piątek, 26 października 2018

Fortuna: Miłosław Bezalkoholowe IPA

bezalkoholowe American IPA / + Sencha Earl Grey / < 0,5% / 6,2 blg / do 29.08.2019 r.

Na sam koniec przygody z bezalkoholowymi piwami zostawiłem sobie potencjalnie najciekawszą część tej przygody - Miłosław Bezalkoholowe IPA z Fortuny, piwo które zdetronizowało na ratebeerze 1 na 100 Kormorana i jest obecnie najlepiej ocenianym niskoalkoholowym piwem świata. Co jest dość zabawne, to że jest to zarazem piąte najlepsze piwo samej Fortuny - wyprzedzają je jedynie trzy wersje Porteru i Barley Wine. Na wstępie Fortuna poszła minimalnie bardziej na skróty niż Kormoran - oprócz Citry, Amarillo, Chinooka i Lubelskiego ich bezalkoholowe IPA wspiera jeszcze zielona herbata z bergamotką. Z drugiej strony alkoholu jest do 0,5%, a nie 1%.

Klasyczny, niezmienny od lat styl etykiet z Fortuny i dedykowany kapsel. Prezentuje się pięknie - słoneczna, cytrynowa, jasnozłota barwa, mocne zmętnienie i świetna piana. Pachnie intensywnie cytrynami, żywicą i troszkę brzeczką - bardzo ładnie, nawet jeśli nie udało się ukryć tego pierwiastka brzeczkowości. W smaku również troszkę brzeczki jest, ale również jest bardzo dobrze - przyjemne chmielowe cytrusy, świetna goryczka, całkiem niezłe, słodkawe ciało jak na coś tak lekkiego; odpowiednie, wysokie nasycenie.

Rzeczywiście jest to konkurencja dla 1 na 100, obecnie moim zdaniem jedyna na rynku. I moim zdaniem przegrywająca, chociaż jestem prawie pewien, że co lepsze warki Fortuny wygrywają z co gorszymi warkami 1 na 100.

Podsumuję przygodę tak: są na rynku co najmniej trzy piwa bezalkoholowe, które są bardzo dobrymi piwami nie tylko w swojej bezalkoholowej kategorii - po prostu są bardzo dobrymi piwami. To 1 na 100, 1 na 100 Pigwowiec i Miód i ten oto Miłosław. Jeśli ktoś szuka odmiany od klimatów APA-IPA, to bardzo warto jeszcze zwrócić po propozycję ze Schneider Weisse, w ostateczności na witbiera z Bavarii czy wiśniowego kwasa z Browaru Studio.

7.0/10

środa, 24 października 2018

Browar Studio (Browar na Jurze): Bezalkoholowe Vermont IPA

bezalkoholowe New England IPA / + czerwony pieprz, imbir / < 0,5% / do 18.03.2019 r.

Mad Driver póki co potężnego wrażenia na mnie nie wywarł, ale czas dopiero dziś na ich najsłynniejsze piwo, które wpadło na rynek z rozgłosem tylko trochę mniejszym niż 1 na 100 - pierwsze bezalkoholowe NEIPA, wzbogacone dodatkami imbiru i czerwonego pieprzu. Obecnie to szóste najlepsze quasi-bezalkoholowe piwo świata na ratebeerze.

Jedna z najbrzydszych etykiet w historii polskiego piwowarstwa. Bardzo jasne, bardzo zmętnione, niezła piana. Pachnie pięknie - soczyste chmielowe owoce i spora rola czerwonego pieprzu w połączeniu dają aromat bardzo intensywny, rześki, tropikalny, soczysty, nieodstający od zapachu dobrego alkoholowego piwa; może byłoby tylko fajnie, gdyby jednak pieprzu było mniej, a chmielu więcej. W smaku jest nieźle; jest całkowicie nie-brzeczkowe, przyjemnie nachmielone na aromat, niepozbawione ciała. Moim problemem jest tu nadmierna przyprawowość - imbir i czerwony pieprz wjechały mocno i odciągają uwagę od piwności. Mimo wszystko pije się bardzo przyjemnie.

