czwartek, 30 marca 2017

Warsztat Piwowarski: Czereśniowy Dym

Dawno już nie piłem najklasyczniejszego z klasycznych piw wędzonych, czyli wędzonego drewnem bursztynowego lagera. Interpretacja Warsztatu Piwowarskiego nie jest jednak taka do końca klasyczna, bo piwo zostało uwarzone ze słodu wędzonego drewnem czereśniowym, a nie najpopularniejszym bukowym. Pierwszy raz spotykam się z takim wędzeniem i nieprzeciętnie mnie to ciekawi.

Informacje ogólne:
Piwo: Czereśniowy Dym
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Warsztat Piwowarski
Styl: marcowe wędzone
Alkohol: 5,4%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 11.07.2017 r.
Cena: 8,20 zł

Opakowanie
Standardzik WP.  
7,5/10




Barwa
Głęboki bursztyn, mocno mętne, fajne.
4,5/5

Piana
Bardzo dobra.
4,5/5
 
Zapach
Zbyt łagodna jak na mój gust wędzonka, położona na słodkim słodowym tle karmelowo-chlebowym. Prosty aromat, niestety zbrukany diacetylem.
4,5/10
 
Smak
Mniej więcej to samo co w aromacie, tylko bez diacetylu, wędzonka odrobinę bardziej intensywna, ale wciąż za niska. Typowo marzenowa strona słodowa jest natomiast całkiem fajna i przyjemnie skontrowana ponadprogramową jak na ten styl goryczką, jakkolwiek nie jest to goryczka zbyt wysokiej klasy. Ot takie piwo do picia bez refleksji nad smakiem.
6/10
 
Tekstura
Minimalnie za dużo gazu, ale ogólnie to najkorzystniejsza strona tego piwa.
4,5/5

5.0/10

Mój pierwszy zawód Warsztatem. Piwo przeciętne z minusem, grające trzy ligi niżej niż wędzonki ze Schlenkerli. A że ceny Schlenkerli w Polsce są porównywalne do cen Warsztatu, no to hej... być może czereśnia to nie najlepszy pomysł, a być może proporcje zasypu nietrafione.

poniedziałek, 27 marca 2017

Boon & 3 Fonteinen & De Cam & Hanssens & Lindemans & Oud Beersel & Tilquin & Timmermans & De Troch: Horal's Oude Geuze Mega Blend

Dzisiaj piwo bardzo specjalne, co łatwo spostrzec już po tytule posta. To nic, że to jedna z kilku najdroższych butelek piwa, jakie kupiłem. To nawet nic, że to 23. najlepsze gueuze świata według RB. Że to owoc kooperacji dziewięciu różnych browarów (lub blendowni lambików), to wciąż jeszcze mało. To bowiem piwo, które jest mieszanką piw uwarzonych w dziewięciu różnych browarach. HORAL (skrót niderlandzki od Wysokiej Rady Tradycyjnych Lambików) to organizacja zrzeszająca kilkanaście osób reprezentujących browary produkujące lambiki, powstała w celu ochrony, promocji i tak dalej tradycyjnych lambików. Zgrzyt jest taki, że spośród jedenastu z tych browarów siedem warzy poza tradycyjnymi produktami lambiki oszukane, dosładzane, w tym w przypadku pięciu jest to ponad 50% produkcji. Stąd brak w szacownym gronie reprezentacji Cantillon, którego przywódca, Jean Van Roy, nie chce, jak twierdzi, siedzieć w tym gronie przy jednym stole. Lambiki to poważny biznys.

Tak czy inaczej, począwszy od 2009 roku HORAL co dwa lata z okazji święta gueuze robi sobie "mega blend" gueuze z niespełna dziesięciu różnych browarów/lambikarni. Piwo butelkowane jest w Boon, ale warzone i leżakowane w beczkach po trochu w każdym z tych browarów. Ciężko mi to będzie zaksięgować w statystykach, ale póki co przejdę do degustacji. Przede mną edycja trzecia, na święto w 2013 roku, zabutelkowana 29 października 2012.

Informacje ogólne:
Piwo: Horal's Oude Geuze Mega Blend
Kraj: Belgia
Prowincja: Brabancja Flamandzka
Miasto: Lembeek
Browar: Brouwerij Boon, Brouwerij 3 Fonteinen, De Cam Geuzestekerij, Hanssens Artisanaal, Brouwerij Lindemans, Oud Beersel, Gueuzerie Tilquin, Brouwerij Timmermans i Brouwerij De Troch
Styl: gueuze
Alkohol: 7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: 2013 (zabutelkowana 29 października 2012 roku, do 29.10.2032 r.)
Cena: brak danych

Opakowanie
Piękna, klasyczna butelka z korkiem, ale etykieta na tak specjalnym piwie mogłaby być ładniejsza. Mamy mozaikę zdjęć ze wszystkich browarów, z których pochodzi cząstka tego piwa, a z tyłu obszerny tekst w dwóch językach Belgii.
7/10

Barwa
Bardzo jasne złoto, lekkie zmętnienie, brzydki osad.
1,5/5
 
Piana
Bardzo obfita, niezbyt gęsta ni trwała.
2,5/5
 
Zapach
Łagodny, subtelny i dość przystępny jak na lambika, ale też bardzo wyrazisty. Sporo w nim słodyczy, takiej dębowo-słodowej, jest też funk w dość przystępnym, niemal owocowym wydaniu, lekko skórzanym, minimalnie stajennym.
8/10

