sobota, 29 lipca 2017

Nepomucen: Solid

Kiepski pils odciągnął mnie od Nepomucena na trzy miesiące, ale czas w końcu powrócić. Robust porter to nie najpopularniejszy styl w dzisiejszych czasach, co skłoniło mnie, by sięgnąć właśnie po to oto piwo - RP na Cascade i Chinooku. Strzał był celny, bo na ratebeerze to szóste najlepiej oceniane piwo Nepomucena na 68 powstałych.

Informacje ogólne:
Piwo: Kámo
Kraj: Polska
Województwo: wielkopolskie
Miasto: Szkaradowo
Browar: Nepomucen
Styl: robust porter
Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 25.10.2017 r.
Cena: 7,50 zł

Opakowanie
Standardowe Nepomucena.
7,5/10



 
Barwa
Bardzo ciemny brąz - po prostu wzorowy porter.
5/5

Piana
Bardzo nieobfita, ale o dziwo gęsta i trwała.
3,5/5

Zapach
Udane, bardzo przyjemne połączenie nut czekoladowych, kawowych, ziemistych i ciastkowych z nieco mniej intensywnym chmielem o proweniencji zaoceanicznej. Szczególnie jednak efekt czekoladowy się udał.
8,5/10

Smak
Właściwie wszystko z zapachu się powtarza, dodać jeszcze można orzechy i dobrze wyważone proporcje między niemałą słodyczą i niemałą goryczką (byłoby idealnie z odrobinę niższa goryczką jednak). Łączy sporą pijalność z obiecywaną solidnością, to znaczy pełnią smaku, krzepkością, zaprzeczeniem wodnistości. Naprawdę pyszne, bardzo udane piwo.
8,5/10

Tekstura
Bardzo niskie wysycenie, ale podwyższyłbym je tylko minimalnie, pasuje.
4,5/5

7.5/10

Świetny porter, niewiele mu zabrakło do okrągłej ósemki. Uwarzony właściwie przykładnie, gdyby tak jeszcze odrobinkę zbić goryczkę, to byłoby mi ciężko wyobrazić sobie lepszy robust porter bez żadnych dodatków. Nepomucen robi robotę.

czwartek, 27 lipca 2017

Rockmill (Bytów): Maverick

Maverick to dopiero trzecie najlepiej oceniane piwo Rockmilla po Juicy Delight i Juicy Melody, ale myślę, że mi może smakować znacznie bardziej niż tamte dwa. Dużo bardziej przemawia do mnie idea APA o niskiej goryczce niż AIPA o niskiej goryczce. 

Informacje ogólne:
Piwo: Maverick
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Bytów
Browar: Bytów Browar Kaszubski (Rockmill)
Styl: amerykańskie pale ale
Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12,6%
Objętość: 500 ml
Warka: do 14.11.2017 r.
Cena: 9,80 zł

Opakowanie
Standardowy Rockmill. 
7/10



 
Barwa
Zmętnione lekko złoto.
3,5/5
 
Piana
Marna, bardzo marna.
1,5/5
 
Zapach
Bardzo ładny i intensywny chmielowy aromat owoców z naciskiem raczej na słodkie owoce tropikalne niż na cytrusy. Wybitnie przyjemny, choć jak na nowofalowy chmiel to nic specjalnego.
8/10
 
Smak
Fajne połączenie intensywnej owocowej chmielowości ze smaczną, zbożową bazą słodową ze szczyptą karmelu. Goryczka bardzo znikoma, uruchamia się dopiero po paru głębszych łykach.
8/10

Tekstura
Marna piana nie wzięła się z niczego - piwo prawie pozbawione gazu. Niestety w przypadku takiego a nie innego piwa to jest spory problem. 
1,5/5

7.0/10

No nie, nie mogę poczuć magii Rockmilla. Wszystkie piwa są bardzo dobre, jedno nawet było świetne, ale nie widzę tu nic wyjątkowego. Przepraszam... głównie samego siebie, bo chciałbym też przeżyć taki zachwyt, jak wiele osób, gdy piją te piwa. Abstrahując od gustów i guścików, to Mavericka trapi ewidentna usterka - aż tak niskie nagazowanie zupełnie tu nie gra.

St. Jame's Gate (Phoenix): Guinness Foreign Extra

Trzecie podejście do Guinnessa. Tak jak Guinness Draught jest podręcznikowym przykładem i historycznie najbardziej wpływowym dry stoutem, tak podobną rolę Guiness Foreign Extra pełni w świecie Foreign Extra Stoutów. Styl zaczerpnął nawet od niego nazwę. O ile jednak Guinness Draught nie cieszy się wielką estymą, o tyle już GFE balansuje na granicy top 50 FESów na ratebeerze. Receptura piwa sięga 1801 roku, kiedy Irlandczycy na potrzeby eksportu do dalekich krajów musieli warzyć mocniej i bardziej chmielowo, by piwo przetrwało podróż. Dzisiaj jest ono warzone nie tylko w Irlandii, ale też w kilku browarach w bardzo egzotycznych krajach (z różnym skutkiem i różnymi ocenami na RB).

Mój egzemplarz został uwarzony na Mauritiusie - pięknej, małej wyspie, jedynym afrykańskim państwie, w którym byłem (ale dawno temu - piwo mi ktoś niedawno przywiózł). Ten Guinness będzie też zapewne na dłuższy czas pierwszym i jedynym afrykańskim piwem, jakie w życiu wypiję, chociaż należałoby raczej powiedzieć - irlandzkim piwem uwarzonym w Afryce. Też się jaram. Piwowarstwo na Mauritiusie wcale nie jest na jakiejś opłakanej pozycji - mają jeden duży browar, który nawet eksportuje do Europy prawdopodobnie paskudnego international lagera - Phoenix. Tutaj też warzy się na licencji Guinnessa. Jest i rzemieślniczy browar restauracyjny, który nie przestraszył się nawet RISa i belgijskiego mocnego ale, nie mówiąc o IPA czy witbierze. Mimo że działa dłużej niż każdy polski browar rzemieślniczy poza Artezanem, ma bardzo mało ocen i ciężko powiedzieć, jaka jest jakość tych piw. Guinness FE pozostaje wg RB najlepszym, czego można się napić na wyspie poza wspomnianym witbierem.

