czwartek, 31 marca 2016

Pinta (Browar na Jurze): Kwas Delta

Póki co każdy kolejny kwas Pinty jest lepszy od poprzedniego. Gammę pobić będzie bardzo ciężko, ale spróbujmy. Kwas Delta to ciemne berliner weisse ("berline schwarze"), przy czym jeśli wierzyć opisowi na etykiecie, barwa jest tu zabiegiem czysto estetycznym, a piwo ma smakować tak samo jak tradycyjny berliner. Potwierdza to skład: nie ma tam ani słodu palonego/czekoladowego/itd., ani nawet palonego jęczmienia, a tylko barwiący ekstrakt słodowy. Piwo uwarzone było specjalnie na trzecią edycję Beer Geek Madness, którą niestety opuściłem.

Informacje ogólne:
Piwo: Kwas Delta
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: ciemne berliner weisse
Alkohol: 3%
Ekstrakt: 9%
Objętość: 500 ml
Warka: do 12.04.2016 r.
Cena: 6,70 zł

Opakowanie
Wyjątkowo udana etykieta, kolory i kształty świetnie ze sobą współgrają.
9,5/10


 
Barwa
Czarne, choć są jakieś tam ciemnobrązowe prześwity, bardzo ładne.
4,5/5

Piana
Przyzwoicie obfita i gęsta, dużo gorzej z trwałością.
2/5

Zapach
Delikatny, ale wyrazisty; pierwszy rzuca mi się w nozdrza karmel, więc jednak barwa to nie tylko kwestia estetyki. Za nim jest przyjemna, orzeźwiająca, nieco rustykalna kwaskowatość kwasu mlekowego. Do tego dochodzą przyjemne owocowe estry i nawet trochę drewna. Bardzo udany aromat.
8/10

Smak
Nacisk przesuwa się ze słodyczy na kwaśność - jest niemała, ale bardzo krótka, dzięki czemu ani trochę nie męczy, za to bardzo orzeźwia. Wciąż sporą rolę odgrywają ciemnosłodowe przebłyski, które przełamują kwas bardzo przyjemnymi nutami spalonego karmelu a la schwarzbier. Nie oszałamiające (brak złożoności jednak odczuwalny), ale w piękny sposób łączy lekkość z wyrazistością.
8/10

Tekstura
Minimalnie za wysokie wysycenie. 
4,5/5

7.0/10

Kolejny udany kwas, ale zdecydowanie nie aż tak jak Gamma i nie aż tak jak Beta. Przebił za to Alfę. Piwo bardzo sesyjne, chociaż... czy ja wiem? Na dłuższą metę jego prostota mogłaby bardzo nudzić. Ogólnie trafiona rzecz, mimo tego, co można przeczytać na etykiecie, barwiący ekstrakt słodowy ożywił tego berlinera.

wtorek, 29 marca 2016

Pinta (Browar na Jurze): Kwas Gamma

Mam poważne opóźnienia w serii kwasów Pinty. Wyszedł już niedawno Epsilon, a za mną póki co tylko dwa, trzeba się natychmiast podciągnąć. O ile Kwas Alfa był moim zdaniem piwem o wybitnej idei, ale nie wybitnej jakości, o tyle Kwas Beta połączył wspaniałą ideę (odkrycie lichtenhainera przed Polską) ze świetnym smakiem. Gamma, podobnie jak i Alfa, nie naśladuje żadnego konkretnego stylu - jest to po prostu kwaśne ale z sokiem malinowym. Podobnie jak poprzednie, nie jest to piwo dzikie - kwas pochodzi od bakterii kwasu mlekowego. 1000 kg malin zginęło, by powstał ten trunek.

Informacje ogólne:
Piwo: Kwas Gamma
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: malinowe kwaśne ale
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13,1%
Objętość: 500 ml
Warka: do 23.04.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Bardzo trafiona etykieta, pasuje do idei piwa. Mleczna biel i malinowy róż. 
9,5/10 


 
Barwa
Zmętnione, pomiędzy ciemnym złotem a jasnym bursztynem, z domieszką czerwieni od soku malinowego, aczkolwiek gdybym o nim nie wiedział, to nie wpadłbym chyba na pomysł, że jest tu coś poza czystym piwem. Bardzo ładne.
4,5/5