Smak
Również tutaj jest nieprzeciętnie przystępne. Inaczej niż w zapachu, raczej wytrawne niż słodkie, mocno ziemiste, skórzane, umiarkowanie funkowe. Bardzo pohamowana jest kwaśność, zastąpiona za to sporą cierpkością, przechodzącą niemal w goryczkę. Bardzo szlachetne gueuze, subtelne, dostojne. Nie rozwala, ale jest pysznie.
8,5/10
 
Tekstura
Znacznie za dużo gazu, ale w gueuze nie jest to tragedią.
2,5/5

7.5/10

Bardzo smaczne, najwięcej tu moim zdaniem gueuze z browaru, który butelkował to piwo, czyli z Boon - żadne inne nie jest takie wytrawne i mało kwaśne chyba. Trzeba to jednak napisać wprost, w przypadku tego piwa płaci się za wyjątkowość koncepcji, a nie za smak. Ja tam polecam kupić sobie małe butelki gueuze z Boon, 3 Fonteinen, Cantillon, Oud Beersel, Lindemansa i Tilquin, jest szansa że wystarczy kasy, którą trzeba wyłożyć na Mega Blend.

sobota, 25 marca 2017

De Struise: Pannepot Reserva

Podstawowy Pannepot, piwo świetne, trochę mnie rozczarował jak na członka top50 ratebeera. Pannepot Reserva, czyli Pannepot leżakowany w czystych beczkach z francuskiego dębu, oceniany jest odrobinę słabiej i w rankingu najlepszych belgijskich mocnych ale świata zajmuje "zaledwie" trzecie miejsce. Ja ufam jednak, że spodoba mi się bardziej od podstawki.

Informacje ogólne:
Piwo: Pannepot Reserva
Kraj: Belgia
Prowincja: Flandria Zachodnia
Miasto: Oostvleteren
Browar: De Struise Brouwers
Styl: belgijskie ciemne mocne ale
Alkohol: 10%
Ekstrakt: 24%
Objętość: 330 ml
Warka: z 2012 (zabutelkowana 15 grudnia 2015 r.)
Cena: brak danych

Opakowanie
Wariacja na temat etykiety zwyczajnego Pannepota. 
8/10


 

Barwa
Boska mieszanka brązów, miedzi, ciemnego bursztynu, naprawdę genialnie to wygląda.
5/5
 
Piana
Tworzy się niezła, ale bardzo szybko redukuje do pierścienia.
2/5
 
Zapach
Obłędny. Czuć z miejsca, jak dużą rolę odegrał dąb. Słód i drożdże dają czekoladę, suszone śliwki, suszone wiśnie, rodzynki, pumpernikiel, alkohol szlachetny do granic możliwości, czarną porzeczkę, lekką przyprawowość; beczka wnosi taniny, kwaskowatość, drewno. Niezwykle dostojny, intensywny i złożony aromat.
9,5/10
 
Smak
Po genialnym zapachu stanowi pewne rozczarowanie, ale też jest na bardzo wysokim poziomie. Jest właściwie bardzo podobnie jeśli chodzi o bukiet, dalej jest bajecznie złożone i dostojne, ale tutaj kwaskowatość od beczki już tak pięknie nie współgra ze słodem, a alkoholowość nie jest aż tak gigantycznie szlachetna.
8/10
 
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4/5

7.5/10

Na etapie wąchania byłem już przekonany, że tak, że oto wreszcie uznam geniusz Pannepota. Smak niestety przyniósł piwo rozczarowujące bardziej niż oryginalna wersja. Proszę mnie nie zrozumieć źle - to oba są świetne piwa, oryginał trochę lepszy, po prostu sporo ludzi się nimi totalnie zachwyca, no i oceny ma to jakie ma, a dla mnie to jakoś "tylko" świetne piwa. Zobaczymy, co powie ostatnia, najszlachetniejsza teoretycznie wersja.

środa, 22 marca 2017

Warsztat Piwowarski: Kafaka

Powracam do Warsztatu Piwowarskiego, dość cichego i moim zdaniem niedocenianego wrocławskiego browaru. Taką opinię wyrobiłem sobie na podstawie zaledwie trzech piw, więc trzeba trochę ją jeszcze ugruntować. Dziś po raz pierwszy sprawdzę, jak warzelnia słynnej Marusi sprawdza się w przypadku piw ciemnych. Kafaka to owoc współpracy browaru z dość słynną wrocławską palarnią kawy Etno Cafe, lekki coffee stout z ziarnami arabiki. 