Bardzo dobre jak na piwo bezalkoholowe, ciekawa alternatywa dla 1 na 100, ale zdecydowanie podrzędna. Nie sztuką jest uciekać w dodatki, sztuką jest zrobić piwo bezalkoholowe, w którym dominuje smak piwa. Mimo wszystko polecam, sam pewnie czasem wezmę do auta dla odmiany od Kormorana.

6.5/10

piątek, 19 października 2018

Wąsosz: Bezalkoholowe Rye AIPA

bezalkoholowe żytnie IPA / < 0,5% / do 09.07.2019 r.

Po nieudanej niby-weizen niby-IPIE z Wąsoszy daję browarowi w temacie piw bezalkoholowych drugą szansę. Żytnia IPA - powinno być lepiej, ale cudów się nie spodziewam.

Etykieta nie przykuwa szczególnie uwagi. Barwa jest bardzo jasna, słomkowa, jest klarowne - piana bardzo wysoka, choć nie idealnie gęsta. W zapachu niemal sto procent brzeczki nachmielonej na whirlpool - słabiutko. W smaku dosłownie odrobinę lepiej - niestety bardziej smakuje ryżem niż żytem, jest cieniutkie, pozbawione ciała, nie najgorzej nachmielone na aromat ale niezbyt przyjemnie na goryczkę. Smakuje trochę jak woda Nachmielona z Nepomucena, tylko z niezbyt przyjemnym posmakiem brzeczki i z mniej subtelną goryczką.

Wolę Nachmieloną. Sto razy. Wąsosz jest niestety bezużyteczny, oba piwa bezalkoholowe z tego browaru cierpią na te same problemy.

4.5/10

środa, 17 października 2018

Browar na Jurze: Motocyklowe

bezalkoholowe / < 0,5% / do 06.04.2019 r.

Zrecenzowałem mnóstwo piw z Browaru na Jurze, ale jeszcze żadnego piwa... Browaru na Jurze. Zawsze Pinta, Pinta, Pinta, a nie dałem szansy samemu browarowi, który pomógł Pincie stać się tym czym się stała. Jak trwoga to do Boga - w ciężkich, bezalkoholowych chwilach swojego życia sprawdzam bezalkoholową propozycję browaru z Zawiercia. Piwo określają po prostu jako "bezalkoholowe" - z dokładniejszego opisu zdawało mi się już, że to coś w kierunku APA, ale potem zobaczyłem belgijskie drożdże i kolendrę w składzie. No ciekawe.

Fajna etykieta i nazwa. Bardzo jasna barwa, przyzwoity kożuch piany. W zapachu jest solidnie - trochę brzeczki wchodzi, ale więcej jest ziołowo-cytrynowego chmielu, nawet wprost przypomina zapach trawy cytrynowej. W miarę ogrzewania trochę idzie w dół, wkracza jakaś dziwna nuta. W smaku jeszcze korzystniej - smakuje jak bardzo lekkie APA z lekkim posmakiem brzeczki, ale naprawdę bardzo przyjemne, cytrusowe nachmielenie na aromat sporo przykryło. Problem tego piwa leży gdzie indziej - ma niezbyt miły, żelazowy posmak. Mimo wszystko fajna chmielowość, dobre nagazowanie, nie najgorsza pełnia czynią z niego w miarę przyjemne i w miarę piwne doświadczenie.

Jest w porządku, jakiś czas temu byłoby istotnym wydarzeniem na rynku piw bezalkoholowych, natomiast obecnie jest zbędne - belgijskie drożdże wiele nie wniosły, smakuje zdecydowanie jak bezalkoholowa APA, a na rynku jest już dużo lepsza i dużo lepiej dostępna z Kormorana. Ale szanować szanuję.

6.0/10

wtorek, 16 października 2018

Browar Studio (Rzemieślniczy Jan Olbracht): Energy Ale Guarana

bezalkoholowe herbaciane ale / + Energy Tea Guarana, ekstrakt z guarany / 0,5% / do 04.03.2019 r.

