poniedziałek, 31 października 2016

Fuller's: Vintage Ale 2015

Vintage Ale z Fuller'sa z 2013 roku tak mnie zachwyciło, że ciężko mi było nie sięgnąć po inne roczniki, bo jak wiadomo co roku jest to trochę inne piwo. Akurat przed paroma dniami zgarnąłem edycję 2014, ale tę z 2015 trzymam już jakieś pół roku, więc czas najpierw na nią. Dla uczczenia 50-lecia chmielu Maris Otter tym razem Vintage Ale powstało wyłącznie z brytyjskich składników. Poza tą odmianą są tu jeszcze cztery inne brytyjskie chmiele.

Informacje ogólne:
Piwo: Vintage Ale 2013
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Fuller's Brewery
Styl: angielskie barleywine
Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: z 2015 r. (do 31.12.2025 r.)
Cena: 38 zł

Opakowanie
Fuller's przeszedł lekki lifting, moim zdaniem lepiej to wyglądało wcześniej, ale to i tak genialne opakowanie. 
10/10


Barwa
Głęboki bursztyn, przejrzyste, bardzo ładne.
4/5
 
Piana
Bardzo obfita i gęsta, trochę słabiej z trwałością.
3,5/5
 
Zapach
Dominują owoce o pochodzeniu w sumie ciężkim do określenia - trochę w tym chmielu, trochę słodu i drożdży. Brzoskwinie, dojrzałe winogrona, akcenty niemal szampańskie. Nuty drewna cedrowego i przypraw jakby, momentami mocno kojarzy się z whisky. Bogaty i przyjemny, choć nie jest to olśniewająca kompozycja.
8/10
 
Smak
Tu wreszcie odzywa się trochę więcej klasycznej słodowości - karmel, ziemistość, nawet lekki tytoń, trochę szorstka goryczka, minimalna kwaskowatość. Jest dość wytrawne jak na BW, te ziemisto-tytoniowe akcenty są coraz mocniejsze z każdym łykiem i dominują na finiszu; w sumie fajna sprawa. Podobnie jak w zapachu - bardzo dobre, złożone, dostojne piwo, ale to dostojeństwo jest odrobinę rozdmuchane.
8,5/10

Tekstura
Za dużo gazu, ale jeszcze w porządku.
3/5

7.0/10

Patrzę na swoją recenzję rocznika 2013 sprzed roku i dostrzegam wiele podobnych spostrzeżeń, podobnych smaków i aromatów - tam jednak były one dużo lepiej skomponowane, więc jednak diabeł tkwi w szczegółach. A może w czasie? 2013 piłem dwuletnie, 2015 tylko roczne. I jeszcze zdjęcie mi nie wyszło, no rozczarowany jestem.

piątek, 28 października 2016

Innis & Gunn (Wellpark): Fired Oak Scotch Ale

Dzisiaj ciekawostka ze Szkocji. Dawno temu Grant's, producent szkockiej whisky mieszanej, postanowił spróbować leżakowania swojego wyrobu w beczkach po piwie (właśnie tak, nie na odwrót). W końcu udało się stworzyć zadowalającą recepturę. Piwo poleżało w beczkach, zostało bezczelnie wylane, no i jego miejsce zajęła whisky. Po paru miesiącach ktoś w destylarni wpadł na pomysł (łał!), żeby może chociaż wziąć łyk tego piwa przed wylaniem i okazało się, że smakuje wspaniale. Pomysłodawca receptury postanowił odłączyć się od destylarni i ruszyć z własnym browarem kontraktowym, który skupiłby się na piwach leżakowanych w beczkach - no i tak zrobił i browar działa już 13-14 lat. Nie jest to takie piękne jak wygląda, bo Innis & Gunn tylko czasem używa autentycznych beczek, a czasem maszynki, która przez określony czas przepuszcza piwo przez dębowe wióry. Ja trafiłem w Dreźnie na piwo tak ekskluzywne, że nawet nie ma go na stronie browaru. Uwarzone zostało w wielkim browarze koncernowym w Glasgow. 

Informacje ogólne:
Piwo: Fired Oak Scotch Ale
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Miasto: Glasgow
Browar: Wellpark Brewery (Innis & Gunn)
Styl: wee heavy
Alkohol: 7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 28.02.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Topowe. Piękny kartonik, grawerowana butelka o nietypowym kształcie, oldskulowa i elegancka zarazem etykieta, firmowy kapsel.
10/10


Barwa
Piękny, głęboki bursztyn, całkowicie klarowne.
4,5/5
 
Piana
Obfita, dość gęsta, solidnie trwała.
3,5/5
 
Zapach
Dominuje nie drewno, a słód - bardzo przyjemne, mocno karmelowe, ciasteczkowe i przypiekane akcenty typowe dla szkockiego ale z lekkimi wtrąceniami ziemistymi i tytoniowymi. Drewno świetnie się z tym komponuje, dając zaokrąglony, bogaty i bardzo przyjemny aromat.
8,5/10

Smak
Rozpościera jeszcze mocniejszą słodowość, moim zdaniem naprawdę ujmującą, karmel podszyty ziemią i tytoniem. Drewno zdecydowanie jest podporządkowane słodowi, ale robi swoje. Bardzo smaczne piwo, dostojne. Jedynym minusem jest minimalne żelazo.
8,5/10

Tekstura
Nieznacznie za wysokie wysycenie.
4,5/5

7.5/10

Nasłuchałem się trochę złego o tym browarze - że trochę wydmuszka, że nie beczki tak naprawdę, że piwo dla drewna a nie odwrotnie. No cóż, nie wiem jak z innymi produktami, ale ta limitowana edycja jest świetna. I muszę częściej pić szkockie ale, słodowość typowa dla tej rodziny stylów jest mi niezmiernie miła.

czwartek, 27 października 2016

Cantillon: Iris

Wypiłem już wszystkie podstawowe piwa Cantillon (i jedno wybitnie niepodstawowe i najlepsze zresztą), czas brać się za te mniej powszechne. Iris (na cześć irysa, symbolu Brukseli) to czysty, niemieszany lambik po dwuletniej przygodzie z beczką, w przeciwieństwie do innych piw z Cantillon niezawierający pszenicy, a tylko jęczmień i w dodatku chmielony nie tylko starym, lecz i świeżym chmielem, również na zimno. Moje piwo zostało zabutelkowane blisko trzy lata temu, 23 grudnia 2013 roku. Oznacza to, że uwarzone zostało pod koniec roku 2011. Ten drugi okres był dla mnie jednym z najważniejszych w życiu, nie tylko dlatego, że zacząłem wówczas odkrywać piwo - niechże ten lambik okaże się godny tego rocznika.

