środa, 31 maja 2017

Browar Zakładowy: Przerwa kawowa

Browar Zakładowy cieszy się naprawdę mocnym uznaniem, a ja dopiero dziś po raz pierwszy zrecenzuję jego piwo, choć istnieje od 2015 roku. Powstał w budynku, w którym wcześniej mieściły się zakłady produkujące sprzęt AGD od 1937 do 1998 roku, w Poniatowej niedaleko Lublina. Będzie to więc pierwszy browar z województwa lubelskiego, którego piwo zrecenzuję. Zostanie mi już tylko świętokrzyskie. Piwo to bardzo mocny, prawie imperialny stout, nazywany jednak przez twórców FESem. Z kawą. Na ratebeerze - jedno z trzech najlepszych browaru.

Informacje ogólne:
Piwo: Przerwa kawowa
Kraj: Polska
Województwo: lubelskie
Miasto: Poniatowa
Browar: Zakładowy
Styl: kawowy Foreign Extra Stout
Alkohol: 8%
Ekstrakt: 22%
Objętość: 500 ml
Warka: do 24.07.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Fajne mają etykiety, niesztampowe, nawet jeśli nie w pełni w moim guście. Firmowy kapsel, brak opisu piwa. 
8/10


 
Barwa
Nieprzejrzyście czarna.
5/5
 
Piana
Szalenie obfita, średnio gęsta, średnio trwała.
3,5/5

Zapach
Bardzo przyjemny, zintensyfikowany aromat ciemnego słodu. Bardzo mocna czekolada i kawa - po prostu, ale wypada to świetnie. Są też jakieś wtrącenia karmelowe, palono-zbożowe czy melanoidynowe, ale przede wszystkim to równie proste co piękne połączenie kawy i czekolady.
8/10
 
Smak
Niestety tu jest dużo słabiej niż w zapachu. Dalej bardzo fajny napór kawowo-czekoladowy, ale piwo jest też wyposażone w nieprzyjemną goryczkę, bardzo ściągającą, ziemistą w nieprzyjemny sposób, popielniczkową i alkoholową. Złe nie jest, ale dobre też niespecjalnie.
5,5/10

Tekstura
Co zdradziła już piana, jest przegazowane, bardzo mocno. Potwornie pęcznieje w ustach.
0,5/10

5.0/10

Nie jest to udane piwo, choć domyślam się, że w dobrych warkach może być nawet bardzo dobre. Niestety nieprzyjemna goryczka i przede wszystkim koszmarne przegazowanie zabijają je. Wymarzonym początkiem znajomości z browarem to nie jest. Mniej udane stouty, jakie pojawiły się na blogu, policzyłbym na palcach jednej ręki, mimo że to już był 117. stout.

The Bruery: Colonel Kernel

Szansa na rehabilitację za rozczarowujące White Oak innym mocnym piwem. Colonel Kernel to wyjątkowo mocne barleywine z kukurydzą, leżakowane w beczce po bourbonie.

Informacje ogólne:
Piwo: Colonel Kernel
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Placentia
Browar: The Bruery
Styl: angielskie barleywine (Bourbon BA)
Alkohol: 14,8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: 2016 edition
Cena: 94,70 zł (63,13 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Jedno z bardziej udanych tego browaru.
9/10



 
Barwa
Miedziana, mocno mętne.
4/5

Piana
Obfita, ale ani gęsta, ani trwała.
2,5/5
 
Zapach
Cudowny ekstrakt z beczki po bourbonie. Totalna wanilia, karmel, toffi nawet bardziej niż karmel, trochę węglowego dębu, kokos, migdał, kakao i jeszcze więcej wanilii. Mógłby może być bardziej złożony (wiem, wymieniłem sporo różnych aromatów, ale wszystkie poza wanilią i toffi są niuansami), ale jest niesamowicie przyjemny.
9/10
 
Smak
Właściwie sytuacja się powtarza, choć wanilia odrobinę ustępuje miejsca czekoladzie i w ogóle nutom cięższym, również suszonych owoców. Bardzo to przyjemne, ale o dziwo na finiszu jest zaskakująco pusto. No i potężny alkohol trochę jednak jest wyczuwalny.
7/10
 
Tekstura
Oczekiwałbym większej gęstości po takim mocarzu, ale jest blisko ideału.
4,5/5

7.0/10

To drugie rozczarowanie The Bruery, choć zdecydowanie mniejszego kalibru niż w przypadku White Oak. Colonel Kernel ma zapach właściwie genialny, ale w smaku powtarza się ta sama tajemnicza historia - zaskakująca jak na taki browar i taki ekstrakt płaskość. Inaczej niż z White Oak, to piwo jest już bardzo przyjemne, ale nie warte ani swojej ceny, ani nadwyrężania sobie jego mocą żołądka i okolic. Potwierdza się moje przekonanie o barleywine'ach z The Bruery - znakomicie eksponują beczkę po bourbonie, ale strona słodowa wydaje się niemal zaniedbywana. Chyba będę się trzymał ich kwasów i stoutów/porterów.

poniedziałek, 29 maja 2017

Rockmill (Bytów): Juicy Melody

Ciemne IPA wypadło bardzo dobrze, ale czas wreszcie podejść do tego, co Rockmillowi wychodzi podobno najlepiej, czyli do jasnych piw chmielonych nowofalowo. Święta trójca APA-AIPA-IIPA robi największą furorę na ratebeerze, przy czym szczególnie ogromną AIPA. Juicy Melody to to trzecie piwo, najmocniejsze. Jak zobaczyć można na etykiecie, poziom goryczki zapowiadany przez browar to zaledwie 2 na 6 punktów w skali, więc rażąco nisko jak na IIPA, ale nie zaszokuje to nikogo, kto zna obecne trendy w piwowarstwie.