Informacje ogólne:
Piwo: Guinness Foreign Extra
Kraj: Mauritius - warzone na irlandzkiej licencji
Dystrykt: Plaines Wilhems
Miasto: Pont-Fer
Browar: Phoenix Beverages Group - na licencji St. Jame's Gate Brewery
Styl: Foreign Extra Stout
Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 10.04.2018 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Standardowa, bardzo ładna butelka i etykieta Guinnessa.
9/10



Barwa
Czarna, pod światłem leciutki rubinowy prześwit u nasady szkła.
4,5/5
 
Piana
Znakomita.
4,5/5

Zapach
Przyjemny, choć jakby nieśmiało zmierzający w stronę jakiejś DMS-owo brzmiącej wady aromat palonego zboża, mocno przypieczonego chleba, karmelu. Trochę jednak jest coś nie tak, jakaś szmatka mokra czy coś. Wciąż przyjemny.
6,5/10
 
Smak
Lepiej niż w aromacie - mała wada odchodzi w niepamięć, dostajemy po prostu bardzo przyjemny, bardzo intensywny stout, mocno kawowy, palony, z lekką czekoladową słodyczą. Nie do końca podoba mi się tylko trochę dziwny finisz, wręcz cierpkawy jak w nie najlepszej kawie. Później robi się popielniczkowo, ale o dziwo w przyjemny sposób. Mimo usterek piwo bardzo przyjemne, nawet bardzo bardzo. Ta paloność jest specyficzna, ale w zupełnie pozytywnym sensie.
8/10
 
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
3,5/5

7.0/10

Guinness Foreign Extra jest tylko trochę lepszy od guinnessowych dry stoutów. Mam pewien niedosyt - chcę jeszcze kiedyś spróbować irlandzkiej wersji. Natomiast mimo niedosytu była to dla mnie bardzo radosna degustacja. To miłe wiedzieć, że w takim miejscu jak Mauritius można napić się piwa, które zostało uwarzone na miejscu i które jest naprawdę dobre, nawet jeśli dalekie bardzo od wybitności. Wypiłem ze smakiem i z wielkim szacunkiem.

środa, 26 lipca 2017

Port Brewing: Lost Abbey - Madonna and Child

Piwo, do którego się dziś przymierzam, już w malutkiej ilości miałem okazję spróbować i wydaje mi się, że zasługuje na miano najdziwniejszego piwa, jakie piłem. A to coś znaczy. W gruncie rzeczy po paru niewielkich łykach nie byłem nawet w stanie powiedzieć, czy mi to smakuje, czy nie. W domowych warunkach powinienem wydać sensowny werdykt. A piwo to to dzieło mojego ukochanego Lost Abbey - jest to kwaśne, bardzo mocne piwo, leżakowane w beczkach po tequili z dodatkiem soli i limonki. Krótko mówiąc taki hołd dla jednego z najpopularniejszych szotów świata.

Informacje ogólne:
Piwo: Lost Abbey - Madonna and Child
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: San Marcos
Browar: Port Brewing Company
Styl: limonkowe kwaśne ale (Tequila BA)
Alkohol: 11,25%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: brak danych
Cena: 89 zł (118,67 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Jak zawsze w Lost Abbey, perfekcja.
10/10 



 
Barwa
Od brązowej do ciemnobursztynowej; bardzo zmętnione, trochę błotkowe, ale ładne.
3/5

Piana
Prawie idealna.
4,5/5

Zapach
Odjechany bardzo mocno, skrajnie odległy od wszystkiego, co kiedykolwiek w piwie spotkałem. Dużo dębowej beczki, ale jeszcze więcej - no właśnie - posolonej limonki. Czystej tequili najmniej, ale jest i ona. Przypomina mi trochę jakieś lekarstwo, syrop na kaszel, o. Wiem, syropy są różne - nie, nie wiem który to, ale ma coś wspólnego z iglakami chyba. Uwielbiałem zawsze syrop na kaszel i ten aromat również bardzo mi się podoba.
8,5/10

Smak
Lekko kwaśny, lekko cierpki syrop na kaszel z intensywnym posmakiem dębiny? Tak, mniej więcej tak to smakuje. Skrajnie dziwne piwo, odjechane, wariackie. I smaczne jak najbardziej, naprawdę bardzo smaczne. Wbrew pozorom całkiem ładnie się to komponuje, jest jak na 11,25% perwersyjnie lekkie i pijalne. Z każdym łykiem jest coraz bardziej limonkowe. I coraz lepsze. Cholera, świetne piwo.
8,5/10

Tekstura
Odrobinę za dużo gazu.
4/5

7.5/10

Ok, jak na Lost Abbey nie jest to nic wielkiego z czysto hedonistycznego punktu widzenia, natomiast szanuję jak cholera za odwagę. Stworzenie czegoś tak oryginalnego na poziomie 7.5/10 znaczy dla mnie chyba trochę więcej niż jeszcze jeden RIS na 8.5/10, a na pewno niż coś na 8.0/10. Trochę gdyby to dopracować, to mogłoby wyjść kultowe piwo. Oczywiście jest skazane na niełaskę u wielu osób, ale ma potencjał.

