sobota, 30 kwietnia 2016

Lervig: Barley Wine

Najlepsze piwo, jakie do tej pory piłem w życiu, powstało w Norwegii. Uwarzył je Mikkeller i etykieta ledwo wspominała o miejscu uwarzenia, no ale Mikkeller to nie browar, a twórca piwa. Fizycznie odpowiedzialnym za wspaniałego kawowego RISa był norweski browar Lervig Aktiebryggeri, który poza tym, że dla duńskiego kontraktowca niejedno piwo już uwarzył (sam próbowałem ośmiu), posiada również bardzo, ale to bardzo szeroką ofertę własnych trunków. Lervig jako jeden z nielicznych browarów Europy (sic) zmieścił się w rankingu top 100 browarów świata ratebeer.com za 2014 rok (za 2015 już nie). Postanowiłem złożyć hołd browarowi, który nie wymyślił, ale jednak perfekcyjnie wprowadził w życie pomysł Mikkellera i nie zastanawiałem się długo, gdy zobaczyłem jego piwo na półce, zwłaszcza że barleywine'ów zdecydowanie zbyt mało w życiu wypiłem, i zwłaszcza że całkiem przyzwoita cena jak na importowane, bardzo mocne piwo leżakowane w beczkach po destylacie. Okazało się, że instynkt mnie nie zawiódł - ta niepozorna buteleczka zawiera dwudzieste najlepsze barleywine we wszechświecie według ratebeeru; nie piłem żadnego, które byłoby w rankingu wyżej.

Barleywine o niezbyt skomplikowanej nazwie Barley Wine to potężny (13%) reprezentant stylu, który dodatkowo przeleżał w beczce po bourbonie Maker's Mark. Nie piłem go nigdy, choć niedawno kupiłem butelkę. Lervig warzy to piwo tylko raz w roku i chyba zawsze trochę inne, nie będę się rozwodził nad jego cechami, bo browar na swojej stronie podaje informacje dotyczące rocznika 2016 (ja mam 2014, mocniejszy o 0,5% alkoholu), w dodatku są sprzeczne same ze sobą. Nie mówiąc o tym, że producent podpisuje to jako American Barley Wine, a jednocześnie stwierdza, że jest to piwo nachmielone tylko Goldingiem, i to delikatnie, a w dodatku w aromacie nie zapowiada absolutnie niczego amerykańskiego. Nie wiem, o co tu chodzi, więc może po prostu spróbuję.

Informacje ogólne:
Piwo: Barley Wine
Kraj: Norwegia
Okręg: Rogaland
Miasto: Stavanger
Browar: Lervig Aktiebryggeri
Styl: angielskie barleywine (Maker's Mark Bourbon BA)
Alkohol: 13%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: z 2014 roku (do 30.01.2024 r.)
Cena: 29,20 zł (44,24 zł)

Opakowanie
Minimalistyczne - ani za brzydkie, ani za ładne. W każdym razie nie za ciekawe. Przeciętne z plusikiem. Firmowy kapsel, tyle że zeszpecony datą ważności.
5,5/10

 
Barwa
Ciemnobrązowe, ale wydaje się czarne, jest prawdopodobnie mocno zmętnione, na dole trochę mało estetycznego osadu.
3,5/5

Piana
Marniuchna, tworzy się na początku przyzwoita, ale szybko zostaje jeno pierścień.
2/5

Zapach
Cudowne połączenie beczki ze słodem. Karmel, wanilia, dąb, bakalie, jest też typowa dla amerykańskiej whisky węglowość i kukurydza. Czekolada. Kokos. Orzechy. Lekki dym. Trochę za dużo alkoholu, ale genialny aromat.
9/10

Smak
Do nut z zapachu dochodzą wiśnie, rodzynki, jeszcze więcej dębowości, takiej bardzo w stylu amerykańskiej whisky, świeżej, mocno przypalonej, węglowej. Tak, beczka bardzo tym piwem rządzi, choć jest też dużo takiej klasycznej, pełnej słodowości. Ładny finisz, z przyzwoitą goryczką, która kontruje ogólną słodycz. Świetne piwo, ale do ideału, a nawet do wielkości mi tu trochę brakuje. W sumie jak na 13% nie jest wcale zabójczo intensywne.
8,5/10

