sobota, 31 grudnia 2016

Stone: Xocoveza

Na ostatnie piwo w roku wybrałem zarówno takie, po którym wiele się spodziewam, jak i tematyczne - Stone określa je podtytułem "for the holidays & the new year". Jest to dość unikalny wywar - stout imperialny z całą masą dodatków - kakao, kawą, wanilią, cynamonem, gałką muszkatołową i z jakiegoś nieznanego mi powodu również papryczkami. Zostało uwarzone pierwszy raz w 2014 roku jako realizacja zwycięskiej konkursowej receptury piwowara domowego Chrisa Bankera.

Informacje ogólne:
Piwo: Xocoveza
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Escondido
Browar: Stone Brewing Co.
Styl: przyprawowy stout imperialny
Dodatki: kakao, kawa, papryczki, wanilia, cynamon, gałka muszkatołowa
Alkohol: 8,1%
Objętość: 355 ml
Warka: zabutelkowane 21 grudnia 2015 roku
Cena: brak danych

Opakowanie
Bardzo ładna, malowana butelka z firmowym kapslem.
8/10


 
Barwa
Nieprzejrzyście czarne.
5/5

Piana
Solidna. Bardzo obfita, ale średnio trwała.
3/5

Zapach
Potężny i niemal totalnie przyprawowy. Na pierwszy plan wysuwa się cynamon, gałka muszkatołowa, jest bardzo wyraźna papryka, trochę mniej kakao i wanilii, symboliczne ilości kawy. Chyba najbardziej świąteczny zapach, z jakim się spotkałem w piwie. Pachnie jak zmutowany piernik. Minimalnie zbyt nachalna jest ta przyprawowość, ale świetny aromat.
8,5/10

Smak
W dalszym ciągu przyprawy się bardzo mocno udzielają, ale tutaj jest już dużo więcej "piwa", ciemnosłodowej potęgi stoutu imperialnego - i dobrze, bo w smaku taka bomba cynamonowo-muszkatołowa by się już z pewnością gorzej prezentowała. Więcej kawy, więcej czekolady, więcej wanilii. Jest dość słodko, ale zdecydowanie nie aż tak jak w zapachu, piwo jest dobrze zbalansowane, a bardzo subtelna pikantność od papryczek jest dość dobrze wkomponowana, choć nie mogę uciec od wrażenia, że trochę zbędna. Bardzo dobre, choć nie do końca w moim typie.
7,5/10

Tekstura
Trochę za mocne wysycenie.
3,5/5

7.0/10

Po zastanowieniu stwierdzam, że dla mnie to piwo "zabiły" papryczki. Nie pasują mi do pięciu pozostałych przypraw, które tworzą świąteczną galaktykę. Wciąż bardzo mi smakowało, ale mogło mi smakować dużo bardziej. Domyślam się, że wiele osób zachwyci.

Starałem się dobić na koniec roku do ośmiuset zrecenzowanych piw, ale nie udało się, kończę na siedmiuset dziewięćdziesięciu. A zatem świętować będę w styczniu, póki co życzę po prostu szczęśliwego nowego roku.

Stone Berlin: Cali-Belgique IPA

Zobaczmy, jak legendarny Stone radzi sobie na swoim nowym obiekcie w Berlinie. Belgijskiego IPA nie piłem już z dawien dawna, a dobrego belgijskiego IPA to już w ogóle. Piwo według opisu browaru ma być po prostu belgijską wersją ich sztandarowego Stone IPA.

Informacje ogólne:
Piwo: Cali-Belgique IPA
Kraj: Niemcy - uwarzone przez filię browaru ze Stanów Zjednoczonych
Miasto: Berlin
Browar: Stone Brewing Berlin (filia browaru Stone Brewing Co.)
Styl: belgijskie India Pale Ale
Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: brak danych
Objętość: 330 ml
Warka: zapuszkowane 8 września 2015 r. (do 05.06.2017 r.)
Cena: brak danych

Opakowanie
Wybitnie gustowna, mała puszka.
8/10 



Barwa
Głębokie złoto, leciutkie zmętnienie, sporo ulatującego gazu - bardzo ładnie.
4/5

Piana
Bardzo obfita, gorzej z gęstością. Utrzymuje się bardzo długo.
3,5/5

Zapach
W pierwszym odruchu - świeży, nowofalowy, ale i trochę tradycyjnie ziołowy chmiel. W drugim - bardzo wyraźne, przyprawowe belgijskie drożdże, efekt a la blond. Intensywny, nieprzesadnie złożony, bardzo przyjemny.
8/10

Smak
Połączenie Ameryki i Belgii niemal na równych prawach. Ciężko doprawdy powiedzieć, co tu stanowi trzon - bardzo silna jest zarówno ziołowo-żywiczno-cytrusowa, typowo amerykańska chmielowość (w tym spora goryczka), czy też przyprawowe, trochę skórkowo-cytrynowe akcenty belgijskie. Przeważa USA, ale nie jakoś bardzo mocno. Tak czy inaczej piwo jest bardzo smaczne i dwuwymiarowe. Właściwie to świetne. 
8,5/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu.
3,5/5

7.5/10

I takie połączenie Belgii z USA to ja rozumiem. Stone odczarował trochę moje umiarkowanie korzystne zdanie o belgijskich IPA. Po pierwsze piwo jest bardzo dobre, a po drugie czuć i Belgię, i Stany.

