzkich skórek jakichś owoców; piwo bardzo prostolinijne, surowe, kompletnie wytrawne - dysproporcja słodu i chmielu na korzyść tego drugiego faktycznie pozwala je nazwać sesyjnym IPA, a nie APA. Poza goryczką nie ma wiele do zaoferowania, ale goryczka jest bardzo przyjemna i nietypowa.
7/10

Tekstura
Trochę brakuje wysycenia.
4/5

6.0/10

No i trzecie rozczarowanie Kingpinem z rzędu. Nie jest to katastrofa, dramat, nie jest to nawet piwo złe czy przeciętne, ale po prostu od Kingpina sporo wymagam. Cajaneiro z butelki okazało się znacznie gorsze od lanego, przy wszędobylstwie swojego stylu jest absolutnie nie do powtórzenia. Mały kryzys jednego z moich ulubionych browarów kontraktowych, ale myślę że Afficionado zaraz go zażegna.

wtorek, 13 września 2016

Port Brewing: Lost Abbey - Serpent's Stout

Szczerze mówiąc to trzy razy na cztery próby Port Brewing mnie rozczarowało. Ta czwarta sprawia jednak, że na ich piwa wciąż patrzę z ogromną ekscytacją, bo było to jedno z dosłownie kilku najlepszych piw mojego życia. Będę więc jeszcze pewnie długo szukał czegoś równie dobrego z tego browaru. Dziś spora szansa - Serpent's Stout z sekcji Lost Abbey to mocarny RIS bez beczek i bez kawy. Po prostu RIS.

Informacje ogólne:
Piwo: Lost Abbey - Serpent's Stout
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: San Marcos
Browar: Port Brewing Company
Styl: stout imperialny
Alkohol: 11%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: brak danych
Cena: 62,30 zł (41,53 zł za 0,5 l)

Opakowanie
No cóż, po prostu genialne, jak wszystkie z Lost Abbey. Klasa sama w sobie.
10/10
 
 

Barwa
Nieprzejrzysta czerń.
5/5

Piana
Genialna jak na taką moc - bardzo obfita, drobna jak piasek, o pięknej barwie, bardzo trwała.
4/5

Zapach
Porażająco intensywne aromaty zbożowe, czekoladowe, kawowe, likierowe, tortu kawowo-czekoladowego, palonego słodu. Szczypta chmielu. Klasyka, tu nie ma jakiegoś nie wiadomo czego, czego nigdzie by nie było, ale i tak petarda - wzorowy zapach RISa.
10/10

Smak
Genialny. Jednocześnie potężny i zaborczy, a jednocześnie łagodny, kremowy, gładki. Doskonale ukryty alkohol. I znów lecimy - kawa, czekolada, palone zboże, likier, ciasto czekoladowe, śliwka, spora goryczka, ale nie niszczy wrażeń słodowych.
9,5/10

Tekstura
Obezwładniająca gęstość i niemal idealne, ale trochę za wysokie wysycenie. 
4/5

9.5/10

Krótko na temat - najlepszy stout imperialny bez kawy i bez beczek, jakim się kiedykolwiek raczyłem (lepszych z kawą/beczkami też znajdzie się tylko parę). Jakby ktoś mnie zapytał, jak powinien smakować klasyczny RIS bez dodatkowych atrakcji, to nic bym nie mówił, tylko postawił przed nim tę przepiękną butelkę. Wspaniałe piwo.

poniedziałek, 12 września 2016

Pinta (Zarzecze): Hoplaaga

Trzecie, jeśli się nie mylę, podejście Pinty do jasnego lagera (nie licząc realizacji zwycięskiej konkursowej receptury maibocka). Dość mocny jasny lager, chmielony potężnie amerykańskim chmielem (70 IBU, trzykrotne chmielenie na zimno). Pinta mówi India Pale Lager, ja mówię pilzner nowofalowy. Oki Doki, piwo z podobną koncepcją, było jednym z najgorszych piw Pinty, jakie piłem, może nawet najgorszym. Pierwsza Pomoc też bynajmniej nie jest jednym z lepszych. Czas odczarować jasne lagery.