Informacje ogólne:
Piwo: Kafaka
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Warsztat Piwowarski
Styl: stout kawowy
Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 12,1%
Objętość: 500 ml
Warka: do 09.07.2017 r.
Cena: 8,20 zł

Opakowanie
Etykiety Warsztatu przeszły lifting. Zdecydowanie pozytywny, choć dalej nie ma jakiegoś tam szału. Niestety browar się ugiął pod presją rynku (zapewne) i zaczął lać piwo w butelki półlitrowe zamiast poprzednich 0,33, szkoda.
7,5/10

Barwa
Czerń, ciemnobrązowa poświata u nasady szkła.
5/5
 
Piana
Bardzo ładna.
3,5/5
 
Zapach
Intensywny, ziemisto-czekoladowy aromat świeżo zmielonej arabiki, ostry i zdecydowany, ale też bardzo przyjemny, skontrowany słodyczą słodu. Rozkoszny aromat, bez zarzutu.
8/10
 
Smak
Nie tak intensywny jak aromat, ale bardzo przyjemny. Tu bardziej słodowe niż kawowe, chociaż kawa to wciąż aromat dominujący. Poza tym czekolada, nawet niemała goryczka i fajna ziemistość. Lekkie, bezpretensjonalne, może odrobinę za mało pełni smaku nawet jak na 4,4%, ale bardzo smaczne piwo bez wad.
7,5/10
 
Tekstura
Odrobinę za dużo gazu.
4,5/5

7.0/10

Bardzo dobre, lekkie, niemęczące i wciągające piwo. Nie jest to sztos żadną miarą, nie gwarantuje doznań nie z tego świata, ale to przykładne piwo do picia ze smakiem. Póki co nie mam zastrzeżeń do Warsztatu, choć ich jasne, oparte na chmielu piwa były lepsze.

wtorek, 21 marca 2017

Baird & Pinta: Bałtyk-Pacific Collaboration Porter

Dzisiaj małe odkopywanie trupów. Bałtyk-Pacific to efekt wyjazdowej kooperacji Pinty z japońskim Baird Brewing (miałem już okazję pić jedno ich piwo, bardzo rozczarowujące) z okazji święta porteru bałtyckiego w 2015 roku. Efekt ten raczej nikogo nie zachwycił, a i pojawiało się dużo głosów, że wyszedł z tego raczej koźlak niż porter bałtycki, ale widząc z dwa miesiące temu na półce piwo, które już nigdy nie zostanie uwarzone i jest mimo wszystko bezprecedensowym przypadkiem współpracy browaru polskiego z japońskim, nie powstrzymałem się przed sięgnięciem po nie. Termin ważności minie dopiero w grudniu tego roku, więc z czystym sumieniem zabieram się za recenzję.

Informacje ogólne:
Piwo: Bałtyk-Pacific Collaboration Porter
Kraj: Japonia - uwarzone we współpracy z polskim browarem kontraktowym
Region: Chūbu
Miasto: Numazu
Browar: Baird Brewing Co. i Pinta
Styl: koźlak dubeltowy
Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: zabutelkowana 4 grudnia 2015 r.
Cena: 17,90 zł (27,12 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Butelka z Bairda, etykieta w stylu Bairda i kapsel firmowy Bairda, ale rysunek na etykiecie jawnie odwołuje się do loga Pinty, fajny pomysł.
7/10
 

Barwa
Pod światłem totalnie miedziane. No porter to nie jest, ale miedź piękna, tylko brzydkie farfocle w nim pływają.
4/5

Piana
Wyśmienita.
4,5/5

Zapach
Suszone i nie suszone owoce - jabłka, śliwki; chleb i trochę karmelu, szczypta nut drzewnych. Bardzo przyjemny i intensywny aromat koźlaka.
8/10

Smak
Od zapachu praktycznie się nie różni, ale estry owocowe są jeszcze silniejsze. Wchodzi też bardzo intensywna jak na jakiegokolwiek lagera goryczka, może minimalnie ściągająca, ale przyjemna. Może ciut zbyt narzucające się ze swoją masywnością, ale tylko ciut. Bardzo przyjemne, trochę dziwne piwo.
7,5/10
 
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4,5/5

7.0/10

Czy jest to porter bałtycki? Absolutnie nie, nie ma z nim doprawdy nic wspólnego poza poziomem alkoholu i byciem lagerem. Co to jest? Powiedziałbym, że doppelbock wskakujący w lagerowego barleywine'a. Piwo bardzo dobre, chociaż zaczynam się zastanawiać, czy w Baird Brewing tak do końca ogarniają, co robią. Mniejsza o to, cieszę się że jeszcze zdobyłem to piwo i drugą butelkę do piwnicy, bo ma potencjał do leżakowania.

niedziela, 19 marca 2017

Bell's Comstock: Kalamazoo Stout

Bell's Brewery to jeden z najbardziej legendarnych i najbardziej szanowanych browarów świata. Założony w 1983 w Michigan, w mieście Kalamazoo, może poszczycić się aż trzema piwami w top 50 ratebeeru, w tym jednym na 43. miejscu, jednym na 18. i jednym na 9. Piwo, które dzisiaj zrecenzuję, nie jest jednym z nich, ale ma inne osiągnięcia - to według ratebeeru czwarty najlepszy nieimperialny stout świata, a więc jest ostro. Jest to stout amerykański warzony z dodatkiem lukrecji.

Bell's rozrósł się właściwie do dwóch browarów, położonych od siebie w odległości siedmiu mil. Mój Kalamazoo Stout, choć zgodnie z nazwą honoruje miasto pierwszego oddziału browaru, uwarzony został w tym drugim, w Comstock.