Baladin: Xyauyù 2012

Xyauyù, Xyauyù, Xyauyù... to już trzecie moje spotkanie z tą podserią piw, która wchodzi w skład serii Riserva Teo Musso. Póki co wszystkie trzy piwa były bezkompromisowo genialne, liczę więc i teraz na wiele, choć to jedyne piwo z serii, które beczek nie widziało. Doświadczenia z przeszłości mówią mi jednak, że mimo to musi być co najmniej wybitnie.

Informacje ogólne:
Piwo: Xyauyù 2012
Kraj: Włochy
Region: Piemont
Miasto: Piozzo
Browar: Birrificio Baladin
Styl: angielskie barleywine
Alkohol: 14%
Ekstrakt: 36%
Objętość: 500 ml
Warka: rocznik 2012
Cena: 100 zł

Opakowanie
Skrzyni z Kentucky nie pobije, ale to chyba drugie najlepiej opakowane piwo, z jakim się spotkałem. Do standardowej tuby i pięknej butelki doszła jeszcze genialna kompozycja kolorystyczna. Obłęd.
10/10

Barwa
Od bursztynu do brązu, mocno zmętnione, bardzo ładne, choć trochę chaotyczne.
4/5

Piana
Brak.
0/5

Zapach
Potężne wino jęczmienne w pełnym tego słowa znaczeniu. Daktyle, rodzynki, jabłka, śliwki, śliwki suszone, dużo szlachetnego karmelu, toffi, orzechy, porto, porto, porto. Genialny.
9,5/10

Smak
Wspaniały, owocowo-karmelowy, słodki likier z nutką kwaskowatości, choć smak jest nieco uboższy od zapachu. Toffi, daktyle, rodzynki, słodkie, wzmacniane wino, skrajnie przypalony karmel. Zero nut alkoholowych, tylko lekkie pieprzne gryzienie na języku. W porównaniu z beczkowymi słodycz jest bardziej pohamowana, dzięki czemu pijalność jest dość wysoka jak na takie piwo.
9/10

Tekstura
Zero gazu, ale nadrabia wielką gęstością.
4,5/5

8.5/10

Chyba najbardziej rozkoszne rozczarowanie, jakie przeżyłem. Znakomite piwo, ale nie spodziewałem się (w sumie nie wiem czemu), że tak wyraźnie będzie odstawać od Xyauyù Fumé i Xyauyù Kentucky. Mimo wszystko tym razem powiedziałbym, że nie jest warte swojej ceny, zwłaszcza że jest ona niewiele niższa niż w przypadku wersji leżakowanych w beczkach.

piątek, 30 grudnia 2016

Stonewood: Barrel Aged Strong Sour Ale

Ostatnia z moich zdobyczy z Drezna, które odwiedziłem w maju. Spodziewałem się po nim wiele, choć po przejrzeniu RB - trochę mniej. Piwo było bardzo drogie i jest pozycjonowane na chef d'oeuvre saksońskiego browaru Stonewood. Na RB z kolei rzeczywiście jest oceniane jako najlepsze piwo tego podmiotu, ale cały Stonewood jest średnio notowany. Jest to niesprecyzowane kwaśne ale z brettami o bardzo wysokim woltażu, leżakowane w dębowych beczkach. 

Informacje ogólne:
Piwo: Barrel Aged Strong Sour Ale
Kraj: Niemcy
Land: Saksonia
Miasto: Claußnitz
Browar: Stonewood Braumanufaktur GmbH
Styl: imperialne wild ale
Alkohol: 10,2%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: do 31.12.2017 r.
Cena: brak danych
Opakowanie
Duża butelka z szampańskim korkiem zawsze w modzie, natomiast etykieta już za tą elegancją do końca nie nadąża. Wciąż ładne i przykuwające wzrok.
7/10

 
Barwa
Bursztynowe, bardzo mocno zmętnione, ładne.
4/5

Piana
Obfita, dość gęsta i trwała.
3/5

Zapach
Delikatny jak na takiego mocarza, ale przyjemny; owocowe estry, karmel, trochę dębowej beczki, wanilii i wyraźnie wyczuwalna kwaskowość, leciutka stajnia i winność. Stonowany, z siodła nie zrzuca.
6,5/10