Tekstura
Idealne, bardzo stonowane, ale zaznaczone wysycenie, natomiast nie obraziłbym się na większą gęstość.
4/5 

7.5/10

Opcje są dwie: albo leżakowanie mu nie służy (bądź co bądź bardzo dojrzałe piwo, sprzed dwóch lat), albo nie jest to żadne top 20 barleywine'ów. Piwo jest świetne, bardzo beczkowo-bourbonowe i bardzo polecam, ale jak na cudownie brzmiącą kombinację "barleywine o zawartości alkoholu 13% leżakowane w beczkach po bourbonie", to pozostawia niedosyt. A już za tę cenę to naprawdę można trafić lepiej.

czwartek, 28 kwietnia 2016

Kingpin (Zarzecze): Diggler

Do Kingpina podchodzę zawsze z ekscytacją, a już zwłaszcza jak robi piwo w swojej koncepcji tak bardzo pode mnie. Diggler, uwarzony w hołdzie kinu blaxploitation, to lekki porter z orzechami laskowymi. Nie tylko uwielbiam portery, ale często jarałem się w nich (choć bardziej w stoutach) nutami orzechowymi, choć powstałymi dzięki kombinacji słodów, a nie użyciu faktycznych orzechów. Spore oczekiwania.

Informacje ogólne:
Piwo: Diggler
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Kingpin)
Styl: robust porter
Dodatki: orzechy laskowe
Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: 13,1%
Objętość: 500 ml
Warka: 1 (do 16.06.2016 r.)
Cena: 9,30 zł

Opakowanie
Jak zwykle u Kingpina, ciężko się przyczepić.
8,5/10


 
Barwa
Klasyczny porter - pozornie czarny, pod światłem mocne brązowe i trochę słabsze rubinowe prześwity. Bardzo ładny.
4,5/5
 
Piana
Świetna, obfita i gęsta, pięknie oblepia szkło, bardzo dobra trwałość.
4,5/5
 
Zapach
Karmel, i to nie za mocno przypalony, czekolada, biszkopt, wiśnie, nie za mocno palona kawa. Jestem w stanie przyznać obecność orzechów w bukiecie, ale bez uprzedzenia raczej bym o nich nie wspomniał. Zdecydowanie nie ma tu nic ze stoutu, bardzo porterowy aromat, jego problem to intensywność, która jest wprost słaba - szkoda, bo kompozycja bardzo ładna.
6,5/10
Smak
Trochę bardziej intensywna rozmowa, choć dalej nie ma szału w tej kwestii. Jest to bardzo wytrawny porter i śmiało można go nazwać robust porterem - nie dość że słód raczej nie dostarcza za mocnego podłoża słodyczy, to jeszcze goryczka jest całkiem spora jak na ten gatunek. Trochę karmelu, trochę kawy, orzechów nic a nic, fajna ziemistość na finiszu, bardzo, ale to bardzo duża pijalność. Poza pijalnością nie ma tu jednak absolutnie nic wybitnego, jest tylko dobre.
7/10

Tekstura
Idealne, stonowane na angielską modłę wysycenie ma duży udział w niesamowitej pijalności.
5/5

6.5/10

To najsłabsze piwo Kingpina, z jakim się póki co spotkałem. Zdziwiło mnie to, bo osoba, której gust bardzo cenię, nazwała je najlepszym. Piwo jest faktycznie genialne, jeśli chodzi o pijalność, ale w niczym innym. Kingpin też chyba nigdy jeszcze nie przesadził jakoś karygodnie ze swoimi dodatkami, ale zdarza mu się ich sypnąć ewidentnie za mało - to właśnie ten przypadek. Najwięcej orzechów wyczułem z pustej butelki. Ciężko mi nie wybaczyć tego trochę słabszego przypadku - póki co na dziesięć piw Kingpina ani jednej wpadki, a tylko dwa piwa, do których nie chciałoby mi się wracać.