wtorek, 25 lipca 2017

Ballast Point: Grapefruit Sculpin

Ballast Point to jeden z browarów, który miałem okazję odwiedzić w USA. Jeden z tych rzemieślników, którzy zaczynali jeszcze w zeszłym stuleciu (1996 rok) i zdążyli rozrosnąć się do rozmiarów nieomal koncernowych, obecnie zresztą w rękach stricte koncernowych - właścicielem jest Constellation Brands, jeden z kilku największych koncernów piwnych świata. Z Ballast Point miałem już styczność ponad trzy lata temu - BrewDog uwarzył z nimi w Szkocji kooperacyjne piwo, które leżakowało z rodzynkami nasączonymi w rumie z Ballast Point (BP to nie tylko browar, ale i pierwsza w San Diego od czasów prohibicji mikrodestylarnia, chociaż teraz po przejęciu przez Constellation mają rozdzielić te dwie działalności na osobne podmioty). Grapefruit Scuplin to AIPA z naturalnymi aromatami grejpfruta - twist na temat sztandarowego piwa Ballast Point. Grapefruit Scuplin to również jedno z najważniejszych w ich ofercie piw, czwarte (z kilkuset) najlepiej oceniane na RB.

Informacje ogólne:
Piwo: Grapefruit Sculpin
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: San Diego
Browar: Ballast Point Brewing Company
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: zabutelkowana 13 czerwca 2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Tak piękna etykieta, że aż kupiłem sobie blaszaną tabliczkę z nią do powieszenia na ścianie. Piękna jest ta ryba, kolorystycznie przede wszystkim. Kapsel firmowy też ładny.
9/10

 
Barwa
Lekko zmętnione, głębokie złoto.
3,5/5
 
Piana
Genialna.
5/5
 
Zapach
No cóż, niemal całkowicie grejpfrutowy. Są też tropikalne, słodsze owoce - mango, papaja - jak i szczypta chmielowej przyprawowości i odrobina karmelu. Bardzo ładny, chociaż... znam piwa bez aromatu grejpfruta, które piękniej pachną grejpfrutem.
7,5/10
 
Smak
Mało odkrywcze, ale bardzo przyjemne IPA - trochę chmielowych owoców, bardzo wysoka goryczka, solidna kontra słodowa. Grejpfrut? Grejpfrut jak grejpfrut, po prawdzie wcale nie jest nachalny, a nawet życzyłbym go sobie więcej. Jest "sharp", może nawet odrobinę zbyt sharp, ta goryczka ma minimalnie alkoholowy charakter. Bardzo smaczne piwo tak czy inaczej.
7,5/10

Tekstura
Odrobinę za mocno gazowane.
4,5/5

7.0/10

Bardzo dobre IPA, ale też rozczarowanie, podobne jak IPAmi z Dogfish Head. Skoro szansa, że wchodząc losowego dnia do losowego multitapu w Polsce będę mógł napić się lepszego piwa, jest bardzo wysoka, no to co jest za legendarne amerykańskie piwo? Fajnie się piło, ale można zapomnieć.

poniedziałek, 24 lipca 2017

Bottle Logic: Double Actuator

Kolejna zdobycz z Kalifornii, którą się jaram jak nie wiem. Bottle Logic to mały browar z Anaheim, miasta przyległego do Los Angeles (rzut beretem od bardziej znanego w Polsce The Bruery), który miałem okazję na krótko odwiedzić (dość spektakularny tasting room - można pić piwo, przechadzając się między fermentorami i warzelnią). Bardzo młody jak na tamte standardy, bo liczący sobie ledwie 3,5 roku. Robi jednak sporo szumu. Ich rzekome chef d'oeuvre, stout imperialny Fundamental Observation, to obecnie jedno z najbardziej pożądanych i tym samym najdroższych na rynku wtórnym piw świata. Ja zgarnąłem jedyne butelkowane piwo, jakie akurat mieli, a jest to imperialne IPA, które wraz z kilkoma innymi było pierwszym piwem uwarzonym w browarze. Nie wiem, czy nie jest to przypadkiem ich sztandarowy wyrób. IIPA na Mosaicu - nie kocham tego chmielu, ale niektórzy czynią z nim cuda (Alchemist) - a w mniejszym stopniu również Citrze, Centennialu i Columbusie.

Informacje ogólne:
Piwo: Double Actuator
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Anaheim
Browar: Bottle Logic Brewing
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 9%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 650 ml
Warka: brak danych
Cena: brak danych

Opakowanie
Estetyka tego browaru jest genialna. Ge-nial-na. Muszę to przyznać, bo urzeka mnie totalnie, nie będąc wcale wstrzelona idealnie w mój ulubiony styl (elegancja barleywine'ów z Baladin, artyzm Lost Abbey, tradycjonalizm Fuller'sa). Bottle Logic odwołuje się swoją nazwą i estetyką do fizyki i techniki - ta druga, przyznam niemęsko, od dzieciństwa działa na mnie jak najlepszy środek nasenny. Ale te etykiety są genialne - doskonale łączą estetyzm z bogatymi informacjami (zdjęcie niestety ich geniuszu nie oddaje, bo sporo się dzieje po bokach). Pełny skład (rzadkość w Stanach) i genialny firmowy kapsel.
10/10
 
Barwa
Piękny, lekko mętny bursztyn.
5/5
 
Piana
Prawie doskonała.
4,5/5
 
Zapach
Świeży, intensywnie chmielowy aromat niemal totalnie owocowy (szczypta żywicy się pojawia): w pierwszej kolejności... nie, mniej więcej w tej samej kolejności, naraz wchodzą słodziaki - brzoskwinie, mango - oraz cytrusy, pomarańcza i grejpfrut. Jest też dość wyraźna marakuja. Fantastyczny doprawdy zapach.
9/10
 
