poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Brodacz (Kościerzyna): Mózg

Czasy się zmieniają. Jeszcze chyba rok temu, może z hakiem, nie mógłbym nie dać szansy nowej inicjatywie rzemieślniczej, chociaż jednej szansy, a do pewnego czasu nawet dwóch. Teraz nie nadążam za nowymi rewolucjonistami, wielu z nich muszę sobie podarować, dokonując selekcji w sklepie. Są jednak sposoby, żeby mnie przyciągnąć bez zawahania - najlepiej działa metoda "na rzadki styl". Extra special bitter to oczywiście aż taki rzadki nie jest, ale jest rzadki na tyle, bym - bardzo, ale to bardzo go lubiąc - nie miał okazji wypić żadnego jego nowego reprezentanta od ponad półtora roku! Co prawda tak naprawdę nie wypić, a zrecenzować, bo na zeszłorocznym FDP piłem ESB z Artezana, ale i tak - rany, strasznie długo. I tu pojawia się browar kontraktowy Brodacz, warzący w browarze restauracyjnym w Kościerzynie, mieście położonym pomiędzy Wdzydzkim a Kaszubskim Parkiem Narodowym.

Informacje ogólne:
Piwo: Mózg
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Kościerzyna
Browar: Stary Browar Kościerzyna (Browar Brodacz)
Styl: extra special bitter
Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: 13,1%
Objętość: 500 ml

Warka: do 18.05.2015
Cena: 8,35 zł

Opakowanie
Etykiety na bardzo wysokim poziomie, bez uniesień co prawda, ale maksymalnie estetyczne i symetryczne. Pięknie wypisany skład (słód orkiszowy w zasypie), prosty, dobry opis i trochę dziwna metryczka ("słodycz - 20" jeszcze potrafię sobie wytłumaczyć, ale "aromat - 25"? hę?).
9/10
 
Barwa
Ciemne złoto vel. jasny bursztyn, dość znacząco zmętnione - bardzo proste, ale ładne. 
3,5/5

Piana
Umiarkowanie, choć przyzwoicie obfita, bardzo gęsta i o dobrej trwałości, dobra. 
3,5/5

Zapach
Zupełnie ogarnięty słodowością na czele z nutami biszkoptowymi, ciastkowymi, próbującymi przebić się w stronę karmelu - zapach miły, ale nieco za prosty, przydałby się jakiś chmielowy akcent; po jakimś czasie weszła dość znacząca, prostacka drożdżowość i ogólnie przestało pachnieć dobrze. 
6/10

Smak
Nadrabia ten niedobór chmielu, odrobinę przeginając w drugą stronę, ale jest ok - chmielowość nie jest jakaś niebiańsko szlachetna, ale przyjemna, konkretna, ziołowa, najfajniejsza na finiszu; słód natomiast daje zupełnie inne odczucie niż w aromacie, jest trochę ziemisty, w połączeniu z goryczką daje bardzo wytrawne piwo, proste, niemal prostackie, ale w miarę przyjemne w odbiorze, przynajmniej przez pierwszą połowę spożycia; wyczuwalne są niestety pierwsze, minimalne oznaki skwaśnienia. 
5,5/10

Tekstura
Wysycenie za wysokie, nie ma tragedii, ale przeszkadza ewidentnie.
1,5/5

5.0/10

Żegnam się z Browarem Brodacz do odwołania, chociaż dopiero co się przywitałem. Średniutka interpretacja ESB, piłem chyba same lepsze. Przez pierwszą połowę degustacji da się czerpać z tego piwa znaczną przyjemność, potem już tylko nieznaczną i trzeba się ku temu wysilać. Nie jest złe, ale zdecydowanie niewarte zachodu i swojej ceny.

niedziela, 26 kwietnia 2015

BrewDog: Abstrakt AB:16

Ponad rok po ostatnim razie, znów podchodzę do piwa z serii Abstrakt, ekskluzywnych i nietypowych, mocnych piw BrewDoga. Nr 15 mnie ominął, więc po ostatnim 14 przechodzę od razu do 16. A cóż to? Quadrupel warzony z kawą. Trochę dziwne połączenie, ale pozory mylą. To piwo mnie trochę olśniło - wypiłem już sześćdziesiąt trzy piwa z BrewDoga, a praktycznie nie było w nich nic belgijskiego poza luźnymi, amerykańskimi interpretacjami saisona i witbierem. BrewDog ogólnie warzy głównie w szkole amerykańskiej albo "ponadnarodowo nowofalowej", ale z rzadka wrzuci coś wyspiarskiego, jeszcze bardziej z rzadka pokombinuje z tradycyjnymi Czechami i Niemcami, a dubble, triple, quadruple - zero odzewu, aż do dzisiaj. Oczywiście dalej nie jest tradycyjnie, bo kawa, ale i tak ciekaw jestem bardzo.