niedziela, 24 kwietnia 2016

Trzech Kumpli (Gryf): Blackcyl

Po świetnym "sesyjnym IPA" od razu wypróbowuję Trzech Kumpli w wadze cięższej - przede mną dość mocne BIPA. Producenci w opisie piwa najpierw poruszają kwestię problemu z tym stylem, czyli nadmiernym udziałem nut ciemnego słodu w bukiecie na niekorzyść chmielu, co w praktyce czyni piwo stoutem amerykańskim, i piszą, że chcą, by ich BIPA od jasnego IPA różniło się głównie barwą. Zaraz okazuje się, że słowo "głównie" jest nieprzypadkowe, bo jednocześnie obiecują czekoladową nutę ciemnosłodową. No i tak ma być, zobaczmy, jak to wygląda w praktyce. Po świetnym Piece of Cake i opiniach innych osób mam już spore oczekiwania.

Informacje ogólne:
Piwo: Blackcyl
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Szczyrzyc
Browar: Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf
Styl: ciemne India Pale Ale
Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: 16%
Objętość: 500 ml
Warka: do 14.06.2016
Cena: brak danych

Opakowanie
Ciężko odróżniać poziomem poszczególne etykiety Trzech Kumpli, wszystkie są niemal równie świetne. 
9/10 

 

Barwa
Czarne, pod światłem ciemnobrązowe prześwity, które mogłyby być śmielsze, ale i tak się bardzo ładnie prezentuje.
4/5

Piana
Obfita, wybitnie wprost gęsta, kremowa, o ładnej barwie, prawie idealna trwałość. Wspaniale oblepia szkło.
4,5/5

Zapach
Po pierwsze chmiel - żywiczny i ziołowy, raczej nieprzesadnie barwny, choć wpadnie i nuta truskawkowa - na całkiem mięsistym, czekoladowym podłożu ciemnego słodu. Świetny, dość prosty, ale świetny.
8,5/10


Smak
Znakomity balans żywicznego chmielu i czekoladowo-palonej słodowości, goryczki i słodyczy. W ustach jest to taka mieszanina właśnie, a po przełknięciu następuje już zdecydowany atak wysokiej goryczki (choć nie jest to jakaś wojna totalna, 75 IBU nie jest odczuwalne). Bardzo lekkie jak na swoją moc, wybitnie pijalne.
8,5/10

Tekstura
Ciut za niskie wysycenie.
4,5/5

8.0/10

Mimo wysokich oczekiwań ani trochę się nie rozczarowałem, choć i powalony nie jestem. Blackcyl to Black IPA bardzo przykładne, dla mnie ideologicznie idealne - dominacja chmielu, ale jednak istotny udział ciemnego słodu. Okej, znajomość z Trzema Kumplami idzie do przodu, póki co jest świetnie, ale do wybitności jeszcze bardzo duży krok.

środa, 20 kwietnia 2016

Trzech Kumpli (Gryf): Piece Of Cake

Podchodzę dość sceptycznie do nowych polskich browarów kontraktowych - takie mam wrażenie, że prym w tym segmencie wciąż wiodą najstarsze inicjatywy, a jak już daję szansę czemuś nowemu, to lepiej na tym wychodzę, jeśli jest to browar fizyczny. Trzech Kumpli nie mogłem sobie jednak odpuścić, bo zgarniają recenzje, jakich dawno nikt nie zgarniał. Z rozpędu postanowiłem się przyjrzeć od razu trzem różnym ich piwom. Browar Trzech Kumpli powstał już wcale nie tak niedawno, bo pod koniec 2014 roku, ale ja przynajmniej mam wrażenie, że naprawdę głośno zrobiło się o nim pod koniec 2015. Warzy w różnych browarach, ale najczęściej w Szczyrzyckim Browarze Cystersów Gryf. Szybki rzut oka na ofertę pozwala stwierdzić, że skupia się mocno na szkole amerykańskiej, ale są i przebłyski belgijskie (zwykle, choć nie zawsze zmieszane i tak z Ameryką). Chwali się, że dużą wagę przywiązuje do estetyki i faktycznie - etykiety są świetne, a i strona internetowa to absolutne mistrzostwo. Na początek Session IPA. Czyli co? No, czyli po prostu American IPA, tylko w miarę słabe i w miarę niegorzkie jak na styl (ale tylko w miarę i tylko jak na styl).