Informacje ogólne:
Piwo: Hoplaaga
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: nowofalowy pilzner
Alkohol: 6,6%
Ekstrakt: 15,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 01.10.2016 r.
Cena: 8 zł

Opakowanie
Jedno z mniej udanych Pinty, ale sympatyczne i merytorycznie jak zwykle doskonałe.
8,5/10


 
Barwa
Klasyczne jasnolagerowe złoto + lekkie zmętnienie i ładnie ulatujący gaz, przyjemnie to wygląda.
4,5/5

Piana
Bardzo obfita, dość gęsta, ładnie oblepia szkło, bardzo trwała.
4,5/5

Zapach
Mało lagera, dużo chmielu. Piękne, bardzo owocowe wydanie amerykańców - świeży sok z marakui, mango, grejpfrut, cytryna, szczypta żywicy. Znakomity i bardzo intensywny.
9/10

Smak
W dalszym ciągu chmiel przeważa, ale dołącza tu do niego największy atut jasnych lagerów - okrągła, czysta, przyjemnie słodka słodowość. Piwo jest kompletne, idealnie zbalansowane. Goryczka raczej nie wydaje się tak wysoka jak zapowiada etykieta (70 IBU), ale za to wybitnie szlachetna, dość pilsowa, ziołowa. Znakomite piwo.
9/10

Tekstura
Bez zarzutu.
5/5

8.5/10

Wspaniała Pinta rozwala mnie drugim piwem z rzędu, tym jeszcze bardziej niż Farmhouse'em. Na luzie top 10 Pinty ever i - uwaga - najlepszy jasny lager, jakiego piłem w życiu! Brzmi to bardzo mocno, ale trzeba oddać, że jasne lagery rzadko chmieli się rewolucyjnie i wśród tej pewnie ok. setki piw w tym stylu, jaką próbowałem, może z pięć wykorzystało nowofalowy chmiel. Podkreślam jednak, że znakomitości Hoplaagi nie nakręca wyłącznie chmiel, a jego połączenie z atutami klasycznego pilsa. Za tę cenę to jeden z najlepszych interesów, jakie można w Polsce ubić.

sobota, 10 września 2016

Gentleman (Gryf): Miedziany Drań

Nie mam w zwyczaju dawania szans browarom kontraktowym, o których nie słyszałem wcześniej wielu dobrych rzeczy, ale browar Gentleman ma to szczęście, że to piwo dostało mi się w prezencie. Wcześniej nie tylko nie słyszałem o nim nic dobrego, ale nawet w ogóle o nim nie słyszałem, co pokazuje rozrost polskiej sceny rzemieślniczej. Miedziany Drań to klasyczne AIPA - jeśli w tak podstawowym dla rewolucji i relatywnie łatwym do uwarzenia stylu Gentleman się nie popisze, to szans następnych raczej nie dostanie.

Informacje ogólne:
Piwo: Miedziany Drań
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Szczyrzyc
Browar: Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf (Gentleman)
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 6,7%
Ekstrakt: 16%
Objętość: 500 ml
Warka: do 30.09.2016
Cena: brak danych

Opakowanie
Na plus dokładny skład i zwięzły opis. Szata graficzna mnie średnio przekonuje. Postać dżentelmena kontrastuje z czcionką, która nadawałaby się bardziej na sygnaturę zespołu hardcore punkowego.
5,5/10

Barwa
Ciemny bursztyn do głębokiej miedzi, lekkie zmętnienie, piękna rzecz.
4,5/5

Piana
Niemal idealna, brakuje trwałości minimalnie.
4,5/5

Zapach
Na pierwszym planie zdecydowanie nie chmiel, a baza słodowa mocno w stylu lagera wiedeńskiego - karmel, karmel, karmel, nuty tostowe, cukier i różne owoce (śliwki i jabłka na czele). Zupełnie czego innego oczekuje się od AIPA, a i ta słodowość nie jest rewelacyjna delikatnie mówiąc, ale nawet niezły ten aromat, choć nie najczystszy.
6,5/10

Smak
W dalszym ciągu w palecie aromatycznej dominuje słód, tu przypomina mi wręcz cukier trzcinowy (poza karmelem i owocami), chmiel natomiast uruchamia się w postaci wysokiej goryczki. Goryczka bardzo przyjemna, ale szkoda, że chmiel nie zdominował również palety aromatycznej, bo nie jestem przekonany do tej słodowości. Dobre piwo.
7/10

