sobota, 30 maja 2015

BrewDog: Pumpkinhead

Znajdujemy się właściwie niemal w przeciwległym miejscu w roku w stosunku do Halloween, ale nic to - czas na pumpkin ale od BrewDoga. Mętny opis piwa zdradza, że ma to być inne pumpkin ale niż wszystkie, ale nie do końca wiadomo, dlaczego, jako że przyprawy nie są podane. Podobno jest pikantne. No to sprawdźmy.

Informacje ogólne:
Piwo: Pumpkinhead
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: pumpkin ale
Dodatki: dynia, przyprawy
Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 10.10.2015 r.
Cena: 10,50 zł (15,91 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Etykieta poza głównym nurtem BrewDoga, fajna, chociaż kolorystyka tła przypomina mi bardziej święta niż Halloween. Rzadko spotykany, szary kapsel BrewDoga.
8/10 
 
Barwa
Piękna, głęboko bursztynowa, przywodząca na myśl jesienne liście - przeszkadza osiągnąć doskonałość kłaczkowate zmętnienie.
4/5

Piana
Świetna, niezwykle gęsta, puszysta, bardzo obfita, osiada na szkle i utrzymuje się  prawie do samego końca.  
4,5/5

Zapach
Aromat dzielą na połowę dwie sfery - jedna z nich to wspaniały zapach piernika, na który składa się imbir, cynamon i karmel; druga to czyste, ostre wręcz goździki - kompozycja jest znakomita, tylko pachnie trochę za mało intensywnie.
8/10

Smak 
W smaku bardzo goździkowe, aż faktycznie pikantne lekko od tych goździków, fajnie się to komponuje z mniej natarczywym, ale wyraźnym, słodkim, imbirowo-cynamonowym obliczem, pozostawia przyjemny, karmelowy finisz ze szczyptą ziołowej goryczki, być może wkracza też skórka pomarańczowa - piwo bardzo udane, bardzo dopracowane, ale na kolana niczym nie rzuca.
7,5/10

Tekstura
Trochę brakuje gazu, ale jest dobrze.
3,5/5

6.5/10

Bardzo dobre, dopracowane pumpkin ale, ale nieco do zapomnienia. I ten styl, i BrewDoga stać na dużo więcej. Co gorsza, wbrew zapewnieniom browaru, piwo nic nowego nie wnosi do tematu, to dość klasyczne pumpkin ale. Szkoda pieniędzy (o ile to nie była jednorazowa warka, pewnie tak, więc ta porada i tak się już nie przyda), Dyniamit z Pinty (zwłaszcza) i Naked Mummy z AleBrowaru oferują ciekawsze i dwa razy tańsze doznania.

piątek, 29 maja 2015

Hofbraü Original

Już trzecie w stosunkowo niedługim czasie piwo z monachijskiego Hofbraühausu, tym razem produkt numer jeden tego browaru, którego rzeka codziennie przelewa się w słynnej gospodzie - tak na rzut oka po sali restauracyjnej dowolnego dnia, to warzą go więcej niż wszystkich pozostałych piw razem. A jest to jeden z najbardziej sztandarowych monachijskich hellesów. Choć to jeden z najłagodniejszych stylów piwa, bardzo go lubię i piłem już dwa okazy, które były piwami nie tylko znakomitymi w stylu, ale świetnymi w ogóle - z również monachijskiego Augustinera i podmonachijskiego Ayingera. Dodajmy jeszcze, że festbier z HB to jeden z dwóch najlepszych jasnych lagerów, jakie w życiu piłem i już mam spore oczekiwania co do tego piwa.

Informacje ogólne:
Piwo: Hofbräu Original
Kraj: Niemcy   
Land: Bawaria
Miasto: Monachium
Browar: Staatliches Hofbräuhaus München
Styl: monachijski helles
Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 25.08.2015
Cena: 9,50 zł

Opakowanie
Etykieta identyczna jak na weizenie poza lekką zmianą kolorystyki. Już trzeci kapsel z HB do kolekcji.
8/10



Barwa
Jasnozłote, całkowicie klarowne i z dużą ilością ulatującego gazu - piękny widok mimo prostoty. 
4,5/5

Piana
Niesamowita, bardzo obfita i gęsta jak bita śmietana, oblepia szkło, utrzymuje się prawie do samego końca, znakomita.
4,5/5

Zapach
Dominuje czysty aromat jasnego słodu, ale jest też sporo miejsca na prosty, ziołowy chmiel, do tego nieznaczna nuta biszkoptowa - aromat nieskomplikowany, ale bardzo czysty, bez wad, świeży i tym samym bardzo przyjemny. 
8/10

Smak
W smaku jest niemal równie dobrze, słodowość jest świetnie skomponowana, mieszają się posmaki mączne i biszkoptowe, jest dość słodkie, ale skontrowane goryczką z ziołowego chmielu - bardzo pijalne, może trochę zbyt banalne na coś więcej, po jakimś czasie robi się minimalnie mdłe, ale ogólnie jest bardzo dopracowane. 
7,5/10

Tekstura
Doskonałe wysycenie.
5/5

7.0/10

Zdecydowanie słabsze piwo od festbiera i weizena, ale również na bardzo wysokim poziomie. W tym stylu mimo wszystko ciężko uzyskać piwo wybitne, a choć HB przegrało na hellesy z Augustinerem i Ayingerem, to pokonało chociażby znakomity browar klasztorny w Andechs. Fajnie, że piwa z browaru, który na miejscu oczarował mnie swoją atmosferą, w warunkach degustacyjnych również wypadają bardzo dobrze.