Informacje ogólne:    
Piwo: Abstrakt AB:16
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire 
Miasto: Ellon  
Browar: BrewDog 
Styl: kawowy quadrupel
Dodatki: kawa 
Alkohol: 10,6%  
Ekstrakt: nieznany  
Objętość: 330 ml 
Warka: zabutelkowane 11.03.2014  
Cena: 56,55 zł (75,40 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Jak zwykle znakomicie opakowany Abstrakt. Trafiła mi się butelka nr 1767 spośród 16250 wypuszczonych. Magia liczb - zostało zabutelkowane dokładnie tego samego dnia, którego dodałem na bloga recenzję Abstrakta 14! To przy okazji oznacza, że mogło się już konkretnie zmienić w tej butelce.
10/10

Barwa
Piękna, brązowawo-miedziana, w ładny sposób zmętnione, świetna gra odblasków pod mocnym światłem. 
4,5/5

Piana
Fatalna, tworzy się cieniutki kożuszek, który od razu redukuje się do cienkiego pierścienia. 
0,5/5

Zapach
Połączenie belgijskich drożdży z kawą daje efekt niezwykle zbliżony do zapachu makowca, może bardziej makowca nasączonego likierem - trochę nut kawowo-czekoladowych, prażonych, makowych po prostu, trochę ciemnych owoców w likierze; bardzo ładny, niesztampowy zapach, ale jednak nie powalił mnie. 
8/10

Smak
Najpierw mocne natarcie kawy (już nie makowej), a następnie stopniowe przechodzenie w stronę nut czekoladowego słodu i lekko alkoholowych nut belgijskich; dobre jest, smaczne jest, ale jakieś mało esencjonalne, jak na taką moc to bardzo kiepsko z pełnią smaku - kompozycja najlepsza jest chyba na finiszu, gdzie kawa bardzo dobrze współpracuje ze słodem i szczyptą chmielu. 
7/10

Tekstura
Bardzo przeszkadza, zupełnie brak gęstości i wysycenie też znikome, co mocno pogłębia wrażenie płytkości smaku.
0,5/5

6.0/10

Zawód bardzo dużego kalibru. Może być, że BrewDog nigdy jeszcze mnie aż tak nie zawiódł. Tak, na pewno. Piłem parę gorszych piw z tego browaru (chociaż bardzo niewiele), ale wszystkie były dużo tańsze i pozycjonowane na dużo mniej ekskluzywne. To jest dobre piwo, bezwzględnie dobre, ale po pierwsze koncepcja chyba nie wypaliła (kawa potrafi genialnie wzbogacić stouty i portery, ale chyba nie powinna wychodzić poza te dwie rodziny), po drugie widać tutaj, dlaczego BrewDog nie warzy tych mocniejszych belgijskich stylów za często. Wychodzą im świetne RISy i style oparte na amerykańskim chmielu, wyszedł im ostatnio świetny pilzner, kiedyś porter bałtycki, genialny schwarzbier - nie można powiedzieć, żeby byli ograniczeni, ale jeśli chodzi o Belgię w ich wykonaniu, to szału ni ma. Jedyny duży plus to aromat, który nie przypominał niczego, co do tej pory piłem (mak!). A te 10,6% to może miało rok temu, ale tu mi coś nie gra - bardzo kiepska pełnia i bardzo słabo na mnie podziałało, a piłem je w stanie niemal wykończenia fizycznego w nagrodę po jednym z bardziej męczących tygodni w moim życiu, bardzo mało snu ostatnio miałem, a ledwie coś mi lekko zaszumiało w głowie i sobie poszło.

piątek, 24 kwietnia 2015

BrewDog: Russian Doll Pale Ale

Russian Doll to kolejny projekt BrewDoga, wypuszczony na świat we wrześniu zeszłego roku. Wykorzystując koncepcję matrioszki, uwarzyli cztery podobne piwa, oparte na prawie takim samym rodzaju zasypu i chmielenia, ale każde kolejne coraz "większe", coraz mocniejsze - APA, AIPA, IIPA (DIPA) i amerykańskie barleywine. Udało mi się dostać tylko pierwsze i trzecie, więc nie do końca odczuję koncepcję, ale mam nadzieję na kolejne świetne piwa od Szkotów.