Informacje ogólne:
Piwo: Kalamazoo Stout
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Michigan
Miasto: Marshall
Browar: Bell's Comstock Brewery (filia browaru Bell's Brewery)
Styl: stout amerykański
Alkohol: 7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Warka: z 18 maja 2016 roku
Cena: brak danych

Opakowanie
Bez uniesień, ale solidnie, i firmowy kapsel.
6,5/10


 

Barwa
Czerń.
5/5

Piana
Przyzwoita obfitość, genialna gęstość i trwałość, ładny lacing.
4/5

Zapach
Słodki, karmelowy, ciastkowy, czekoladowy, z delikatnym, ale ewidentnym udziałem lukrecji. Zero chmielu i właściwie bardzo mało mocno palonej słodowości, taki trochę Guinnessowy ten zapach, tylko że znacznie bardziej intensywny i bardziej złożony niż Guinness.
8/10

Smak
Tutaj dla odmiany momentalnie robi się bardzo palono. Jednocześnie dalej mnóstwo tej czekolady, karmelu, ciasta; lukrecji już nie czuję. Solidna goryczka przy niemal niedostrzegalnym udziale aromatów chmielowych pozwala z lekkim przymrużeniem oka uznać to piwo za stout amerykański. Tak czy inaczej jest pyszne i znika w mgnieniu oka, niesamowicie intensywne jak na 6%.
9/10

Tekstura
Czepiam się chyba, ale minimalnie spuściłbym z gazu.
4,5/5

8.0/10

Ledwo stout amerykański, ale niech będzie. Przede wszystkim pyszne, skrajnie dopracowane piwo bez skazy. Może nie jest to stout genialny, ale jest to stout przykładny. No nie wiem naprawdę, jak ktokolwiek mógłby się tu przyczepić - może jedynie tego, że stout amerykański obiecuje więcej chmielowych aromatów i tego, że rola lukrecji jest marginalna.

piątek, 17 marca 2017

Artezan: Samiec Alfa

No, nadejszła wiekopomna chwila i wreszcie spróbuję legendarnego Samca Alfa, według ratebeeru:
- czwartego najlepszego polskiego piwa (przed ofensywą Bub - drugiego),
- najlepszego piwa Artezana, według wielu osób najlepszego polskiego browaru,
- jedynego naprawdę wielkiego polskiego RISa, ocierającego się o top 50 piw w tym stylu.
A czysto obiektywnie to jednego z pierwszych polskich RISów i najbardziej pożądanego polskiego piwa oprócz Bub Extreme. Nie załapałem się na pierwszą warkę (mam butelkę, ale jako że jest po terminie, to nie robię oficjalnej degustacji i wrzucam na razie do piwnicy), spróbuję drugiej, dopiero co wypuszczonej na świat. Po prostu - mocny RIS leżakowany w beczkach po bourbonie.

Informacje ogólne:
Piwo: Samiec Alfa
Kraj: Polska
Województwo: mazowieckie
Miasto: Błonie
Browar: Artezan
Styl: stout imperialny (Bourbon BA)
Alkohol: 11,5%
Ekstrakt: 28%
Objętość: 500 ml
Warka: do 23.04.2017 r.
Cena: 55 zł

Opakowanie
Etykieta naprawdę znakomita, Artezan aż tak dobrych zwykle nie ma. Z czegoś, co pozornie jest plamą czerni na białym tle, wyłania się wataha wilków - świetny i pomysł, i realizacja. Minus tylko, że Artezan wlał drugą warkę w półlitrowe butelki - irracjonalna gigantyzacja objętości to chyba jedyny trend z amerykańskiego piwowarstwa, którego strzegłbym się jak ognia. 
9/10
Barwa
Nieprzejrzysta czerń.
5/5 

Piana
Raczej słaba, choć bez tragedii jak na mocne piwo po beczce.
2/5
 
Zapach
Skrajnie bourboniasty, drzewny, węglowy, lekko wręcz spalony, karmelowo-waniliowy. Na początku bardzo słabo intensywny i z niemiłą niespodzianką w postaci jakiejś nuty jawnie niepożądanej, kiszonkowatej, która pojawia się i znika. Po pół godziny rozwinęło się w bardzo pozytywnym kierunku, nic niepożądanego już tam nie było, a beczka coraz intensywniejsza. Praktycznie nie czuć jednak potęgi ciemnych słodów, na żadnym etapie.
8/10

Smak
Lepszy niż zapach. Tu wreszcie naciera intensywna, ciemna słodowość - mocno palone zboże, kawa, gorzka czekolada, spora popiołowo-chmielowa goryczka, wręcz potężna. Beczka, inaczej niż w zapachu, bardzo subtelna, ale to w porządku. Pyszne piwo.
9/10
 
Tekstura
Bardzo przyjemna, aksamitna, może ciut gazu bym dodał.
4,5/5

8.0/10

Prunum mnie zachwyciło totalnie, po Bubach spodziewałem się przez gigantyczny hajp może odrobinę więcej, ale też wpadłem w zachwyt, natomiast to... kurde, świetne piwo, nawet jak na RISa grubo powyżej przeciętnej, ale nie przystaje do tego gigantycznego hajpu. Taka refleksja tylko - mocarnie rozwinęło się z czasem. Po kwadransie dałbym mu 7.0/10, może nawet 6.5/10. Ktoś, kto zdecydował się wypić kapkę na chybcika w pubie lub grupowej degustacji, mógł bardzo, bardzo wiele stracić.

czwartek, 16 marca 2017

Mikkeller (Lervig): Beer Hop Breakfast

Beer Hop Breakfast to niestandardowa wariacja na temat najsłynniejszej serii piw Mikkellera. Do tej pory wszystkie Beer Geeki/Weaki, jakie piłem, opierały się wyłącznie na kawie, słodzie i beczkach, tutaj Mikkeller poszedł w chmiel i zrobił ze swoich stoutów ciemne India Pale Ale. Połączenie tego stylu z kawą wydaje mi się pomysłem kontrowersyjnym, ale tak kocham tę serię, że wstyd by mi było nie spróbować, tym bardziej że to według ratebeera czwarte najlepsze BIPA na świecie.