Informacje ogólne:
Piwo: Juicy Delight
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Bytów
Browar: Bytów Browar Kaszubski (Rockmill)
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 7,8%
Ekstrakt: 18%
Objętość: 500 ml
Warka: do 12.07.2017 r.
Cena: 10,95 zł

Opakowanie
Całkiem fajna, adekwatna do stylu, tropikalna etykieta.
7/10


 

Barwa
Piękne złoto, lekko zamglone.
4,5/5

Piana
Bliska doskonałości.
4,5/5

Zapach
Cudowny, arcyintensywny aromat świeżo wyciśniętego soku z cytrusów (grejpfruty, cytryny) z dodatkiem soku z owoców tropikalnych (mango, marakuja) i nieznacznym ukłuciem żywiczności, które jest takim chmielowym sztandarem w tym kolorowym świecie owoców. Genialny na początku, trochę za szybko słabnie, ale i tak bardzo imponujący.
9/10

Smak
A tu już aż tak orgazmicznie nie jest, ale też świetnie. Bardziej stonowanie, mniej tropikalnie, w ogóle dość łagodnie - ani słodowość nie jest nachalna, ani chmiel. Ten ostatni nie tylko jeśli chodzi o paletę aromatyczną, ale i - zgodnie z etykietą - goryczkę, która jest poniżej poziomu porządnego pilsa. Nie chcę zabrzmieć staromodnie, ale jak dla mnie to bardzo by się właśnie w tym miejscu przydała taka sążnista chmielowa gorycz, bez niej jest trochę zbyt puste i cukrowe.
7,5/10

Tekstura
Bez zastrzeżeń.
5/5

7.5/10

Małe rozczarowanie. To bardzo dobre piwo, ale piłem sporo imperialnych IPA, które bardziej mi odpowiadały. O ile zapach jest fantastyczny, o tyle w smaku po prostu brakuje mi goryczki przy tak wysokim ekstrakcie.

Rodenbach Alexander

Długo czekałem na tę degustację. Po półtora roku od ostatniej degustacji piwa z Rodenbach udało mi się, jak zresztą wielu osobom w Polsce, zdobyć Alexandra, czyli najlepiej oceniane piwo tego znakomitego browaru i najlepsze flamandzkie ale na świecie oprócz dwóch piw z Russian River. Pierwszy raz uwarzone w 1986 roku z okazji 200. rocznicy urodzin Alexandra Rodenbacha, jest to mieszanka w 2/3 dwuletniego piwa i w 1/3 świeżego, macerowana z kwaśnymi wiśniami. 

Informacje ogólne:
Piwo: Rodenbach Alexander
Kraj: Belgia
Prowincja: Antwerpia
Miasto: Breendonk
Browar: Brouwerij Rodenbach (Palm Breweries)
Styl: flamandzkie czerwone ale
Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: do 16.09.2019 r. 
Cena: brak danych

Opakowanie
Imponująca, wielka butla z korkiem, obleczona plastikową powłoką z tego samego materiału co ta na Gulden Draaku. Piękne.
9,5/10


 
Barwa
Przepiękna czerwień.
5/5

Piana
Bardzo obfita, dość gęsta, ale średnio trwała.
3,5/5

Zapach
Wybitnie owocowy i wybitnie wiśniowy (chyba najpiękniejsze wiśnie w piwie, z jakimi się spotkałem), ale też truskawkowy, żurawinowy, dębowy i z subtelną nutą octu. Może odrobinę zbyt jednoznacznie wiśniowy, ale cudny.
9/10

Smak
Piękna podróż przez cudowne oblicze słodko-kwaśnej wiśniowości, sporą cierpkość, kwaskowatość (w miarę pohamowaną) i nawet lekką chlebowość. Zastrzeżenie mniej więcej to samo co w zapachu i tak samo jak w zapachu, jest super.
9/10
 
Tekstura
Odrobinę za dużo gazu.
4,5/5

8.5/10

Rodenbach Vintage ciągle górą. Tutaj mam właściwie identyczne zastrzeżenie co w przypadku Caractère Rouge - no jest takie troszeczkę za bardzo owocowe, a za mało piwne. Chyba nawet wolałem odrobinę Caractère Rouge. Ale oba to piwa znakomite.

niedziela, 28 maja 2017

Oude Gueuze Tilquin à l'Ancienne

Lambik śliwkowy z Gueuzerie Tilquin był piwem świetnym, mimo że śliwek za bardzo czuć tam nie było. Co do gueuze z tej blendowni lambików mam zatem spore oczekiwania.

Informacje ogólne:
Piwo: Oude Gueuze Tilquin à l'Ancienne
Kraj: Belgia
Prowincja: Brabancja Walońska
Miasto: Rebecq-Rognon
Browar: Gueuzerie Tilquin - stworzone z brzeczki uwarzonej przez Brouwerij Boon, Brasserie Cantillon, Brouwerij Girardin i Brouwerij Lindemans
Styl: gueuze
Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 12.11.2025 r. (rocznik 2015-2016)
Cena: brak danych

Opakowanie
Poza niuansami kolorystycznymi identyczne jak w przypadku Quetsche, łatwo pomylić.
8/10
 
Barwa
Mocno mętne, ciemne złoto.
3,5/5

Piana
Marna.
1,5/5

Zapach
Bardzo skórzany, trochę też taka mokra sierść konia, ostra dzikość, mocno wyczuwalna już tutaj kwaśność z minimalnymi wtrąceniami octowymi. Wszystko to przełamane lekką owocowością spod znaku białych winogron i jabłek. Znakomity, bezkompromisowy, klasyczny aromat gueuze.
9/10

Smak
Nie tylko kwaśne, cierpkie, ale też mocno wytrawne, kontra słodowa jest prawie żadna, co czyni piwo bardzo ostrym i wyrazistym. Mokre liście, skóra, cytryny, beczka.
8,5/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4/5

8.0/10

Podobny poziom co Quetsche. Trochę niższy. Oba te piwa były świetnymi lambikami, do których nie da się przyczepić, ale też nie umieszczam ich w swoim panteonie kwachów. Tilquin nie podgryzł nawet Cantillon i 3 Fonteinen. 

sobota, 27 maja 2017

Rockmill (Bytów): Mystery

Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakiś nowy kontraktowiec wzbudził tyle pozytywnych emocji co Rockmill, którego głównym piwowarem jest słynny Andrzej Miler. Robią furorę zwłaszcza nowofalowo chmielone piwa browaru - jedno z nich zdołało się nawet wedrzeć do top 50 ratebeerowych APA wszech czasów. Ja zaczynam od ciemnego IPA z kawą i solą.