środa, 20 maja 2015

The Alchemist: Focal Banger

Co się odwlecze, to nie uciecze. Nie wpadłem na Beer Geek Madness 2, bo miałem akurat ważniejsze zajęcie, ale piwa przywiezione przez gwiazdę tamtej imprezy, browar The Alchemist - Focal Banger i Heady Topper - udało mi się dorwać na wrocławskim FDP dwa tygodnie później. Na pierwszy ogień leci to mniej osławione, zwykłe AIPA, niedługo potem zrecenzuję Heady Toppera. I teraz uwaga, jest to ósme najlepiej ocenione (nieimperialne) IPA na ratebeerze. Przy popularności tego stylu robi to ogromne wrażenie, nawet jeśli ocen wystawionych nie było bardzo dużo (133). Jest to 489. recenzja na moim blogu i dopiero po raz pierwszy recenzuję piwo z puszki.

Informacje ogólne:
Piwo: Focal Banger
Kraj: Stany Zjednoczone 
Stan: Vermont
Miasto: Waterbury
Browar: The Alchemist
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 473 ml
Warka: brak daty ważności
Cena: brak danych

Opakowanie
Bardzo ładnie się ta puszka prezentuje - srebro plus prosta, ale bardzo wyrazista etykieta (tak, to etykieta, nie nadruk, a właściwie to naklejka). Są też podane użyte chmiele - Citra i Mosaic. 
8/10
 
Barwa
Jasnozłote, niemal słomkowe lub cytrynowe leciutkie zmętnienie - bardzo ładne, daje wrażenie świeżości i lekkości. 
4/5

Piana
Bardzo obfita, dość gęsta, utrzymuje się na całej tafli do samego końca - trochę gęściej i byłaby idealna. 
4,5/5

Zapach
Nieprawdopodobnie intensywne nuty cytrusów, właściwie to przede wszystkim cytrynowe, zaraz za cytrynami idzie grejpfrut - względnie proste doznanie, ale oszałamiające, genialne doprawdy, niebywale intensywne i naturalne. 
9,5/10

Smak
W smaku (o dziwo) przemawia również jasny słód, dając bardzo przyjemną, słodkawą kontrę do zintensyfikowanego ataku chmielowej, ziołowo-cytrusowej goryczki - jest idealnie zbalansowane, po prostu idealnie, niesamowicie pełne smaku, a przy tym lekkie, jakby miało dwa razy mniej alkoholu; jeszcze lepiej niż w zapachu, nie piłem w życiu lepszego AIPA, jest właściwie perfekcyjne, nic bym tu nie zmieniał. 
10/10

Tekstura
Nie da się przyczepić.
5/5

9.5/10

O ja cię, to najlepsze klasyczne AIPA, jakie w życiu piłem (na 38 zrecenzowanych). Z kolei na 96 różnych IPA w ogóle zajmuje drugą pozycję za I Hardcore You, imperialnym IPA z BrewDoga i Mikkellera. No, i jest jednym z kilkunastu najlepszych piw, jakie piłem w ogóle. Mam wrażenie, że jeśli chodzi o smak, to w tym stylu nie da się powiedzieć więcej. Tutaj nie dzieje się nie wiadomo co, piwo jest dość normalne, zupełnie klasyczne w swoim stylu, ale tak perfekcyjne, że głowa mała. Jaram się teraz Heady Topperem niesamowicie. I straszna szkoda, że nie można tego normalnie kupić w Polsce.

 



_________________________________________________________________________________
 
 
 
 
Powtórka 12.12.2017 r.
 
Piękne mętne złoto i godna piana. Genialny, niebiański aromat świeżo wyciśniętego soku z grejpfruta, limonki, pomarańczy oraz owoców tropikalnych - marakui, mango. Szczytowy. W smaku to połączenie potężnych walorów chmielowego aromatu ze zwiewnym słodowym ciałem i dobrze wyważoną goryczką. Topowe IPA.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

9.0/10

poniedziałek, 18 maja 2015

Buxton & To Øl: Sky Mountain Sour

Trzecie berliner weisse i trzecie z londyńskiego Buxton Brewery, ale tym razem Anglicy wzięli sobie do pomocy duńskich piwowarów z To Øl, kontraktowca mającego na koncie już sporo różnych przygód z kwasami. Tym razem albo jest to w miarę klasyczny reprezentant stylu, albo autorzy piwa nie pochwalili się jakimiś ponadprogramowymi dodatkami w postaci nowofalowego chmielu (wiem tylko, że jest tam owies). Sky Mountain (z duńska Himmelbjerget) to wzgórze z najwyżej położonym punktem w Danii (jak pisze To Øl, "należałoby raczej powiedzieć, że to najmniej niski punkt" - 147 metrów).