Informacje ogólne:
Piwo: Iris
Kraj: Belgia
Miasto: Bruksela
Browar: Brasserie Cantillon
Styl: lambik niemieszany
Alkohol: 6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: zabutelkowana 23 grudnia 2013 r.
Cena: 61,40 zł (40,93 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Ten subtelny kwiat pobił wszystkie dotychczasowe etykiety Cantillon. Doskonale wpasowuje się w koncepcję.
9/10



 
Barwa
Głębokie złoto, bardzo ładne zmętnienie.
4/5

Piana
Nieomal doskonała.
4,5/5

Zapach
Połączenie bezkompromisowej końskiej derki, skóry, ziemi, szlachetnej dębowej beczki oraz nut kwiatowych i białych winogron. Najwięcej chyba drewna. Trochę korka. Skrajnie beczkowe piwo, ale kwiaty nadają lekkości.
9,5/10

Smak
Totalne królestwo brettów i beczki. Piwo jest umiarkowanie kwaśne, ale ekstremalnie cierpkie i dzikie, wiejskie. Jednocześnie wydaje się doskonale zbalansowane, ten pozorny dziki chaos okazuje się współgrać ze sobą we wspaniały sposób, może dzięki niezłej jak na lambika podbudowie słodowej (wywalenie pszenicy zrobiło swoje). Cytryna, skóra, ziemistość, szczypta kwiatów, końska derka, kwaśne jabłka. Piwo fantastyczne.
9,5/10

Tekstura
Bez zarzutu.
5/5

9.5/10

Niesamowita sprawa. Piwo praktycznie na tym samym poziomie co genialne Fou' Foune. Może minimalnie wolę to drugie, ale nie wiem. Tak czy inaczej to jedno z dwóch najlepszych kwaśnych piw, jakie piłem w życiu. Cantillon wyrasta na taki już ścisły top moich ulubionych browarów. Prawie żaden browar na świecie nie uwarzył jednego piwa na tym poziomie, a ile uwarzyło aż dwa takie?

środa, 26 października 2016

Nøgne Ø: Kriek of Telemark

Z Nøgne Ø nie widziałem się prawie dwa lata - tak jakoś wyszło, chociaż każde ich piwo, jakie piłem, było świetne. No nic, w końcu jest - dość mocny kriek z kwaśnymi wiśniami z norweskiego okręgu Telemark. Chyba. Nie jestem w sumie pewien, czy to nie jest po prostu piwo z kwaśnymi wiśniami, a nie żaden prawilny kriek z brettami i po beczkach, ale zobaczymy. Piwo otwieram dzień po rocznicy jego uwarzenia. 

Informacje ogólne:
Piwo: Kriek of Telemark
Kraj: Norwegia
Okręg: Aust-Agder
Miasto: Grimstad
Browar: Nøgne Ø
Styl: wiśniowe kwaśne ale
Alkohol: 7%
Ekstrakt: 14,5%
Objętość: 500 ml
Warka: z 8 października 2015 roku (do 8.10.2017 r.) 
Cena: brak danych

Opakowanie
Przez dwa lata nic się chyba nie zmieniło.
8/10

 


Barwa
Przepiękna, krwista czerwień.
5/5
 
Piana
Dość obfita i gęsta, długo się utrzymuje.
3,5/5
 
Zapach
Zdominowany przez czerwone owoce, niekoniecznie same wiśnie, mocno udziela się też nuta truskawkowa i czereśniowa. W tle dość ewidentne przebłyski kwasu mlekowego. Beczki niet, brettów niet, ale bardzo ładny i przyjemny.
8/10
 
Smak
Bardzo podobny do zapachu, wchodzi tylko bardzo stonowana kwaśność, lekka cierpkość i dziwna nuta, która kojarzy mi się z przyprawami korzennymi, najbliżej chyba z cynamonem i gałką muszkatołową. Bardzo smaczne, ale nic specjalnego.
7,5/10
Tekstura
Nie zwróciłem uwagi, a zatem nie mam zastrzeżeń.
5/5

7.0/10

Trochę siara, że tak uznany browar rzemieślniczy nazywa takie piwo kriekiem, no ale dobra. Koło lambika to to nawet nie stało, lecz to bardzo udane kwaśne piwo owocowe. Nie wiem, czy kwaśność pochodzi wyłącznie od wiśni, czy weszły w grę lactobacillusy, tak czy inaczej to bardzo dobra piwo, jednak nie warte zachodu jak na import.

wtorek, 25 października 2016

Chimay Dorée

Machnąłem wszystkie trzy Chimaye pod rząd na samym początku bloga. Dzięki wspaniałemu niebieskiemu Chimayowi do dziś uznaję ten browar za jeden z moich ulubionych na świecie. I oto nadarzyła się okazja na przygodę numer cztery, po lekki jasny Chimay, do zeszłego roku lany chyba tylko na miejscu, poszedł w butelki, a butelki poszły w świat. Piwo jest najczęściej klasyfikowane jako Belgian Pale Ale, ja po degustacji stwierdziłem, że należy mu się klasyfikacja do BJCP-owskiego wymysłu o nazwie Trappist Single, który moim zdaniem faktycznie dość mocno odróżnia się i od blondów, i od BPA. Innym takim przykładem jest Westvleteren Blond.