Piana
Rzadko spotykana gęstość, bardzo dobra obfitość i solidna trwałość.
4/5

Zapach
Maliny, niesamowicie naturalne, świeże, soczyste maliny w znakomity sposób łączą się z kwaskowatością bakterii kwasu mlekowego, która równoważy owocową słodycz. Zapach słodki, rozkosznie słodki, ale nie przesłodzony - pierwsze, co staje mi przed oczami, to tarta z malinami, konfitura z malin, polewa malinowa, generalnie jakiś malinowy deser wszech czasów. Niesamowity.
9/10
Smak
Kwaśność się nasila. Piwo zachowuje rewelacyjny balans między kwasem, który jest wcale niemały, przyjemną, niezwykle rześką cierpkością, słodową pełnią oraz malinową słodyczą. Rzadko, a właściwie prawie nigdy piwa tak mocno owocowe nie bywają tak wspaniałe. Może nie wyrastają po nim skrzydła, nie jest to taki zachwyt, jakiego może dostarczyć czystsze piwo, ale przepyszne, balans jest idealny, nieskazitelny.
9/10

Tekstura
Doskonała.
5/5

8.5/10

They did it again. Pinta ma już przeszło pięć lat na karku, a wciąż tworzy piwa na poziomie, na który większość browarów i kontraktowców w Polsce nie wejdzie prawdopodobnie nigdy. Kojarzę tylko jedno piwo w takim stopniu owocowe i nie ustępujące Kwasowi Gamma (trzeba jednak przyznać, że od niego trochę lepsze) - Rodenbach Caractère Rouge. A to porównanie przynosi Pincie zaszczyt, bo po pierwsze ekskluzywne piwo ekskluzywnego browaru, a po drugie Gamma nie wspomógł się leżakowaniem w beczkach. Balans, balans i jeszcze raz balans.

piątek, 25 marca 2016

Pfister: Öko-Weißbier

Prawie wszystkie regionalne frankońskie piwa, jakie trochę na oko kupiłem w Norymberdze i przywiozłem do domu, okazały się lagerami. Pierwszym wyjątkiem był roggenbier, drugim jest hefeweizen, którego wypiję dzisiaj. Brauerei Pfister, browar restauracyjny i hotel zarazem, mieści się w wiosce Weigelshofen, położonej między Norymbergą a Bambergiem, niedaleko Hallerndorfu, gdzie Rittmayer warzy znanego w Polsce Smokey George'a. W przeciwieństwie do większości tych wiejskich, frankońskich mikrobrowarów, Pfister ma własną stronę internetową i to bardzo nowoczesną, co daje mi jakąś nadzieję, że ich piwo będzie lepsze niż z tamtych warzelni (tak, jestem zdesperowany). Warzy się tu trzy sztandarowe trunki - jasnego landbiera, ciemnego kellera i weizena - oraz po jednym sezonowym na każdą porę roku.

Informacje ogólne:
Piwo: Öko-Weißbier
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Weigelshofen
Browar: Brauerei Pfister
Styl: hefeweizen
Alkohol: 4,6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 29.04.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Tradycyjna, ale nie kiczowata, oldskulowo estetyczna etykieta. No i z kabłąkowym zamknięciem, którego nie da się nie kochać. "Öko", jakby ktoś nie wiedział, to niemieckie "eko" - browar podkreśla to nie tylko w nazwie piwa, ale i w składzie, gdzie słód pszeniczny jest eko, słód jęczmienny jest eko i chmiel jest eko. Woda i drożdże już nie są!
8/10

Barwa
Miodowa, wyjątkowo ładna. Zmętnienie ani za wysokie, ani za niskie, idealne. Piękność.
5/5

Piana
Wzorowa, godna stylu, bardzo obfita, cudownie gęsta i trwała.
5/5

Zapach
Mdły kwasek przysłania niestety ładne, mocno fenolowe aromaty weizena z ukierunkowaniem na goździki oraz szczyptę drożdżowości. Słabo, bardzo.
3,5/10

Smak
Dalej trochę kwaskowe, ale już we w miarę znośny sposób. Jest jednak płaskie. Trochę drożdży, biszkoptowego słodu i alkoholu. Balans słodyczy, kwaskowatości i goryczki jest całkiem przyjemny, nie jest to złe piwo, ale i nie jest dobre.
5/10
Tekstura
Spore problemy w wysyceniem, jest za niskie, ale przynajmniej stabilne.
2/5

4.0/10

Kolejna frankońska nędza. Trzy lata temu, jako góra trzydzieste piwo recenzowane na blogu, piłem hefeweizena z Erdingera. Trzy lata dzierżył tytuł najgorszego weizena, jakiego wypiłem - aż do dzisiaj.