Informacje ogólne:
Piwo: Piece Of Cake
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Szczyrzyc
Browar: Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf (Trzech Kumpli)
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 14.06.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
No bardzo te etykiety ładne, bardzo, choć są jeszcze lepsze. Jest też bardzo sensowny opis piwa, podane IBU i dokładny skład (poza drożdżami).
9/10
 

Barwa
Świetliste, jasne złoto - dzięki sporej mętności bardzo wyraziście się prezentuje, choć po dolaniu (nawet ostrożnemu) drugiej połowy mętność jest już przesadzona.
4/5
Piana
Śnieżnobiała, gęsta cudownie, pięknie oblepia szkło i utrzymuje się do końca - idealna.
5/5
 
Zapach
Wybitnie cytrusowa chmielowość; zdecydowanie rządzą grejpfruty, dalej limonki i pomarańcze, na trzecim planie lekko pikantny akcent żywiczny, a za tło robi nienachalna, biszkoptowa słodowość. Z chmielu może da się wycisnąć jeszcze trochę więcej, ale ten biszkoptowy podkład sprawia, że aromat zdaje się wyjątkowo dopracowany i wielowymiarowy. Z czasem jednak wdzierają się mała wadka, jakaś nadmierna kwaskowatość.
8/10

Smak
Session IPA w pełnym tego słowa znaczeniu - jest wyraziste, goryczka jest niemała, ale jednocześnie jest wyjątkowo delikatne, aż kremowe dzięki bardzo udanej bazie słodowej, tu już bardziej chlebowej niż biszkoptowej. Poza tym dalej cytrusy robią robotę. Goryczka jest nieziemsko szlachetna, ziołowo-cytrusowa, naprawdę wspaniała - gdyby jeszcze, mimo wszystko, była ciut wyższa, to byłoby genialnie. Nie jest to piwo rzucające na kolana tak od razu - co wynika trochę z koncepcji - ale piekielnie dopracowane. I ta lekkość - nie zdziwiłoby mnie, gdyby miało 4%. To aż niebezpieczne.
8,5/10
 
Tekstura
Trochę za niskie wysycenie, natomiast jak już mówiłem, jest niesamowicie gładkie.
4/5

7.5/10

No świetny początek. Nie było jakiegoś kosmosu, ale piwo jest uwarzone w niezbyt kosmicznej koncepcji, więc zapowiada się konkretny browar. Piwo oddaje ideę "session IPA" na tyle, na ile to możliwe przy co najmniej pozornej absurdalności tego pojęcia - można powiedzieć, że jeśli pomiędzy zwyczajnym AIPA a APA jest w ogóle jakakolwiek przestrzeń, to Piece of Cake się w niej mieści.

sobota, 16 kwietnia 2016

De Struise: Black Albert

Mamy już kwiecień, ja tymczasem powracam do września i mojej podróży do Brugii, gdzie nabyłem w specjalistycznym sklepie z piwem kilka okazów na chybił trafił. Black Albert jest ostatni, a poczekał na swoją kolej tak długo, bo jest stoutem imperialnym o potężnej zawartości alkoholu i te pół roku raczej specjalnie go nie ruszyło. Jakoś przez ten czas nie zadałem sobie trudu sprawdzenia, z jakiego to browaru jest piwo, bo byłem pewien, że nazwa wiele mi nie powie i dopiero przed degustacją sprawdziłem, co ja właściwie przywiozłem. Okazało się, że zupełnie przypadkiem trafiłem na jedno z dosłownie paru (na ponad sto istniejących) najlepiej ocenianych piw browaru De Struise, cieszącego się potężną renomą, położonego ledwie półtora kilometra od wiele mówiącej miejscowości Westvleteren. Black Albert to RIS stworzony z wyłącznie belgijskich składników, nazwany tak na cześć Alberta II, szóstego króla Belgii, który pełnił tę funkcję przez 20 lat i niecałe trzy lata temu abdykował na rzecz swojego syna. Wypiję więc za Belgię - przyda jej się.