Smak
Bardzo kwaśne; długa, radykalna kwaśność podbudowana nieco karmelowym słodem, są ślady brettów i również niemała cierpkość i suchość. Beczka powraca dopiero na dalekim finiszu i w małych ilościach. Dobre jest, ale zastanawiam się, gdzie się podziała pełnia i intensywność smaku - jest nieprzyzwoicie niska jak na tak mocne piwo, a jednocześnie ciężar jest odczuwalny (chociaż nuty czysto alkoholowe są schowane). No, kwas jedynie jest intensywny, ale gdzie ta słodowość przepadła? Mimo wszystko bardzo dobre i ciekawe, rośnie z każdym łykiem.
7/10

Tekstura
Za dużo gazu, ale jeszcze w porządku.
2,5/5

6.0/10

Potworna strata kasy. Piwo jest dobre i dość oryginalne, natomiast warte byłoby może sześciu złotych, a nie jakichś sześćdziesięciu... Jeszcze jeden dowód na to, że na niemieckie browary spoza Bawarii trzeba BARDZO uważać i lepiej nigdy nie brać z nich nic w ciemno przed sprawdzeniem opinii. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że dużo łatwiej trafić w ten sposób na piwo niewarte swojej ceny, a często i w ogóle spróbowania, niż na godny uwagi trunek.

Browar Zamkowy Cieszyn: Porter Cieszyński

Prawdę mówiąc, chyba nigdy nie sięgnąłbym po to piwo, ale dostałem je w prezencie, więc dam mu szansę. Doceniam wprawdzie starania Grupy Żywiec, by za pomocą browaru cieszyńskiego dotrzeć do ambitniejszego odbiorcy, ale póki co nie natrafiłem na nic naprawdę godnego uwagi w ich ofercie, mimo że jeszcze z trzy lata temu było nie do pomyślenia, by koncern serwował saisony, witbiery, APA. Mam też nieszczególne wspomnienia z żywieckim porterem, a ten cieszyński podobno niewiele się od niego różni. Może jednak?

Informacje ogólne:
Piwo: Porter Cieszyński
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Cieszyn
Browar: Browar Zamkowy Cieszyn (Grupa Żywiec)
Styl: porter bałtycki
Alkohol: 9,8%
Ekstrakt: 22%
Objętość: 500 ml
Warka: do 10.01.2017 r.
Cena: brak danych
Opakowanie
Jestem w stanie wiele złego powiedzieć o browarze w Cieszynie, ale ich etykiety mnie rajcują.
9,5/10 


 
Barwa
Czarne, pod mocnym światłem bardzo delikatne prześwity rubinowe, mogłyby być odrobinę śmielsze, ale jest pięknie.
4,5/5
 
Piana
Przyzwoita obfitość, świetna gęstość, niezła trwałość.
4/5
 
Zapach
Karmel, czekolada, suszona śliwka, lekkie nuty palone, likier czekoladowy, ciasto czekoladowe ze śliwkami. Bardzo, bardzo ładny, no klasyka gatunku, przydałoby się może więcej intensywności.
7,5/10
 
Smak
... szit. Wszystko pięknie, wszystko jak w zapachu, no trochę przeciąga linę na korzyść nut palonych i kawowych, a na niekorzyść czekoladowych, jest mocarne i dobrze wyważone, ale... żelazo, żelazo, żelazo. Od początku do końca - w ustach, na przełyku, na finiszu. Jest też odrobinę alkoholowe. Wciąż to dobre piwo, ale mocno ograniczają go jego wady, szkoda, bo ma potencjał niemały.
6,5/10
 
Tekstura
Zdecydowanie za dużo gazu jak na porter bałtycki.
2/5

6.0/10

Lepsze to zdecydowanie od porteru żywieckiego, ale i tak jeden z najsłabszych porterów bałtyckich w kraju. Mógłby być może i nawet w czołówce, ale zabija je to przeklęte cieszyńskie żelazo, a i alkoholowość dokłada swoje, a przecież zbliżało się już do końca terminu. Przyjemne piwo, ale prostu nie warto.

czwartek, 29 grudnia 2016

Tilquin: Oude Quetsche Tilquin à l'Ancienne

Prowadzę bloga od prawie czterech lat, a po raz pierwszy spotykam się z piwem, którego pierwsze autorstwo należy się podmiotowi, nie będącemu ani browarem fizycznym, ani browarem kontraktowym. Zakład Tilquin to jedna z nielicznych w Belgii "gueuzerie", czyli "gueze'owni", "mieszalni gueuze". Tilquin nie warzy piwa - kupuje świeżo uwarzone brzeczki od belgijskich browarów produkujących lambiki (konkretnie z Boon, Cantillon, Girardin i Lindemans), następnie wedle uznania wciska je na fermentację i leżakowanie do dębowych beczek, dodaje owoców i robi co tam jeszcze chce. Zdecydowanie mocniej zatem przykłada rękę do ostatecznego obrazu piwa od browarów, które je uwarzyły, ale mimo wszystko oddam faktycznym browarom ich honory. Oude Quetsche to lambik śliwkowy ze śliwkami odmiany Quetsche véritable d’Alsace, powstały z mieszanki rocznych i dwuletnich lambików (śliwki spędzają w nich cztery miesiące, 250 gramów na litr).