Smak
Koniec zajebistości. Dalej jest fajnie słodkoowocowo, jest i bardzo sympatyczna, minimalnie karmelowa kontra słodowa, jest niezła goryczka, ale co tu dużo mówić - jest też alkohol, który szczególnie zły wpływ ma na tę goryczkę właśnie.
7/10
 
Tekstura
Odrobinę za dużo gazu.
4/5

7.0/10

Tak to jest. Przed Pliniuszem Starszym byłem pełen obaw - wyszło jedno z kilku najlepszych piw mojego życia. Przed Dymaxionem z Modern Times nie miałem większych oczekiwań niż na smaczne APA - dostałem APA świetne. Na IIPA z Bottle Logic się napaliłem, no i rozczarowanko. To jest bardzo smaczne piwo, fajnie zbalansowane, ale nie gra w ekstraklasie, absolutnie nie, nawet w pierwszej lidze. Takie IIPA potrafi uwarzyć mnóstwo browarów. No, nie licząc naprawdę znakomitego zapachu.

piątek, 21 lipca 2017

Pinta (Browar na Jurze): Eisbock Grand Prix

2017 rok, a Pinta ciągle potrafi czynić swoją specjalność - czyli wrzucić na polski rynek piwo w stylu, którego na tym rynku jeszcze nigdy nie było. I przy okazji podbić ranking ratebeera dla tego stylu. Mowa o koźlaku lodowym, którego w ramach kolejnej już edycji Grand Prix Pinta uwarzyła według zwycięskiej receptury konkursowej piwowara domowego, tym razem Artura Pasiecznego. Wiele eisbocków może na świecie nie ma, ale szóste miejsce w światowym rankingu i tak robi spore wrażenie. Zostając na ratebeerze - ze wszystkich prawie stu stworzonych przez Pintę piw eisbock zajął miejsce również szóste, więc może być ekscytująco.

Informacje ogólne:
Piwo: Eisbock Grand Prix
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: koźlak lodowy
Alkohol: 11,2%
Ekstrakt: 27%
Objętość: 330 ml
Warka: do 30.01.2020 r.
Cena: 14,50 zł (21,97 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Całkiem ładne, chociaż mogłoby być bardziej subtelne. Jak zawsze hitem w przypadku Pinty jest jednak strona merytoryczna etykiety. 
8,5/10


 
Barwa
Obłędna. Głęboka miedź wpadająca w jasny brąz, klarowne.
5/5

Piana
Zaskakująco obfita, gęsta i trwała jak na piwo po takich przejściach.
4,5/5

Zapach
Skondensowany, intensywny karmel, toffi, nuty orzechowe, przypalane, melanoidynowe, a również śliwki, może suszone czereśnie, no i dużo chleba. Brzmi to fantastycznie, chociaż pachnie nieco słabiej niż fantastycznie - nie wiem, jakoś brakuje mi subtelności. Ale bardzo ładny aromat.
8/10

Smak
Wszystkie walory aromatu zostają tu ocalone, a do tego jeszcze zintensyfikowane i poparte rozkoszną słodyczą, skontrowaną ładnie delikatną goryczką. Jest też aż rażąco doskonale ułożone jak na tę moc - groteskowo pijalne, ale jednocześnie degustacyjne.
9/10

Tekstura
Nie mogę się przyczepić - wysycenie jest odpowiednio niskie, gęstość odpowiednio wysoka.
5/5

8.0/10

Rzeczywiście jedno z najlepszych piw Pinty, pierwsza dziesiątka chyba będzie. Mam nadzieję, że browar dogada się z piwowarem domowym i uwarzą to piwo jeszcze nieraz, bo byłoby po prostu głupio nie.

wtorek, 18 lipca 2017

Weihenstephaner Hefeweissbier

Trochę wstyd, że najlepiej oceniany weizen świata musiał czekać na moją recenzję prawie cztery i pół roku, chociaż już gdy zakładałem bloga można było go kupić nawet w polskich marketach. Z drugiej strony to fajnie, że ciągle przede mną są jeszcze takie legendy przedrewolucyjnego piwowarstwa. Najlepszy hefeweizen i jedenaste najlepsze niemieckie piwo - czy tak będzie? Póki co piwem, które zmiotło dla mnie wszystkie inne niewędzone weizeny jest propozycja z Aying. I prawdę mówiąc trochę aż ciężko mi sobie wyobrazić wyciśnięcie więcej z tego stylu, ale chętnie się zaskoczę.

Informacje ogólne:
Piwo: Weihenstephaner Hefeweissbier
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Freising
Browar: Bayerische Staatsbrauerei Weihenstephan
Styl: hefeweizen
Alkohol: 5,4%
Ekstrakt: 12,7%
Objętość: 500 ml
Warka: do 03.04.2018 r.
Cena: brak danych 

Opakowanie
Piękno klasyki.
8/10



 
Barwa
Klasyka - piękne, zmętnione mocno złoto i ulatujący gaz.
5/5
 
Piana
Genialna.
5/5
 
Zapach
Cudowny, klasyczny, intensywny aromat nut pochodnych od drożdży do weizena - bananów i goździków zmieszanych w doskonałych proporcjach, podszytych taką bezpośrednią drożdżowością, a to wszystko położone na pięknym, biszkoptowym tle słodowym. Cudowny aromat.
9,5/10
 
Smak
Po prostu fantastyczne połączenie lekkości z pełnią smaku. Cudowne zestawienie drożdży ze słodem, działające mniej więcej tak samo jak w aromacie, boska pijalność, słodkie, ale ani o odrobinę nie przesłodzone, zakończone bardzo subtelnym chmielowym ukłuciem. 
9,5/10
 