Tekstura
Trochę za niskie wysycenie.
4/5

6.0/10

Dobre. Na tyle, by dać Gentlemanowi drugą szansę? No nie. Jestem w jakiś tam sposób usatysfakcjonowany, bo nie spodziewałem się w sumie niczego - jeśli o jakimś browarze/kontraktowcu nie słyszałem, to znaczy, że albo powstał wczoraj, albo nie warzy rewelacyjnych piw - to oczywiście nie jest rewelacyjne, jest w ogóle średnio w stylu, ale jest dobre. Gdyby piwo na tym poziomie wypuścił jakiś uznany browar, byłby rozczarowany.

piątek, 9 września 2016

Pinta (Browar na Jurze): FarmHouse!

American farmhouse ale, czyli nowofalowy saison, znakomicie wyszedł Profesji - oby więc Pinta nie była gorsza. Ten powinien być odrobinę bardziej klasycznym saisonem, nie weszły tu w grę dzikie drożdże. Chmielenie samymi gwiazdami - Citra, Cascade, Centennial i Mosaic.

Informacje ogólne:
Piwo: FarmHouse!
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: nowofalowy saison
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13,1%
Objętość: 500 ml
Warka: do 30.09.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Wyjątkowo figuratywna grafika jak na Pintę. Ładna, podoba mi się kolorystyka.  Etykieta zapowiada, że będzie to dość szalony saison.
9/10

 

Barwa
Piękne złoto. Zobaczyłem dwa jego oblicze - pierwsze nalanie było tylko lekko zmętnione drobinkowym osadem, po dolaniu drugiej części zrobiła się totalna mętność. Do tego słup gazu.
5/5
 
Piana
Bardzo obfita, zadowalająco gęsta, bardzo trwała.
4,5/5
 
Zapach
Jasny słód i klasyczne drożdże do saisona, lekkie kwiaty. Praktycznie nie czuję amerykańskiego chmielu, ale to nic złego - drożdże robią robotę, jest wiejsko, ale łagodnie, elegancko.
8,5/10
 
Smak
Drożdże drożdżami, ale baza słodowa tu wygrywa - lekko chlebowa słodycz jest rozkoszna, a jednocześnie ani trochę męcząca. Na drugim planie wysublimowane akcenty wiejskie i belgijskie. Piwo bardzo spokojne, chmiel zaznacza się tylko w postaci goryczki (no, może taka kwiatowość, która się tu pojawia w tle, to jego zasługa) i to wcale nie za wysokiej, ale piwo jest rozkoszne. Subtelne. I bardzo sesyjne.
9/10

Tekstura
Normalnie tak wysokie wysycenie nazwałbym za wysokim, tu pasuje mi idealnie do smaku.
5/5

8.5/10

Zdaję sobie sprawę, że to piwo furory nie zrobi - jest za łagodne, zbyt subtelne. Jeśli do czegokolwiek się tu przyczepić, to do pewnej niezgodności etykiety z rzeczywistością - to nie jest trąba powietrzna na wsi, a najwyżej trochę mocniejszy niż zwykle wiatr, znaczy się - niewiele tu Ameryki. Dla mnie to jedna z najlepszych kompozycji, na jakie Pinta wpadła. To już 53. piwo tego browaru kontraktowego, jakie piłem, i zajęłoby w rankingu 11. miejsce, jeśli dobrze liczyłem. Kwas Epsilon, Farmhouse - mam wrażenie, że to już teraz jest lepszy rok dla Pinty niż poprzedni.

czwartek, 8 września 2016

Bevog: Kramah

Dzięki wycieczce do Drezna i wizycie w tamtejszym sklepie z piwem będę miał wreszcie okazję zapoznać się z austriackim browarem rzemieślniczym Bevog. Browar położony jest w ciekawym miejscu, tuż przy granicy ze Słowenią, na takim austriackim cypelku (zakładając że Słowenia to morze, a Austria ląd, można by powiedzieć - półwyspie). Patrząc na południowy wschód od browaru, kilometr w prawo, dwa kilometry w lewo i cztery kilometry prosto odeń jest Słowenia, a z tyłu Austria. Choć Austria blisko, a spożycie piwa jest tam jednym z najwyższych na świecie, póki co zetknąłem się tylko z czterema austriackimi browarami, z czego dwa odwiedziłem w Wiedniu. Ostatnio ponad dwa lata temu. Mam nadzieję, że Kramah, mocne AIPA, przebije wszystkie austriackie piwa, jakie piłem do tej pory.