Informacje ogólne:
Piwo: Chimay Dorée
Kraj: Belgia
Prowincja: Hainaut
Miasto: Chimay
Browar: Bières de Chimay
Styl: single
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 12.2017 r.
Cena: 12 zł (18,18 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Dalej jest bardzo ładnie, ale poprzednie etykiety Chimaya bardziej mi się podobały. Tu jeszcze kolor nie do końca mnie przekonuje.
8,5/10

 
Barwa
Jasnozłote, lekko zmętnione, piękny słup gazu.
4,5/5

Piana
Bardzo obfita, doskonale gęsta, zbita; utrzymuje się do samego końca, idealna.
5/5

Zapach
Kolendra, przepiękne kwiaty, cytrusy, trochę jasnego słodu. Słodki. Przepiękny, bardzo intensywny i świeży. Wybitny na początku, z ogrzaniem trochę traci.
8,5/10

Smak
Podobnie jak w zapachu, acz nacisk położony bardziej na belgijskie drożdże i przyjemny, lekko biszkoptowy jasny słód. Jest rozkoszne, takie jakby kremowe, tutaj już nie tak intensywne jak w zapachu, ale jak na niski alkohol całkiem nieźle. Bardzo dobre, lekkie piwo.
7,5/10

Tekstura
Za dużo gazu - jeszcze w porządku, ale za dużo. Jedyny mankament.
3/5

7.0/10

Zdecydowanie nie jest to klasa pozostałych piw z Chimay, ale godna uwagi rzecz. Byłaby niegodna ze względu na Westvleteren Blond, ale jest on jakieś cztery razy droższy. 

poniedziałek, 24 października 2016

Birrificio del Ducato: La Prima Luna

Jednym z pierwszych barleywine, jakie miałem okazję pić i recenzować, była L'Ultima Luna z Birrificio del Ducato, BW leżakowane w beczkach po winie. Zapamiętałem to piwo jako najbardziej przypominające wino ze wszystkich, które w życiu próbowałem. Włoski browar postanowił udostępnić do sprzedaży także to samo piwo, ale bez leżakowania w beczkach. L'Ultima Luna nie zachwyciła mnie jakoś specjalnie, ale postanowiłem kupić tę wersję, bo od dawna nie mogę trafić na nic nowego z del Ducato, a bardzo cenię ten browar.
Informacje ogólne:
Piwo: La Prima Luna
Kraj: Włochy
Region: Emilia-Romania
Miasto: Roncole Verdi
Browar: Birrificio del Ducato
Styl: angielskie barleywine
Alkohol: 12%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 01.09.2024 r.
Cena: 40,20 zł (60,91 zł za 0,5 l)
Opakowanie
Jak zwykle wspaniałe. Bardzo podobne do leżakowanej wersji.
10/10 

 


Barwa
Głęboki bursztyn, sporo kawałeczków osadu, średnio.
2,5/5

Piana
Bardzo obfita i bardzo burzliwa, średnio gęsta, najpierw szybko się redukuje, ale spora warstwa długo się trzyma - dobrze jest.
3,5/5

Zapach
Karmel, miód, orzechy, ananasy kandyzowane, śliwki suszone, chleb żytni, szlachetny alkohol, pomarańcze. Bardzo złożony i intensywny, nawet bardziej niż przyjemny, ale przyjemny również nieprzeciętnie.
8/10

Smak
Dość ścisła powtórka wrażeń z zapachu - karmel, orzechy, miód, owoce kandyzowane, chleb. Bardzo słodkie, ale w przyjemny sposób, dostojny. Totalnie słodowe, klasyczne angielskie BW, choć jest i pochodna najprawdopodobniej od chmielu, trawiasta nuta, która trochę burzy efekt. Jest bardzo dobre i skomplikowane, choć jak na 12% mogłoby być bardziej esencjonalne. 
8/10

Tekstura
Kompletnie przegazowane.
0,5/5

6.5/10

Gdyby nie nieeleganckie, fatalne przegazowanie, byłoby bardzo dobrze. Ale nawet wtedy zdecydowanie niezadowalająco jak za taką cenę. Szkoda zachodu.

niedziela, 23 października 2016

Tanker: Reloaded

Tak oto mogę sobie dodać do portfolio jeszcze jeden kraj. Estonii daleko do miana piwnej pustyni, a nawet można śmiało powiedzieć, że to najmocniejszy piwowarsko kraj Eurazji na wschód od Polski i Szwecji. To przede wszystkim zasługa jednego browaru, Põhjali, ale nie tylko, inne warzelnie też mają ciekawe rzeczy do zaproponowania. Jedną z nich jest Tanker, położony na wsi niedaleko Tallina mikrobrowar, z którym Pinta niedawno uwarzyła w kolaboracji bardzo dobrego lagera, który nawet miał się tu pojawić, ale pierwszy raz w życiu omyłkowo nie zrobiłem zdjęcia butelki przed wypiciem piwa. No cóż, nadrobię ich sesyjnym IPA.

Informacje ogólne:
Piwo: Reloaded
Kraj: Estonia
Prowincja: Harju
Miasto: Vaida
Browar: Tanker
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 23.12.2016 r.
Cena: 11,30 zł (17,12 zł za 0,5 l) 
Opakowanie
Nie budzi we mnie większych emocji, ale jest estetyczne (nie licząc trochę krzywo naklejonej etykiety) i doceniam firmowy kapsel.
6,5/10
 
 
Barwa
Lekko zmętnione, ciemne złoto, sporo ulatującego gazu, ładne.
3,5/5

Piana
Monstrualna, nieustępliwa.
5/5

Zapach
Intensywny aromat nowofalowego chmielu, ukierunkowany po równi na cytrusy i owoce tropikalne oraz żywicę. Przyjemna, nieznaczna baza słodowa. Bardzo ładny.
8,5/10

Smak
Świetne - intensywne, słodkie owoce tropikalne i nie tylko tropikalne (mango i brzoskwinie na czele), skontrowane mocną, pikantną żywicznością, a to wszystko na rozsądnej, idealnie wyważonej, lekko karmelowej bazie słodowej. Wybitnie dopracowane piwo, znakomite, może kawałek od geniuszu, ale nie ma się do czego przyczepić.
9/10

Tekstura
Najpierw odrobinę za mocno nagazowane, potem za szybko gaz spadł. W sumie i tak bardzo dobrze.
4/5

8.0/10

Łohoho, Estonio, zaimponowałaś mi. Pierwsze piwo z tego kraju i od razu pierwsze naprawdę świetne. Wygląda na to, że będzie trzeba się naprawdę przyjrzeć temu krajowi, a nie poprzestać na zaliczeniu go jednym piwem. Przykładne IPA.

sobota, 22 października 2016

Cantillon: Rosé de Gambrinus

Powroty do Cantillon zawsze budzą ekscytację. Rosé de Gambrinus, framboise z dwustoma gramami malin na litr dwuletniego lambika, to jedno z trzech podstawowych piw browaru obok gueuze i krieka, nawet na RB jest odrobinę popularniejsze od krieka. Framboise póki co recenzowałem tylko dwa razy, w dodatku jedno było dosładzane, a drugie nie było takim tradycyjnym lambikiem na całego, tylko kwasem Mikkellera. Trafił mi się dość dojrzały już lambik, bo zabutelkowany prawie 3 lata temu, mogę się więc spodziewać raczej poskromionej owocowości, jeśli w ogóle jest ona jakaś mocna w świeżym piwie, w co wątpię.