Tekstura
Odrobinę za mało gazu.
4,5/5

9.0/10

... wow. Nie sądziłem, że zwyczajny hefeweizen jeszcze mnie tak kiedyś rozwali. Sztandarowe piwo Weihenstephana zasługuje na swoją renomę. Wzorowy, piękny weizen, w którym ciężko cokolwiek zmienić. Ciężko mi powiedzieć, czy jest lepszy niż Ayingers - są prawie na tym samym poziomie. Jakbym musiał, to wybieram chyba Ayingers, ale to strzelanie prawie w ciemno - piłem tamto piwo prawie trzy lata temu. Dawno nie piłem czegoś aż tak pijalnego.

poniedziałek, 17 lipca 2017

Modern Times: Dymaxion

Podążam dalej za moimi zdobyczami z Kalifornii. Modern Times to browar z San Diego, w którym to browarze nie zdążyłem się pojawić, więc przynajmniej kupiłem sobie coś z niego w sklepie "na pamiątkę". Choć najlepiej ocenianymi piwami MT są ciężary, to słyną oni bardziej z rzeczy lżejszych i nastawionych na chmiel, więc wybór APA chmielonego nowozelandzkimi chmielami wydał mi się słuszny, by jakoś reprezentatywnie zapoznać się z tym słynnym browarem. Mamy tu bardzo jasny zasyp (5 SRM), wśród którego znajdzie się poza jęczmieniem również pszenica i owies, a z chmieli Motuekę (znam, nawet chyba coś warzyłem na nim), Riwakę (nie znam) i nienazwane jeszcze eksperymentalne odmiany z Nowej Zelandii. Zostało zabutelkowane już trochę dawno, więc muszę się spieszyć.

Informacje ogólne:
Piwo: Dymaxion
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: San Diego
Browar: Modern Times Beer
Styl: amerykańskie pale ale
Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 650 ml
Warka: zabutelkowane 24 lutego 2017 r.
Cena: 6,99 $

Opakowanie
Może na pierwszy rzut oka szału nie robi, ale jest tak na wskroś kalifornijskie w swojej jasności i niezobowiązującej lekkości, że ciężko mi go nie lubić i to bardzo. Do tego bardzo ładny kapsel z logiem browaru.
8,5/10
 
Barwa
Bardzo jasne i bardzo zmętnione złoto.
4,5/5
 
Piana
Obfita i cudownie gęsta, bardzo trwała.
4,5/5
 
Zapach
Mimo paru miesięcy starości zachował potężną chmielową świeżość - pachnie jak świeżo wyciśnięty sok z grejpfruta i limonki, jest naprawdę obłędnie soczysty. Może trochę prosty - jedynym towarzyszem cytrusów jest jakaś szczypta żywicy - ale cudownie intensywny i nieskazitelnie owocowy.
9/10

Smak
Tutaj chmiel nie zachowuje się aż tak soczyście owocowo. Robi się sporo miejsca dla leciutkiego, zbożowego słodu i niestety również dla nut alkoholowych, słabych ale wyraźnych. Goryczka jest ani niska, ani wysoka, a więc do APA w sam raz. Mimo usterki to świetne piwo, cudownie lekkie i rześkie, wchodzi obłędnie szybko.
8,5/10
 
Tekstura
Nie umiem się przyczepić.
5/5

8.0/10

Jak to jest jedno z wielu, przeciętnie oceniane piwo Modern Times, to jak smakują te najlepsze? Doprawdy Dymaxion to przykładne, przykładne i nieskazitelne APA. Szkoda, że nie znalazłem chwili, by wstąpić do browaru.

czwartek, 13 lipca 2017

Raduga (Zodiak): 2028 Space Odyssey

Powracam do Radugi po... rany, ponad dwóch latach, jak ten czas leci. Żadne z pięciu ich piw, jakie wypiłem od marca do czerwca 2015 roku, nie zrobiło na mnie piorunującego wrażenia, więc zrobiłem sobie od nich przerwę i wyszły dwa lata. Nic szokującego przy obecnej liczbie podmiotów na rynku. Powracam, bo w sumie wciśnięto mi w moim ulubionym sklepie tę butelkę, odłożono specjalnie i tak dalej, zachwalając. Czasy, w których bardziej ufałem osądowi obsługi sklepów specjalistycznych niż sobie przeminęły z wiatrem, ale sympatie nie przeminęły, więc sprawdźmy. 2028 Space Odyssey (tytuł jednego z dosłownie kilku najwspanialszych filmów w historii zmieniony, bo 28 stopni ekstraktu) to stout imperialny, według ratebeera chef d'oeuvre Radugi i 33. piwo polskiego piwowarstwa. Słyszałem jakieś głosy o nadmiernej alkoholowości - leżakowało u mnie prawie pół roku (wcześniej w browarze przez 10 miesięcy), więc nie będzie wymówek.

Informacje ogólne:
Piwo: 2028 Space Odyssey
Kraj: Polska
Województwo: wielkopolskie
Miasto: Bierzwienna Długa-Kolonia
Browar: Zodiak (Raduga)
Styl: stout imperialny
Alkohol: 12,5%
Ekstrakt: 28%
Objętość: 330 ml
Warka: do 01.02.2019 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Całkiem ładne, choć wolałem te stare, matowe etykiety Radugi.
7,5/10


 

Barwa
Nieprzejrzyście czarna.
5/5
 
Piana
Średnia.
2,5/5
 
Zapach
Znakomity, zintensyfikowany aromat ciemnych słodów, idących w stronę przede wszystkim po prostu palonego zboża, po drugie kawy, w mniejszym stopniu niekoniecznie gorzkiej czekolady. Jest też jak najbardziej ładnie tu pasująca kropla, albo pół kropli sosu sojowego. Ale przede wszystkim robi wrażenie spora intensywność słodowych doznań.
9/10