Sprawdzam po raz drugi Mad Drivera, tym razem ich najbardziej ekscentryczny pomysł - połączenie piwa bezalkoholowego z napojem energetycznym, w którym funkcję energetyzującą pełni herbata z guaraną i ekstrakt z guarany.

Etykieta jak zwykle w MD mnie nie przekonuje. Barwa piwa faktycznie przypomina herbatę w swoim ciemnym złocie / jasnemu bursztynowi, piana jest średnia, ale przyzwoita. Zapach jest bardzo nikły, ale całkiem przyjemny - trochę karmelkowego słodu, trochę herbaty, trochę chmielu, trochę guarany. W smaku jest mocno guaranowe i herbaciane, piwne w nieco mniejszym, ale niebagatelnym stopniu - jest lekka goryczka, jest trochę chmielowych owoców, jest karmel. Ale głównie herbata z guaraną. Bardzo smaczne, nie ma w nim ani trochę brzeczkowości, jedynie po prostu piwności mogłoby być więcej. Spore wysycenie, ciut większe niż trzeba.

Bardzo fajna rzecz. Ciężko tu mówić o jakimś mistrzostwie w temacie piwa bezalkoholowego, bo zbyt dużą część jego sukcesu tworzy herbata i guarana, ale trochę piwa jest? Jest, a zresztą znamy dobre piwa, w których dodatki dominują nawet bardziej. Czuć brzeczkę? Ani trochę, w ogóle nie ma nic niepożądanego. Jest pełne smaku? Jak na NA, nawet bardzo. Może mniej piwne, ale i tak sto razy lepsze niż większość piw bezalkoholowych.

6.5/10

sobota, 13 października 2018

Schneider: Mein Alkoholfrei

bezalkoholowy hefeweizen / 0% / do 09.07.2019 r.

Czas na drugą szansę dla niemieckiej myśli bezalkoholowej, tym razem browaru dużo bardziej uznanego niż jakiś tam Riedenburger. Schneider prezentuje światu weizeny pod każdą możliwą postacią, to i pod bezalkoholową. Dla mnie to trochę ryzykowna zabawa, ale może mistrzowie weizenów dali radę.

Prezencja nienaganna - ciemnozłota barwa i spektakularna piana, jak w najlepszych weizenach, no i klasyczna, konserwatywna, ładna etykieta Schneidera. Zapach jest przyjemny - raczej wariacja na temat weizena, ale jakiś tam banan i biszkopt się pojawia, jeszcze więcej jest natomiast miodu. Mocno ucieka od standardowych problemów piwa bezalkoholowego, fajny. A w smaku jest jeszcze lepiej - drożdżowy, bananowo-goździkowy charakter weizena jest niepodważalny, słodowość też jest całkiem fajna - lekko karmelkowa, biszkoptowa, przyjemnie słodka. Byłby to pełnoprawny weizen, gdyby tylko zintensyfikować smak, ale i tak jest dobrze. Spore wysycenie pomaga w podbiciu pełni.

Po obu wersjach 1 na 100 to obecnie najbardziej udane piwo bezalkoholowe, jakie piłem. Jest bardzo dopracowane. Nie wiem, czy bez alkoholu da się zrobić lepszego klasycznego weizena, nie sądzę.

6.5/10

czwartek, 11 października 2018

Szpunt (BeerLab): Zeropoint

bezalkoholowe New England IPA / < 0,5% / do 25.03.2019 r.

Stosunkowo niewiele czasu po pojawieniu się szału na piwa New England doczekaliśmy się pierwszych piw bezalkoholowych, próbujących wstrzelić się w ten nurt. Jednym z nich jest propozycja Browaru Szpunt, obecnie na ratebeer 10. najlepsze piwo =<1% alkoholu na świecie. W zasypie mamy słód żytni, co dla NE jest raczej niecodzienne, ale zrozumiałe ze względu na chęć uzyskania porządnego ciała przy niskim ekstrakcie.