Informacje ogólne:
Piwo: Rosé de Gambrinus
Kraj: Belgia
Miasto: Bruksela
Browar: Brasserie Cantillon
Styl: framboise
Alkohol: 5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: zabutelkowana 20 listopada 2013 r.
Cena: 35,45 zł (47,27 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Obrazek na etykiecie taki delikatnie mówiąc odbiegający od standardowej subtelności Cantillon, ale jakimś sposobem nawet z gołą panienką na etykiecie całość wygląda elegancko. 
8/10


 
Barwa
Bardzo specyficzna, pomarańczowo-różowawa, nie widziałem takiej w piwie jeszcze nigdy, piękna.
5/5
 
Piana
Bardzo obfita, raczej grubopęcherzykowa, bardzo trwała.
4,5/5
 
Zapach
Klasyczna Cantillonowa stajnia - końska derka, dębowa beczka, piwnica, ziemistość, kwaskowatość i raczej symboliczna owocowość. Całość jest potwornie intensywna, dostojna i tchnie starością w pozytywnym znaczeniu.
9,5/10
Smak
Odrobinę bardziej owocowy, głównie (choć nie tylko) dzięki dość owocowej z charakteru, mocnej kwaśności, ale wciąż dominuje stajnia, piwniczność, dąb. Jest i lekka nuta słodka dla przełamania, Nie jest to lambik genialny, ale jest wybitny, dostojny i esencjonalny.
9/10
 
Tekstura
Tylko odrobinę za wysokie wysycenie. 
4,5/5

8.5/10

No cóż, kolejne wybitne piwo z Cantillon. Z trzech podstawowych lambików tego browaru moim zdaniem najlepsze (aczkolwiek gueuze i krieka piłem dużo młodsze, więc trochę ciężko porównać). Kocham Cantillon.

czwartek, 20 października 2016

Brouwerij de Koeningshoeven (Bavaria): La Trappe Bockbier

Po trzech latach przerwy, z okazji przebycia dokładnie 3/4 drogi do tysiąca recenzji, mam okazję zrecenzować jeszcze jedno piwo z jedynego holenderskiego browaru trapistów. Sytuacja jest trochę specyficzna. Pierwsze zdanie etykiety mówi wiele: "... world's only Trappist bock ale". Aha. Generalnie, no właśnie, trapiści i koźlaki (oczywiście ile wpływu na repertuar La Trappe mają faktycznie trapiści, to osobna kwestia) to romans zupełnie niecodzienny, ale koźlaki i ale to już jakby oksymoron. Co z tego wyjdzie? Najsłynniejsze portale mimo wszystko klasyfikują piwo jako koźlaka, w dodatku na ratebeerze mieści się ono wśród top 5 najlepszych tradycyjnych koźlaków ever (w dodatku jeden z top 4 to enigma, którą ostatnio ktoś ocenił 5 lat temu). De Halve Maan z Brugii warzy już ewidentnego dubbla, którego określa koźlakiem - zobaczymy, jak będzie tutaj.

Informacje ogólne:
Piwo: La Trappe Bockbier
Kraj: Holandia
Prowincja: Brabancja Północna
Miasto: Berkel-Enschot
Browar: Brouwerij de Koningshoeven (Bavaria)
Styl: koźlak tradycyjny
Alkohol: 7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: do 08.2018 r.
Cena: 21,99 zł (14,66 zł za 0,5 l)

Opakowanie
W dużych butelkach i z korkiem, z pięknymi etykietami i grawerunkami, piwa z La Trappe wyglądają wspaniale.
10/10


 
Barwa
Brązowe bez światła, pod światłem wspaniała czerwień.
5/5
 
Piana
Genialna.
5/5
 
Zapach
Klasyka koźlaka - subtelny karmel, toffi, chleb, a do tego suszone i niekoniecznie suszone owoce - śliwki, jabłka.
8,5/10
 
Smak
Podobnie jak w zapachu, dominuje ciemny chleb, karmel i owoce, do tego bardzo przyjemna nuta przypalana i lekka ziemistość. Dostojny kozioł, jedynym minusem jest trochę wyłażący alkohol.
8/10
Tekstura
Do przeżycia, ale przegazowane.
3/5

7.5/10 

Po pierwsze, mimo drożdży górnej fermentacji, smakuje to totalnie jak koźlak, i to taki klasyczny. No cóż. A po drugie bardzo dobre piwo, chociaż po trapistach, nawet takich trochę z pobocza, oczekuję jednak więcej.

środa, 19 października 2016

Brovarnia Gdańsk: Starogdańskie Ciemne

Tego piwa prawdopodobnie nie wypiłbym przez całe życie, ale że dostałem je w prezencie, to piję. Brovarnia Gdańsk to browar restauracyjny w hotelu zlokalizowanym w spichlerzu z XVII wieku w pobliżu centrum Gdańska. Nie wydaje się specjalnie wyróżniać, wygląda na typową polską brostaurację, która odrobinę bardziej skupia się na otoczce niż na jakości piwa - tak przynajmniej wynika z not na RB. Akurat to piwo, które dostałem, jest jedynym ocenianym całkiem przyzwoicie, więc liczę na coś przyjemnego.

Informacje ogólne:
Piwo: Starogdańskie ciemne
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Gdańsk
Browar: Brovarnia Gdańsk
Styl: monachijski dunkel
Alkohol: nieznany
Ekstrakt: 12,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 11.10.2016 r.
Cena: brak danych
Opakowanie
Butelka z zamknięciem kabłąkowym zawsze na propsie, etykieta nieco zachowawcza. Aha, i uwaga, bo ciekawy moment - to jest 749. piwo, które recenzuję i pierwsze, którego producent nie podaje zawartości alkoholu.
7,5/10 

Barwa
Ładny, głęboki brąz, pod światłem przebłyski rubinowe.
4/5

Piana
Doskonała.
5/5

Zapach
Bardzo ładny, taki przedrewolucyjno-lagerowy. Chleb, chleb i chleb, poza tym dość subtelny karmel, zboże, delikatna czekolada, cukier kandyzowany, symboliczne wtrącenia chmielu - prosty, ale bardzo przyjemny i intensywny.
8,5/10