Informacje ogólne:
Piwo: Mystery
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Bytów
Browar: Bytów Browar Kaszubski (Rockmill)
Styl: ciemne India Pale Ale
Alkohol: 7%
Ekstrakt: 16%
Objętość: 500 ml
Warka: do 10.06.2017 r.
Cena: 9,50 zł

Opakowanie
Etykiety niezbyt się wyróżniające, ale całkiem ładne.
7/10 



 
Barwa
Całkowicie czarne, jedynie w nóżce mojego szkła ciemnobrązowe.
4,5/5
 
Piana
Bardzo gęsta i obfita, solidnie trwała.
4/5
 
Zapach
Bardzo intensywny i właściwie dokładnie taki, jak obiecuje etykieta - czekoladowy i potężnie żywiczny, może z lekkim skrzywieniem cytrusowym, przy czym strona chmielowa zdecydowanie przeważa nad słodową. Po jakimś czasie dołącza delikatna kawa. Znakomity.
8,5/10
 
Smak
Tu proporcje się trochę odwracają - chmiel się cofa, a bardzo masywna słodowość idzie do przodu. Patrząc na to, że goryczka wcale nie jest bardzo wysoka, przypomina to raczej stout amerykański niż ciemne IPA, w najlepszym razie coś na granicy dwóch stylów, ale tak czy inaczej jest to bardzo smaczne piwo. Całość kończy się wyraźnym ukłuciem soli, której jest tu nie mniej niż w przeciętnym gose.
8,5/10

Tekstura
Nieznaczny niedostatek wysycenia. 
4,5/5

7.5/10

O mały kroczek od świetności, zabrakło jakiegoś mocniejszego akcentu, ale piwo na wysokim poziomie. Sól zagrała tu naprawdę sensownie, co trochę mnie zdziwiło, a naprawdę jej dodatek bynajmniej nie był homeopatyczny. Ładna zapowiedź najlepszych piw Rockmilla.

piątek, 26 maja 2017

Szałpiw (Wąsosz): Buba Extreme Calvados Barrel Aged

Chciałem odwlec trochę tę przyjemność, ale mam świetną okazję do uczczenia, więc czas dokończyć tryptyk. Jaram się jak nie wiem z kilku powodów. Po pierwsze poprzednie dwie Buby były znakomite, a jedna z nich - po prostu genialna. Po drugie piłem niedawno Pannepota leżakowanego w beczce po calvadosie i wyszło mi z obliczeń, że quadrupel + calvados = wielki potencjał. A po trzecie to... ja już próbowałem calvadosową Bubę na grupowej degustacji i była olśniewająca, na poziomie porównywalnym z Jackowo-Daniel'sową. Po prostu nie może nie być dobrze.

Informacje ogólne:
Piwo: Buba Extreme Calvados Barrel Aged
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz
Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Szałpiw)
Styl: quadrupel lodowy (Calvados BA) 
Dodatki: kolendra
Alkohol: 16%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 31.12.2018 r.
Cena: 50 zł (75,76 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Wersja żółta. W sumie, jakbym już musiał wybierać, to najmniej udany kolor z tych trzech.
9/10

 
Barwa
Od czerni przez brązy aż do rubinowych przebłysków, piękne.
5/5

Piana
Trochę słabsza niż na innych dwóch wersjach, ale też daje radę jak na takie piwo.
3/5

Zapach
Chyba najbardziej nietypowy z trzech Bub. Cukier kandyzowany, chleb, ciasto, szlachetny alkohol, Calvados bardzo mocno się narzuca w postaci rozkosznej, idealnie tu pasującej jabłeczności. Najmniej belgijskiego charakteru ze wszystkich trzech, ale coś tam się znajdzie.
9/10

Smak
Rozkosznie intensywny i rozkosznie gładki zarazem; czekolada, nuty mocno przypalane, cukier kandyzowany, melasa, calvados, dość wyraźnie zaznaczona goryczka. Dość wytrawne w porównaniu z pozostałymi dwiema. Alkohol ukryty znakomicie jak na 16%, aczkolwiek niekoniecznie idealnie. Pyszne, choć pozostawia niedosyt po poprzednich.
8,5/10

Tekstura
Bez zarzutu.
5/5

8.0/10

Zaczynam silnie podejrzewać, że poszczególne butelki tych samych Bub Extreme się od siebie znacznie różnią. Na grupowej degustacji Calvados był genialny, a JD - świetny, ale bez przesady. W domu - JD genialny, Calvados świetny, ale bez przesady. Przy tak skomplikowanym piwie - może tak być. Ale może to być też deformacja rzeczywistości na grupowych degustacjach. Jeśli chodzi o moją butelkę Buby, nr 260 - jest pięknym piwem, ale nie umywa się do Pannepota Grand Reserva. Generalnie nawet 50 zł za to piwo to bardzo dużo, a za obecną cenę na czarnym rynku totalnie się nie opłaca. Mój ranking Bub układam bez zająknięcia: 1. Whiskey 2. Cognac 3. Calvados. Nie spodziewałem się tego, ale pomiędzy każdą wersją odczułem spore różnice poziomu. Myślałem, że piwa będą stały prawie w równym rzędzie.

czwartek, 25 maja 2017

The Bruery: Sour in the Rye

To jest tak zwana degustacja na pewniaka. Sour in the Rye miałem już okazję pić na panelu degustacyjnym piw z The Bruery na parę dni przed końcem roku 2016 i co najmniej w moich oczach rozwaliło ten panel, w pozytywnym sensie. Wybitny kwach. Kupiłem więc sobie butelkę do domu, by wypić w zacisznych warunkach. Co może pójść źle? Praktycznie nic, chyba że przez cztery miesiące stało się z nim coś niefajnego, ale to bardzo wątpliwe w przypadku tego typu piwa. A jest to leżakowane w beczkach żytnie kwaśne wild ale.