Informacje ogólne:
Piwo: Beer Hop Breakfast
Kraj: Norwegia - uwarzone przez duński browar kontraktowy
Okręg: Rogaland
Miasto: Stavanger
Browar: Lervig Aktiebryggeri (Mikkeller)
Styl: ciemne India Pale Ale
Dodatki: kawa (1%)
Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: z 10 października 2016 roku (do 10.10.2026 r.)
Cena: 23 zł (34,85 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Standardową szatę graficzną serii tu zdominował kolor zielony, bardzo ładnie to wygląda.
9/10

 
Barwa
Czerń.
5/5
 
Piana
Genialna.
5/5
 
Zapach
Potwornie intensywna mieszanka słodkiej kawy, typowej dla serii, z ziołowymi, żywicznymi i w mniejszym stopniu cytrusowymi nutami chmielu. Bardzo dziwne uczucie, jakby się wąchało dwa zupełnie inne piwa naraz. Dziwne i świetne.
9/10
 
Smak
O ile w zapachu pachniało to bardziej jak american stout, tutaj jest już ipowato. Chmiel przeważa, jest bardzo intensywny zarówno w aromacie, jak i w postaci trochę szorstkiej, ale przyjemnej, cytrusowej goryczki. Kawowo-czekoladowo-ziemiste podbicie słodowe świetnie z tym współpracuje, łącząc się w piwo przepyszne.
9/10
 
Tekstura
Nie mam zastrzeżeń.
5/5

8.5/10

Znakomite piwo, jeszcze jedno znakomite piwo z tej serii. Okolice podium BIPA mojego życia. Puryści być może narzekaliby na zbyt intensywną słodowość jak na IPA, ale zdecydowanie prędzej jest to BIPA niż stout amerykański, bo chmielowość jest wszechogarniająca. Przy jego przyzwoitej cenie must have.

poniedziałek, 13 marca 2017

Brouwerij de Koeningshoeven: La Trappe Quadrupel Oak Aged Batch #19

Po sześciu wypitych piwach z Brouwerij de Koeningshoeven wciąż zostają mi jeszcze jakieś La Trappe'y do odkrycia. Teoretycznie La Trappe Puur (jedyne piwo browaru nastawione na chmiel), witbier i leżakowany w beczkach quadrupel, a praktycznie to te dwa pierwsze i niezliczone wersje tego ostatniego, bo jak mówi sam browar, każda warka tego piwa jest inna, gdyż zawsze trafia ono do innej beczki. Holenderscy trapiści wyczyniają cuda z drewnem już od 2010 roku, kiedy w Polsce dopiero zaczynano śnić o rewolucji. Leżakowana w beczkach wersja świetnego już i bez beczek quadrupla to z założenia chef d'oeuvre browaru i potwierdza to ratebeer - dziewięć z dotychczasowych 26 warek to dziewięć najlepszych piw La Trappe. Warka dwudziesta zajmuje nawet siódme miejsce w rankingu quadrupli wszech czasów (przed Bubami zajmowała czwarte). Ja trafiłem na dziewiętnastą, która jest ostatnią ze wspomnianych dziewięciu.

Warka dziewiętnasta została zblendowana 28 lutego 2015, co oznacza, że zupełnym przypadkiem zabrałem się za degustację tego piwa równiusieńko co do dnia dwa lata bo jego powstaniu. W 83% jest to piwo leżakowane w beczce po winie deserowym z Banyuls w Roussillon, które zdaniem browaru przypomina w zapachu kompot śliwkowy i kakao. Pozostałe 17% to świeża dębowa beczka. Mega ciekawie.

Informacje ogólne:
Piwo: La Trappe Quadrupel Oak Aged Batch #19
Kraj: Holandia
Prowincja: Brabancja Północna
Miasto: Berkel-Enschot
Browar: Brouwerij de Koningshoeven (Bavaria)
Styl: quadrupel (Banyuls wine BA)
Alkohol: 11%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 01.2040 r.
Cena: 66 zł (88 zł za 0,5 l) 

Opakowanie
Standardowo piękna etykieta La Trappe tutaj umieszczona na butelce o piękniejszym kształcie niż zwykle w tym browarze i z eleganckim korkiem. Na minus jednak brak grawerunków na szkle. 
9,5/5
 

Barwa
Piękna miedź i bardzo brzydkie zmętnienie.
1,5/5
 
Piana
Przyzwoita.
3/5
 
Zapach
Z jednej strony typowy quadrupel, który faktycznie kojarzy mi się z quadem La Trappe, którego piłem przecież aż cztery lata temu: rodzynki, suszone figi, śliwki, karmel, toffi, dojrzałe jabłka, szlachetny alkohol. Z drugiej strony beczka - drewno, migdał, kokos. Piękny aromat i potwornie złożony.
9/10
 
Smak
Podobnie jak w aromacie, tylko potężniej. Czuć od razu spory ciężar tego piwa, ale jest to ciężar przyjemny, nawet spory udział nut alkoholowych nie przeszkadza, bo są bardzo szlachetne. Bardzo chlebowe, rodzynkowe, pełne suszonych owoców i słodyczy, szczypta czekolady. I znowu ta beczka - kokosowa, migdałowa, bardzo drzewna, z każdym kolejnym łykiem coraz mocniejsza. Czuć w tym nutę ciężkiego, deserowego, słodkiego wina, choć bez informacji o nim chyba bym na nie nie wpadł. Potężne piwo, doprawdy genialny mariaż.
9,5/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4/5

8.5/10

Znakomite piwo od bardzo tradycyjnego browaru, którego wielu młodych gniewnych kraftowców mogłoby uczyć, jak korzystać z beczek. Po czymś takim będę zażarcie polował na inne warki tego piwa. Pomysł z winem deserowym wypadł świetnie.