Smak
Święto nut palonych. Już nie kawowych, czekoladowych - znaczy też, ale są na tle, a rządzi palenizna, dość bezkompromisowa, dla kogoś pewnie za mocna, ale to moje klimaty bardzo. Świetnie schowany alkohol. Cudownie intensywne piwo. Może finisz jest odrobinę zbyt nachalny - takie połączenie spalenizny przechodzącej w słoność, lekkiej kwaskowatości od palonych słodów i sporej goryczki - ale wciąż to pyszne piwo.
9/10
 
Tekstura
Prawie bez wysycenia, ale jest cudownie gładkie i gęste. 
5/5

8.5/10

Nie dla fanów wyłącznie słodkich RISów - ja na szczęście uwielbiam i te słodkie, i te wytrawne, ostro palone. Czy ten jest trochę za ostro? Dla wielu tak, dla mnie nie. Szacuneczek dla Radugi, to naprawdę perełka. Chyba muszę ich za to nagrodzić kolejnymi powrotami.

środa, 12 lipca 2017

Kingpin (Zarzecze): Alphonse

Co tam u Kingpina? Jeszcze w tym roku do niego nie zaglądałem, a bardzo go lubię i uwarzył w dodatku piwo w stylu, którego jeszcze nie piłem, przynajmniej teoretycznie. Teoretycznie, bo grisette można chyba śmiało traktować jako wariację na temat saisona. Grisette było tradycyjnie lekkim, rześkim piwem warzonym dla górników. W interpretacji Kingpina dodany został kwiat rumianku.

Informacje ogólne:
Piwo: Alphonse
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Kingpin)
Styl: grisette
Dodatki: kwiat rumianku
Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 10,5%
Objętość: 500 ml
Warka: 1 (do 19.01.2017 r.)
Cena: brak danych

Opakowanie
Bardzo ładne.
8/10


 
Barwa
Mocno zmętnione złoto, piękna rzecz.
4,5/5
 
Piana
Bardzo obfita i gęsta, mocno trwała, bardzo dobra.
4,5/5
 
Zapach
Najpierw idą belgijskie drożdże, lekko wiejskie i przyprawowe, ale szybko wkracza bardzo ładny i bardzo intensywny rumianek, który zaczyna dominować. Oryginalny i bardzo przyjemny aromat.
7,5/10
 
Smak
Bardzo fajne, rześkie, ale i pełne smaku. Jest bardzo podobnie jak w aromacie - belgijskie drożdże, lekko ziemista słodowość i duuużo rumianku, całość zakończona stonowaną goryczką. Minusem jest lekko przezierający się alkohol, co przy 4,5% powodem do dumy za bardzo nie jest, i lekko piołunowy charakter goryczki, całkiem możliwe, że wina rumianku. Mimo to bardzo smaczne piwo.
7/10
 
Tekstura
Troszkę za mało gazu.
4,5/5

6.5/10

Niestety to kolejne już piwo Kingpina do zapomnienia. Przez ostatnie półtora roku ze wszystkich piw browaru tylko znakomity Aficionado wyłamywał się z tego schematu. Trochę Kingpin traci swoją pozycję u mnie. Co do Alphonse'a, to jest oczywiście ze wszech miar udanym piwem, ale moim zdaniem z rumiankiem przegięto. Dla fanów tej "przyprawy" to natomiast obowiązkowa pozycja.

poniedziałek, 10 lipca 2017

Russian River: Pliny the Elder

Tak, byłem w Stanach. Widziałem dziewięć browarów. Przywiozłem dużo piwa. Wszystko prawda. Opiszę to wszystko niedługo w osobnym wpisie, a póki co muszę zabierać się do niektórych zdobyczy czem prędzej, bo tracą z każdym dniem. I tak wyszło, że zaczynam od jednej z największych zdobyczy.

Pliniusz Starszy to piwo absolutnie legendarne, z legendarnego browaru Russian River, który miałem okazję zobaczyć. Jest to pierwsze komercyjnie uwarzone imperialne IPA i do dzisiaj drugie najlepiej oceniane na całym świecie (pierwszym jest Pliny the Younger z tego samego browaru, niebutelkowany). No i dziewiętnaste w ogóle. Nazwane na cześć rzymskiego botanika, który jako pierwszy w historii opisał chmiel zwyczajny (na to, by zacząć ją na szeroką skalę stosować przy produkcji piwa, trzeba było oczywiście zaczekać jeszcze grubo ponad tysiąc lat). Chmielone odmianami Amarillo, Centennial, Simcoe i CTZ, co jest skrótem od mieszanki Columbusa, Tomahawka i Zeusa.

Dziś Pliniusz jest trochę atakowany jako piwo mocno przereklamowane, zarówno ze strony wyznawców New England, którzy pogardzają West Coastami z definicji (tfu!), jak i niektórych sceptyków Nowej Anglii, w tym przez Tomka Kopyrę. Trochę się więc boję tego starcia.