Informacje ogólne:
Piwo: Sour in the Rye
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Placentia
Browar: The Bruery
Styl: żytnie kwaśne ale
Alkohol: 7,6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: 2015 edition
Cena: 95,70 zł (63,80 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Etykiety Bruery Terreux bardzo lubię za szablon, a tu jeszcze wyjątkowo przyjemna kolorystyka.
9/10 


 
Barwa
Piękny bursztyn.
5/5
 
Piana
Bardzo obfita, gęsta, ponadprzeciętnie trwała.
4,5/5
 
Zapach
Genialny aromat przepięknego, wręcz wysublimowanego funku, silne nuty dębowej beczki, takiej fest drzewnej, obsesyjnej ziemistości, a to wszystko łagodnie przechodzi w skrajnie kwaśną, ale lekko złamaną słodyczą owocowość trochę spod znaku marakui. Nieprawdopodobnie złożony, wspaniale przyjemny, genialny.
9,5/10
 
Smak
Do powtarzających się wrażeń z aromatu dochodzi jeszcze świdrująca, naprawdę podchodząca pod ekstremum kwaśność oraz świetnie kontrapunktująca ją słodycz od masywnej podbudowy słodowej. Nie aż tak złożone, jak obiecywał zapach, ale przepyszne.
9/10
 
Tekstura
Dość wysokie wysycenie, mocno tu pasujące. 
4,5/5

8.5/10

Odrobinę lepiej je zapamiętałem, ale to i tak wybitny kwas. Czy warty cen Bruery? No wiecie, są lepsze kwasy w cenie niższej, DUŻO niższej. Ale chyba jeszcze warty. Ciężko mi to bowiem postawić w dokładnie tym samym szeregu z czymkolwiek, co piłem, jest to piwo dość oryginalne.

poniedziałek, 22 maja 2017

Golem (Czarnków): Hopken! Hopken! 2.0

Kontraktowy browar Golem istnieje już dość długo, bo od września 2015 roku, ale poruszenie wywołał dopiero niedawno swoim stoutem imperialnym Lilith - najpierw zwykłą wersją, a potem leżakowaną w beczce po bourbonie, która obecnie jest dziesiątym najlepszym polskim piwem wg ratebeera. Nie piłem go, piłem za to Naftali na BGM i tym zostałem oczarowany - było to jedno ze ściśle najlepszych piw wieczoru. Kupiłem już butelkę do degustacji, ale najpierw coś, co bardziej wymaga świeżości - APA z suszonym grejpfrutem, pomysł tak logiczny, że dziwne, iż dopiero teraz na coś takiego się natknąłem.

Informacje ogólne:
Piwo: Hopken! Hopken! 2.0
Kraj: Polska
Województwo: wielkopolskie
Miasto: Czarnków
Browar: Czarnków (Golem)
Styl: grejpfrutowe amerykańskie pale ale
Alkohol: 4,3%
Ekstrakt: 11,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 09.2017 r.
Cena: brak danych
  
Opakowanie
No nie, piękne to to nie jest. Brzydkie może też nie, ale raczej brzydkie niż ładne. Jest za to szczegółowy skład i bardzo konkretny opis piwa. Goły kapsel. 
6/10 

 
Barwa
Jasne złoto, mocno zmętnione.
4/5

Piana
Żenująca.
1/5

Zapach
Piękny, cytrusowo-tropikalny. Grejpfrut bardzo wyraźny, ale o dziwo nie dominuje, jest sporo miejsca na inne owoce, a także trochę słodu. Bardzo fajny.
7,5/10

Smak
Tu grejpfrut narasta, jest właściwie... no, grejpfrutowe. Ale jest i miejsce na fajną, nienachalną, ale pełną słodowość i dziwną, a bardzo przyjemną goryczkę - po przełknięciu zdaje się, jakby jej nie było, a dopiero na finiszu trochę narasta. Trochę jednowymiarowa kompozycja, ale absolutnie pozytywna.
8/10

Tekstura
Główny problem i przyczyna braku piany - jest niemal całkiem wygazowane. Nie jestem jakimś fanatykiem CO2, ale w takim piwie brak gazu to spory problem. 
1/5

6.5/10

Bardzo dobry pomysł, ale wykonanie nie do końca. Po pierwsze z tym gazem mocno nie wyszło, po drugie trochę jednowymiarowe. Mimo wszystko fajne piwo, zwłaszcza w ciepłe dni będzie robić robotę, ale nie jest to żaden must drink.

Fuller's: London Porter

Kolejne podejście do Fuller'sa, którym jaram się jak nie wiem. London Porter to najsłynniejsze piwo browaru, jeśli brać pod uwagę liczbę ocen na ratebeerze, i prawie najlepsze - wyprzedza je tylko stout imperialny i dwie zamierzchłe (1999 i 2000) edycje Vintage Ale. Wynik ma niebywały wręcz jak na zwyczajny brown porter. W rankingu porterów innych niż bałtyckie i imperialne zajmuje ósme miejsce świata

Informacje ogólne:
Piwo: London Porter
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Fuller's Brewery
Styl: brown porter
Alkohol: 5,4%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 08.07.2017 r.
Cena: 11 zł

Opakowanie
Kolejna typowa, tradycyjna etykieta Fuller'sa, bardzo przyjemna.
8/10

 


Barwa
Od czerni, przez brązy aż do pięknych rubinowych refleksów.
5/5
 
Piana
Dość obfita, cudownie gęsta, bardzo trwała.
4,5/5

Zapach
Cudowny, absolutnie cudowny aromat przypieczonego chleba, ciasta, palonego zboża, spalonego karmelu. Nie jest bardzo złożony, ale jest bardzo intensywny i niesamowicie przyjemny.
8,5/10
 
Smak
Mistrzostwo w konkurencji umiarkowanego (porterowego) użycia palonego słodu. Doskonale wyważone proporcje czekolady, kawy, chleba, karmelu, zboża; doskonale wyważone proporcje subtelnej słodyczy i nieprzesadnej, ale konkretnej, ziemistej goryczki. Wspaniała pijalność.
9/10
 
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4/5

8.0/10

Liczyłem może na odrobinkę więcej, ale to mimo wszystko bardzo zachowawczy brown porter. Jako taki jest genialny. Piwo mniej więcej na poziomie ESB z tego browaru, a więc kolejna cegiełka do mojej miłości doń. Jeden z najfajniejszych tradycyjnych browarów świata i kropka. Czy to najlepszy brown porter, jakiego piłem? Tak, najlepszy.

sobota, 20 maja 2017

The Bruery: White Oak

Prawie trzy miesiące bez The Bruery się obchodziłem, czas to przełamać czymś mocarniejszym. White Oak to blend w 50% wheatwine'a leżakowanego w beczce po bourbonie i w 50%... po prostu ale, jak określa etykieta. Bardzo mocne i jasne zarazem piwa to zawsze ryzyko, ciekawe jak wybrnęło z tego znakomite Bruery.