Informacje ogólne:   
Piwo: Russian Doll Pale Ale
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: amerykańskie pale ale
Alkohol: 4%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 19.08.2015
Cena: brak danych

Opakowanie
Fajne etykiety przygotowane zostały na tę serię. Zwłaszcza w grupie czterech matrioszek wyglądają świetnie. Ciekawe, czy złowrogie twarze kryjące się pod każdą lalką to nawiązanie do tego, co przez ostatni rok działo się w Rosji i okolicach.
8,5/10
 
Barwa
Ładny, jasnobursztynowy kolor i pełna klarowność. 
3,5/5

Piana
Raczej nieobfita, choć akceptowalna, za to bardzo gęsta i ładnie oblepia szkło, dość długo się też utrzymuje. 
3/5

Zapach
Bardzo przyjemny, słodki, owocowy aromat chmielu, głównie mango, brzoskwinia i marakuja, do tego szczypta sosny - miły aromat, choć amerykański chmiel stać na więcej. 
7,5/10

Smak
W smaku mniej owocowo, trochę więcej nut żywicznych, ale przede wszystkim więcej słodu, dostarczającego trochę akcentów ziemistych, a trochę karmelowych - zwłaszcza początki finiszu są przyjemne, gdzie karmelowe nuty słodu się intensyfikują, a jednocześnie powracają owoce z zapachu; trochę niska goryczka; nie ma tu nic wybitnego, ale jest bardzo przyjemne w swej prostocie - bardzo dobre, lekkie, orzeźwiające, z ciekawą jak na APA stroną słodową. 
8/10

Tekstura
Trochę za mocno wysycone.
4/5

6.5/10

Jedno z mniej godnych uwagi piw BrewDoga, ale dalej na wysokim poziomie. Bardzo fajne, słodkawe, ale rześkie APA do chlupnięcia w całości w kilkanaście minut. Zadziwiająco intensywny finisz jak na tak słabą moc. Trochę do zapomnienia, ale uprzyjemni dzień.

Artezan: Cymbopogon

Drugie piwo (trzecie, licząc So Far, So Dark) z Artezana będzie jeszcze lżejsze niż pierwsze, ale mam nadzieję, że zaprezentuje się ciekawiej. Cóż to takiego? Pszeniczne ale chmielone nowozelandzkimi chmielami z dodatkiem trawy cytrynowej (Cymbopogon citratus to łacińska nazwa tej rośliny). Brzmi bardzo fajnie. Pierwszy raz z trawą cytrynową spotkałem się w niezłym Dim Sum Beer z Mikkellera, a ostatnio zapijam się świetną quasi-herbatą na bazie tej przyprawy, coraz bardziej ją lubię.

Informacje ogólne:
Piwo: Pacific Pale Ale
Kraj: Polska 
Województwo: mazowieckie
Miasto: Błonie
Browar: Artezan
Styl: przyprawowe
Dodatki: trawa cytrynowa
Alkohol: 4,3%
Ekstrakt: 11%
Objętość: 500 ml
Warka: do 06.05.2015
Cena: 8,25 zł 

Opakowanie
Niezwykle sympatyczna etykieta, nie aż tak dobra jak na Pacificu, ale bardzo mi się podoba - prosta, ale dobrze wykonana i z humorem. Tylko koszmarnie krzywo naklejona. Artezan boryka się jeszcze z równym rozlewem piwa do butelek i jestem dzisiaj beneficjentem tych trudności - mój egzemplarz jest wypełniony niemal po sam kapsel.
8,5/10

Barwa
Kolor jest trafiony w dziesiątkę - bardzo jasna barwa w połączeniu z mocnym zmętnieniem sprawia, że wygląda jak sok z cytryny, co świetnie koresponduje z koncepcją piwa. 
5/5

Piana
Średnio obfita, za to gęsta i trwała, ładnie oblepia szkło. 
4/5

Zapach
Na etapie zapachu doznałem małego szoku - pachnie bardzo świeżo, bardzo rześko, ale jednocześnie... bardzo skojarzył mi się z wiertłami mojego dentysty; kiedy się już otrząsnąłem i bardziej skupiłem, wyszła świetna, rześka kompozycja, w której dominuje trawa cytrynowa, a pod spodem kryje się słód.
8/10
Smak
Jeszcze lepiej, na początek intensywne uderzenie trawą cytrynową, na przełknięciu fajny ładunek nut słodowych, a finisz to połączenie fajnej, konkretnej goryczki z intensywną cytrynowością (przypomina na tym etapie zapach olejku odstraszającego komary - znalazłem później informację, że faktycznie olejek z trawy cytrynowej odstrasza komary) - znakomite, niezwykle orzeźwiające piwo, 
nieziemsko pijalne. 
8,5/10

Tekstura
Idealne, bo wysokie, ale nie przesadzone wysycenie.
5/5

7.5/10

Co za szalone piwo. Najpierw dentysta, potem olejek na komary i co najlepsze - wynik tego wszystkiego jest świetny. To jedno z najlepszych aromatyzowanych piw (chyba można je tak określić, trawa cytrynowa zdecydowanie nim rządzi), jakie w życiu piłem. Idealne piwo wakacyjne, idealne - leciutkie prawie jak grodziskie, orzeźwiające jak cholera i przepyszne.

wtorek, 21 kwietnia 2015

AleBrowar (Gościszewo): Hard Bride

To będzie pierwsze polskie barleywine, jakie wypiję. Niby chwila podniosła, ale jednak nie, bardziej oczekuję na wyrok - padło już bowiem sporo głosów, że podobnie jak Doctor Brew AleBrowar uwarzył kolejne imperialne IPA i nazwał je amerykańskim barleywine. Nie dowiem się na pewno, póki nie spróbuję, choć aż 110 IBU trochę potwierdza obawy.