Informacje ogólne:
Piwo: Kramah
Kraj: Austria
Land: Styria
Miasto: Bad Radkersburg
Browar: Brauhaus Bevog
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 7%
Ekstrakt: brak danych
Objętość: 330 ml
Warka: do 22.09.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Bevog ma świetne etykiety rodem z fantasy - ta konkretna przedstawia stwora niezbyt przyjaznego. Całość dopełnia fantastyczny kapsel.
9/10
 
 
Barwa
Ciemne złoto przechodzące w bursztyn dzięki zmętnieniu. Piękne.
5/5

Piana
Nienagannie obfita i gęsta, niemal doskonale trwała.
4,5/5
 
Zapach
Mocne uderzenie chmielem - po pierwsze żywica, po drugie cytrusy i owoce tropikalne (mango, marakuja, grejpfrut, pomarańcza). Soczysty, świetny, choć pałęta się tam niemal niezauważalna nuta łodygowa.
8,5/10

Smak
Jeszcze lepszy od zapachu. Wyraziste chmielowe owoce, mocna, ale szlachetna goryczka żywiczno-ziołowa i odpowiednia kontra słodowa. Nuta łodygowa zniknęła zupełnie, jeśli w ogóle jakaś była. Przykładne AIPA, barwne, ale mocarne. Świetnie ukrywa te 7%. 
9/10

Tekstura
Może odrobinę za mało gazu.
4,5/5

8.0/10

Warto było czekać na Bevoga. Znakomite piwo, dawno nie piłem tak dobrego klasycznego AIPA, ostatnio w zeszłym roku. No i zgodnie z moimi życzeniami to najlepsze austriackie piwo, z jakim się spotkałem. Mam nadzieję, że jeszcze zdobędę jakieś ich piwa.

środa, 7 września 2016

Trzech Kumpli (Browar Jana): Pan IPAni

Pan IPAni to sztandarowe piwo browaru kontraktowego Trzech Kumpli. To właśnie to pszeniczne IPA ich rozsławiło i setnie przyczyniło do tego, że dziś uznawani są za czołówkę polskich rzemieślników (no, za tą "klasyczną" czołówką). Konkurencja w temacie jest oczywiście ogromna (to znaczy traktując to piwo jako AIPA), ale mam nadzieję, że zmieści się w czołówce krajowej.

Informacje ogólne:
Piwo: Pan IPAni
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar Jana (Browar Trzech Kumpli)
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 6%
Ekstrakt: 16,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 21.09.2016 r.
Cena: 9,10 zł

Opakowanie
Genialna etykieta - uwielbiam styl Trzech Kumpli, ale ten witraż jest szczególnie znakomity.
9,5/10
 
 

Barwa
Piękne, mocno zmętnione złoto. Niestety po dolaniu drugiej połowy bardzo brzydki osad.
3/5
 
Piana
Znakomicie obfita, gęsta i o solidnej trwałości.
4/5
 
Zapach
Ostro-słodki aromat amerykańskiego chmielu - sporo cytrusów, zwłaszcza grejpfrutów i cytryn, a poza tym żywica. Po jakimś czasie wychodzi leciutka wada, ale wiele nie zmienia. Bardzo dobry, lecz nic wybitnego jak na chmiel nowofalowy.
8/10

Smak
Bardzo lekkie jak na 6%. Od początku urzeka balans - doskonale wyważona kontra słodowa i umiarkowana jak na styl, ale pasująca tu goryczka. W sumie to odczucie słodowe podoba mi się nawet bardziej od chmielowego. Chmiel zachowuje się trochę mało barwnie i to jest tu największym problemem. Leciutko wychodzi alkohol (mimo lekkości). Bardzo dobre piwo, ale tylko bardzo dobre.
7,5/10
 
Tekstura
Nieznacznie za niskie wysycenie.
4,5/5

7.0/10

Bardzo dobre piwo z minusem, ale spore rozczarowanie, bo miało być jednym z najlepszych. To zdecydowanie nie jest wywar, o którym mogłoby trąbić całe craftowe podziemie. Bardzo niestety możliwe, że te wybitne warki są warzone w Gryfie, a w cieszącym się raczej ciężką sławą Browarze Jana trudniej uzyskać taką jakość.