Zostało mi jeszcze jedno piwo z moich frankońskich wojaży, ale jest to już marka w miarę znana i uznana, więc pozwolę sobie na podsumowanie tych dziesięciu, które już zrecenzowałem, a których w Polsce dostać nie sposób. Jedno z nich było warte przywiezienia do Polski. Jedno na dziesięć. Upadł dla mnie mit Niemiec jako krainy z dobrym browarem na każdym kroku. Browar na każdym kroku - tak, ale nie dobry. Może ewentualnie w Bawarii-Bawarii - we Frankonii (która jest częścią landu Bawaria) na pewno nie, a skoro we Frankonii nie, to chyba nigdzie poza ścisłą Bawarią też nie. Werdykt: odradzam ślepe ładowanie do plecaka regionalnych frankońskich piw, jednak warto przejrzeć ratebeer.com przed zakupem. Strata czasu i zdrowia, lepiej już, i to dużo lepiej, na ślepo kupować polskie krafty.

czwartek, 24 marca 2016

Setka (Browar Jana): Enigma

Wypiłem mnóstwo piwa uwarzonego w Zawierciu. Dziś nadszedł czas, by spróbować czegoś z innego zawierciańskiego browaru niż Browar na Jurze. Browar Jana, podobnie jak BnJ, zajmuje się równocześnie produkcją własną i produkcją dla browarów kontraktowych. Opowiem o nim więcej niedługo, gdy będę degustował ich własne piwo. Z ich usług korzysta między innymi Browar Setka. Kontraktowiec powstał w zeszłym październiku z inicjatywy czterech panów, w tym Wojtka Frączyka, który jest już piwowarem głównym w Browarze Widawa. Na pierwszy i oby nie ostatni ogień idzie american amber ale.

Informacje ogólne:
Piwo: Enigma
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar Jana (Browar Setka)
Styl: amerykańskie amber ale
Alkohol: 6%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 04.04.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Etykieta na wysokim poziomie, wydaje się też mocno inspirowana etykietami Pinty w części informacyjnej. Zwięzły, króciutki tekst, dokładny skład, temperatura serwowania, polecane szkło, wskazówki do łączenia z jedzeniem. I wyjątkowo duża jak na kontraktowca "plakietka" fizycznego browaru, który to piwo wykonał (zwykle pojawia się tylko tekstowa wzmianka gdzieś z tyłu). Kapsel jest firmowy, ale też co ciekawe nie Setki, a Browaru Jana właśnie. Podoba mi się taka "więź" kontraktowca z browarem.
8,5/10

Barwa
Taki wyjątkowo uniwersalny bursztyn - są wstawki złote, są miedziane. Lekka mętność. Bardzo ładne, bardzo.
4,5/5

Piana
Średnio obfita, za to gęsta nienagannie, trwałość przyzwoita. Ogólnie solidna, nie więcej.
3/5

Zapach
Bardzo świeże i bardzo owocowe wydanie nowofalowej lupuliny. Ananas, marakuja, liczi, limonka, a również coś bardziej swojskiego - truskawki i brzoskwinie. Poza chmielowymi owocami nie ma tu praktycznie nic, ale bardzo rzadko spotykałem je aż tak zróżnicowane. Być może, że w żadnym piwie nie wyczułem nigdy tak autentycznego ananasa. Intensywny i naprawdę piękny, bez choćby jednej fałszywej nuty.
9/10

Smak
Nie przynosi zawodu, to doprawdy nienaganne AAA - chmiel w dalszym ciągu nim dyryguje, dalej jest cudownie owocowo, ale jednocześnie nie dominuje, pozostawia miejsce na ładne, równoważące temat wstawki karmelowo-tostowego słodu. Bardzo fajna, średnia goryczka, idealna do amerykańskiego ale - jest odrobinę za szorstka, ale to jedyne, do czego mogę się tu przyczepić, świetne piwo.
8,5/10

Tekstura
Idealna.
5/5

8.0/10

Piękny początek znajomości. Bardzo rzadko pierwsze lepsze piwo danego browaru, po które sięgnę, zaskakuje mnie taką jakością, zwłaszcza w dzisiejszych czasach ciągłych premier (już nie piw, ale premier browarów i kontraktowców). Zmieściło się na ostatnim miejscu top 10 amerykańskich ale, jakie piłem, a to już coś.