Smak
Konsekwentny w stosunku do zapachu, właściwie dokładnie to samo. Jest dość słodkie, ale w bardzo przyjemny sposób, dokładnie na tyle słodkie, na ile dunkel powinien być. Delikatne, ale pełne smaku, subtelne, lecz zdecydowane. Delikatna goryczka każe zapomnieć o jakimkolwiek zemdleniu słodyczą. Jestem pod wrażeniem.
8,5/10

Tekstura
Co ciekawe, jest dość gęste. Fajne odczucie, ale przez to gaz jest odrobinę nadprogramowy.
4,5/5

8.0/10

Wow, dostałem to piwo przypadkiem, a okazało się pierwszym naprawdę bardzo dobrym dunkelem, jakiego tu zrecenzowałem. I w ogóle z jakiegoś powodu uruchomiło we mnie lawinę przedrewolucyjnych wspomnień, wspomnień o czasach, kiedy zachwycał pierwszy lepszy weizen, bitter czy dunkel właśnie. Bardzo pozytywne zaskoczenie.

poniedziałek, 17 października 2016

Browar Stu Mostów & Bristol Brewing: ART9

Miałem zrobić sobie odpoczynek od Browaru Stu Mostów, bo od dawna nie mogli mnie do końca usatysfakcjonować, ale jak mam go zrobić, jeśli ich najnowsze piwo wdarło się do top 4 berliner weisse wszech czasów? Osiągnięcie niesamowite i możliwe, że w pełni zasłużone, bo piłem już to piwo w pubie i faktycznie było rewelacyjne. To kolejna kooperacja, znów z USA, ale tym razem z Bristol Brewing Company z Colorado. Piwo to berliner weisse na czterech szczepach bakterii kwasu mlekowego, wzbogacone o chmielenie pod koniec gotowania i na zimno amerykańskimi i australijskimi chmielami, podbudowane płatkami owsianymi. Jedziemy.

Informacje ogólne:
Piwo: ART9
Kraj: Polska - uwarzone w kooperacji z browarem ze Stanów Zjednoczonych
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Browar Stu Mostów i Bristol Brewing
Styl: nowofalowe berliner weisse
Alkohol: 3,7%
Ekstrakt: 9%
Objętość: 500 ml
Warka: do 31.12.2016 r.
Cena: 8 zł

Opakowanie
Jedno z najlepszych BSM, znakomite.
9/10 



Barwa
Jasnozłote, mocno zmętnione - klasyka stylu, piękne.
5/5

Piana
Bardzo obfita, gęsta, śnieżnobiała, ładnie oblepia szkło i utrzymuje się do końca, bez zarzutu.
5/5

Zapach
Fenomenalne połączenie zbożowego podkładu, grejpfrutowo-tropikalnego chmielu i kwasu mlekowego. Niezwykle naturalne odczucie grejpfruta. Intensywny, rześki i piękny.
9,5/10
 
Smak
Mniej więcej tak samo jak w aromacie - bardzo mocno zaznaczona baza zbożowa, która zapobiega wodnistości, ponadto bardzo ładna kompozycja nowofalowego chmielu i kwas mlekowy, tym razem również w postaci zwyczajnej kwaśności, raczej stonowanej, idealnej na orzeźwienie. Pałęta się nawet nuta ewidentnie mleczna. Podbiłbym trochę kwaśność w górę, poza tym jest fantastyczne. Piorunująco intensywny finisz jak na tak słabe piwo.
9/10

Tekstura
Minimalnie za niskie wysycenie.
4,5/5

9.0/10

Bez dwóch zdań, to piwo jest wielkim osiągnięciem polskiego piwowarstwa. Umówmy się, że czymś takim jak berliner weisse trochę ciężko zrobić szał - piwo BSM, najlepsze ich piwo jakie uwarzyli, robi, i leci do top 6 moich kwasów i... top 1 takich poniżej 5% alkoholu. W Polsce - ledwo, ledwo - ustępuje tylko Kwasowi Epsilon, ale on to przecież całkiem mocne piwo.

czwartek, 13 października 2016

Port Brewing: Santa's Little Helper Bourbon BA

Zawiodłem się na jednym RISie z beczki po bourbonie w wykonaniu Port Brewing. Dawno temu to było, w międzyczasie zdążyłem wypić z tego browaru jedno z najlepszych piw mojego życia i jaram się nim niezmiernie. Santa's Little Helper Bourbon BA to piwo nawiązujące do świąt, ale przewrotnie wypuszczane przez browar w lipcu. Mój egzemplarz na pewno nie jest z ostatniego lipca, bo przeleżał u mnie ponad rok.

Informacje ogólne:
Piwo: Santa's Little Helper Bourbon BA
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: San Marcos
Browar: Port Brewing Company
Styl: stout imperialny (Bourbon BA)
Alkohol: 12%
Ekstrakt: 22%
Objętość: 375 ml
Warka: brak danych
Cena: 70,50 zł (94 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Jak zwykle w przypadku Port Brewing, piękność, tu szczególna, bo z korkiem. Świątecznie i z humorem.
9,5/10 


 
Barwa
Smoła.
5/5
 
Piana
Znakomita jak na tak mocne piwo po beczce; gęsta, obfita, dość długo się utrzymuje.
4,5/5
 
Zapach
Wspaniały, intensywny - połączenie bardzo waniliowej i węglowej beczki po bourbonie z nutami samego bourbonu i czekoladowo-kawowo-palonej potęgi ciemnego słodu. Beczka po bourbonie dostarczyła też trochę korzennych, piernikowych akcentów, dzięki czemu mocno kojarzy się ze świętami.
9/10
 
Smak
Trochę mniej bourbonu, a więcej klasycznego stoutu imperialnego - no i czemu nie. Zmasowany atak ciemnego słodu - kawa i czekolada, palone zboże, praliny, dosłownie kropla sosu sojowego. Bourbon wciąż jest jednak silny, waniliowa słodycz pięknie się komponuje z RISową klasyką. Lekka nuta słona tylko podkręca zabawę. Perfekcyjnie ukryty alkohol i spora pijalność. Jest doskonałe, nic bym w nim nie zmienił.
10/10

Tekstura
Wspaniała gęstość i aksamit, trochę za wysokie wysycenie.
4/5

9.0/10

Na ratebeerze to piwo nie cieszy się oszałamiającymi statami jak na stout imperialny, ale dla mnie to jedno z najlepszych piw w tym stylu, jakie piłem. Rewelacyjne. Doskonałe wykorzystanie beczki po bourbonie, po prostu wzorowe.