Informacje ogólne:
Piwo: White Oak
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Placentia
Browar: The Bruery
Styl: wheatwine (Bourbon BA)
Alkohol: 12,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: 2016 edition
Cena: 79,70 zł (53,13 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Jedno z mniej udanych The Bruery przez trochę mdłą kolorystykę, ale i tak bardzo ładne.
8/10 
 
 

Barwa
Ciemne złoto, prawie bursztyn. Klarowne. Spokojne, ale ładne.
4/5
 
Piana
Bardzo obfita jak na tak mocne piwo, o dobrej gęstości, trwała.
4/5
 
Zapach
Przewodnim motywem jest nuta, której nie potrafię dobrze określić, najbardziej przypomina mi chyba cynamon. Poza tym jest strasznie drewniane, dębowe, aż do taniniczności. Karmel. I coś kwaskowatego, co wydaje się niezbyt pożądane. Z czasem idzie dość mocno w stronę białego wina i w ogóle się rozwija. Miły aromat, ale rozczarowujący dość.
7/10
 

Smak
Nawet słabiej niż w zapachu. Karmel wchodzący w toffi, wanilia typowa dla beczki po bourbonie i ciężar mocnego jasnego piwa, umiarkowanie przyjemny ciężar. Rażąco pusty finisz. Trzeba mu oddać, że dobrze ukrywa alkohol i uderzenie słodyczy przy braniu każdego łyka jest bardzo fajne, ale jak na 12,5% to marność nad marnościami, jeśli chodzi o intensywność doznań.
6,5/10
 
Tekstura
Fajna gęstość, mimo dużej piany wciąż za dużo gazu. 
3/5

6.0/10

Chyba póki co największe rozczarowanie 2017 roku dla mnie. W sumie nawet się jakoś niebywale nie napalałem na nie, ale i tak nie spodziewałem się czegoś tak daremnego po The Bruery. To pozytywne piwo, ale ledwo. Wydajcie te pieniądze inaczej, błagam, wystarczy już że ja kupiłem za 80 zł piwo na 6/10.

piątek, 19 maja 2017

Pinta (Zarzecze): Express IPA

Express IPA to propozycja Pinty na ostatnim Beer Geek Madness - owsiane AIPA z Falconer's Flight, blendem amerykańskich chmieli, chmielone na zimno czystą lupuliną wymrożoną z Citry. Na festiwalu smakowało mi bardzo ładnie, ale że było to jedno z ostatnich piw wieczoru, to nie sposób brać mojej opinii na bardzo poważnie. Czas się przekonać na spokojnie.

Informacje ogólne:
Piwo: Express IPA
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 6,3%
Ekstrakt: 15,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do
Cena: brak danych

Opakowanie
Wyjątkowo udana nawet jak na etykiety Pinty, które lubię.
9/10



 
Barwa
Głębokie złoto i spore, kawałeczkowate zmętnienie, mimo niego ładne.
3/5

Piana
Obfita i gęsta, bardzo dobra trwałość, ładny lacing.
4/5

Zapach
Intensywny aromat owocowego chmielu w typie świeżo wyciśniętego soku z cytryny i grejpfruta, może minimalnie skalany łodygą, a do tego wyraźnie owsiana, zaokrąglona podbudowa. Bez orgazmów, ale bardzo ładny.
8/10

Smak
Bardzo fajne połączenie intensywnej chmielowości (ale bez intensywnej goryczki - jest gładziutka, zachowawcza i raczej krótka) z naprawdę świetną bazą słodową, dostarczającą słodyczy równie intensywnej, co niemęczącej. Świetne!
8/10

Tekstura
Trochę mi brakuje gazu.
4/5

7.5/10

Bardzo dobre piwo, choć może bardzo dalekie od wybitności. Bardzo odpowiednie zwłaszcza na ciepłe dni. Udany eksperyment Pinty, choć z drugiej strony znam sporo znacznie lepszych IPA bez ekstrawagancji w postaci wymrożonej lupuliny.

środa, 17 maja 2017

Rebelia (Wąsosz): Ramones-K

Drugie podejście do Rebelii i prawdopodobnie ostatnie, chyba że zdarzy się cud. Ramones-K to według etykiety "piwo typu ale", a według ratebeera American Amber Ale.

Informacje ogólne:
Piwo: Ramones-K
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz
Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Rebelia)
Styl: amerykańskie amber ale
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,8%
Objętość: 500 ml
Warka: do 17.07.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Paskudne.
2,5/10 



 
Barwa
Bardzo jasny bursztyn, prawie wpadający w złoto. Bardzo ładne.
4/5

Piana
Bez zarzutu.
5/5

Zapach
Przyjemny, dość intensywny aromat słodkich tropikalnych owoców (liczi, mango), żywicy i karmelowego słodu. Może trochę ciężkawy, ale jak najbardziej przyjemny, z czasem tylko słabnie.
6,5/10

Smak
Już nie tak dobrze, ale przyzwoicie. Brakuje temu piwu głębi - chmiel jest odczuwalny właściwie wyłącznie jako goryczka, a strona słodowa jest bardzo uboga, co skutkuje alkoholowością. Mimo to pije się je w miarę w porządku, tylko nie wiadomo po co.
5/10

Tekstura
Trochę za mało gazu, ale bardzo ok.
4/5

5.0/10

Jak łatwo było się spodziewać, podejście do mocno chmielonego piwa górnej fermentacji dużo bardziej udane niż do jasnego lagera. W dalszym ciągu jest to piwo raczej nieudane, ale tym razem zupełnie znośne i od biedy na jakimś zadupiu by uszło.

wtorek, 16 maja 2017

Rebelia (Wąsosz): Lager

Na kontraktowy browar Rebelia chyba nigdy nie zwróciłbym uwagi - ani nie mają dobrych ocen, ani nie mają dobrych etykiet, a wręcz te drugie nazwałbym paskudnymi - ale skoro ktoś dał mi w prezencie, to stwierdziłem, że nie ma co wybrzydzać i dam szansę. Piwa, które na początek zrecenzuję, nie ma nawet w bazie ratebeera. Jasny lager. 