Informacje ogólne:
Piwo: Hard Bride
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Gościszewo
Browar: Gościszewo (AleBrowar)
Styl: amerykańskie barleywine
Alkohol: 9,8%
Ekstrakt: 24%
Objętość: 500 ml
Warka: do 31.05.2015
Cena: 10,50 zł

Opakowanie
Pierwszy raz spotykam się z "prześwitującą" etykietą AB, chociaż są już takie na wszystkich ich piwach od dłuższego czasu. Na zdjęciach wyglądało to tak sobie, ale muszę przyznać, że na żywo efekt jest świetny. Papierowe etykietki miały swój klimat, będziemy tęsknić i tak dalej, ale kurde, niebo a ziemia. I jedna z najbardziej udanych postaci AleBrowaru. Tylko mogliby to lać w mniejsze butelki.
9,5/10
 
Barwa
Wygląda wprost genialnie - bursztynowo-miedziana, w zależności od oświetlenia błyszcząca się na różne sposoby, bardzo cieszy oko, a lekkie zmętnienie nie przeszkadza, może jeszcze polepsza efekt. 
5/5

Piana
Świetna, bardzo obfita jak na tę moc i gęsta ponadprzeciętnie, pięknie firankuje szkło, utrzymuje się w sporej ilości aż do końca. 
4,5/5

Zapach
Niemal całkowicie chmielowy, ale piękny - bardzo słodki, bardzo owocowy; trochę rześkich cytrusów, trochę cięższych owoców, ewidentny arbuz i ewidentny ananas (oba występują rzadko, a co dopiero razem), wszystko przechodzi trochę w nuty landrynkowe, co można połączyć ze słodem, ale generalnie chmiel, chmiel, chmiel; po znakomitym początku zaczął wariować, a to czułem całkiem rozwinięte nuty słodowe, a to jakby robił się bardzo mało intensywny, ale zaraz wróciło do chmielu już na stałe. 
9/10

Smak
Piękne zderzenie kontrastów - w ustach jest słodkie, aż gęste od tej słodyczy (przy czym nie wiąże się to z rozwinięciem nut słodowych - jest po prostu słodko, ale czuć tylko owocowy chmiel), a wraz z przełknięciem nadchodzi niemal piorunująco wysoka goryczka, tu już bardziej zioła niż cytrusy, na głębokim finiszu trochę karmelu (najbardziej barleywine'owy moment) - bardzo długo, ale i bardzo przyjemnie, bo jest szlachetna, przetacza się po finiszu; bardzo nie w stylu, ale znakomite piwo, może odrobinę za ciężkie (co jest wynikiem ekstremalnego chmielenia i słodkiej pełni). 
8,5/10

Tekstura
Trochę za mocno wysycone.
3,5/5

8.0/10

No i co? No i rzeczywiście, to chyba bardziej IIPA niż ABW. Czy można to nazwać ABW? Jeśli jest się sędzią BJCP, to za żadne skarby nie. Jeśli nie jest się sędzią i bardzo się chce, to można, zwłaszcza za sprawą aromatu, gdzie po ogrzaniu słód w końcu przemawia (i tak znacznie za skromnie, ale jest), ale to jest zaklinanie rzeczywistości. Mam taką zasadę, że jeśli producent konkretnie określa styl piwa, to kwalifikuję je inaczej tylko w przypadku oczywistej i bezsprzecznej nietrafności, więc jednak wrzucę je do barleywine'ów, ale będę miał przez to koszmary. Ale, ale, druga sprawa - jaki by to nie był styl, to jest to świetne piwo! Najlepsze samodzielnie uwarzone przez AleBrowar, jakie piłem od prawie roku (czyli od Craze Mike'a, które było notabene jednak lepszym IIPA).

niedziela, 19 kwietnia 2015

Browar Stu Mostów: WRCLW Roggenbier

Półtora roku niebawem minie, odkąd zachwyciłem się Apetytem na Życie z Pinty (inna sprawa, że piłem inną warkę we wrześniu i nią bym się zdecydowanie nie zachwycił). Choć gorączkowo wypatruję od tamtej pory roggenbierów na półce, znalazłem tylko wędzoną wersję z Peruna, która okazała się koszmarnie nieudanym piwem. W końcu ktoś ten styl uwarzył i to Browar Stu Mostów z mojego miasta. No to zacieram ręce.