Informacje ogólne:
Piwo: Pliny the Elder
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Santa Rosa
Browar: Russian River Brewing Company
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: zabutelkowana 13 czerwca 2017 r.
Cena: 5,45$

Opakowanie
Bardzo proste, bardzo niepozorne, ciężko nazwać tę etykietę piękną, ale jest coś pociągającego w tym czerwonym kole na zielonym tle. Pewnie legenda. Firmowy kapsel.
7,5/10

 
Barwa
Piękne, klasyczne złoto, całkowicie klarowne.
5/5
 
Piana
Genialnie obfita i gęsta, wspaniała, choć z trwałością nie jest idealnie.
4,5/5

Zapach
Miażdżąco intensywny aromat świeżo wyciśniętych owoców tropikalnych (ananas, mango, papaja, szczypta marakui) i cytrusowych (grejpfrut moccccno, cytryny), przełamany żywicą. Jak dla mnie to jest ostateczny aromat IPA, szczyt możliwości aromatycznych chmielu. Jedyna ujma - trochę za szybko traci swoje uderzenie i się wycisza.
9,5/10

Smak
Genialna bomba chmielowa, doskonale zbalansowana bomba. Cudowna rewia znanych już z zapachu aromatów chmielowych w ustach, szlachetna, wysoka i przyjemnie osadzająca się na podniebieniu goryczka, a wszystko osnute przenajzgrabniejszą słodowością, która raczej nie wkracza w paletę aromatyczną, ale zapewnia kontrę słodyczy i pyszną pełnię. Wspaniałe piwo.
10/10

Tekstura
Bez zarzutu. 
5/5

9.5/10

Focal Banger stawia mocny opór, ale Pliniusz Starszy to chyba jednak najlepsze IPA, jakie piłem w całym życiu. Na pewno najlepsze imperialne. Generalnie będę teraz z bardzo specyficznym wyrazem twarzy patrzył na ludzi, którzy coś tam gadają, że Pliniusz to srogi przehajp, że kiedyś to może było wielkie piwo, ale teraz już nie robi wrażenia w porównaniu z New Englandami, a i w kategorii West Coast nic specjalnego. Za przeproszeniem, kiedy piję to genialne piwo, to mam ochotę zakrzyknąć, że pieprzyć New Englandy, West Coast 4 life. Ostatnio tkwiłem w lekkim przesycie rodziną IPA i myślałem, że chyba trzeba ją będzie wykreślić z moich ulubionych - Pliniusz przywrócił mi wiarę w wielkość tej gałęzi piwa. Cudowne, jedno z kilku najlepszych piw mojego życia.

piątek, 7 lipca 2017

Franziskaner Weissbier Dunkel

Najpopularniejszy hefeweizen świata z Franziskanera okazał się też jednym z najlepszych, jakie piłem. Głupio byłoby więc nie dać szansy dunkelweizenowi z tego samego browaru, który również, przynajmniej według ratebeera, jest tym najszerzej rozpowszechnionym. Zajmuje 33. miejsce w rankingu dunkelweizenów wszech czasów, ale wygląda to jeszcze korzystniej, gdy spojrzeć, że ma 1889 ocen, podczas gdy aż dziesięć piw ponad nim - od 10 do 20 ocen. Jeszcze w tym roku żadnego dunkelweizena nie piłem, być może że żadnego innego już też nie wypiję, patrząc na znikomą popularność tego stylu, więc celebruję moment.

Informacje ogólne:
Piwo: Franziskaner Weissbier
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Monachium
Browar: Spaten-Franziskaner-Bräu
Styl: dunkelweizen
Alkohol: 5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml 
Warka: zabutelkowana 5 grudnia 2016 r. (do 05.12.2017 r.)
Cena: brak danych

Opakowanie
To samo co na hefeweizenie z tego browaru, tylko z czerwonym tłem.
8/10


 
Barwa
Genialna, miedziano-brązowa.
5/5
 
Piana
Godna weizena, doskonała.
5/5
 
Zapach
Intensywny, słodki, bardzo przyjemny aromat łączący bananowo-goździkowe drożdże do weizena (z mocniejszym akcentem na goździki) oraz bardzo fajną, zaokrągloną, brązową słodowość z wiodącą rolą karmelu i biszkoptów, ale i ze szczyptą czekolady. Doprawdy rzadko weizeny pachną aż tak mistrzowsko.
9/10
 
Smak
Tu nie ma aż takiej rewelacji, jest nieco mniej pełne, chociaż jak na weizena to i tak bardzo dobrze - ma dość długi, chlebowo-karmelowy finisz. Bardzo smaczne piwo, bez najmniejszej wady, pijalne, rześkie.
8/10
 
Tekstura
Minimalnie za mocny gaz.
4,5/5

7.5/10

Dunkelweizen z Aying górą, ale Franziskaner wypadł trochę lepiej niż dunkelweizen z Andechs, co jest sporym sukcesem przy takiej masówce. To jest naprawdę bardzo budujące, że piwa o tak wysokiej jakości są tak szeroko dostępne.

środa, 5 lipca 2017

Lervig & Way: 3 Bean Stout

Była już kooperacja szwedzko-brazylijska, to niech i będzie norwesko-brazylijska. Najszacowniejszy norweski browar, Lervig Aktiebryggeri, uwarzył kooperacyjnego RISa z brazylijską Cervejaria Way Beer. RIS to dość niezwykły, bo z wanilią, kakao i tonką. Tonka to rodzaj fasoli, której ziarna są czarne jak sama śmierć i ze względu na swoje właściwości aromatyczne używane czasem jako zamiennik wanilii (zapach tonki przypomina też podobno inne przyprawy). Stąd i nazwa piwa - trzyziarnowy stout. A zatem zdecydowanie na słodko i przyprawowo, no i fajnie.

Ale słodycze słodyczami, a to piwo to gigant - drugie najlepiej oceniane norweskie piwo wszech czasów i zdecydowanie, ale to zdecydowanie najlepsze brazylijskie, jeżeli tak je traktować.