Informacje ogólne:
Piwo: Black Albert
Kraj: Belgia
Prowincja: Flandria Zachodnia
Miasto: Oostvleteren
Browar: De Struise Brouwers
Styl: stout imperialny
Alkohol: 13%
Ekstrakt: 30%
Objętość: 330 ml
Warka: z 2015 roku
Cena: brak danych

Opakowanie
Trochę niepozorne, ale jest w nim coś potężnego, coś groźnego. Goły kapsel. Solidne, nie więcej. Rzadki przypadek - piwo belgijskie z podanym ekstraktem (potęga, 30 plato).
6/10

 
Barwa
Smoła.
5/5

Piana
Mizerniutka - udało się jeszcze nalać w miarę przyzwoitą, ale jest niezbyt gęsta i bardzo szybko redukuje się do pierścienia i pozostałości. Pierścień przynajmniej utrzymuje się długo.
2/5

Zapach
Piękny, intensywny, imperialny - skondensowany ciemny słód przechodzi w nuty kawowe, prażonego ziarna, czekoladowe, pralinowe wręcz; wiśnie w czekoladzie, o. Alkohol niemal niewyczuwalny, jest za to jakaś nuta pikantna. Arcyprzyjemny, może nie jest to coś niezwykłego jak na styl, no ale...
9/10

Smak
Rozkoszny, lepszy niż zapach. Wciąż nie jest to piwo niebywale złożone, składa się przede wszystkim z czekolady, kawy, mocno palonego ziarna; ich splot jest natomiast tak celny, tak zdaje się przemyślany, że robi wielkie wrażenie. Dość słodkie w ustach, nawet lekko porterowe, rzekłbym, po przełknięciu kontrowane jest goryczką, która daje trochę słone odczucie. Aha, a alkohol jest ukryty wręcz nieprawdopodobnie - gdyby mi powiedziano, że piwo ma 8%, uwierzyłbym.
9/10

Tekstura
Idealne, symboliczne tylko wysycenie. Gęstość natomiast mogłaby być ciut większa.
4/5

8.5/10

Znakomite piwo, chociaż spodziewałem większego pieprznięcia. W świecie RISów trochę przepada i zdecydowanie nie jest to stout, dla którego warto rzucić wszystko i wsiąść w samolot do Belgii. Ale przy okazji warto się za nim rozejrzeć, zwłaszcza że chyba był dość tani.

piątek, 15 kwietnia 2016

Solipiwko (Zarzecze): Black Bicz

Po raz czwarty na blogu Solipiwko i również po raz czwarty imperialna wersja ciemnego IPA. Niedoścignionym wzorem pozostaje Imperial Black z Buxton Brewery. Solipiwko to kontraktowiec, który swoim koźlakiem wędzonym zbliżył się na podejrzanie niedużą odległość do Urbocka ze Schlenkerli, więc ma potencjał, by i Anglikom rzucić wyzwanie.

Informacje ogólne:
Piwo: Black Bicz
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Solipiwko)
Styl: imperialne ciemne India Pale Ale
Alkohol: 8,1%
Ekstrakt: 19,1%
Objętość: 500 ml
Warka: do 14.06.2016 r.
Cena: 8,85 zł

Opakowanie
Standard Solipiwka.
8,5/10


 

Barwa
Czarne, bez prześwitów, piękne.
5/5
 
Piana
Majestatyczna. Bardzo obfita, bardzo gęsta, pięknie oblepia szkło i utrzymuje się na większości tafli do samego końca.
4,5/5
 
Zapach
Wypadkowa intensywnego, skondensowanego chmielu, sporego alkoholu oraz gęstej słodowości dała taki bardzo ciężki, wręcz oleisty aromat; wymagający, ale w gruncie rzeczy bardzo dostojny i piękny, złożony. Trochę owocowy, ale bardziej żywiczny chmiel gra pierwsze skrzypce, słód robi dla niego za tło, a szlachetne wtrącenia alkoholowe podkreślają całość. Wymaga skupienia, ale jest na wysokim poziomie. Chmiel natomiast mógłby się jednak zachowywać nieco... barwniej.
8,5/10
 