Informacje ogólne:
Piwo: WRCLW Roggenbier
Kraj: Polska 
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Browar Stu Mostów
Styl: roggenbier
Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 13,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 11.05.2015
Cena: 8,40 zł


Opakowanie
Etykiety na piwach z serii WRCLW jednak będą się trochę od siebie różnić - na Pilsie był krasnal, tu mamy ratusz.
9/10


 
Barwa
Bursztynowo-czerwonawe, bardzo mocno zmętnione, ale mimo to widać burzę ulatującego gazu - genialnie się to prezentuje. 
5/5

Piana
Równie genialna, tworzy się niesamowicie gęsta i obfita czapa, doprawdy jak z reklamy, idealna, bardzo cieszy oko, oblepia szkło i utrzymuje bardzo grubą warstwę do samego końca - jedna z najlepszych kilku, jakie widziałem. 
5/5
Zapach
W bardzo intensywnym aromacie charakterystyczna burza fenolowa, zaczęło się goździkami i bananami, zwłaszcza goździkami, a potem zdominowała wszystko charakterystyczna słodko-przyprawowa nuta słodu żytniego; wszystko to w otoczce toffi, biszkoptów, maślanych ciastek - zapach bliski geniuszu, tak gęsty i intensywny, że można się nim najeść.
9,5/10

Smak
Podobny efekt - nie jest ociężałe, ale takie esencjonalne, niezwykle sycące, gęste od smaku; powtarza się właściwie wszystko co było w zapachu - może trochę mniej pięknie się komponuje, ale tylko trochę - tylko dochodzi kontra w postaci ziołowej goryczki, nie za wysokiej, ale wyraźnej: ja bym ją nawet obniżył, bo ta słodycz piwa jest ujmująca, w ogóle nie mdła - nie ma tu aż takich fajerwerków jak w aromacie (niewykluczone, że przez tę goryczkę, która średnio się wpasowuje do kompozycji, za bardzo dominuje finisz), ale jest pyszne.
8,5/10

Tekstura
Nieznacznie za wysokie wysycenie. 
4,5/5

8.0/10

Wspaniałe piwo, dopieszczone od początku do końca, każdy element od opakowania po smak stoi na co najmniej świetnym poziomie. Mniej więcej poziom pierwszej warki Apetytu na Życie, czyli poziom wybitny. Swoją drogą są dni, kiedy myślę, że ocenianie piany nie ma sensu, a potem dostaję coś takiego i zachwycam się jak dziełem sztuki. Praktycznie na starcie działalności uwarzyć tak udane, pozbawione choćby cienia wady piwo w tak rzadkim stylu - ręce same składają się do oklasków. Chyba oficjalnie mogę to powiedzieć: w moim mieście jest browar na wybitnym poziomie.

sobota, 18 kwietnia 2015

Buxton: Red Raspberry Rye

Drugie berliner weisse na blogu i zarazem drugie z Buxton Brewery. Pierwsze pozostało i chyba już pozostanie w mojej pamięci jako najbardziej orzeźwiające piwo, jakie w życiu piłem oraz piwo z najbardziej naturalnym efektem grejpfruta, z jakim się spotkałem. Oczekiwania są więc spore, chociaż koncepcja dużo inna - tam berliner był po prostu trochę podchmielony po amerykańsku, tutaj mamy spory dodatek malin (1/10) i słód żytni (trochę mi niepasujący, ale pozory mylą). Porównanie do oryginalnego Berliner Kindl z sokiem malinowym (niektórzy hejtują tę praktykę dolewania soku do surowego berlinera, ale jak dla mnie w ten sposób powstaje najlepsza oranżada świata) nasuwa się samo.

Informacje ogólne:
Piwo: Red Raspberry Rye
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: East Midlands
Miasto: Buxton
Browar: Buxton Brewery
Styl: malinowe berliner weisse
Dodatki: maliny
Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 27.08.2015
Cena: 15,50 zł (23,48 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Kolejny kolor etykiety Buxton do kolekcji. Jak mówi opis, ma być orzeźwiająco, ale i ze smakiem złożonym i pełnym ciała dzięki żytu. To nie tak łatwo połączyć, ale kto jak nie Buxton?
8,5/10
 
Barwa
Świetna, prowadząca od jasnego brązu przez wszystkie możliwe odcienie miedziane.
4,5/5