środa, 8 marca 2017

Maisel & Friends - Marc's Chocolate Bock

Od dwóch i pół roku nie miałem styczności Brauerei Maisel, browaru z miasta Wagnera. Marc's Chocolate Bock to chef d'oeuvre browaru, piwo wyprzedzające w rankingach nawet słynne Maisel's Weisse. Zajmuje też szczytne czwarte miejsce w rankingu dunkler bocków na ratebeerze. Jest to połączenie koźlaka ze stoutem, to znaczy bock wzbogacony niestandardowo dużym udziałem ciemnych słodów. Brzmi z założenia bardzo smacznie.

Informacje ogólne:
Piwo: Maisel & Friends - Marc's Chocolate Bock
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Bayreuth
Browar: Brauerei Gebrüder Maisel KG
Styl: koźlak tradycyjny
Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: 17,4%
Objętość: 750 ml
Warka: do 05.05.2018 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Szata graficzna serii nie uległa najmniejszej zmianie przez te dwa i pół roku.
8/10


 
Barwa
Ciemny rubin przechodzący w brąz, pięknie.
5/5

Piana
Prawie idealna.
4,5/5
 
Zapach
Wbrew moim oczekiwaniom, przeważa zdecydowanie klasyka. Przyjemne, czyste, lagerowe nuty melanoidynowe - ciasteczka, lekka kawa, karmel, mnóstwo chleba, czekolady nie uświadczyłem, ale jest bardzo przyjemnie.
7,5/10
 
Smak
Tu już czekolada wkracza bezkompromisowo. Takie zbożowe ciasteczka z posypką czekoladową, tak to piwo smakuje. I trochę karmelu, chleba i nawet akcentów piwnicznych (lagerowość tego piwa jest nieprzegapialna), nawet orzechy laskowe się przewiną. Jest średnio złożone, ale niesamowicie smakowite i pijalne. Nie zawadziłoby lekkie podbicie goryczki, bo finisz jest trochę zbyt delikatny.
8,5/10

Tekstura
Nieznaczny naddatek gazu.
4,5/5

7.5/10

Smakuje raczej jak połączenie koźlaka ze schwarzbierem niż ze stoutem. Taki imperialny schwarzbier, doprawdy. Uwielbiam schwarzbiery, więc zupełnie mi to pasuje. Świetne piwo, nie jakieś legendarne, ale obowiązkowa pozycja dla każdego fana koźlaków i ciemnych lagerów. Nie wierzę, że ktoś z tych dwóch grup mógłby być nieusatysfakcjonowany.

wtorek, 7 marca 2017

Szałpiw (Wąsosz): Buba Extreme Cognac Barrel Aged

Pamiętam bardzo dobrze, jak piłem Bubę z Szałpiwu, bo po pierwsze zrobiłem to po obejrzeniu jednego z pierwszych odcinków Twin Peaks, a po drugie mocno mnie to piwo rozczarowało. Szanuję Szałpiw niezwykle za ich belgijskie operacje, wręcz śmiało stwierdzam, że to jedyny polski browar, który ma naprawdę dużo do powiedzenia w temacie. Ich quadrupel okazał się zaś piwem moim zdaniem nieudanym, zniszczonym przez gdzieś tak pięć razy za duży dodatek kolendry. Nie byłem odosobniony w tym rozczarowaniu. Jakiś czas później pojawiła się Fest Buba, mocniejsza wersja piwa, którą sobie podarowałem mimo bardzo dobrych recenzji. Na początku grudnia zeszłego roku w sklepach na ułamek sekundy wstąpiły w końcu trzy wersje Buby Extreme, czyli wymrażanej do 16% alkoholu Fest Buby, leżakowanej w beczkach po koniaku, calvadosie i whiskey. Wszystkie trzy piwa zrobiły błyskawiczną furorę, obecnie można śmiało przyjąć, że nikt by ich nie sprzedał za mniej niż czterokrotność ich ceny detalicznej (a ta wynosiła już 50-60 zł). Wszystkie trzy są obecnie najbardziej pożądanymi piwami w Polsce (wyszło zaledwie po pięćset butelek). Wszystkie trzy mieszczą się na ten moment w pierwszej szóstce quadrupli wszech czasów na ratebeerze, przy czym wersja leżakowana w beczkach po Jacku Daniel'sie okupuje podium razem z takimi gigantami jak Westvleteren 12 i Rochefort 10, wyprzedzając Abt 12 z St. Bernardusa. Prawdą jest, że te belgijskie klasyki mają po kilka tysięcy ocen, a Buby niespełna po 30, ale osiągnięcie i tak jest gigantyczne, z niczym nieporównywalne poza Imperium Prunum.