Informacje ogólne:
Piwo: Lager
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz
Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Rebelia)
Styl: jasny lager
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 10%
Objętość: 500 ml
Warka: do 16.12.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Brutalnie powiem, że piwa z brzydszą etykietą chyba jeszcze nie recenzowałem. Rebelia ma naprawdę okropną estetykę.
3/10


 
Barwa
Ciemne złoto, mocno mętne, ładnie ulatujący gaz.
3,5/5
 
Piana
Genialna.
5/5
 
Zapach
Niezbyt przyjemny aromat jasnego lagera, którego fermentacja poszła nie za dobrze. Nachalne i niezbyt subtelne estry owocowe, lekki DMS, łodygowy chmiel. Brzmi to gorzej niż pachnie, nie ma jakiejś katastrofy, ale jest źle.
3/10
 
Smak
Trochę lepiej niż w aromacie. Strona słodowa jest bardzo nieudana, jakaś taka karmelkowo-cukrowa, goryczka odrobinę przyjemniejsza, ale też średnio - zalegająca, szorstka. Generalnie nie wiem, jak to może mieć 10% ekstraktu, jest paskudnie ciężkie ze swoją mdlącą słodyczą i niewysublimowaną goryczą.
3,5/10

Tekstura
Najlepszy element piwa poza pianą - tylko odrobinę brakuje gazu.
4,5/5

3.5/10

Katastrofa, ale przynajmniej małych rozmiarów. To piwo to po prostu klasyczny nieudany jasny lager tej gorszej części rzemieślniczego piwowarstwa w Polsce. Mogło jednak być gorzej - da się to jakoś pić, a ostatnio gorszego lagera piłem od dość szacownego Nepomucena.

niedziela, 14 maja 2017

Amager: Green, Green Banshee

Amager. Amager to duński browar położony na wyspie Amager, który patrząc na ratebeera śmiało można nazwać trzecią siłą duńskiego piwowarstwa, a nawet w pewnym sensie... pierwszą siłą, jako że Mikkeller i To Øl nie tylko nie mają własnych browarów, ale nawet warzą poza Danią. Nie lubię trochę robić tak, że zaczynam znajomość z browarem od jego najlepszego, najbardziej prestiżowego piwa, ale jakoś przeżyję. Green, Green Banshee to wg RB chef d'oeuvre browaru, stout imperialny leżakowany w beczkach po irlandzkiej whiskey Jameson (całkiem sensowny trunek jak na swoją cenę i dostępność). Miałem okazję już tego piwa próbować pół roku temu i faktycznie było fantastycznie. Może po pół roku układania się będzie jeszcze lepiej.

Informacje ogólne:
Piwo: Green, Green Banshee
Kraj: Dania
Region: Zelandia
Miasto: Kastrup
Browar: Amager Bryghus
Styl: stout imperialny (Jameson Whiskey BA)
Alkohol: 11%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 06.2021 r.
Cena: 59,60 zł

Opakowanie
Niezbyt mi się podoba komiksowy styl Amagera, ale akurat ta etykieta jest bardzo fajna. Firmowy kapsel.
7,5/10


 
Barwa
Smoła.
5/5
 
Piana
Po pierwsze wybitnie ciemna, po drugie obfita i bardzo gęsta, po trzecie przyzwoicie trwała.
4/5
 
Zapach
Wspaniały, zintensyfikowany aromat mocno palonego zboża, ciasta, kawy, czekolady, chleba czarnego jak smoła, likieru kawowego. Jest wyraźna, ale bardzo subtelna whiskey, robi raczej za tło, choć z czasem to tło się coraz mocniej przybliża. Arcyprzyjemny, przykładny zapach RISa, choć czas źle na niego działa.
8,5/10
 
Smak
Petarda, intensywność wywala z butów. Cudowny napór kawy, czekolady o różnych obliczach, niezwykle ciastowatego w odczuciu słodu, a także wciąż raczej subtelnych wtrąceń whiskey. Bardzo intensywna słodycz i jednocześnie spora goryczka, które w połączeniu sprawiają, że ani jest za słodko, ani za gorzko, ale bardzo intensywnie. Jest nawet wrażenie słoności, zapewne pochodna przepalenia słodowego. Znakomite piwo, ale mogłoby być bardziej, hm, subtelne.
9/10
 
Tekstura
Genialna, niewiele równie gęstych piw piłem.
5/5

8.5/10

Zapamiętałem je odrobinę lepiej, ale to wciąż znakomite piwo. Jest może odrobinę przegięte, to walnięcie w czerep zintensyfikowanymi ciemnymi słodami ma wielką siłę, ale nie najbardziej wysublimowaną technikę, ale i tak jest to mega przyjemne. Będę musiał wrócić do Amagera.

sobota, 13 maja 2017

Anderson Valley: The Kimmie, the Yink and the Holy Gose

Choć Anderson Valley to żaden tam prymus amerykańskiego craftu, mam do tego browaru spory sentyment. To za sprawą jego piw po raz pierwszy zetknąłem się z zaoceanicznym dorobkiem piwowarskim. Nie gościł u mnie od dwóch i pół roku, a teraz powraca - z gose, które warzy od 2013 roku, czyli od czasów, kiedy w Polsce mało kto o gose słyszał. 

Informacje ogólne:
Piwo: The Kimmie, the Yink and the Holy Gose
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Boonville
Browar: Anderson Valley Brewing Company
Styl: gose
Alkohol: 4%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Warka: brak danych
Cena: brak danych

Opakowanie
Klimatyczna etykieta z niedźwiedzio-jeleniem i lasem oraz firmowy kapsel.
8/10 


 
Barwa
Klarowne, jasne złoto, świetny gaz.
4,5/5

Piana
Bardzo obfita i puszysta, ale kiepsko z trwałością.
2/5

Zapach
Skóra i cytryna - to dwa główne elementy, które łączą się ze sobą w świetny sposób, tym lepszy, że lądują na subtelnym, miękkim podłożu słodowym o mocno zbożowym profilu. Rześki, nienachalny, bardzo przyjemny.
7,5/10

Smak
Strasznie fajny. Dalej mocno cytrynowo-skórzany, tutaj ze znaczną przewagą cytrynowości, natomiast prawdziwym hitem jest gra smaków podstawowych - mocne uderzenie kwaśności na przełknięciu, która jednak znika niemal błyskawicznie, co czyni piwo jednocześnie bardzo rześkim, wyrazistym i łagodnym. Jest też sól, ale bardzo symboliczna - szkoda. Niezobowiązujące piwo, dość proste, ale bez cienia uchybienia.
7,5/10