Piana
Bardzo nieobfita i od razu się ulatnia, prawie jej nie ma.
0,5/5

Zapach
Nieznaczna kwaśność, na pierwszym planie ścisłe powiązanie czerwonych owoców z nutami karmelowymi, tostowymi, podpalanymi - w efekcie pachnie jak dżem, bardziej truskawkowy niż malinowy. Ładny i ciekawy, acz trochę wątły i za słodki. 
7/10
Smak
Dalej jak przetwory, ale już z malin - słodycz prawie znika, na jej miejsce wkracza kwaśność - nieprzegapialna, ale niczego nie wykręcająca, pochodząca chyba po części od malin, po części od samego piwa; bardzo przyjemne, rześkie (choć nie do przesady) piwo, natomiast trochę zbyt nieśmiałe, odrobinę wodniste - maliny mogłyby nieco bardziej się narzucać, kwaśność ewentualnie też. 
7,5/10

Tekstura
Adekwatne do smaku, wysokie wysycenie, tylko odrobinę za mocne.
4,5/5

6.5/10

Buxton pierwszy raz mnie lekko zawiódł - to zawsze w końcu musi nastąpić. Dobrze, że przy owocowym berliner weisse, a nie czymś konkretniejszym. Nie wiem, czy to przez żyto, ale piwo nie jest ani pełne, ani w połowie tak orzeźwiające jak Far Skyline. Może to sprawa sentymentu, ale z dwójki RRR z malinami - Berliner Kindl z (zapewne sztucznawym) sokiem malinowym wybrałbym to drugie piwo, żeby orzeźwić sobie dzień. Choć RRR to zdecydowanie dobra rzecz.

AleBrowar & Artezan (Gościszewo): So Far, So Dark

Deep Love, znakomite Belgian Rye IPA, było chyba najgłośniejszym piwem 2014 roku, na co złożyła się kooperacja z norweską gwiazdą craftu, ekstrawagancki styl i nawet genialna, malowana butelka. Niespełna rok później AleBrowar wychodzi z następcą tamtego hitu, kolejnym piwem z serii kooperacji AleBrowaru. Tym razem wspólnikiem jest gwiazda polskiego craftu, Artezan, a styl trochę mniej skomplikowany - robust porter, tyle że z kawą i lukrecją. To moje pierwsze spotkanie z AleBrowarem od grudnia, mam nadzieję, że to piwo rozpocznie dużo lepszy rok niż poprzedni.

Informacje ogólne:
Piwo: So Far, So Dark
Kraj: Polska  
Województwo: pomorskie
Miasto: Gościszewo
Browar: Gościszewo (AleBrowar i Artezan)
Styl: kawowy robust porter
Dodatki: kawa i lukrecja
Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%
Objętość: 500 ml
Warka: do 31.05.2015
Cena: 7,90 zł

Opakowanie
Butelka jest genialna tak samo jak w przypadku Deep Love, może nawet jeszcze lepsza, bo świetnie komponuje się z czarnym piwem w środku. Wybitny ktoś miał pomysł na tę serię.
10/10
 
Barwa
W zasadzie nieprzejrzyście czarne, dopiero na spodzie pod bardzo mocnym światłem widać jakiś ciemny brąz.
5/5

Piana
Świetna piana o pięknej, beżowej barwie, bardzo obfita, nieziemsko gęsta, świetnie oblepia szkło - prawie idealna, ale nie wytrzymała do końca na całej powierzchni. 
4,5/5

Zapach
Zdecydowanie rządzą nuty palonego słodu oraz kawy dodanej w idealnej ilości, na dalszym planie trochę słodsze akcenty czekoladowe, ale przede wszystkim jest palone, na tyle, że wchodzi zupełnie akceptowalna kwaskowatość; lukrecja być może dołożyła się do słodyczy, ale jest niewyczuwalna; wspaniały zapach, popis ciemnego słodu wzmocnionego kawą. 
9/10
Smak
W smaku zaczyna się dużo słodziej, kremowo, czekoladowo, prawie jak milk stout, a w trakcie przełknięcia i po nim wracają nuty kawowo-palone, które spokojnie przechodzą w nie za wysoką i nie za niską, ziołową goryczkę; tutaj już ewidentnie pojawia się bardzo subtelna lukrecja, która świetnie komponuje się z resztą smaków; świetny balans słodyczy z wytrawnością, znakomity, lukrecjowo-palony finisz; wspaniałe piwo, niedalekie od ideału. 
9,5/10