Informacje ogólne:
Piwo: Sky Mountain Sour
Kraj: Wielka Brytania (Anglia) - uwarzone we współpracy z browarem kontraktowym z Danii 
Region: East Midlands
Miasto: Buxton
Browar: Buxton Brewery i To Øl
Styl: nowofalowe berliner weisse
Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 21.08.2015
Cena: brak danych

Opakowanie
Oryginalna, komiczna etykieta, prezentująca dwa wymyślone najpewniej wykresy: na temat zadowolenia Duńczyków ze wzgórza Himmelbjerget w 2012 roku oraz snów Duńczyków o tym miejscu w latach 2002-2012. 
7/10
 
Barwa
Jasnobursztynowe, trochę ulatującego gazu, po dolaniu drugiej części totalnie zmętnione - bardzo atrakcyjne, wyraziste.
4/5

Piana
Marna, tworzy się tylko cienki kożuszek, który zaraz znika do marnego pierścienia.
0,5/5

Zapach
Bardzo przyjemny, słodki aromat owoców leśnych i tropikalnych, a nade wszystko moreli - taki dość nietypowy, stanęły mi przed oczami jakieś słodycze z dzieciństwa. Piękny, bardzo udany aromat. 
8,5/10
Smak
W smaku ta sielanka się kończy, wkracza kwaśność a la sok z grejpfruta lub cytryny, choć stosunkowo ugładzona, fajnie komponująca się z owocowym aromatem oraz jasnym słodem, dając bardzo smaczne i ekstremalnie orzeźwiające, lekkie piwo - życzyłbym sobie jednak większej kwaśności, bo finisz jest trochę pustawy, ale poza tym jest świetnie.
8/10

Tekstura
Wysokie, bliskie ideału wysycenie, pasujące do smaku, tylko odrobinę przesadzone.
4,5/5

7.0/10 
 
Kolejny przykład na to, że z berliner weisse zmagać się warto. Jest dalekie od znakomitości Far Skyline, ale też znacznie lepsze od malinowego Red Raspberry Rye. Podobnie jak to pierwsze, Sky Mountain Sour również można nazwać amerykańskim berliner weisse - użycie nowofalowego chmielu jest niepodważalne. Dochodzę do wniosku, że BW + amerykański chmiel to być może najlepszy pomysł ze wszystkich, jeśli celujemy w walory orzeźwiające.

BrewDog & Weihenstephan: India Pale Weizen

Z wielu, bardzo wielu kooperacji BrewDoga, z jakimi się zetknąłem, ta jest niewątpliwie najbardziej osobliwa i pod względem doboru współpracownika najbardziej ekscytująca - Szkoci połączyli siły z Weihenstephanem, najstarszym działającym browarem świata (za 25 lat tysiąclecie działalności). Craft i tradycyjne piwowarstwo spotykają się ze sobą zazwyczaj tylko wtedy, kiedy kontraktowy craftowiec potrzebuje miejsca do uwarzenia swojego piwa. Tutaj absolutny gigant piwowarstwa nowofalowego świadomie zawiązał równy sojusz z absolutnym gigantem obszaru tradycji, by na szkockim terenie uwarzyć wspólne piwo. Wyszedł z tego, a jakżeby w sumie inaczej, hefeweizen na amerykańskich chmielach. Fakt tej współpracy jest tak osobliwy i doniosły, że wstyd by mi było po to piwo nie sięgnąć.

Informacje ogólne:       
Piwo: India Pale Weizen
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja) - uwarzone we współpracy z browarem z Niemiec
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog i Bayerische Staatsbrauerei Weihenstephan
Styl: nowofalowy hefeweizen

Alkohol: 6,2%  
Ekstrakt: nieznany      
Objętość: 330 ml     
Warka: do 15.10.2015    
Cena: brak danych

Opakowanie
Znakomita jest częściowo wypukła etykieta (przyjemna w dotyku!), łącząca oldskul z nowoczesnością. Świetnie to pasuje do koncepcji tej współpracy. Po raz pierwszy trafia mi się też szary kapsel BrewDoga.
9,5/10
 
Barwa
Złoto, sporo ulatującego gazu i wyjątkowo marna mgiełka hefeweizenowa - nieudane, ni to klarowne, ni zmętnione, jedynie ten pięknie ulatujący gaz ratuje sprawę. 
1/5

Piana
Wzorowa, bardzo obfita, gęsta, utrzymuje się do samego końca - jak na weizena przystało. 
5/5

Zapach
Początkowo dominacja rześkiego, owocowego, amerykańskiego chmielu, po paru chwilach wkraczają jednak drożdżowo-bananowe nuty weizena, a również znajduje się miejsce na muśnięcie jasnym słodem - bogata, złożona, czysta i piękna kompozycja. 
9/10