niedziela, 20 marca 2016

Schroll Bräu: Nankendorfer Landbier

Dalszy ciąg moich niełatwych przygód z małymi frankońskimi browarami. Zbliżam się do końca i cieszę się z tego, bo póki co jest rozczarowująco, bardzo. To piwo przynajmniej po raz pierwszy da mi okazję do zdegustowania na blogu produktu nazwanego przez producenta landbierem. Landbier, przez niektórych mylnie postrzegany jako jakiś osobny styl piwa, to tak naprawdę puste słowo, które niemieckie browary wciskają na etykiety piw, bo ładnie brzmi (landbier to "wiejskie piwo", "lokalne piwo"). Jedynym, co oznacza, to że piwo jest łatwo pijalne i nie za mocno chmielone, i chyba nazywa się tak tylko lagery. Tylko że ta charakterystyka pasuje do prawie wszystkich niemieckich lagerów, więc to zupełne pustosłowie: są landbiery jasne i ciemne, filtrowane i niefiltrowane. W sumie nie wiadomo, czego się spodziewać po danej butelce.

Rodzinny browar restauracyjny Schroll Bräu mieści się w Nankendorfie, wiosce sąsiadującej z Breitenlesau, gdzie z kolei stoi browar Krug, z którego niedawno piłem piwo bożonarodzeniowe (beznadziejne zresztą). Piwa ze Schroll Bräu mają z kolei na etykietach baranka z czerwoną chorągwią, symbol Jezusa Zmartwychwstałego. Może Wielkanoc okaże się smaczniejsza niż Boże Narodzenie (potrawy wielkanocne są w każdym razie dużo smaczniejsze niż wigilijne).

Informacje ogólne:
Piwo: Nankendorfer Landbier
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Nankendorf
Browar: Schroll Bräu
Styl: marcowe
Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 20.04.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Bardzo proste, tradycyjne, ani piękne, ani brzydkie. Skoro Golden Monk rozpętał wojnę, to i pewnie znalazłoby się sporo katolików oburzonych, że jak to tak baranek z chorągwią na piwie. Ojojoj. Fajny kapsel trochę wynagradza nudę na etykiecie.
5,5/10
 
Barwa
Jasny bursztyn. Bardzo ładne, i gaz ulatuje też ładnie.
4,5/5

Piana
Bardzo obfita i rozkosznie gęsta, trwałość dobra.
4/5

Zapach
Spod przyjemnego, słodkiego, karmelowo-biszkoptowego słodu wygląda aldehyd octowy, ale w akceptowalnym wydaniu, z zielonego jabłka przechodzący raczej w jabłko czerwone i drewno cedrowe. Zbyt słodki i owocowy, ale dość przyjemny.
6/10
Smak
W dalszym ciągu trochę za słodkie i zbyt owocowe, ale ciut lepiej niż w zapachu. Po pierwsze aldehyd spuszcza z tonu i robi miejsce bardzo przyjemnej, biszkoptowej słodowości, a po drugie wreszcie pojawia się chmiel, który dostarcza jakiejś tam goryczki (która jest minimalnie kartonowa, ale do przeżycia). Uczciwe piwo, ale nic, czym można by się jarać.
6/10

Tekstura
Wysycenie odrobinę za wysokie.
4,5/5

5.5/10

No i było tak jak z prawie wszystkimi piwami, które przywiozłem z Norymbergi. Solidne, do wypicia dla wypicia, ale nie dla delektowania się; swojskie, ale z pałętającą się gdzieś tam małą wadą, trochę niezgrabne. Aha, i w tym przypadku landbier okazał się bursztynowym lagerem, moim zdaniem zupełnie podchodzącym pod piwo marcowe i tak je sobie zakwalifikuję.

wtorek, 15 marca 2016

Profesja: Smolarz

Czwarte podejście do Profesji. W pierwszych trzech były dwa piwa z dużym potencjałem zmarnowanym przez lekką wadę oraz jedno przeciętne, a jak na standardy rzemieślnicze to kiepskie. Liczę więc na przełamanie, zwłaszcza że bardzo Profesji kibicuję jako browarowi po pierwsze wrocławskiemu, a po drugie z werwą i rzemieślniczą duszą. Nie podoba mi się trochę obfitość premier, jakimi sypie Profesja jak z rękawa, ale lepsze to niż zachowawczy, a wcale nie wymuskany repertuar jak w Proście czy Złotym Psie, o Spiżu nie wspominając. Sięgnąłem po Smolarza, bo stosunkowo rzadko można się natknąć w Polsce na stout amerykański (nie licząc tych ciemnych IPA, które de facto są stoutami). W bonusie dostałem info, że piwo było jeszcze leżakowane z płatkami dębowymi sherry (na etykiecie trochę wstydliwa pomyłka - "płatki dębowe Cherry").