Tekstura
Doskonałe wysycenie, w dodatku świetna aksamitność w teksturze.
5/5

9.0/10

Alebrowar z pomocą Artezana (ciekawe, ile właśnie tu kunsztu tych drugich piwowarów) wraca do gry. Co jest najzabawniejsze, to że ostatnio aż tak dobrym polskim piwem, jakie piłem, było... Deep Love w sierpniu! Kooperacje w Gościszewie wychodzą naprawdę rewelacyjnie, nie mogę się już doczekać następnej (chociaż dużo mniejszy kaliber partnera niż Nøgne Ø czy Artezan, bo Birbant). Piwo jest dopięte na ostatni guzik, nie tylko w smaku i zapachu, ale i wygląda przepięknie i w przepiękną butelkę jest opakowane, dzięki czemu w rankingu "ogólnym" zajęło osiemnaste miejsce na czterysta sześćdziesiąt dziewięć, drugie z polskich piw po Imperatorze Bałtyckim (w rankingu "esencjonalnym" już nie aż tak genialnie, 42. pozycja).

piątek, 17 kwietnia 2015

Artezan: Pacific Pale Ale

Nareszcie. Jeden z trzech pierwszych browarów "craftowych" (bo pod definicję rzemieślniczego można różne rzeczy podpiąć) w Polsce i pierwszy, który warzył na własnym sprzęcie (Pinta i AleBrowar, oczywiście, do dziś pozostają na kontrakcie) w końcu przeniósł się do większego miejsca i zaczął butelkować. Czekałem na to z niezwykłą niecierpliwością, bo Artezan przez wielu uważany jest za najlepszy polski browar (w rankingach robią mu konkurencję chyba tylko Pinta i Pracownia Piwa). Miałem okazję parę razy się zetknąć z ich piwami w pubach i na zeszłorocznym FDP, ale było to może w sumie razy trzy. Jednym z tych razów było najbardziej rozpoznawalne, regularnie warzone piwo Artezana, kultowe wprost Pacific Pale Ale, uważane przynajmniej w pewnym okresie za APA idealne. To właśnie piwo, bo jakżeby inaczej, zostało jako pierwsze zabutelkowane w nowym browarze. No to zaczynamy.

Informacje ogólne:
Piwo: Pacific Pale Ale
Kraj: Polska Województwo: mazowieckie
Miasto: Błonie
Browar: Artezan
Styl: amerykańskie pale ale
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 01.05.2015
Cena: 8,25 zł

Opakowanie
Świetna, wakacyjna etykieta, idealna do APA. Podane IBU i konkretny opis, ino dokładnego składu brak. Goły, biały kapsel.
9,5/10



 
Barwa
Złote, prawie klarowne, z odrobiną ulatującego gazu - ładnie się prezentuje. 
3,5/5

Piana
Wzorowa, obfita, wybitnie gęsta, rewelacyjnie oblepia szkło i utrzymuje się na całej powierzchni do końca.
5/5

Zapach
Rozpoczyna się fantastyczną bombą amerykańskiego chmielu, całkowicie ukierunkowanego na świeże, intensywne owoce - na pierwszym planie marakuja, jest też cytryna i grejpfrut, znajdzie się i odrobina miejsca na lekko biszkoptowy jasny słód - przez kilka minut jest to zapach prawie doskonały, ale potem wyraźnie blednie, być może pod wpływem niewielkiego, ale wyraźnego diacetylu - dalej jest nieźle, ale nawet biorąc pod uwagę genialne pierwsze minuty, ostatecznie tylko dobrze. 
7/10

Smak
W smaku następuje fajny przeskok ze słodyczy i lekkiej kwaskowatości w zapachu do wytrawności - diacetyl dalej ma trochę do powiedzenia, ale po paru łykach wypiera go świetna, przyjemna, trawiasta nawet bardziej niż ziołowa goryczka; tu jest więc lepiej niż w aromacie, ale dalej nie wybitnie - owocowe właściwości chmielu są już prawie nieobecne, w ogóle całkiem spory udział ma jasny słód (co wadą nie jest) - bardzo przyjemne, orzeźwiające piwo. 
8/10

Tekstura
Wysokie, pasujące do ogólnej rześkości piwa wysycenie, odrobinę tylko za wysokie.
4,5/5

7.0/10

Pierwsze koty za płoty i lekkie rozczarowanie. Piwo jest bardzo dobre, godne browaru rzemieślniczego, ale nie potencjalnie najlepszego browaru w kraju - piłem już mnóstwo lepszych APA, w tym wiele polskich. Oby dalej było dużo wybitniej.

czwartek, 16 kwietnia 2015

BrewDog: This. Is. Lager.

Kolejna próba BrewDoga zmierzenia się z najpopularniejszym stylem, a może raczej rodziną stylów na świecie - jasnym lagerem. Raz już miałem do czynienia z czeskim pilznerem z tego browaru (Fake Lagerem), ale nie powalił na kolana, wypadł blado przy wielu dużo tańszych pilsach z tradycyjnych browarów czeskich czy niemieckich. Czy tym razem rewolucja zrobi konkurencję tradycji?