Smak
Nuty weizenowe i amerykańskie dzielą się po połowie, chmiel dostarcza owocowych aromatów i goryczki o idealnej wysokości, trochę o charakterze skórki gorzkiej pomarańczy; pyszne i niezwykle orzeźwiające piwo, niebezpieczna pijalność. 
8,5/10

Tekstura
Lekko zanadto nagazowane.
4/5

8.0/10

Piłem już trzy różne kombinacje weizen + amerykański chmiel i nigdy nie byłem zachwycony, a dwa razy bardzo zawiedziony. Ale jak za koncepcję wzięli się BrewDog i Weihenstephan, to po prostu nie mogło być źle, i nie było - piwo jest świetne, nie genialne, ale świetne i może robić za piękny przykład mariażu dwóch różnych światów w piwowarstwie.

niedziela, 17 maja 2015

Kingpin (Zarzecze): Geezer

Czwarte piwo z Kingpina, uwarzone jeszcze w zimie, brzmi dla mnie wyjątkowo zachęcająco. Foreign Extra Stout z kawą, laktozą i wanilią, leżakowany z płatkami dębowymi whisky? Nie mógłbym nie być na tak, mam tylko nadzieję, że dodatki będą trochę mniej homeopatyczne niż w poprzednich piwach Kingpina.

Informacje ogólne:
Piwo: Geezer
Kraj: Polska 
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Kingpin)
Styl: słodki kawowy Foreign Extra Stout
Dodatki: kawa, laktoza, wanilia burbońska
Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: 16,5%
Objętość: 500 ml
Warka: 1 (do 24.08.2015)
Cena: 8,80 zł

Opakowanie
Tym razem kingpinowska świnia w irlandzkiej otoczce. Z każdym kolejnym wydaniem coraz bardziej mi się podobają etykiety tego kontraktowca. 
8,5/10

Barwa
Czarne, jedynie na samym dole szkła lekkie prześwity rubinowo-brązowe, piękne. 
5/5

Piana
Ładna, ciemnobeżowa, obfita i dość trwała, mogłaby być gęstsza. 
3,5/5

Zapach
Znakomity napór nut palonego słodu i kawy, splecionych ze sobą w mocnym uścisku, ale jednak rozróżnialnych, do tego powiew waniliowo-dębowej słodyczy: wszystko na swoim miejscu, piękny zapach, bezbłędnie skomponowany, jedynie z czasem intensywność trochę opada. 
9/10

Smak
W smaku dołącza do tej plejady gwiazd wyraźna, ale nie za wysoka laktoza, która świetnie łączy się z akcentami świeżo palonych ziaren kawy, efekt jest nieco czekoladowy, bardziej kakaowy nawet, świetny; na finiszu leciutka goryczka chmielowa, jest jej tyle, ile trzeba; piwo niezwykle pełne smaku, aż chce się je ugryźć, wyśmienite. 
9/10

Tekstura
Niskie wysycenie do niego pasuje, ale mogłoby jednak być trochę wyższe.
4/5

8.0/10

Strzał w dziewiątkę, tak jak się można było spodziewać. W końcu dodatki zapowiedziane na etykiecie naprawdę było czuć. Kingpin rośnie na znakomitego rzemieślnika. Wciąż moim ulubionym piwem od tego kontraktowca pozostaje Rocknrolla, ale tu również było znakomicie i nie mogę się doczekać Turbo Geezera, podkręconej wersji tego piwa.

piątek, 15 maja 2015

Oud Beersel: Oude Geuze Vieille

Po względnie niedawnych przygodach z gueuze od Mikkellera czas na propozycję tradycyjnego belgijskiego browaru. Mikrobrowar Oud Beersel założony został w 1882 roku w Beersel, małej miejscowości niedaleko Brukseli, w której urodził się prawdopodobnie znany kompozytor XV-wieczny Guillaume Dufay. Przybytek pozostawał w rękach tej samej rodziny aż do 2002 roku. Do 1991 właścicielem był wnuk założyciela, wówczas jego siostrzeniec przejął browar, który niestety 11 lat później przestał warzyć z powodu problemów finansowych, ale w 2005 Gert Christiaens i Roland De Bus postanowili na nowo go uruchomić. Dziś warzy się tam krieka, framboise i gueuze, które właśnie przede mną stoi. Zobaczymy, jak wypadnie w porównaniu z wersjami Mikkellera. Polecam zajrzeć na stronę browaru i przeglądnąć sobie zdjęcia, są niesamowite.