Etykieta może nie jest piękna, ale robi fajne złudzenia optyczne. Barwa piwa jest jasnozłota, niemal słomkowa, jest bardzo mętne. Piana skromniutka, ale gęsta. W aromacie mamy walkę - walkę owocowego, nowofalowego chmielu z brzeczką, którą chmiel nieznacznie przegrywa; mimo wszystko całkiem spoko. W smaku niby podobnie, ale dużo dużo lepiej, bo "brzeczkowość" jest dużo bardziej zbliżona do normalnej, post-fermentacyjnej "słodowości". Jest przyjemnie słodkawe i mocno owocowe, co daje naprawdę niezły efekt soczystości. No trochę pełni brakuje, wiadomo, nie zaszkodziłoby mu też mocniejsze nagazowanie dla stworzenia pozornej pełni, ale jest naprawdę bardzo dobre.

Dobre, dobre, dobre. Fajna alternatywa dla zupełnie odmiennego 1 na 100, choć nie jest tak dobre. Wchłania się je niemal jak wodę.

6.5/10

wtorek, 9 października 2018

Bavaria: 0.0% Wit

bezalkoholowy witbier / 0% / do 09.2019 r.

Tym razem sprawdzam przydatność holenderskiej Bawarii dla świata bezalkoholowego. W swojej szerokiej ofercie piw bezpiecznych mają między innymi bezalkoholowego witbiera - pomysł, który na mój gust równie dobrze może się okazać bardzo udany, co bardzo nieudany. 

Etykiety Bavarii pozostawiają mnie raczej obojętnym, są schludne i tyle. Wygląda zupełnie jak witbier - mocno zmętniony, słomkowy, mlecznawy kolor i przyzwoita piana. Pachnie jak 2/3 witbiera - naładowane skórką pomarańczy i kolendrą, trochę mniej natomiast naładowane belgijskimi drożdżami i zwiewną słodowością (ale niepozbawione ich) - bardzo pozytywnie, pachnie świeżo i intensywnie. W smaku jest prawie że super - w ustach to przyzwoity, wcale nie aż tak bardzo wodnisty, słodkawy, kolendrowy i pomarańczowy wit, może tylko bez poważniejszego belgijskiego sznytu. Dopiero po przełknięciu wkracza leciutki ordynarny smak niesfermentowanej brzeczki, ale jest stłumiony przez przyprawy. Oczywiście jest trochę płaskie, ale dzięki intensywności przypraw, wyraźnej słodyczy i solidnemu nagazowaniu smakuje naprawdę jak normalne piwo, tylko że bardzo lekkie, gdzieś w przedziale 2-4%.

Daleko tu do mistrzostwa Kormorana w tej dyscyplinie, ale jestem zdecydowanie na tak. Pijałem gorsze, a nawet bardziej płaskie alkoholowe witbiery niż ten tu bezalkoholowy. Fajna odmiana. No i uznanie podbija jeszcze fakt, że w przeciwieństwie do większości piw bezalkoholowych propozycja Bavarii naprawdę nie ma alkoholu ani trochę.

6.0/10

niedziela, 7 października 2018

Kormoran: 1 na 100 Pigwowiec i Miód

bezalkoholowe American Pale Ale / + miód, sok z pigwowca / 1% / do 09.11.2018 r.

Ponad dwa lata po premierze 1 na 100 Kormoran zdecydował się na urozmaicenie życia osobom niemogącym spożywać alkoholu jeszcze bardziej. Dwa lata to trochę długo jak na oszałamiający sukces, jakim 1 na 100 było, ale Kormoran zawsze posuwał się naprzód w tempie raczej dostojnym i może zresztą wychodzi mu to na dobre. Tak czy siak do sklepów wjechała odsłona przyprawiona miodem i sokiem z pigwy - czyli przesuwamy akcent z goryczki na słodycz i kwaskowatość, całkiem ciekawy zabieg. Jeszcze ciekawsze, jak wyszło w praktyce.