Smak
Jest dość dokładnym powtórzeniem zapachu, tylko w lepszej wersji. Trochę nasilają się nuty słodowe, a konkretnie palone, które bardzo dobrze komponują się ze szlachetną, ziołową goryczką. Dostojne piwo do powolnego delektowania się. Jest takie trochę wycofane, to znaczy nie strzela finezyjnymi nutami nowofalowego chmielu prosto w twarz, ale jego wartość tkwi głębiej. Przyjemny finisz, kojarzący się z tytoniem, ziołami i espresso. Można co najwyżej ponarzekać na zbyt małą goryczkę - zapowiadane 112 IBU okazuje się zdecydowanie humbugiem, niektórym też może się wydać nadmiernie alkoholowe, ale moim zdaniem ten alkohol jest świetnie wkomponowany. Piękne i nieoczywiste piwo.
9/10
 
Tekstura
Idealne, stonowane wysycenie i przyjemna oleistość.
5/5

8.5/10

Dopiero czwarte piwo, w dodatku do dwóch z nich bym nie wrócił, ale Solipiwko rośnie mi już na jedną z ciekawszych inicjatyw w Polsce. Dwa wybitne piwa to raczej nie przypadek, zwłaszcza że oba w niełatwych koncepcjach. Black Bicz pewnie niejednego zawiedzie - tych konkretnie, co bardzo liczą na feerię nowofalowego, barwnego chmielu i potężną goryczkę. Dla mnie to znakomita interpretacja stylu.

środa, 13 kwietnia 2016

Pinta (Zarzecze): Modern Drinking

Słyszę czasem głosy o tym, jak to światem craftu rządzą mody na style piwne. Najpierw AIPA, potem amercian wheaty, potem wędzonki. Że co? Z moich obserwacji wynika, że AIPA i jego różnokolorowe wariacje od samego początku było, jest i jeszcze długo będzie stylem numer jeden rewolucji. Swoistym symbolem tego jest fakt, że pionier craftu, Pinta, uwarzyła sobie właśnie niedawno nowe amerykańskie IPA. Wbrew pozorom, piwa takiego w jej asortymencie brakowało od dawna. Różnica między odmianą West Coast a East Coast jest spora (na tyle, że zastanawiam się, czy nie rozróżniać ich w klasyfikacji stylów), a zasłużony Atak Chmielu jest takim wręcz skrajnym przedstawicielem tej drugiej. Dopiero teraz, po prawie pięciu latach, Pinta rzuca bezpośrednie wyzwanie Rowing Jackowi. Warto dodać, że jest to single hop na Mosaicu - nie jestem wielkim fanem tego chmielu, ale i nie jestem przeciwnikiem.

Informacje ogólne:
Piwo: Modern Drinking
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: 15,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 30.05.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Świetna ta etykieta. Szkoda, że nazwa nawiązuje do jednego z największych symboli muzycznej tandety, ale niech będzie, że fajna gra słów i obrazów.
9,5/10

 
Barwa
Lekko zmętnione złoto - klasyka West Coastu.
4/5
 
Piana
Dobra obfitość, znakomita gęstość i prawie idealna trwałość.
4,5/5
 
Zapach
Słodkie owoce w przepięknym, intensywnym wydaniu. Grejpfruty, morele, mango, limonki i jeszcze więcej grejpfrutów, na końcu symboliczna żywica. Nienaganny, czysto chmielowy, świeży, piękny. Z nowofalowego chmielu da się wycisnąć więcej, ale nie za wiele więcej.
9/10

Smak
Radykalne przejście od owocowej słodyczy w stronę niemal zupełnej wytrawności. Z owoców pozostaje jedynie wspomnienie, nieznaczne akcenty - jest to też piwo z raczej symboliczną bazą słodową, totalnie nastawione na chmiel. Jest bardzo dobre, bezkompromisowe, lekko ziołowa goryczka jest dość szlachetna i mimo niewielkiej kontry nie męczy. Jest natomiast trochę zbyt jednowymiarowe, wstawki albo słodowe, albo mocniejsze wstawki aromatycznego chmielu by się bardzo przydały.
7,5/10