Informacje ogólne: 
Piwo: Oude Geuze Vieille
Kraj: Belgia
Prowincja: Brabancja Flamandzka
Miasto: Beersel
Browar: Oud Beersel
Styl: gueuze
Alkohol: 6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 27.11.2033
Cena: 21,20 zł (28,27 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Wpisuje się w nurt "lambikowej elegancji" - dystyngowana, klasowa etykieta i charakterystyczna, smukła butelka z korkiem. W centrum etykiety widzimy zamek, który mieści się w miejscowości Beersel, zbudowany w pierwszej dekadzie XIV wieku. Zostało zabutelkowane w 2013 roku.
9/10   
 
Barwa
Złote, może ciemnozłote, z prawdziwą burzą szybko ulatującego gazu i sporym, chaotycznym zmętnieniem - bardzo ciekawe, dzikie, zachęcające wyglądem. 
4/5

Piana
Bardzo dobra jak na lambika, po pierwsze wybitnie obfita, po drugie całkiem trwała, utrzymuje się na całej powierzchni jeszcze kilkanaście minut po nalaniu; gęstość mogłaby być lepsza, ale jest zadowalająca.
4/5







Zapach 
Takie natężenie nut wiejsko-dzikich, że przechodzi wręcz w ostrość; końska derka, kwas, wiejskie wino musujące, a do tego zrównoważenie pięknymi nutami owocowymi na czele z jabłkami, trochę cydrowymi - wspaniały, bardzo złożony zapach. 
9/10

Smak 
Równie znakomicie, obecne właściwie wszystko, co było w zapachu, a do tego uderzenie sporą, choć krótką, niezalegającą kwaśnością, która atakuje w ustach i podczas przełykania, na finiszu natomiast szybko się kończy i pozostawia posmak cydrowy - znakomite, bezkompromisowe, ale i subtelne w pewien sposób gueuze. 
9/10

Tekstura
Bardzo mocno wysycone, co generalnie do niego pasuje, ale jednak tutaj to trochę przesada.
3,5/5

8.5/10

Znakomite gueuze. Jest mniej więcej na tym samym poziomie co wspominane Betelgeuze i Hues z Mikkellera, a średnio dwa razy tańsze. Pod względem ceny jest również dobrą alternatywą dla wyrobów bardziej popularnych Cantillon i 3 Fonteinen. Krótko mówiąc, bardzo warto.

wtorek, 12 maja 2015

Hofbraühaus München: Münchner Weisse

Drugie piwo z przepięknego browaru restauracyjnego w Monachium, tym razem klasyczny hefeweizen. Hofbraühaus co prawda nie słynie z piw pszenicznych, mimo że znajduje się w sercu Bawarii - podstawowymi piwami są w tym przybytku helles i dunkel - ale tak czy inaczej ciekaw jestem rezultatu. 

Informacje ogólne:
Piwo: Münchner Weisse
Kraj: Niemcy  Land: Bawaria
Miasto: Monachium
Browar: Staatliches Hofbräuhaus München
Styl: hefeweizen
Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 18.08.2015
Cena: 9,50 zł

Opakowanie
Na etykiecie bardzo podobnej do wszystkich piw z HB, tym razem już główny budynek słynnej piwiarni, zapewne jeden z najbardziej rozgrzewających moje serce budynków świata. Kapsel różni się kolorystycznie od poprzedniego.
8/10 

 
Barwa
Złote, ładnie ulatujący gaz, zmętnione w połowiczny sposób - mogłoby być bardziej lub mniej matowe, tak jest trochę niewyraźne, choć w porządku. 
2,5/5

Piana
Bardzo obifta, ale umiarkowanie gęsta i z trwałością też bardzo kiepsko, po dziesięciu minutach zostaje cieniutki pierścień - nędza niebywała jak na styl. 
1,5/5

Zapach
Zdecydowana dominacja pięknych, świeżych, słodkich bananów, bardziej w tle przyjemna drożdżowość i delikatny biszkopt - bardzo przyjemny, intensywny i orzeźwiający aromat. 
8,5/10

Smak
Mamy dalej to wszystko co w zapachu, tylko mniej bananów, które oddają pole fenolom goździkowym i rozkosznym nutom biszkoptu lub maślanych ciastek - piwo jest bardzo słodkie, ale w przyjemny sposób, wszystkie weizenowe posmaki wspaniale się ze sobą komponują, dając przepełniony smakiem i lekki zarazem trunek, może nie ma w nim niczego genialnego, ale jest bardzo dopracowane. 
8,5/10

Tekstura
Idealna, dość wysokie, pasujące jak ulał wysycenie.
5/5

7.5/10

Jeśli chodzi o walory smakowo-zapachowe, to jest to świetny weizen, co prawda bez startu do kilku najlepszych, jakie piłem (bezsprzecznie najlepszym niewędzonym weizenem pozostaje dla mnie ten z Ayinger, browaru mającego swój lokal jakieś dwadzieścia metrów naprzeciwko Hofbraühausu), ale piwo na bardzo, bardzo wysokim poziomie - dziwią mnie przeciętne recenzje na ratebeerze. Jeśli chodzi o wygląd, to o dziwo chyba najgorszy weizen, z jakim się spotkałem.

poniedziałek, 11 maja 2015

BrewDog: Black Jacques

Piłem sporo mocno odjechanych piw z BrewDoga, ale to ma spore szansę na tytuł najbardziej ekstrawaganckiego w swojej koncepcji. Ciemny imperialny saison (i to bardzo imperialny, 11,1%) - to już brzmi bardzo, bardzo dziwnie, a do tego jeszcze dostajemy dziewięć miesięcy leżakowania w beczkach po czerwonym winie, owies i pszenicę. No i wywindowaną cenę. Bardzo niedawno BrewDog zawiódł mnie równie drogim Abstraktem 17, mam nadzieję, że to będzie rewanż, a nie druga wtopa. Moja butelka, jak mniemam, ma już około roku (i to nie licząc leżakowania w beczkach, w sumie piwo ma już prawie dwa lata).