Etykieta ma tę samą wadę, co wszystkie żółte etykiety z białą czcionką - jest ledwo czytelna. Dziwne, że tak spory mimo wszystko browar popełnia tak prosty błąd. Ma za to ładny, doprawdy miodowy kolor. I raczej słabą pianę. Pachnie w dalszym ciągu przede wszystkim chmielowo - słodkoowocowym, nowofalowym chmielem, do tego trochę karmelu i miodu, raczej mało rześko, ale za to bardzo piwnie, ciut mało intensywnie. W smaku już super, nie rozczarowuje - smakuje niemal zupełnie jak pełnoprawne piwo, jest w nim dużo chmielu, solidna goryczka, lekka podbudowa słodowa (ale wcale nie lżejsza niż w wielu normalnych APA), wyraźna, ale nienachalna miodowa słodycz i wyraźna, ale nienachalna kwaskowatość od pigwowca. Bardzo lekkie i pełne smaku zarazem, a już gra smaków podstawowych jest po prostu bardzo imponująca. Niemałe, ale i nie przesadne nagazowanie każe zapomnieć o jakimkolwiek odczuciu płaskości.

Kormoran ciągle rządzi. Ta wersja zrobiła na mnie wrażenie nie mniejsze niż oryginalne 1 na 100 dwa lata temu. Myślałem, że wyjdzie trochę lemoniadowo, ale ciągle jest mocno piwne, a przy tym subtelnie lemoniadowe w pozytywnym znaczeniu. Mógłbym się tym opijać.

7.5/10

czwartek, 4 października 2018

Riedenburger: Alkohol-Frei Dinkelbier

bezalkoholowe orkiszowe / 0,5% / do 09.05.2019 r.

Dzisiejszą odsłonę mojego bezalkoholowego tour poprowadzi niemiecki browar Riedenburger Brauhaus spod Ratyzbony, który oprócz masy zwyczajnych piw robi też kilka "bezpiecznych", w tym to oto piwo orkiszowe. Nie wiem do końca czego się spodziewać. Ratebeer każe się spodziewać czegoś w okolicach tragedii, ale trudno, dam mu szansę.

Jeżeli nie będzie to najlepsze piwo bezalkoholowe w moim życiu, to w każdym razie ma szansę na najładniej opakowane. Butelka o wyjątkowym kształcie, ładna etykieta i ładny kapsel. Barwa jak klasyczny pils, piana przyzwoita. Zapach jest bardzo dziwny i niezbyt przyjemny, przypomina mi aromat papek dla dzieci. W smaku jest lepiej, bo nie ma papki, ale niestety nie próbuje za mocno udawać piwa - smakuje jak woda gazowana z lekkim okołozbożowym posmakiem. Jest bardzo neutralne, co można zaliczyć na plus w porównaniu z koncernowymi bezalkoholowymi piwami, ale strasznie wyjałowione. Nie pije się nie przyjemnie, ale niewiele ciekawiej niż wodę gazowaną (w sumie to nawet znalazłbym wody z ciekawszym posmakiem).

Jestem na nie. To po prostu nie ma większego sensu.

5.0/10

środa, 3 października 2018

Wąsosz: Bezalkoholowe Weizen AIPA

bezalkoholowy nowofalowy weizen / < 0,5% / 6,5 blg / do 09.07.2018

Zabawne, ale pierwsze piwo z Browaru Wąsosz, będące piwem Browaru Wąsosz, a nie któregoś z licznych kontraktowców tam warzących, jest piwem bezalkoholowym. Warzelnia spod Częstochowy postanowiła uraczyć osoby chwilowo i permanentnie nieprzyswajających alkoholu bezalkoholowym nowofalowym weizenem. Szczerze mówiąc trochę się boję efektu, ale spróbujmy.

Przyzwoita, acz niezbyt ciekawa szata graficzna. Lekko mętne, bardzo jasne złoto, piana zaiste godna pełnoprawnego weizena. Pachnie niestety nie przymierzając jak brzeczka nastawna - no normalnie kropka w kropkę. Nie mam nic do zapachu brzeczki nastawnej, ale jednak kojarzy mi się z półproduktem, jest taki trochę "niespożywczy". W smaku jest ciut, ciut lepiej, ale... dalej smakuje niemal całkowicie jak brzeczka nastawna, tyle że nie pija się brzeczki aż tak schłodzonej i gazowanej, no i oczywiście nie jest tak słodkie. Nie ma tu totalnie nic z weizena, z aipy jest tylko goryczka, ale trochę gryząca. Średnio-słabe - nieodrzucające, ale wodniste, brzeczkowe, o niezbyt szlachetnym nachmieleniu.