Tekstura
Bez zastrzeżeń.
5/5

7.0/10

Bardzo fajne piwo o pięknej lekkości. To jednak nie ta Ameryka, która zawstydza cały piwowarski świat - lepsze gose warzy choćby AleBrowar, także tego. Interpretacji Anderson Valley mimo wszystko brakuje odrobinę pazura.

piątek, 12 maja 2017

De Molen: Weer & Wind

Weer & Wind, tradycyjne barleywine leżakowane w beczce po bourbonie, to bez wątpienia jeden z kandydatów na chef d'oeuvre holenderskiego browaru. Na RB wyprzedza je parę stoutów imperialnych, natomiast jeśli chodzi o barleywine'y, to najlepiej ocenianej piwo z Młyna i dwudzieste czwarte najlepsze na świecie. Zdradzę, że piłem je już na grupowej degustacji w listopadzie i było fantastyczne, więc to dla mnie taka trochę degustacja na pewniaka. Lubię takie, przyznam, mimo że i odkrywać nowe lądy uwielbiam.

Informacje ogólne:
Piwo: Weer & Wind
Kraj: Holandia
Prowincja: Holandia Południowa
Miasto: Bodegraven
Browar: Brouwerij de Molen
Styl: angielskie barleywine (Bourbon BA)
Alkohol: 12,4%
Ekstrakt: brak danych
Objętość: 330 ml
Warka: z 5 września 2016 roku (do 05.09.2041 r.)
Cena: 25,20 zł (38,18 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Standardowa asceza de Molena, którą tak uwielbiam, a do tego czerwony laka - świetnie to wygląda.
9,5/10


 
Barwa
Głęboki bursztyn przechodzący w miedź, piękne.
4,5/5

Piana
Marna.
2/5

Zapach
Przepiękny, intensywny, słodki aromat wykorzystanej na całego beczki po bourbonie (wszechogarniająca wanilia), rodzynek, szlachetnego karmelu, chleba, fig, suszonych owoców. Jak jakiś pyszny karmelowy deser nasączony bourbonem.
9,5/10

Smak
Mniej więcej to samo co w aromacie, tylko dwa razy bardziej intensywnie i z wkraczającą nutą przypalaną. Cudowna fala słodyczy. Przepyszne, łączy potężną złożoność z ogromną prozaiczną przyjemnością z picia, a odczuwalny ciężar z nie najgorszą pijalnością. Nie jest idealne, ale niedalekie od ideału.
9,5/10

Tekstura
Nieco za dużo gazu jak na tak ciężkie piwo.
4/5

9.0/10

Wspaniałe piwo, ocierające się o geniusz. W temacie niechmielonego nowofalowo barleywine biją je tylko trzy piwa, jakie znam - dwa z serii Riserva Teo Musso z Baladin i jeden rocznik Vintage Ale z Fuller'sa. W dodatku było bardzo tanie jak na taki kaliber - teraz chyba z 10 zł droższe, ale warte tych pieniędzy.

czwartek, 11 maja 2017

Dogfish Head: 90 Minute IPA

60 Minute IPA przyniosło minimalny zawód. Mam nadzieję, że imperialne 90 Minute IPA tak nie zrobi, ale może, bo oczekiwania mam wyższe - to już naprawdę znakomicie notowane piwo, 40. najlepsze IIPA świata (i swoją drogą dzierżące zdecydowanie najwięcej oddanych na nie głosów w ratebeerowym top 50 tego stylu), drugie najlepiej oceniane spośród kilkuset piw browaru. 

Informacje ogólne:
Piwo: 90 Minute IPA
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Michigan
Miasto: Marshall
Browar: Dogfish Head Brewery
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 9%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Warka: zabutelkowana 2 marca 2017 roku
Cena: brak danych

Opakowanie
Właściwie identyczne jak 60 Minute IPA, poza subtelnościami kolorystycznymi, które dotyczą także kapsla. 
7,5/10


 
Barwa
Jaśniutki bursztyn, prawie złoto. Idealnie klarowne. Bardzo estetyczne.
5/5

Piana
Obfita, puszysta, niemal idealnie trwała.
4,5/5

Zapach
Trochę mało intensywny, ale ładny: skondensowana słodkoowocowa, tropikalna chmielowość na przyjemnym, karmelowym tle. Ładny, tak, ale prawdę mówiąc to okropnie bez szału.
6/10

Smak
Dzieje się tu coś bardzo podobnego jak w 60 Minute IPA. Chmielowość z owocowej robi się bardziej ziołowa, monochromatyczna że tak powiem. I jak na styl to nie jest jakaś wszechogarniająca. Spora za to jest rola chlebowo-karmelowego słodu. I nawet goryczka nie wywiera za dużego wrażenia, chociaż jest bardzo przyjemna.
7/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu.
4/5

6.5/10

To już jest ostre rozczarowanie. Bardzo ostre. 40. IIPA świata? Moja butelka zawierała po prostu niezłe piwo i to wszystko. I podobnie jak 60 Minute - strasznie zachowawcze. Niemal nijakie. Generalnie to fajny trunek, ale IIPA kalekie. Ale trzeba mu też oddać, że świetnie ukrywa alkohol jak na tak mocne i jasne piwo.

środa, 10 maja 2017

Dogfish Head: 60 Minute IPA

Dogfish Head Brewery z Milton w stanie Delaware (tak, mi też nic nazwa tego stanu nie powiedziała - to drugi najmniejszy stan USA, znajdujący się na północy wschodniego wybrzeża między Filadelfią a Waszyngtonem - naprawdę malutki jak na Stany, mniejszy nawet od województwa opolskiego) to jeden z weteranów amerykańskiego craftu z historią liczącą sobie już 22 lata. Browar, jak wiele amerykańskich, przeszedł długą drogę od małego rzemieślnika - dziś na stronie internetowej widzimy na starcie zdjęcie szeregu potężnych tanków, ładne siedem razy wyższych od człowieka. Dowiadujemy się też, że browar dorobił się destylarni (robią rum, wódkę i gin), paru restauracji i... zgrabnego pensjonatu. Można się tylko cieszyć, gdy się widzi coś takiego - oczywiście zakładając może odrobinkę naiwnie, że jakość piw pod wpływem tego rozwoju nie uległa pogorszeniu ani o kawałeczek.