Informacje ogólne:      
Piwo: Black Jacques
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: imperialny ciemny saison (Red Wine BA)

Alkohol: 11,1%    
Ekstrakt: nieznany    
Objętość: 330 ml   
Warka: do 29.04.2024   
Cena: 48,60 zł (73,64 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Na etykiecie dzieło artysty Serge'a Seidlitza. Bardziej podobała mi się współpraca BrewDoga z Johanną Basford, ale też jest fajnie, wyraziście, dziwnie. Standardowo odjechana historyjka i rzadki, czarny kapsel BrewDoga.
8,5/10
 
Barwa
Całkowicie nieprzejrzyście czarne. 
5/5

Piana
Całkiem obfita i gęsta, acz bardzo szybko opada do pierścienia i pewnych pozostałości na środku, wkrótce już tylko cienki pierścień. 
2/5

Zapach
Niesamowity zapach, naładowany przeróżnymi akcentami - najbardziej daje się we znaki taka cytrusowo-wiejska świeżość, istotnie przypominająca saisona, dalej nuty ciemne - czekolada, akcenty palone, mak; trochę kwaskowatości zapewne od czerwonego wina; fascynujący aromat, choć niekoniecznie obezwładniający, trochę za mało intensywny na to. 
8,5/10

Smak
W smaku dużo większy udział ma ciemny słód (skierowany lekko w stronę kawy), jednocześnie pozostają w nim kwaskowato-owocowe akcenty saisona i wkraczają bardzo lekkie, ale wyraźne nuty winno-dębowe, pojawia się charakterystyczna cierpkość czerwonego wina, w ogóle bardzo fajne uderzenie kwaskowatości na przełyku; niezwykle lekkie jak na swoją moc; bardzo złożone i pyszne piwo, ale odrobinę bardziej złożone niż pyszne. 
8,5/10

Tekstura
Jest dość lekkie, to znaczy mało gęste - to nie RIS i bardzo dobrze to tutaj działa, jest co najwyżej odrobinę za mocno wysycone.
4,5/5

7.5/10

Tym razem świetne i bardzo ciekawe piwo, ale pięć dyszek za małą butelkę każe się spodziewać jednak czegoś jeszcze lepszego. Fajnie natomiast, że żaden z elementów koncepcji nie przepadł w tłumie - było czuć saisona, było czuć ciemność, imperializm i w końcu beczki po czerwonym winie.

BrewDog: Russian Doll Double IPA

Czas na drugą i w moim przypadku ostatnią Matrioszkę z BrewDoga. Było APA, pomijam AIPA i przechodzę do DIPA. BrewDog uwarzył niejedno wyśmienite imperialne India Pale Ale i mam nadzieję, że to będzie jeszcze jedno. 

Informacje ogólne:      
Piwo: Russian Doll Double IPA
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: imperialne India Pale Ale

Alkohol: 8%    
Ekstrakt: nieznany  
Objętość: 330 ml   
Warka: do 18.08.2015
Cena: brak danych

Opakowanie
Etykieta podobna jak na APA, tylko w innej kolorystyce i z inną złowrogą twarzą, ukrywającą się w lalce.
8,5/10


 
Barwa
Cudowna, bursztynowa, przeszkadza natomiast w delektowaniu się nią spore, średnio atrakcyjne zmętnienie. 
4/5

Piana
Całkiem obfita, w miarę gęsta, solidnie trwała. 
3,5/5

Zapach
Bardzo intensywny, zdecydowanie owocowy aromat chmielowy, choć nie obyło się bez ostrych akcentów żywicznych; cytrusy, owoce tropikalne, ogólnie dość słodko - bardzo ładny i dobrze skomponowany zapach. 
8/10

Smak
W smaku dużo, dużo bardziej wytrawnie, więcej żywicy niż owoców, wkracza chmiel w wydaniu ziołowo-trawiastym i dostarcza sporej, choć może nie jak na styl goryczki, kontrowanej bardziej karmelową niż owocową słodyczą; bardzo dobre, bardzo przyjemne piwo, choć bez rewelacji jak na IIPA, trochę kiepsko przykryty alkohol. 
7,5/10

Tekstura
Na początku trochę za wysokie wysycenie, później opada z kolei odrobinę za bardzo.
4/5

6.5/10 

Piwo na podobnym poziomie co APA z tej samej serii, tylko że od imperialnego IPA wymaga się już więcej i mogę mówić o pewnym zawodzie. Z samego BrewDoga piłem siedem lepszych przedstawicieli tego stylu. Cóż, przynajmniej teraz niespecjalnie żałuję, że nie udało mi się zdobyć AIPA i barleywine z tej serii.

sobota, 9 maja 2015

Naparbier & Alvinne: Gentlelady

Powrót do hiszpańskiego browaru rzemieślniczego, który przykuł moją uwagę świetnym pilznerem. Tym razem we współpracy z mikrobrowarem z Belgii, Picobrouwerij Alvinne, który specjalizuje się w tradycyjnych belgijskich stylach, ale ma też na swoim koncie choćby stout imperialny. Owocem współpracy (która dokonała się na ziemi hiszpańskiej) jest tripel.