Bardzo, bardzo szumna ta zapowiedź "Weizen AIPY". To piwo nie wnosi nic do świata bezalkoholowego, jest tylko troszkę lepszym wyborem niż bezalkoholowe koncerniaki, bo nie jest tak odrzucająco słodkie. Wolę wodę.

4.5/10

wtorek, 2 października 2018

Browar Studio (Browar na Jurze): Cherry Sour

bezalkoholowe wiśniowe sour ale / <0,5% / 9 blg / do 06.01.2019 r.

Tak się zdarzyło, że przez najbliższe kilka tygodni nie powinienem spożywać alkoholu z przyczyn farmakologicznych. Postanowiłem nie załamywać się tym, lecz wykorzystać ten czas na przetestowanie wybitnie ważnego, a wciąż (mimo pozytywnych zmian) zaniedbywanego segmentu piwowarstwa - piw bezalkoholowych i niskoalkoholowych. Ostatnio sporo jeżdżę autem, więc przyda się ten test nawet mnie samemu na przyszłość. Do dziś standard w segmencie wyznacza dla mnie 1 na 100 Kormorana, w gruncie rzeczy jedno ze ŚCIŚLE najważniejszych piw w historii polskiego piwowarstwa rzemieślniczego, a może nawet światowego. Zobaczymy, czy po ponad dwóch latach od pojawienia się go na rynku urosła sensowna konkurencja.

Prawdopodobnie sensowną konkurencją jest projekt Mad Driver kontraktowego Browaru Studio (nawiasem mówiąc Browar Studio nie robi nic poza projektem Mad Driver, więc nie do końca rozumiem to namotanie spółek i nazw), zajmujący się wyłącznie piwami bezalkoholowymi i niskoalkoholowymi. Na początek ich najbardziej wyróżniające się na rynku piwo, jeśli nie jakością, to koncepcją - bezalkoholowy wiśniowy kwas z płatkami owsianymi i pszenicą w zasypie.

Odniesienia do świata filmu zawsze fajne, ale etykiety nie są mocną stroną Mad Drivera, więc może to pomińmy. W barwie taka czerwień z odcieniem brązu, nie małpuje krieka idealnia, ale całkiem nieźle. Piana przyzwoita. Zapach to połączenie znanej ze zwyczajnych piw bezalkoholowych trochę mdłej słodyczy cukrów resztkowych z dość delikatnym aromatem wiśni. Liczyłbym na dużo intensywniejszą wiśniowość, ale jest całkiem miły. W smaku jest dużo fajniej, wiśnie są dalej łagodne, ale już wyraźne, pojawia się delikatna kwaskowość, ma sporo ciała i jest w punkt nagazowane. Pije się lekko i przyjemnie jak odessaną z tony cukru wiśniową oranżadę.

Fajne piwo - nie udaje że nie jest bezalkoholowe, ale jest w nim jakiś duch, a właściwie duszek prawdziwego wiśniowego kwasa. Trochę dziwi mnie i smuci, że i wiśniowość, i kwaśność są tak powściągnięte - gdyby je podkręcić, pomnożyć nawet nie przez dwa, a przez trzy, to mogłoby to być piwo na poziomie 1 na 100. Zdecydowanie nie jest nim, ale wciąż jest to coś smacznego, coś w pewnym nie za wielkim stopniu przypominającego pełnoprawne piwo, no i prawdopodobnie jedyny bezalkoholowy kwas na polskim rynku, więc wartościowa rzecz. Chociaż coś czuję, że bardzo rzadko odmieniałbym sobie nim bezalkoholowe życie w przerwach pomiędzy kolejnymi 1 na 100, różnica w jakości i piwności jest spora.

6.0/10