Informacje ogólne:
Piwo: 3 Bean Stout
Kraj: Norwegia - we współpracy z browarem z Brazylii
Okręg: Rogaland
Miasto: Stavanger
Browar: Lervig Aktiebryggeri i Cervejaria Way Beer
Styl: słodki stout imperialny
Dodatki: ziarna kakaa, wanilii i tonki
Alkohol: 13%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: zabutelkowane 1 listopada 2016 roku (do 01.11.2026 r.)
Cena: 27 zł (40,91 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Miejmy nadzieję, że to najsłabszy element. Jest dość nijakie, nie zapowiada ani wielkiego, ani nawet ambitnego piwa. Firmowy kapsel Lerviga, ale oszpecony datą ważności.
6/10
 
Barwa
Czarna jak smoła.
5/5
 
Piana
Bardzo słaba - nalewa się solidna, ale bardzo szybko znika całkowicie.
1,5/5
 
Zapach
Zabójczo intensywne połączenie tłustej ciemnej słodowości spod znaku kawy i czekolady oraz buchających, ale i subtelnych przypraw. Mnóstwo wanilii, cynamonu, może nawet więcej cynamonu, poza tym słodkie kakao. Pachnie właściwie bardzo jak jakieś ciasto. Makowiec z marmoladą truskawkową, przekładany masą czekoladową, nasączony likierem kawowym? Nie znam się na ciastach, ale coś takiego. Genialny.
9,5/10
 

Smak
Od razu przypomina, że mamy do czynienia z bardzo mocnym piwem, a nie z ciastem, aczkolwiek oczywiście nie jakimiś nutami spirytusowymi, tylko potężną intensywnością smaku. Trochę mniej przypraw, a trochę więcej słodu, i to mniej czekoladowego, a bardziej kawowego - jest mocno palone, nawet odrobinę przepalone, przechodzi to aż w lekką słoność i kwaskowatość. Przyprawy wciąż silne, szczególnie tonka (nigdy nie miałem z nią do czynienia, ale wanilia ani kakao tak nie pachną, więc to ona). Długi, długi finisz, który już idzie bardziej w stronę gorzkiej czekolady. Zapach trochę bardziej mi się podobał, w smaku jest minimalnie za ciężko, ale to znakomite piwo.
9/10
 
Tekstura
Bez zastrzeżeń... no prawie, odrobinę za dużo gazu.
4,5/5

8.5/10

Zabrakło mi jakiejś kropeczki nad i do totalnej wybitności, ale piwo i tak jest bardzo imponujące. Zarówno baza słodowa została świetnie rozegrana, jak i rodzaj oraz ilość użytych dodatków. Ma też bardzo przyzwoitą cenę jak na zagranicznego RISa, więc nic tylko brać i próbować.

poniedziałek, 3 lipca 2017

Artezan: Château

Château to bez wątpienia jedno z najśmielszych piw w historii polskiego piwowarstwa. Doprawdy, chyba nawet najśmielsze. Zostało wypuszczone do sprzedaży na początku 2013 roku. No wiecie - trzy browary rzemieślnicze w kraju na krzyż, a centrum dyskusji o piwie w polskiej sieci - forum browar.bizu. Kwaśne piwo, leżakowane w beczkach po winie, w dodatku za bodajże 30 zł - minęło trochę ponad cztery lata, dzisiaj to już nic takiego, ale wtedy to były dość odległe rejony kosmosu dla przeciętnego polskiego miłośnika piwa (dla przeciętnego Polaka oczywiście dalej są i za mojego życia raczej już zawsze będą). Ja już wtedy kwasy jakieś miałem za sobą, nawet oud bruin jedno, ale jeszcze traktowałem je jako bardzo dziwną wyspę w świecie piwa, zaś leżakowanie w beczkach po winie brzmiało już zupełnie nienormalnie, więc nie wiem, jak brzmiało dla ciężkich betonów pokroju becika i innych dinozaurów z bbizu. 

Tegoroczne Château to dopiero trzecia warka - obie pierwsze wyszły w 2013 roku, zatem powrót po długim czasie, rzut na dużo podatniejszy grunt. Ze względu na istotne zmiany w procesie powstawania trzecia warka jest osobno traktowana na ratebeerze i dzierży dwa zaszczytne tytuły - 15. najlepsze polskie piwo i 19. najlepsze flamandzkie ale świata. Do butelek trafiło dwa lata po uwarzeniu, z czego 20 miesięcy spędziło w beczkach po francuskim czerwonym winie.

Informacje ogólne:
Piwo: Château
Kraj: Polska
Województwo: mazowieckie
Miasto: Błonie
Browar: Artezan
Styl: oud bruin (French Red Wine BA)
Alkohol: 7,2%
Ekstrakt: 17,5%
Objętość: 330 ml
Warka: do 30.06.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Świetne, wysublimowane bez przesadnej elegancki (bączki są raczej rubaszne niż eleganckie). 
8,5/10



Barwa
Piękna, głęboka, rubinowa czerwień przechodząca w brąz.
4,5/5

Piana
Dość obfita i gęsta, ale niezbyt trwała.
2,5/5

Zapach
Przepiękny, intensywny aromat łączący flandersową klasykę (zielone jabłka, wiśnie, czereśnie, maliny, subtelny ocet, drewno) z nieco mocniej niż zwykle w tym stylu wyczuwalnymi ciemnymi słodami w postaci czekolady. Naprawdę znakomity.
9/10

Smak
Zachowuje zalety z zapachu i wzmacnia je o mocniej wyczuwalne czerwone wino. Jest bardzo gładkie i łagodne, kwas jest umiarkowany, nie ma flamandzkiego octu, tylko drewno, czerwone wino, czerwone owoce i subtelna czekoladowa słodycz.
9,5/10

Tekstura
Bez zarzutu.
5/5

9.0/10

Szczerze mówiąc, aż takiej bomby się nie spodziewałem, ale to naprawdę fantastyczne piwo, myślę że polskie top 10 lekką ręką. Artezan nigdy mi tak nie zaimponował - to jest ich prawdziwe chef d'oeuvre, a nie żaden Samiec Alfa, przynajmniej odnosząc się do jego drugiej warki. Trafili niesamowicie w mój gust - wspaniała, elegancka, spokojna interpretacja oud bruin.