Tekstura
Bliska ideału, wysycenie minimalnie za mocno szaleje w ustach.
4,5/5

7.5/10

Dziwne - często rozpływam się w zachwycie nad piwem Pinty, nawet jeśli zbiera takie sobie recenzje. To zbierało fantastyczne, a ja się nie zachwyciłem. Bardzo dobre AIPA, ale tylko tyle. Ja pozostanę przy Ataku Chmielu.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Profesja: Listonosz

Skoro Profesja w końcu urzekła mnie jakimś piwem, to z racji ich wrocławskiego pochodzenia nie czekałem długo z kolejną szansą, zwłaszcza że mild to styl rzadki u nas niebywale. Póki co pojawił się u mnie na blogu tylko raz - świetna interpretacja AleBrowaru, choć alkoholowo wychodząca dość istotnie spoza widełek BJCP. Profesja zastosował się w pełni do wytycznych tej organizacji i ich wersja ma zaledwie 3,2%. 

Informacje ogólne:
Piwo: Listonosz
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Profesja
Styl: mild
Alkohol: 3,2%
Ekstrakt: 9%
Objętość: 500 ml
Warka: do 04.05.2016 r.
Cena: 6,99 zł

Opakowanie
Klasyka Profesji, która tak wybitnie mi się podoba.
9,5/10 
 

 

Barwa
Ciemnobrązowe, w dodatku chyba dość mętne, co jeszcze zaciemnia sprawę. Ładne takie, rustykalne.
3,5/5

Piana
Przepiękna, bardzo obfita i gęsta, długo się utrzymuje.
5/5

Zapach
Niezbyt intensywny, ale ładny - na pierwszym planie "brązowa" słodowość, trochę orzechowa, trochę czekoladowa, odrobinę karmelowa; dalej trochę tradycjonalnego chmielu. Brakuje jednak tej intensywności, brakuje.
6/10

Smak
Dalej brakuje intensywności, w sumie jeszcze bardziej. Strona słodowa, zbyt nikła, zostaje przykryta nadmierną chmielowością, drożdżowością i nawet lekkimi nutami alkoholowymi. Ma nawet fajny balans (jest zarówno mało słodyczy, jak i mało goryczy, co jednak nie daje odczucia płaskiego, a po prostu lekkie), ale zupełnie nie eksponuje swojej najważniejszej, czyli słodowej strony. Dla mnie najwyżej znośne.
4/10

Tekstura
Tu przynajmniej jest dobrze - bardzo dobre, stonowane wysycenie jak na milda przystało, ja bym je jeszcze trochę obniżył.
4,5/5

4.5/10

Nie na to liczyłem. Drugie już po Zielarce nieudane piwo Profesji - tak w ogóle to można je nazwać przeciętnym, ale nie jak na standardy i ceny craftowe, mierzone wedle nich jest po prostu bardzo słabe. Wyeksponowanie słodowej strony w brytyjskich piwach nie jest takie proste, wiem z doświadczenia w piwowarstwie domowym, że chmiel i drożdże często za bardzo rzucają się na bukiet. Profesja powinna to jednak opanować, zanim wypuściła milda na rynek.

niedziela, 10 kwietnia 2016

Szałpiw (Wąsosz): Glapa

Długo się z Szałpiwem nie widziałem, bo już ponad pół roku. Wciąż jest to jednak jedna z najciekawszych moim zdaniem inicjatyw piwowarskich w Polsce. Tym razem Szałowie poszli w kierunku, w którym jeszcze ich nie poznałem i uwarzyli stout. Stout kawowo-mleczny to niby nie jest trudny styl, ale nie jest też łatwy. Balans między kawą, laktozą a słodem i chmielem bywa często niedoskonały. Nie chce mi się w to wierzyć, ale póki co zrecenzowałem tylko jeden stout kawowo-mleczny - była to Hera z Olimpu, było to cholernie dawno temu i było bez szału.