Informacje ogólne:
Piwo: Smolarz
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Profesja
Styl: stout amerykański
Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 31.03.2016 r.
Cena: 7,70 zł

Opakowanie
To moje pierwsze piwo z Profesji od pół roku - przez ten czas wymienili materiał etykiet na mój ulubiony. W połączeniu ze świetną szatą graficzną (spójność etykiet względem siebie, a jednocześnie odróżnienie czymś więcej niż kolorem), dokładnym składem i mnogością informacji daje to moim zdaniem chyba najlepsze etykiety ze wszystkich browarów w Polsce! 
9,5/10

Barwa
Czarne, nomen omen, jak smoła.
5/5
 
Piana
Bezbłędna - potężna obfitość, potężna gęstość, fascynujące kształty się tworzą i jest bardzo trwała, w dodatku oblepia szkło.
5/5
 
Zapach
Dominuje, tak jak powinno być, słód - bardzo ciemny, bardzo palony, kawowy, ale i ze słodszą nutą czekoladową, wręcz pralinową. Chmiel jest, ale trochę w tle i wcale nie taki nowofalowy się wydaje, jest dość "zielony", ziołowy. Piękna, słodko-gorzka kompozycja, z lekkim naciskiem na wyśmienitą słodycz trochę a la tiramisu (być może, że to zasługa sherry, jest w tej słodyczy coś z dębu). Z czasem trochę słabnie.
8,5/10
Smak
Tu już prawdziwa bitwa słodyczy z goryczą - dalej jest ta rozkoszna czekoladowa słodycz, ale tym razem do wytrawnych nut ziołowych, palonych i kawowych dołącza spora chmielowa goryczka, także w sumie w smaku jest raczej gorzko niż słodko, ale z umiarem. Warto odnotować, że tutaj chmiel daje już bardziej kolorowe wrażenie, są lekkie nuty cytrusowo-kawowe, ale wciąż nie jest to klasyczna feeria barw nowofalowej lupuliny (nie mówię, że to źle). Na finiszu świetny splot ciemnego słodu i chmielu. Dla mnie trochę za wytrawnie jak na stout (nawet amerykański), dopuściłbym jednak trochę więcej słodu do głosu, ale jest to piwo świetne, bardzo dopracowane, bardzo pijalne.
8,5/10

Tekstura
Jedyny mankament - jest zdecydowanie za mocno gazowane, choć jeszcze na akceptowalnym poziomie.
3/5

7.5/10

Chciałem przełamanie, dostałem. W końcu piwo świetne, godne swojej ceny. To oznacza kolejne szanse dla Profesji. Gdyby jeszcze wysycenie udało się opanować, byłoby to piwo bardzo wysokiej klasy, bo poza tym wszystko jest tu co najmniej świetne, od opakowania, przez prezencję samego piwa, po smak i zapach.

piątek, 11 marca 2016

Brandmeier: Cadolzburger Advents Bock

Póki co moje zdobycze z podróży do Frankonii prezentują się niezadowalająco, wręcz nędznie. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie inaczej, bo nakładają się na siebie dwa jubileusze - będzie to 650. piwo, które zrecenzuję i 50. piwo niemieckie. Czyli piję dokładnie jedno germańskie piwo na trzynaście piw i jedno na mniej więcej osiem zagranicznych - rozsądna częstotliwość, na dużo mniej ani na dużo więcej uwagi ten kraj raczej nie zasługuje. Wracam dziś do browaru, z którym się już zetknąłem, niewielkiego browaru z niewielkiego Cadolzburga, który co prawda swoim roggenbierem mnie zadowolił w odróżnieniu od większości pozostałych zdobyczy, ale ledwo co; zdecydowanie nie zachwycił. Szansa numer dwa to "koźlak adwentowy", który wpisuje się w serię "wykwintną" browaru i określany jest jako czerwony koźlak.