Nepomucen & AleBrowar: Lazy Barry

Na degustację tego piwa wyczekuję od czerwca, kiedy na WFDP jego cudowna lekkość stanowiła mój ratunek pomiędzy wycieńczającymi seriami całodniowych degustacji. Ta kooperacja Nepomucena z AleBrowarem zrodziła prawdopodobnie najlepszego grodzisza, jakiego piłem w życiu (do tej pory najlepszy zresztą był... Grodzisz z Nepomucena, więc ten browar wyrasta mi na światowego mistrza stylu). Ale to mało - to jest najlepiej oceniane grodziskie na ratebeerze spośród wszystkich grodziskich świata. Pozostaje mi potwierdzić jego klasę w domowych warunkach.

Informacje ogólne:
Piwo: Lazy Barry
Kraj: Polska
Województwo: wielkopolskie
Miasto: Szkaradowo
Browar: Nepomucen i AleBrowar
Styl: nowofalowe grodziskie
Alkohol: 3,4%
Ekstrakt: 9,9%
Objętość: 500 ml
Warka: do 09.12.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Na średnim jakościowo papierze Nepomucena świetne kooperacyjne grafiki znane z malowanych butelek AleBrowaru wyglądają nieporównanie słabiej, acz wciąż to ładna etykieta.
7,5/10

 
Barwa
Jasne złoto, lekkie zmętnienie, sporo ulatującego gazu - piękne, klasyka grodzisza.
4,5/5

Piana
Idealna.
5/5

Zapach
Świetne połączenie intensywnej, może nawet trochę nadprogramowej jak na klasycznego grodzisza wędzonki z pięknymi nutami zbożowo-chlebowymi i szczyptą owocowo-kwiatowego, amerykańskiego chmielu.
8,5/10

Smak
Właściwie identycznie jak w zapachu, poza tym że dochodzą oczywiście smaki podstawowe, i to uwaga, bo wszystkie cztery - lekka słoność od oscypkowej wędzonki, lekka słodycz od słodu, lekka goryczka od chmielu i do tego jeszcze lekka kwaskowatość, bardzo orzeźwiająca. Fantastyczne, kompletne piwo - jednocześnie bardzo wyraziste i złożone jak na 3,4%, a jednocześnie kozacko pijalne jak klasyczne grodziskie.
9/10

Tekstura
Prawie idealne, ciut za wysokie wysycenie.
4,5/5

8.5/10

Najlepsze grodziskie wg ratebeeru, najlepsze grodziskie wg mnie. To tym mocniejsza deklaracja, że jego amerykańskość wcale nie jest bardzo mocna, jest tylko lekko podkręcone, choć z drugiej strony również alkoholowo. Tak czy inaczej to najlepsze piwo poniżej 3,8% alkoholu, jakie piłem w życiu! Mam nadzieję, że nigdy nie zniknie ze sklepów.

wtorek, 11 października 2016

Szałpiw (Wąsosz): Kociamber

Piwo Szałpiwu w amerykańskim stylu ostatnim razem piłem dwa lata temu. Tym razem ten uniwersalny browar uwarzył APA z dodatkiem kiwi i aframonu madagaskarskiego. Tego pierwszego jeszcze nigdy w piwie nie spotkałem, a tego drugiego nie spotkałem jeszcze w całym życiu gdziekolwiek. Według wikipedii jego nasiona to ostra i aromatyczna w smaku przyprawa, a roślina jest z rodziny imbirowatych. Połączenie tego wszystkiego brzmi tak specyficznie, że w sumie nie wiem, czego się spodziewać.

Informacje ogólne:
Piwo: Kociamber
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz
Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Szałpiw)
Styl: amerykańskie pale ale
Dodatki: kiwi i aframon madagaskarski
Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 12%
Objętość: 500 ml
Warka: do 13.12.2015 r.
Cena: 8 zł 

Opakowanie
Lubię zwierzaki Szałpiwu, ale białe na jasnozielonym tle - bolą oczy, dosłownie (ciężko się doczytać) i w przenośni (brzydkie połączenie to jest). I goły kapsel.
5,5/10

Barwa
Głębokie złoto, niezbyt ładne zmętnienie.
2,5/5

Piana
Bardzo cienka, dość gęsta, niezbyt trwała - no słaba.
1,5/5

Zapach
Trochę surowej słodowości i dziwna kompozycja owocowa, która nie do końca mi pasuje, jest nieco mdła. Ożywienie wprowadza lekka przyprawowość. Pierwsze wrażenie było "no niezbyt", ale z czasem coraz bardziej mi się podobał.
6,5/10

Smak
Tutaj połączenie APA z kiwi nabiera więcej sensu. Kiwi jest bardzo wyraźne i fajnie komponuje się z przyjemną goryczką chmielu i fajną podbudową słodową. Nie wiem, czy zasugerowałem się imbirowymi konotacjami aframonu, ale mam mocne wrażenie, że jest lekko pikantne. Bardzo przyjemne, pije się raz-dwa. Mimo wszystko nic wielkiego, i ta lekka mdłość kiwi pozostaje.
7/10

Tekstura
Nieco za dużo gazu.
4/5

6.0/10

Jak dla mnie jedno z najmniej udanych piw Szałpiwu. Może coś mi nie pasuje w połączeniu kiwi z piwem, bo recenzje przeważnie były entuzjastyczne. Do wypicia i zapomnienia - mimo oryginalności.

niedziela, 9 października 2016

AleBrowar (Gościszewo): Imperial Smoky Joe

Smoky Joe to jedno z pierwszych piw AleBrowaru, jakie piłem, jak również jedno z pierwszych wędzonych i w ogóle rzemieślniczych. Wtedy było jeszcze delikatnie torfowe, wkrótce potem pojawiła się edycja specjalna, wędzona na maksa, która wkrótce chyba stała się standardową. Do dziś pozostaje jednym z czołowych osiągnięć AB. Gdy na WFDP zobaczyłem, że AleBrowar uwarzył wersję imperialną, nie zastanawiałem się nawet sekundę, spróbowałem i się zachwyciłem. Czas wreszcie ten zachwyt potwierdzić w domu.