Byłem jednym ze szczęśliwców, którzy wyskoczyli z domów w samych skarpetkach na wieść o pojawieniu się tych piw w sklepie i zdobyli je w normalnej cenie detalicznej. Mam wszystkie trzy wersje. Zaczynam od koniaku, później spróbuję rzekomo najlepszej whiskey i skończę na calvadosie. Chyba. Jeśli chodzi o starzenie w beczkach po koniaku, przypominam sobie tylko trzy takie piwa, jakie piłem, więc jest to wciąż niemała egzotyka. Generalnie brandy wydaje mi się gorszym pomysłem niż wszelaka whisky czy rum jeśli chodzi o RISy, ale przy quadruplu to może zagrać wyśmienicie.

Informacje ogólne:
Piwo: Buba Extreme Cognac Barrel Aged
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz
Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Szałpiw)
Styl: quadrupel lodowy (Cognac BA)
Dodatki: kolendra
Alkohol: 16%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 31.12.2018 r.
Cena: 50 zł (75,76 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Znakomite, godne wielkiego piwa. Etykieta może nie jest wyśmienicie piękna, ale ten kształt butelki, to obwiązanie szyjki, korek, numeracja butelek i poprzeczna dodatkowa etykieta - super.
9/10
 
Barwa
Ciemnobrązowa, prawie czarna, pod światłem przepięknie rubinowa.
5/5
 
Piana
Jak na takie przejścia to całkiem niezła. Gruby pierścień trzyma się do końca.
3,5/5
 
Zapach
Obłędny. Wanilia, kokos, dąb, czekolada, karmel, palone zboże, bardzo szlachetny alkohol, w którym da się bez wątpienia rozpoznać konkretnie brandy. Suszone owoce. Pięknie, choć nie perfekcyjnie.
9,5/10
 
Smak
Ciężko pozbierać odczucia, tyle się tu dzieje. Zacznę trochę od dupy strony - nie zatraciło swoich belgijskich korzeni, wciąż jest ich niemało. Przeważa jednak chlebowość, cukier kandyzowany, karmel, kokos, wanilia, cudowny szlachetny destylat, suszone owoce, miód. Lekka kwaskowość, wszechogarniająca słodycz, szczypta goryczki. Finisz jest nieskończony i potężny. Perfekcyjnie jak na 16% ukryty alkohol, choć jednak minimalnie mniej mógłby się dawać we znaki. Cudownie, rozkosz ogarnia...
9,5/10
 
Tekstura
Doskonała.
5/5

9.0/10

Przyznam, że spodziewałem się czegoś jeszcze lepszego, ale to wina szału, jaki ogarnął ludzi. Piwo jest znakomite, genialne to może nie, ale ociera się o geniusz. Jeśli dwie pozostałe wersje bardziej mi podejdą, nawet tak odrobinę bardziej, to to już będzie ocena o pół punktu wyższa. Całkowicie warte swojej detalicznej ceny, nawet na jej podwójność można przystać, natomiast cena, jaką dyktuje obecnie czarny rynek, jest już po prostu kuriozalna i jeśli liczą się dla nas tylko i wyłącznie walory smakowo-zapachowe, to można lepiej spożytkować kasę, którą obecnie trzeba wyłożyć na jedną butelkę Buby Extreme. Tej po koniaku, w każdym razie.

poniedziałek, 6 marca 2017

Pracownia Piwa: 500!

Jubileuszowym piwem Pracowni Piwa, uwarzonym z okazji pięćsetnej warki browaru, niemal zachwyciłem się na Warszawski Festiwalu Piwa, gdzie znakomicie skomponowało mi się z chrupaniem ziaren kakaa. Byłem wtedy jednak po kilku degustacjach z rzędu i mogło to różnie wpłynąć na odbiór piwa. Zobaczmy, jak mocny, słony robust porter zaprezentuje się w domowych warunkach.

Informacje ogólne:
Piwo: 500!
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Modlniczka
Browar: Pracownia Piwa
Styl: robust porter
Dodatki: sól
Alkohol: 7,4%
Ekstrakt: 18%
Objętość: 330 ml
Warka: do 05.04.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Zamiast standardowych bazgrołów, po prostu wielka liczba 500. No spoko, taki ascetyzm nie gorszy od standardu.
7/10

 
Barwa
Nieprzejrzyście czarne, po porterze spodziewałbym się jednak czegoś ciut jaśniejszego.
4,5/5
 
Piana
Monstrualna, po prostu zbyt obfita, przy ostrożnym nalewaniu wypełniła szklankę praktycznie w całości. W dodatku w cale nie jest doskonale trwała, nie utrzymuje się na całej powierzchni do końca.
3/5
 
Zapach
Nuty palone, palone i jeszcze raz palone. Szczypta czekolady, trochę karmelu, biszkoptu, sporo melanoidyn. Bardzo ładny i intensywny niczym w RISie.
8/10
 


Smak
Wszechogarniająca paloność i czekolada, podkręcone bardzo delikatnym wtrąceniem soli. Świetny, kawowo-palony finisz. Byłoby znakomicie, gdyby nie minimalna nuta alkoholowa.
8/10
 
Tekstura
Mimo tak ogromnej piany wciąż mnóstwo wysycenia zostało w piwie. Zbyt mnóstwo.
3/5