 


_________________________________________________________________________________
 
 
 
Powtórka 28.10.2017 r., warka do 16.01.2018 r.
 
Mętne jasne złoto i piękna piana. Boski, intensywny aromat cytrusów na czele z grejpfrutem i limonką oraz jasnych owoców - liczi, gruszka, melon, mango; naprawdę wybitny. W smaku niesamowita lekkość, ale i pełnia smaku - soczysta, chmielowa, owocowa, z doskonałą, lekką, zbożową kontrą słodową. Może tylko gazu troszkę za mało, poza tym to bezbłędne piwo i faktycznie topowe polskie IPA. Decyzja o spróbowaniu ponownie tego piwa była strzałem w dziesiątkę - nie wiem, czy to kwestia świeżości, czy tego, że ten egzemplarz został uwarzony w Zapanbracie, ale różnica spora.
 
 
 
 
 
 

8.5/10

niedziela, 4 września 2016

Pinta & Tanker (Zarzecze): All Ryed!

Współpraca z estońskim browarem rzemieślniczym Tanker doprowadziła Pintę do koncepcji żytniego jasnego lagera. Brzmi to odrobinę niecelnie, bo jasny lager kojarzy się raczej z lekkością i pijalnością, ale mogło i wyjść coś ciekawego.

Informacje ogólne:
Piwo: All Ryed!
Kraj: Polska - uwarzone we współpracy z browarem z Estonii
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta i Tanker)
Styl: żytni jasny lager
Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 21.09.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Spore urozmaicenie w stosunku do standardowej szaty graficznej Pinty, bardzo udane, no i merytorycznie dalej klasa sama w sobie.
9/10 

 

Barwa
Ciemne złoto i lekkie zmętnienie, w porządku.
3/5
 
Piana
Bardzo dobra.
4/5
 
Zapach
Na pierwszym planie piękny, owocowy, nowofalowy chmiel (liczi, mango, marakuja, brzoskwinie), na drugim tłusta, żytnia baza słodowa. Bardzo ładny, na większą intensywność bym się nie obraził.
8/10
 
Smak
Fascynujący - przypomina w pierwszym odczuciu pewien deser, którego nie jestem w stanie sobie przypomnieć, w każdym razie jest mocno karmelowe, ale w wyłącznie przyjemny sposób. Potęga akcentów chlebowych i zbożowych, jakieś nuty przyprawowo-korzenne, chmiel raczej wycofany z palety, dostarcza natomiast niemałą goryczkę dla skontrowania. Piwo bardzo przyjemne i jeszcze bardziej ciekawe, może odrobinę za słodkie i pod koniec trochę mulące.
8/10
 
Tekstura
Genialnie gęste, niemal niczym RIS. Zabrakło mi tylko nieco wysycenia.
4/5

7.5/10

Pierwsze łyki i niuchy robią nadzieję na piwo fantastyczne dzięki swojej oryginalności, ale ostatecznie jest tylko bardzo dobre. No i faktycznie nieprzeciętnie oryginalne. Może nie top 10 jasnych lagerów, jakie próbowałem, ale top 20 już na pewno, bardzo warte uwagi.

piątek, 2 września 2016

Andechs: Weissbier Dunkel

W Andechs byłem ponad dwa lata temu, a ostatni raz piwo piłem stamtąd - niecałe dwa. To jeden z najwyżej kilku najlepszych niemiecki browarów - twierdzi tak ratebeer, twierdzę tak i ja. Doppelbock Dunkel z tego klasztornego przybytku pozostaje najlepszym niewędzonym koźlakiem, jakiego w życiu piłem, a z wędzonych tylko Schlenkerla go bije. Potrafią ponadto wycisnąć bardzo dobre piwo ze stylu wyklętego, czyli maibocka. Znakomitego warzą też hefeweizena. Po tych dwóch latach udało mi się spotkać w Polsce piwo z Andechs, którego jeszcze nie piłem, a jest nim dunkelweizen.