Informacje ogólne:
Piwo: Gentlelady
Kraj: Hiszpania - uwarzone we współpracy z browarem z Belgii
Wspólnota autonomiczna: Nawarra
Miasto: Noain
Browar: Naparbier i Picobrouwerij Alvinne
Styl: tripel
Dodatki: przyprawy (nieznane)
Alkohol: 9,2%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 01.08.2015
Cena: 14,85 zł (22,50 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Piękna etykieta, podobnie jak na pilsie, właściwie jeszcze lepsza, ciekawsza, z ujmującą kolorystyką.
9,5/10
 
 
Barwa
Klasyczne, triplowe złoto podszyte całkiem ładnym zmętnieniem - bardzo atrakcyjna. 
4/5

Piana
Dużo gorsza, niezbyt obfita i znika już po dwóch minutach do pierścienia i marnych resztek w środku, pierścień przynajmniej utrzymuje się przez kilkanaście minut.
1/5

Zapach
Bardzo cytrusowo-przyprawowy, przy czym nie są to raczej klasyczne, fenolowe przyprawy drożdży belgijskich, a bardziej korzenne, piernikowe, przywodzące trochę na myśl pumpkin ale; chyba trafiła tu gałka muszkatołowa albo imbir, może kolendra; zapach trochę poza stylem, ale bardzo przyjemny, intensywny, dobrze skomponowany. 
7,5/10
Smak
W smaku bardzo słodko z lekkim muśnięciem kwaskowatości, dalej dużo przypraw i coraz słodszych owoców (karmelizowane pomarańcze?); jest przyjemnie intensywne, ma fajne belgijskie nuty i genialnie maskuje alkohol, ale słodycz, która znajduje kontrę jedynie w leciutkiej goryczce a la skórka pomarańczowa, po pewnym czasie trochę przeszkadza, za bardzo oranżadowe się robi.
6,5/10

Tekstura
Znacząco za mocno wysycone, acz jeszcze w granicach przyzwoitości.
2,5/5

6.0/10

Tak sobie myślę, że może nazwa piwa nie jest przypadkowa. No doprawdy, smakuje jak tripel uwarzony mocno pod kobiety z tą swoją oranżadową słodyczą. Dopiero po pierwszych pociągnięciach nosem sprawdziłem skład i faktycznie okazało się, że są w nim przyprawy, ale niesprecyzowane. Przeszukałem sieć, ale browar chyba się nie pochwalił tą informacją. Dobre piwo, niekoniecznie dobry tripel, na pewno za słaby poziom jak na browar rzemieślniczy. Craft i style belgijskie to doprawdy ciężki związek. Niedawno Szałpiw skasował quadrupla toną kolendry, jeszcze wcześniej nietrafiony quadrupel kawowy z BrewDoga, tutaj również przesadzono z przyprawami. Cóż, tu przynajmniej było względnie niedrogo jak na bardzo mocne piwo z importowanego craftu.

piątek, 8 maja 2015

Reden: Banany na rauszu

Miałem z Redenem póki co dwa bardzo odmienne zetknięcia - wypiłem z tego browaru znakomity stout mleczny i jedno z najnędzniejszych AIPA, jakie piłem. Ze względu na to pierwsze piwo miałem jeszcze dać mu szansę, ale z kolei drugie trochę tę szansę odłożyło w czasie i pewnie nie kupiłbym jeszcze przez jakiś czas nic nowego ze Świętochłowic, gdyby nie uwarzyli bardzo rzadko występującego stylu, wędzonego weizena. Jedyne takie piwo, jakie póki co piłem, to ikona stylu ze Schlenkerli i było genialne.

Informacje ogólne:
Piwo: Banany na rauszu
Kraj: Polska    
Województwo: śląskie
Miasto: Świętochłowice
Browar: Reden
Styl: weizen wędzony
Alkohol: 4,6%
Ekstrakt: 12%
Objętość: 500 ml
Warka: do 10.07.2015
Cena: 6,95 zł

Opakowanie
Klasyczna etykieta Redena, na klasycznie wysokim poziomie, z pomysłową nazwą piwa.
9/10
 


Barwa
Piękne, przyciemnione przez dużą mętność złoto, wpadające w bursztyn, do tego leniwie snujący się gaz. 
5/5

Piana
Wybitnie obfita, choć nie idealnie gęsta, trwałość też nie jest doskonała. 
3,5/5

Zapach
Dobry balans nut wędzonych, oscypkowych, jasnosłodowych i bananowo-goździkowych, potem doszły jeszcze jakieś inne owoce, chyba truskawki - bardzo przyjemny, złożony aromat, może odrobinę za mało intensywny, nie obraziłbym się na trochę większy udział wędzonki. 
8/10