Informacje ogólne:
Piwo: Imperial Smoky Joe
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Gościszewo
Browar: Gościszewo (AleBrowar)
Styl: wędzony stout imperialny
Alkohol: 9,8%
Ekstrakt: 24%
Objętość: 500 ml
Warka: do 01.12.2016 r.
Cena: 20 zł

Opakowanie
Bardzo udana wariacja na temat standardowego Smoky'ego.
9/10 



 
Barwa
Smoliście czarne.
5/5

Piana
Nędzna.
1,5/5

Zapach
Bardzo intensywna, torfowa wędzonka przykrywa nawet mocarne słodowe nuty klasycznego RISa - czekoladę, kawę, palone zboże. Ciut zbyt jednowymiarowy jak na tak mocne piwo, ale wybitnie przyjemny.
9/10

Smak
Jeszcze bardziej intensywna, torfowa, jodynowa wędzonka, słona, kontrowana słodyczą stoutu imperialnego. Podobnie jak w zapachu, kompozycja jest mocno skierowana na nuty wędzone - są tak silne, że klasycznych nut RISa jest tu zaskakująco mało. Jak w zapachu można jeszcze było trochę narzekać, tak tutaj kompozycja wypada znakomicie - cudowna torfowa wędzonka znajduje idealny podkład w postaci ciemnej słodowości. To również jedno z najbardziej pijalnych piw z okolic 10% alkoholu, z jakimi się spotkałem. Alkohol jest zamaskowany absolutnie perfekcyjnie. Lekko popiołowy finisz. Fantastyczne.
9/10

Tekstura
Cudownie gęste i aksamitne, do tego stonowane wysycenie - ideał.
5/5

8.5/10

Genialne piwo wędzone. Ciężko powiedzieć, że genialny RIS, bo po prostu za mało tu RISa w RISie. To przede wszystkim wędzonka - ale jedna z najlepszych, jakie piłem. Tę butelkę zakupiłem właśnie na WFDP, podobnie jak jeszcze dwie do piwnicy - ciekawe, czy po latach wędzonka trochę zejdzie i odsłoni bardziej klasycznego RISa.

sobota, 8 października 2016

BrewDog: Milk Stout

Stoutów mlecznych wypiłem w życiu mniej niżbym sobie życzył. Połączenie laktozy z lekkim stoutem bardzo do mnie przemawia. Póki co ideałem pozostaje Milk Stout z Mikkellera - zobaczmy, co pokaże drugi gigant europejskiego craftu, BrewDog. Teoretycznie powinien pokazać sporo, bo ten prototypowy stout mleczny zdążył już na tyle spodobać się publice, że wszedł do stałej oferty browaru jeszcze zanim zdążyłem wypić swój egzemplarz. Nie piłem nic z BD od wczesnego stycznia, co jest moją najdłuższą przerwą od tego browaru.

Informacje ogólne:
Piwo: Milk Stout
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: stout mleczny
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 14,3%
Objętość: 330 ml
Warka: do 02.12.2016 r.
Cena: 11,45 zł (17,35 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Dużo lepsza szata graficzna prototypowych piw BrewDoga niż kiedyś. 
8/10 



Barwa
Czarne, nieznaczne przebłyski brązu u podstawy szkła.
4,5/5
 
Piana
Prawie idealna.
4,5/5
 
Zapach
Czekolada, kawa z mlekiem, słód palony, praliny, karmel, toffi. Wybitnie deserowy, wybitnie przyjemny, acz mógłby być bardziej intensywny.
8/10
 
Smak
Rozkoszne, trochę jak Beer Geek Vanilla Shake w miniaturce. Mnóstwo kawy i czekolady, subtelny, ale bardzo wyraźny dodatek laktozy, delikatna goryczka dla skontrowania słodyczy. Małym minusem jest minimalnie za wysoka kwaskowatość, ale wiadomo, ciężko jej uniknąć w stoucie. Wzorcowy milk stout.
9/10
 
Tekstura
Średnie wysycenie, niemal idealne, odrobinę bym je jeszcze obniżył.
4,5/5

8.0/10

Znakomity milk stout, na szczęście wszedł do stałej oferty BrewDoga (pod nazwą Jet Black Heart). Do Mikkellerowego trochę mu brakuje, ale wiele więcej w tym stylu się nie uzyska. Chyba czas przywrócić BD do łask i przyśpieszyć dobijanie do pierwszej setki spróbowanych od nich piw.

piątek, 7 października 2016

Schoppe: Flower Power

Podczas wizyty w sklepie z piwem w Dreźnie wziąłem parę sztuk niemieckiego craftu na chybił-trafił - to piwo jest jednym z efektów tej losowej metody. Jak się okazało, to session IPA z rzemieślniczego browaru z Berlina, co ciekawe mającego już aż piętnaście lat.

Informacje ogólne:
Piwo: Flower Power
Kraj: Niemcy
Miasto: Berlin
Browar: Schoppe Bräu
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: brak danych
Objętość: 330 ml
Warka: do grudnia 2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Niezłe, bez szału. Ładny kapsel.
6,5/10 


 
 

Barwa
Ładne, jasne złoto, mocno zmętnione.
4/5

Piana
Świetna.
4,5/5

Zapach
Mieszane mam wrażenia, ale ogólnie raczej pozytywne. Co jest tu świetne, to intensywność, ziołowość i nuta mandarynkowa - trochę słabiej, że jest też kwas izowalerianowy i jakby przebłysk DMSu. Mimo wszystko pozytywnie.
6/10

Smak
Tu jest mocno odarte z kolorowych właściwości amerykańskiego chmielu - owoców mało, jest głównie prozaiczna chmielowa ziołowość. Całkiem przyjemna goryczka i niezła kontra słodowa, dalej ten kwas izowalerianowy w znośnych ilościach - no i tyle, proste, solidne piwo.
6/10

Tekstura
Bardzo dobra, może odrobinę za wiele gazu.
4,5/5

5.5/10

Jeszcze jedno niemieckie piwo spoza Bawarii, które można sobie podarować, a nawet warto sobie podarować przy obecnym asortymencie. Akurat ten mój strzał w drezdeńskim sklepie średnio był celny.

czwartek, 6 października 2016

Pinta (Zarzecze): American Black

Długo Pincie zajęło uwarzenie stoutu amerykańskiego. Trochę dziwne, jeden z bardziej oczywistych stylów rewolucji, a Pinta przed nim uwarzyła dziesiątki różnych innych. Do dziś najlepszym American Stoutem pozostaje Ortodox Stout z AleBrowaru, który miał być zwyczajnym dry stoutem, ale "coś nie wyszło" i pierwsza warka była amerykańska, a teraz tamten smak już nie wróci. No, czas go przebić.