Informacje ogólne:
Piwo: Cadolzburger Advents Bock
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Cadolzburg
Browar: Brauhaus Brandmeier
Styl: koźlak
Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: rocznik 2015, do 27.03.2016 r.
Cena: 3,10 euro

Opakowanie
Identyczne nie licząc barw, identycznie świetne opakowanie jak w przypadku roggenbiera.
8,5/10

 

Barwa
Miedziane, rubinowe - z powodu sporego zmętnienia podchodzi nawet pod brąz, choć pod mocnym światłem jest przepięknie czerwone, rozświetlone.
4,5/5

Piana
Umiarkowanie obfita, za to bardzo gęsta i solidnie trwała.
3/5

Zapach
Stonowany, ale ładny i ciekawy splot jasnego chleba i owoców w paru wariantach - dojrzałe jabłka, czereśnie, fermentujący sok z winogron. Trochę jak malutkie (bardzo malutkie, ale jednak) barleywine. Bardzo ładny, choć bez szału.
7,5/10


Smak
Podobnie jak w zapachu, tylko po pierwsze potężniej, jest dość masywne w smaku jak na 6,5%, a po drugie wkracza lekki karmel oraz niestety lekki alkohol i apteka. Całkiem niemała jak na koźlaka goryczka. Taka trochę gra kontrastów - z jednej strony te nuty chlebowo-zbożowe i owocowe wypadają bardzo szlachetnie, dają takie spokojne, dostojne piwo; z drugiej strony są te lekkie wady i jest trochę za szorstko. W sumie solidne, tylko.
5,5/10

Tekstura
Za wysoka, nie pasuje do spokoju tego piwa, ale bez tragedii.
2/5

5.0/10

I jeszcze jedno piwo z frankońskiego browaru regionalnego, którego po prostu nie opłacało się przywozić do Polski, zwłaszcza za tę cenę. Do wypicia, ale i do zapomnienia.

poniedziałek, 7 marca 2016

Solipiwko (Zarzecze): Sweet Nygus

Browar Solipiwko uraczył mnie jednym z kilkunastu najlepszych polskich piw, jakie w życiu piłem, a konkretnie swoim wędzonym koźlakiem. Obiecałem sobie więc dać temu kontraktowcowi więcej szans, ale tak jakoś mi to zajęło ponad pół roku. Lepiej późno niż wcale - na początek zobaczę, jak wyszło im uwarzenie mlecznego stoutu. Piwo ma dość niski stopień odfermentowania (4,8% alk. przy 14 stopniach ekstraktu), więc powinno być podwójnie słodkie, od laktozy i od cukrów resztkowych.

Informacje ogólne:
Piwo: Sweet Nygus
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Solipiwko)
Styl: stout mleczny
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 23.03.2015 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Ładny ten fiolet. Dokładny skład też ładny.
8,5/10



 
Barwa
Czerń z ciemnobrązową poświatą u nasady szkła.
4,5/5
 
Piana
Mizerna - niezbyt obfita, tylko przyzwoicie gęsta, po paru chwilach zostaje sam pierścień.
1,5/5
 
Zapach
Świetny, bardzo gęsty i intensywny jak na tak słabe piwo aromat ciemnego słodu, w którym kawa z mlekiem i mleczna czekolada mieszają się ze sobą w rozkosznie słodkim pojedynku z dodatkiem orzechów, a nawet cynamonu. Z czasem trochę słabnie.
8/10
Smak
Tu już dużo mniej okazale - padło ofiarą nadmiernej drożdżowości i trochę za ostrych nut chmielowych, które za mocno przykrywają słodową wersję wydarzeń. Jak na milk stout piwo jest za mało łagodne, po prostu zbyt wytrawne, wkrada się też, o zgrozo, trochę nut alkoholowych. Przyjemne, zdecydowanie przyjemne, ale trochę niezgrane.
6/10

Tekstura
Stonowane, bardzo dobre wysycenie, chociaż ja bym je jeszcze bardziej stonował.
4,5/5

6.0/10

Nie tym razem. Sweet Nygus to niezłe piwo, ale niegodne craftowej ceny. Z trzech stoutów, jakie w życiu uwarzyłem, jeden borykał się z trochę nadprogramowym aromatem drożdżowym, a drugi z trochę nadprogramowym aromatem chmielowym (przynajmniej jak na mój gust i moje wyobrażenie stoutu). Tutaj są oba problemy i to nie w zapachu, a w smaku.