Smak
W smaku jeszcze lepiej, do tego wszystkiego, co było w aromacie, dochodzą jeszcze niezwykle przyjemne nuty biszkoptowe, co daje już naprawdę świetną kompozycję; bardzo przyjemny, biszkoptowo-wędzony finisz, pyszne, orzeźwiające, ale i pełne smaku piwo. 
8,5/10

Tekstura
Trochę za mało gazu.
4/5

7.5/10

Nie jest to poziom Milkołaka, natomiast do rauchweizena ze Schlenkerli kompletnie nie ma startu (a co ma?), ale świetne piwo. Można od niego zaczynać przygodę z piwami wędzonymi, wędzonka wyraźna, ale nie dominująca. Dam kolejne szanse Redenowi, może AIPA była jedyną wtopą.

czwartek, 7 maja 2015

Heller: Aecht Schlenkerla Eiche

Bardzo długo i z napięciem oczekiwana chwila. Z bamberskiego browaru Heller - jak zwykle zaznaczę - znanego powszechnie pod nazwą Schlenkerla, piłem póki co tylko trzy różne piwa, ale to wystarczyło, by został on moim ulubionym niemieckim browarem i jednym z może pięciu ulubionych w ogóle. Odkąd po raz pierwszy próbowałem ostatnie z tych trzech, minął już ponad rok. W końcu udało mi się zdobyć coś nowego i to nie byle co - wędzony doppelbock, piwo wypuszczane przez Schlenkerlę na święta bożonarodzeniowe. Co jest w nim takiego wyjątkowego, to to, że w przeciwieństwie do pozostałych piw z tego browaru nie jest ze słodu wędzonego bukiem, a dębem. Dąb podobno ma dawać bardziej delikatny aromat wędzonki, ale za to bardziej złożony. No umieram z ciekawości.

Informacje ogólne:
Piwo: Aecht Schlenkerla Eiche
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Bamberg
Browar: Brauerei Heller
Styl: wędzony koźlak dubeltowy
Alkohol: 8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 07.2015
Cena: 10,40 zł

Opakowanie
Trochę inna etykieta niż standardowe Schlenkerli, tego samego kroju, ale pokolorowana na gustowną zieleń. Równie ładna, do tego nowy kapsel do kolekcji. 
9/10
 

Barwa
Wspaniała, bursztynowo-miedziana, wręcz rdzawa, rudawa, w połączeniu z idealną klarownością daje to znakomity efekt. 
5/5

Piana
Umiarkowanie obfita, raczej gęsta, niezbyt trwała, po kilkunastu minutach zostaje tylko cienki pierścień - niezbyt udana. 
2/5

Zapach
Dominuje wędzonka, faktycznie inna niż w pozostałych piwach Schlenkerli i faktycznie bardzo złożona - trochę idzie w kierunku torfu, przypomina zapach ogniska, a trochę jest tutaj zapachu liści, może ściółki leśnej, później dochodzą nuty a la susz owocowy - wybitnie interesujące, oryginalne, bardzo przyjemne, można się poczuć jak w lesie. 
9/10 
Smak
W smaku mamy wszystko to co w zapachu, ale chyba jeszcze bardziej intensywne, a do tego dochodzą dwa przeciwstawne elementy - karmelowa, wręcz o charakterze toffi, koźlakowa słodycz oraz niebagatelna, chmielowa goryczka; na rozkosznym finiszu znowu liście, las, dochodzą nawet orzechy i daktyle: wspaniała kompozycja, choć nie doskonała, alkohol nieco za słabo przykryty. 
9/10

Tekstura
Trochę za mocno wysycone. 
4/5

8.5/10
 
Schlenkerla oczywiście nie schodzi poniżej znakomitego poziomu, ale akurat w tym przypadku trochę się rozczarowałem. Liczyłem, że to piwo mnie zmiecie jak tradycyjny koźlak wędzony - nic z tego, nie ma startu do niego, a nawet do rauchweizena, walczy o trzecie miejsce z marcowym. A że prawie każdy browar świata może najwyżej pomarzyć o warzeniu takich wędzonek, to inna sprawa.

 



_________________________________________________________________________________
 
 
 
Powtórka 25.08.2017 r., warka do 10.2017 r.

Piękna rubinowo-bursztynowa barwa i imponująca piana. W zapachu zgodnie z tym co napisałem dwa lata temu nie jest to typowa wędzonka Schlenkerli, idzie dużo mniej w szynkę, a dużo bardziej w ognisko, wyschnięte liście, ściółkę leśną. Jest też sporo pochodnych od słodu karmelu i owoców, które w połączeniu z wędzonką przypominają trochę susz owocowy. Przepiękny aromat. Smak piekielnie bogaty, głęboko słodowy, przechodzący trochę w orzechy w karmelu, połączony z piękną dymnością. Brakuje temu piwu odrobinę lekkości pozostałych piw ze Schlenkerli, ale jest świetne. Ocenę podtrzymuję.
 
 
 
 

8.5/10