Informacje ogólne:
Piwo: Glapa
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz
Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Szałpiw)
Styl: stout kawowo-mleczny
Dodatki: kawa, prażona cykoria, laktoza
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 16.04.2015 r.
Cena: 7,75 zł

Opakowanie
Sympatyczna wrona. Minus za goły kapsel.
7,5/10
 

Barwa
Nieprzejrzysta czerń.
5/5

Piana
Niezbyt obfita, ale gęsta, o ładnej barwie, w miarę trwała i obficie oblepia szkło.
3/5

Zapach
Dominują nuty palone, i to tak mocno palone, że zdają się aż wędzone. Jest tu poza kawą coś bardzo nietypowego dla piwa - możliwe, że to ta prażona cykoria. Gęsty, smolisty zapach. Spalenizna i kawa są przełamane słodszymi nutami mlecznej czekolady. Większa intensywność i byłoby genialnie.
8,5/10

Smak
Znakomity. Mocno na wierzch wychodzi laktoza, ale nie dominuje, a łączy się w świetnie zbalansowany sposób z kawą, czekoladą, prażoną cykorią (wyjątkowo ewidentną) i ciemnosłodową pełnią.
9/10

Tekstura
Jak na stout przystało, stonowana - tylko trochę jednak za bardzo.
4/5

8.0/10

Ło ja cię, tak dobre piwo od Szałów to piłem półtora roku temu. Wzorowe użycie dodatków w stoucie. W ogóle na dwanaście ich piw butelkowych, jakie degustowałem, Glapa ląduje w top 3 - jedynie za Szczunem i bardzo niedaleko za Bambrem. Dowodzi to przy okazji wszechstronności Szałpiwu - potrafią uwarzyć znakomite piwo ze szkoły belgijskiej, niemieckiej i brytyjskiej, a i z amerykańskiej zdarzył im się świetny Śrup. To się bardzo ceni. Będę musiał spróbować niedługo więcej nowości od tego kontraktowca. Tak jakoś się dzieje, że pionierzy rewolucji w Polsce twardo trzymają się czołówki.

piątek, 8 kwietnia 2016

Nepomucen: Wit IPA

Browar Nepomucen wydaje mi się działalnością ze sporym potencjał. Jeszcze większy potencjał posiada według mnie białe India Pale Ale jako styl. Co może pójść źle?

Informacje ogólne:
Piwo: Wit IPA
Kraj: Polska
Województwo: wielkopolskie
Miasto: Szkaradowo
Browar: Nepomucen
Styl: białe India Pale Ale
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 13,1%
Objętość: 500 ml
Warka: do 15.04.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Etykieta ta co zawsze nie licząc koloru; Nepomucen dorobił się za to firmowego kapsla.
7,5/10


 
Barwa
Ładna, zamglona, witbierowa cytrynowość, trochę zepsuta przez kawałki osadu.
4/5


Piana
Marna dość - ani za obfita, ani za gęsta, ani za trwała, choć i z niczym tragedii nie ma.
2/5


Zapach
Niemal stuprocentowo owocowy - głównie cytrusy: cytryna, limonka, pomarańcza, ale jest i miejsce na mango. Pałęta się też jakaś nuta pikantna, ale nie żywiczna, bardziej pieprzna. Intensywny i bardzo ładny.
8,5/10


Smak
Wspaniałe zestawienie kontrastów - słodycz kontra goryczka, owoce kontra przyprawowa pikanteria, lekkość kontra wyrazistość. W ustach jest arcyprzyjemnie słodkoowocowe, po przełknięciu robi się gorzkawe od chmielu i skórki pomarańczowej. Przez cały czas towarzyszy mu przepiękna, a bardzo oryginalna nuta kwiatowo-owocowa, która jest chyba wynikiem połączenia nowofalowego chmielu, kolendry i skórki pomarańczowej. Orzeźwiające, ale pełne, fantastyczne piwo. Jedyny minus jest taki, że po kilku łykach balans jest minimalnie zaburzony przez goryczkę.
9/10


Tekstura
Nienaganna.
5/5

8.0/10

I nic nie poszło źle. Muszę się bardziej przyjrzeć Nepomucenowi i bardziej przyjrzeć białym India Pale Ale. Trzy na trzy, jakie piłem, były znakomitymi piwami (inna sprawa, że poprzednie dwa uwarzone zostały przez bardzo uznane browary, a Nepomucen też zaraz będzie przeze mnie bardzo uznany, jak tak dalej pójdzie). Warto też dodać, że tutaj udział akcentów witbierowych był najbardziej wyczuwalny.