Informacje ogólne:
Piwo: American Black
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: stout amerykański
Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12%
Objętość: 500 ml
Warka: do 10.11.2016 r.
Cena: 7,40 zł

Opakowanie
Wreszcie Pinta trochę mniej napaćkała i od razu jest super.
9/10 



 
Barwa
Czarne, ale nieznaczne prześwity brązu są.
4/5

Piana
Niezbyt obfita, dość gęsta, ładnie oblepia szkło, szybko się redukuje - słaba trochę.
2/5

Zapach
Archetypiczny aromat stoutu amerykańskiego - czarne, palone, prażone, kawowe, czekoladowe podłoże i na tym podłożu umiarkowanie intensywne nuty chmielowe, w szczególności żywiczne, sosnowe wprost. Świetny.
8,5/10

Smak
Podobny do zapachu, a jednak trochę mniej satysfakcjonujący. Jest żywiczny chmiel, jest kawa, czekolada, paloność, ale jest też nadmierna kwaskowatość i minimalnie cierpka goryczka, które odrobinę psują świetny efekt. Wciąż bardzo dobre, ale bez szału.
8/10

Tekstura
Zdecydowanie brakuje wysycenia, nawet jeśli to stout.
2/5

7.0/10

Bardzo lubię ten styl i tym razem Pinta trochę przegrała. American Black to bardzo dobre piwo, ale wszystkie stouty amerykańskie, jakie recenzowałem na blogu, oceniłem lepiej. Takie czasy, że takie dobre piwa niestety są do zapomnienia.

poniedziałek, 3 października 2016

The Bruery: Cuivre

Dziwna sprawa - piłem póki co tylko jedno piwo z The Bruery, ale czuję się tak, jakbym spróbował już z dziesięciu i wszystkie były znakomite. To częściowo zasługa tego, że to jedyne było wspaniałe, a częściowo wszędobylskich rekomendacji. Po zbyt długim czasie powracam do tego browaru, by zmierzyć się z piwem, co do którego mam gigantyczne oczekiwania. Cuivre to jedno z kilku najdroższych i kilku najmocniejszych piw, jakie piłem. Jest to old ale, które powstaje przez zmieszanie świeżej warki z częścią starej, która jakiś czas spędziła w beczce po bourbonie.

Informacje ogólne:
Piwo: Cuivre
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Placentia
Browar: The Bruery
Styl: old ale (Bourbon BA)
Alkohol: 16,2%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: brak danych
Cena: 147,80 zł (98,53 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Jak to w przypadku The Bruery, eleganckie i kozackie.
9,5/10



 
Barwa
Miedź? Tak, ale pod bardzo mocnym światłem - generalnie to bardziej brąz. Bardzo ładne.
4/5
 
Piana
Nie jest jego największym atutem - ani zbyt obfita, ani trwała, choć tłusty pierścień utrzymuje się całkiem długo.
2,5/5
 
Zapach
Genialny, intensywny jak cholera, esencjonalny - święto słodu, przede wszystkim wanilia, bourbon, orzechy, czekolada, śliwki suszone, wiśnie w czekoladzie, karmel, chleb, cukier kandyzowany. Odjazd.
9,5/10
 
Smak
To może być najbardziej intensywne w smaku piwo, jakie piłem. Pierwszy łyk rozwala mózg. Orzechy, karmel, nuty przypalane, wanilia i drewno, czekolada. Świetnie ukryty alkohol, który pojawia się dopiero w przełyku, przyjemnie go rozgrzewając. Lekka kwaskowatość uatrakcyjnia przygodę, choć nie obraziłbym się, gdyby jej jednak nie było. Ciągnący się finisz spod znaku toffi, czekolady, pomarańczy w czekoladzie. Genialne piwo, ale do doskonałości jeszcze pół kroku.
9,5/10
 
Tekstura
Zaskakująco spore wysycenie - można by je sobie darować, piwo jest bardzo gęste.
4/5

9.0/10

Rozczarowanie to trochę za duże słowo, no ale miałem cichą nadzieję, że będzie to jedno z kilku najlepszych piw mojego życia, zdecydowanie nie jest, choć jest fantastyczne i być może najbardziej intensywne, z jakim się spotkałem (konkurencja to tylko wymrażane eksperymenty BrewDoga). Niezłe doznanie, ale za taką cenę można lepiej trafić.

niedziela, 2 października 2016

Franziskaner Weissbier Naturtrüb

Franziskanery to szeroko dostępna w Polsce od wielu już lat klasyka weizenów, a jednak dopiero teraz znalazłem dla niej miejsce na blogu. Franciszkanery warzone są w ogromnym browarze w Monachium, obecnie władanym przez AB InBev. Ich czołowy produkt, hefeweizen, którego dzisiaj wypiję, dzierży na ratebeerze 13. miejsce w rankingu tego stylu i jest najwięcej razy ocenionym hefeweizenem z top 50, a więc prawie na pewno najpopularniejszym weizenem w ogóle. Zostawia w tyle nawet Paulanera i Weihenstephanera. 

Informacje ogólne:
Piwo: Franziskaner Weissbier Naturtrüb
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Monachium
Browar: Spaten-Franziskaner-Bräu
Styl: hefeweizen
Alkohol: 5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml 
Warka: do 11.2016
Cena: brak danych

Opakowanie
Po prostu klasyka. Niby nic wielkiego, ale ma klimat.
8/10



 
Barwa
Głęboko złote, mętność pojawiła się dopiero po dolaniu końcówki i mogłaby być trochę mocniejsza.
3,5/5

Piana
Genialna, godna weizena.
5/5

Zapach
Klasyka stylu - banany, goździki, drożdże i słodki, ciastkowy, biszkoptowy jasny słód. Archetypiczny aromat weizena, bardzo intensywny.
9/10

Smak
Również smak klasyki, następuje tylko przesunięcie akcentu z drożdżowo-goździkowo-pikantnych na słodkie, bananowe i słodowe. Wspaniale łączy lekkość z pełnią smaku - nie ma tu problemu wielu weizenów, wodnistości.
8,5/10
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4,5/5

8.0/10

To bardzo budujące, że takie świetne piwa są tak szeroko dostępne. Top 5 moich hefeweizenów, top 3 moich niemieckich hefeweizenów. Tak dobry produkt produkowany na taką skalę (w końcu Franziskanery to jakby nie patrzeć koncerniaki) - być może, że to jest możliwe tylko w Niemczach.