Piwa Dogfisha w Polsce są chyba praktycznie nie do kupienia. A ja mam, i to dwa! Na pierwsze podejście biorę flagowe piwo browaru, klasyczne amerykańskie east coast IPA, według ratebeera lepsze od ponad 97% amerykańskich IPA na świecie.

Informacje ogólne:
Piwo: 60 Minute IPA
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Michigan
Miasto: Marshall
Browar: Dogfish Head Brewery
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Warka: z marca 2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Etykieta może zbyt oryginalna nie jest, ale butelka ma bardzo atrakcyjne żłobienie z logiem browaru. Firmowy kapsel.
7,5/10

 

Barwa
Złoto, całkowicie klarowne, ładnie ulatujący gaz.
4,5/5

Piana
Doskonała.
5/5

Zapach
Bardzo przyjemny, chmielowy aromat z totalnym ukierunkowaniem na owoce, słodki z nutą przyprawowej pikanterii. Minimalnie diacetylowy, ale zupełnie do przeżycia. Nie jest to jak na dzisiejsze standardy jakiś orgiastyczny wybuch chmielu, ale ciężko się poważniej przyczepić, po prostu ładnie pachnące IPA.
7,5/10

Smak
Tu jeszcze grzeczniej od zapachu. Chmielowość jest wprawdzie dość intensywna, ale niezbyt barwna, te owoce nawet trochę przechodzą w zioła. Goryczka też jest raczej stonowana jak na styl. Jest też spora podbudowa słodowa, bardzo przyjemna. Smaczne piwo, ale strasznie grzeczne jak na amerykańskie IPA - jeszcze trochę mniej chmielu i mogłoby robić za pilsa. 
7,5/10

Tekstura
Nie umiem się przyczepić.
5/5

7.0/10

Bardzo smaczne piwo i raczej rozczarowujące. Legendarne piwo amerykańskiego craftu? Takich legendarnych IPek to ja mam na kopy w najbliższym sklepie specjalistycznym. Poważnie, gdyby to piwo wyszło w Polsce jako IPA jakiegoś tam kontraktowca to po kwartale nikt by o nim nie pamiętał.

wtorek, 9 maja 2017

Fuller's: India Pale Ale

Po wyśmienitym bitterze czas na kolejną klasykę brytyjską od Fuller'sa. Jedno z najsłynniejszych angielskich India Pale Ale na świecie, może nawet najsłynniejsze. Ciekawe, jak wypadnie w porównaniu z tymi, które już piłem, a piłem sporo pysznych.

Informacje ogólne:
Piwo: India Pale Ale
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Fuller's Brewery
Styl: angielskie India Pale Ale
Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 31.07.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Taki standardzik Fuller'sa, podobne jak na ESB.
7,5/10



 
Barwa
Bardzo głębokie złoto, wpadające prawie w bursztyn, a do tego po prostu genialnie zachowujący się gaz.
5/5
 
Piana
Bardzo obfita i trwała, a również genialnie gęsta.
5/5
 
Zapach
Intensywny, do bólu (ale w moim przypadku to przyjemny ból) tradycyjny chmiel o czysto ziołowym profilu, podszyty subtelną słodowością spod znaku karmelu, ziemistości, chleba. Bardzo ładny aromat.
7,5/10
 
Smak
Smak tradycji. Intensywna, ziołowa chmielowość, ziemistość i subtelne, ciasteczkowe podbicie słodowe. Jest trochę przyciężkie, to znaczy odrobinę odczuwa się jego alkoholowość, ale bardzo smaczne, bardzo.
7,5/10
 
Tekstura
Trochę brakuje mi gazu.
4/5

7.0/10

Bardzo dobre piwo, ale tym razem Fuller's mnie nie rozwalił. Są dużo lepsze angielskie IPA i są dużo lepsze piwa z tego browaru w angielskich stylach. W sumie to wszystkie, które piłem są lepsze. To jednak też warto poznać.

poniedziałek, 8 maja 2017

Dark Horse: Plead the 5th

Piąte piwo od świetnego michigańskiego browaru specjalizującego się w stoutach. Przypomnijmy - znakomity stout owsiany, genialny borówkowy, świetny wędzony i bardzo dobry mleczny to dotychczasowy bilans. Czas na RISa, wypuszczanego chyba tylko rokrocznie w grudniu. Jakież mogę mieć oczekiwania, jak nie potężne?

Informacje ogólne:
Piwo: Plead the 5th
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Michigan
Miasto: Marshall
Browar: Dark Horse Brewing Co.
Styl: stout imperialny
Alkohol: 11%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Warka: brak daty ważności
Cena: 21 zł (29,58 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Mniej więcej to samo co na pozostałych stoutach z tego browaru.
6,5/10

 


Barwa
Smoła.
5/5
 
Piana
Niezbyt obfita, dość gęsta, o pięknej barwie, nawet w miarę się utrzymuje.
3/5
 
Zapach
Cudownie intensywny aromat skondensowanego ciemnego słodu - czekolada, ciasto czekoladowo-wiśniowe, palone zboże (niemal przechodzące w dymność), praliny, subtelna kropla sosu sojowego. Nie jest to może coś obezwładniającego jak na RISa, ale wybitny aromat.
9/10
 
Smak
Mega palone, wręcz przepalone, ale mi to odpowiada. Podobnie jak w zapachu, ta "spaloność" przechodzi niemal w wędzonkę, jest to w ogóle lekko słone piwo. Bardzo dobrze się to komponuje z czekoladą i zgrabną goryczką. Cudowny, długi finisz. Smakuje mi coraz bardziej z każdym łykiem, cudownie wszechogarnia kubki smakowe, jest doskonale ułożone, nie ma tu nawet pół nuty, która by przeszkadzała.
9,5/10
 
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
3,5/5

8.5/10

Chyba spodziewałem się odrobinę mocniejszego pieprznięcia po tamtych stoutach, ale nie nazwałbym tego rozczarowaniem, to znakomite piwo. Trzeba dodać, że jest to piwo w rażąco przystępnej cenie jak na stout imperialny importowany z USA. Głupio nie kupić.