Informacje ogólne:  
Piwo: This. Is. Lager.
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: pilzner
Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 10,7%
Objętość: 330 ml
Warka: do 24.09.2015
Cena: 9,70 zł (14,70 zł za 0,5 l)

Opakowanie
BrewDog zmienił podstawowy wzór etykiet i tu po raz pierwszy spotykam się z nowym. Sentyment do tamtych pozostanie, ale muszę przyznać, że nowe stoją na co najmniej równie wysokim poziomie, chyba nawet na wyższym (i są świetne pod względem jakości materiału - tam te też były, ale tu jest wyjątkowo, litery są wypukłe). Po raz pierwszy w przypadku BrewDoga dedykowany kapsel, miło.
9/10

Barwa
Klasyczne złoto, niemal idealna klarowność i piękne słupy ulatującego gazu - cudny widok, mimo że tak prosty. 
4,5/5

Piana
Bardzo obfita, ale nie bardzo gęsta, dziurawa i umiarkowanie trwała - średnio. 
2,5/5

Zapach
Piękny, klasyczny aromat jasnego słodu o mącznym i lekko biszkoptowym charakterze z nie za dużym, ale istotnym akcentem chmielowym - intensywny, konkretny, w swej prostocie kryje może nie geniusz, ale świetność. 
8/10

Smak
W smaku konserwatywny chmiel ma dużo więcej do powiedzenia - od początku do końca to on gra pierwsze skrzypce, w ustach racząc świetnymi akcentami ziołowymi, a po przełknięciu rozprowadzając goryczkę o chyba idealnej dla pilznera wysokości i przy tym bardzo szlachetną - orzeźwiające, wytrawne, czyste, pyszne. 
8,5/10

Tekstura
Wysycenie na początku jest idealne, tylko trochę za szybko spada
4,5/5

7.5/10

Istotnie tym razem jest to pilzner, który może stawać w szranki z wybitnością jasnych lagerów z tradycyjnych browarów. Niekoniecznie z powodzeniem, ale przynajmniej może. Świetne, rześkie piwo, nie piłem tak dobrego pilsa od sierpnia, o ile Warmińskie Rewolucje można nazwać pilsem.

środa, 15 kwietnia 2015

Partizan: Porter

Czas na zapoznanie się z kolejnym angielskim i kolejnym londyńskim browarem rzemieślniczym. Partizan Brewing, bo tak się nazywa, powstał w 2012 roku w południowym Londynie i uwarzył już całą masę piw. Ja zacznę znajomość od porteru, który można chyba nazwać robust porterem i mam nadzieję, że na tym nie skończę. Trochę drogo, nie obraziłbym się na więcej niż dobre piwo.

Informacje ogólne:
Piwo: Porter
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)   
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Partizan Brewing
Styl: robust porter
Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: z 16.07.2014 (do 16.07.2015)
Cena: 16 zł (24,24 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Fajna etykieta, trochę mi zajęło, zanim zauważyłem, że jest na niej nazwa piwa. Bardzo oszczędna w informacje tylko. Goły kapsel.
7/10



Barwa
Dość jasne, pomiędzy brązem a ciemną miedzią, bardzo ładne i zmienne w zależności od oświetlenia. 
 4/5

Piana
Doskonale gęsta, o dużej obfitości, pięknie oblepia szkło, utrzymuje się do końca, bez zarzutu.
5/5

Zapach
Łagodny, ukierunkowany mocno na orzechy - poza tym nutki palone, lekko popiołowe, kawowe, na chwilę mignęły wiśnie - miły, ale bardzo mało efektowny, z czasem coraz więcej popiołu, który robi się intrygujący.
6,5/10

Smak
Dużo lepiej, bo dużo bardziej wyraziście - orzechowo-popiołowy charakter robi się dość spektakularny, a na finiszu przejmuje stery wysoka goryczka; choć zdecydowanie wytrawne, ma w sobie jakiś element gładkiej kremowości. Z czasem zaczyna dominować popiół, może odrobinę za mocny, ale fajny; intrygujące, bardzo dobre piwo. 
7,5/10

Tekstura
Wysokie wysycenie dobrze na nie działa, ale jednak mogłoby trochę spuścić z tonu.
4/5

6.5/10

To chyba najbardziej popiołowe piwo, jakie piłem. Nie jest to jakość, za jaką warto zapłacić 16 złotych, ale za tę oryginalność chyba warto. Inna już sprawa, czy będę miał ochotę wracać do Partizan Brewing - obawiam się, że w natłoku nowych piw do spróbowania drugiej szansy może nie być już w ogóle, a na pewno nie w najbliższej przyszłości. A robust porter istotnie pasuje do określenia tego piwa ze względu na sporą goryczkę.