Informacje ogólne:
Piwo: Weissbier Dunkel
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Andechs
Browar: Klosterbrauerei Andechs
Styl: dunkelweizen
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 16.09.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Nic się nie zmieniła szata graficzna. Tu w kolorze czarnym. Czar wspomnień.
8,5/10



Barwa
Wspaniała, lawiruje od brązu do ciemnego bursztynu, a przede wszystkim poprzez różne odmiany miedzi.
5/5

Piana
Genialna i tyle.
5/5

Zapach
Banany, goździki, biszkopty, karmel, suszone śliwki, toffi, zboże, chleb, jabłka, ciastka maślane. Niebywała złożoność jak na tak lekkie piwo. Gdyby jeszcze był trochę bardziej intensywny, byłoby naprawdę genialnie.
9/10

Smak
Dominuje karmelowo-biszkoptowa słodowość z lekkimi wstawkami drożdży do weizena i suszonych owoców. Nie tak złożony jak aromat, ale też świetny; lekki, lecz wyrazisty. Sporo słodyczy, odrobina goryczki i kwaskowatości dają bardzo zbalansowane połączenie.
8/10

Tekstura
Wysycenie jakoś nie mogło mnie w pełni zadowolić - albo było trochę za wysokie, albo za niskie. Trochę brakowało mi też gęstości. Całość jednak nie jest bardzo daleka od pożądanych wartości.
3/5

7.5/10

Satysfakcjonujący dunkelweizen, choć spodziewałem się więcej po tak wybitnym browarze. Po prostu bardzo dobry z plusem. Zajmuje drugie miejsce w moim rankingu za... dunkelweizenem z Peruna. Który z tych dwóch daje natomiast większe prawdopodobieństwo powtarzalności, pozostaje kwestią dość oczywistą. Tak czy inaczej - brać, póki jest w sklepach.

czwartek, 1 września 2016

Störtebeker: Schwarz-Bier

Störtebeker Braumanufaktur, XIX-wieczny browar z prawego górnego rogu Niemiec, w nazwie odwołuje się do postaci słynnego pirata, który grasował w tamtych i nie tylko w tamtych okolicach w XIV wieku. To najdalej wysunięty na północ browar niemiecki, z którego będę miał okazję pić piwo, i pierwszy z Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Potwierdzi czy podłamie moją tezę, że poza Bawarią piwowarstwo w Niemczech to średniactwo? Przed państwem schwarzbier.

Informacje ogólne:
Piwo: Schwarz-Bier
Kraj: Niemcy
Land: Meklemburgia-Pomorze Przednie
Miasto: Straslund
Browar: Störtebeker Braumanufaktur
Styl: schwarzbier
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 11.09.2016 r.
Cena: 5,70 zł

Opakowanie
Całkiem ładna etykieta, stylizowana na zniszczoną. Na kontrze sporo informacji o piwie, po niemiecku co prawda. Firmowy kapsel.
7,5/10


 
Barwa
Czarne, pod światłem prześwity brązowo-rubinowe, ale tylko u nasady pokala. Bardzo ładne.
4/5
 
Piana
Bardzo obfita, o genialnej gęstości, trwała.
4/5
 
Zapach
Klasyka stylu - czekolada, cukier kandyzowany, karmel, odrobina kawy, chleb, melanoidyny różniste, jest i nieznaczny akcent chmielowy. Byłoby pewnie nawet bardzo ładnie, ale bardzo mało intensywny jest, a w dodatku z czasem wychodzi kwaskowa nuta, kartonowa nuta i alkoholowa nuta. Brzmi to gorzej niż wypada, ale i tak wypada źle.
4/10
 
Smak
Trochę bardziej zdecydowany niż zapach, nawet porządnie kawowy, niestety wkracza tu z kolei przeszkadzająca kwaskowatość i jeszcze minimalny karton. Słaby wywar.
4,5/10
 
Tekstura
Brakuje trochę wysycenia.
3,5/5

4.0/10 

Z każdym kolejnym piwem spoza Bawarii mam coraz gorsze zdanie o niemieckim piwowarstwie. Bezpłciowy, lekko wadliwy schwarzbier. Zabawne, niedawno piłem schwarzbiera z Grecji, który przewyższył tego o trzy klasy. Ciężko będzie mnie na powrót przekonać do Störtebekera, zwłaszcza że ich oceny na ratebeerze też nie powalają.