7.0/10

Z beczki smakowało mi dużo bardziej (już prawie dwa lata odkąd Pracownia poszła w butelki, a problem z przegazowaniem ciągle obecny), ale to bardzo dobre piwo, i niesztampowe. Warto się z nim zapoznać. Sól bardzo dobrze się wpasowała.

niedziela, 5 marca 2017

Evil Twin (Westbrook): Imperial Biscotti Break

Czas nadrabiać zaległości z Evil Twin Brewing, które kilkanaście dni temu zostało ogłoszone jednym z dziesięciu najlepszych browarów świata (dokładnie dziewiątym). Imperial Biscotti Break to piwo dość legendarne, najpopularniejsze jeśli chodzi o ET i szóste najlepiej oceniane od tego kontraktowca. Warzony w Westbrook Brewing w Południowej Karolinie, jest to stout imperialny z ziarnami kawy i naturalnymi aromatami.

Informacje ogólne:
Piwo: Imperial Biscotti Break
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Południowa Karolina
Miasto: Mt. Pleasant
Browar: Westbrook Brewing Company (Evil Twin Brewing)
Styl: kawowy stout imperialny
Alkohol: 11,5%
Ekstrakt: brak danych
Objętość: 650 ml
Warka: brak danych
Cena: brak danych

Opakowanie
Niby nic specjalnego, ale bardzo ładnie się prezentuje, zwłaszcza dzięki kolorystyce.
7,5/10


 
Barwa
Nieprzejrzyście czarne.
5/5

Piana
Średnio obfita, ale bardzo gęsta i trwała.
3/5

Zapach
Przepiękny, deserowy, intensywny jak diabli. Wywrotka słodkiej i gorzkiej czekolady, świeżo startego kakaa, świeżo zmielonej kawy; krem orzechowy, marcepan, karmel, biszkopt. Taki jeden wielki tort orzechowo-czekoladowo-kawowy. Genialny.
10/10

Smak
Boże mój... przekłada wszystko, co było w zapachu, tylko jest jeszcze intensywniej. I bardziej kawowo. I tym razem już mocno słodowo, cudownie słodowo. Cudownie słodko. Łączy gigantyczną pełnię smaku z niesamowitą łagodnością. Jest aksamitne, alkohol ukryty perfekcyjnie. Niewiele mi zabrakło tu do pełni szczęścia; może jest odrobinę za mocno kwaskowe, może minimalnie podbiłbym goryczkę.
9,5/10

Tekstura
Wspaniała gładkość, poprosiłbym minimalnie więcej gazu.
4,5/5

9.5/10

Genialne. Deser w płynie, i to jaki. Jedno z najlepszych piw, jakie piłem w życiu, godne jednego z dziesięciu najlepszych browarów świata. Teraz to Evil Twin naprawdę przykuł moją uwagę.

czwartek, 2 marca 2017

Oud Beersel: Bzart Lambiek

Z Oud Beersel styczność miałem do tej pory tylko raz, już prawie dwa lata temu, gdy degustowałem ich sztandarowe gueuze, moim zdaniem mocno niedoceniane. Nie mając jeszcze okazji zapoznać się z innymi podstawkami, przetestuję jedno z najbardziej ekskluzywnych, limitowanych piw browaru. Seria bzart to efekt współpracy najstarszą winiarnią Belgii, Domus Ad Fontes. Long story short, jest to lambik na drożdżach do wina musującego. To jedno z kilku najdroższych piw, jakie kupiłem w życiu, więc oczekiwania mam niemałe.

Informacje ogólne:
Piwo: Bzart Lambiek
Kraj: Belgia
Prowincja: Brabancja Flamandzka
Miasto: Beersel
Browar: Oud Beersel
Styl: lambik niemieszany
Alkohol: 8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: z marca 2013 roku (do 31.12.2020 r.)
Cena: 149,95 zł (99,97 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Znakomite, na miarę szampana. Pomysłowa, jedyna w swoim rodzaju etykieta i szampańsko owinięta szyjka, oczywiście korek.
9,5/10


 
Barwa
Cytrynowe, lekka mgiełka, ładne.
3,5/5
 
Piana
Bardzo obfita, ale i dość dziurawa i szybko się redukuje (nie aż tak jak szampan na szczęście).
3/5
 
Zapach
Bardzo subtelna końska derka, ziemia, cytrusy, skóra, drewno i jeszcze więcej ziemi, ziemi, ziemi. Dość stonowany jak na lambika, ale za to wyjątkowo elegancki. 
8/10
 
Smak
Zapach tego nie zapowiadał, ale tu doprawdy mocno przypomina wino musujące. Chyba bardziej niż lambika nawet. Nie jest prawie w ogóle kwaśne, za to bardzo mocno wytrawne. Trochę jak Sémillon. W dalszym ciągu mega ziemiste. Bardzo dalekie od efektowności, ale bardzo przyjemne i skrajnie subtelne. I strasznie lekkie jak na 8%, wyśmienicie ułożone. 
8,5/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4/5

7.5/10

No to jest bardzo fajne i ciekawe piwo, ale za taką kupę kasy to jednak domagam się, żeby mnie trochę mocniej złapało za mordę. Ta cena pewnie jest uzasadniona kosztami produkcji, ale bądźmy szczerzy, nie ma przełożenia na jakość piwa, która winna być kosmiczna. Chociaż drugim uzasadnieniem ceny jest spora oryginalność.