Informacje ogólne:
Piwo: Oude Quetsche Tilquin à l'Ancienne
Kraj: Belgia
Prowincja: Brabancja Walońska
Miasto: Rebecq-Rognon
Browar: Gueuzerie Tilquin - stworzone z brzeczki uwarzonej przez Brouwerij Boon, Brasserie Cantillon, Brouwerij Girardin i Brouwerij Lindemans
Styl: lambik śliwkowy
Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 03.02.2025 r. (rocznik 2014-2015)
Cena: brak danych

Opakowanie
Klasyczna lambikowa butelka z korkiem i dość elegancką etykietą.
8/10


Barwa
Złote, lekko zmętnione, słup gazu. Ładne.
3,5/5

Piana
Bardzo obfita, dość gęsta, bardzo trwała.
4/5

Zapach
Bogaty świat brettanomyces: skóra, stajnia, dębowa beczka, bardzo wyczuwalna cierpkość, taniny. Owoców właściwie nie wyczuwam. Ostry, intensywny, agresywny, znakomity, bezkompromisowy aromat prawdziwego lambika.
9/10

Smak
W dalszym ciągu bardzo dzikie, ale jeszcze bardziej kwaśne. Potężna, przejmująca kwaśność przypominająca sok z cytryny, która to cytryna jest tu zresztą jedynym wyczuwalnym owocem, śliwek nie odnotowałem. Kwaśność, choć potężna, to nie jest za długa, finisz jest bardzo spokojnym piwo łączy więc w pewien sposób intensywność z lekkością. Świetne, ale jakby ta śliweczka jednak tu wkroczyła, to mogłoby być super.
8,5/10

Tekstura 
Minimalnie za mało gazu. 
4,5/5

8.0/10

Świetny lambik smakujący trochę bardziej jak gueuze niż jak lambik owocowy. Napaliłem się na te śliwki, praktycznie ich jednak nie wyczułem, no ale w lambikach bywa tak bardzo często. Gueuzerie to trochę ekscentryczne twory, ale jak widać mają jak najbardziej sens.

środa, 28 grudnia 2016

Pracownia Piwa: Mr. Hard's Rocks Milk

Czas dokończyć tryptyk. Podstawowa wersja RISa Pracowni była znakomita, wędzona torfem - jeszcze lepsza, niemal genialna. Na koniec wersja mleczna, trochę słabsza jeśli chodzi o alkohol, co wynika z tego, że Pracownia chciała zachować taki sam ekstrakt początkowy, zaś laktoza jest niefermentowalna.

Informacje ogólne:
Piwo: Mr. Hard's Rocks Milk
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Modlniczka
Browar: Pracownia Piwa
Styl: mleczny stout imperialny
Alkohol: 8,8%
Ekstrakt: 25%
Objętość: 330 ml
Warka: do 25.03.2017 r.
Cena: 19,50 zł (29,55 zł za 0,5 l)
Opakowanie
Standard Pracowni.
7/10 



 
Barwa
Nieprzejrzyście czarne.
5/5

Piana
Średnio obfita, gęsta, dość szybko się ulatnia. Bardzo ładny lacing, dobra.
3,5/5

Zapach
Kawa z mlekiem. Rola laktozy jest tu bardzo silna, jak rzadko, zwłaszcza patrząc na moc piwa. Pięknie współpracuje z potęgą kawowego, mocno palonego słodu i słodszymi nutami czekoladowymi, a nawet melanoidynowymi. Ani wybitnie złożony, ani wybitnie intensywny, ale rozkoszny, piękny aromat.
8,5/10

Smak
Ale słodziak. Wspaniałe połączenie kremowej laktozy z intensywnymi, kawowymi i czekoladowymi nutami słodowymi, trochę palonego zboża. Kawa z mlekiem i kostką czekolady. Na koniec nie taka mała goryczka, ale wyłącznie w roli kontry, idealnie wypada. Alkohol totalnie ukryty, wchodzi jak gorąca czekolada. Znakomite piwo.
9,5/10

Tekstura
Cudowna, gładka, aksamitna, kremowa. Prawie nieobecne wysycenie, co zaskakująco doskonale tu pasuje. 
5/5

8.5/10

Królewskie piwo deserowe. To mi się podoba, jak milk stout, to milk stout, a nie jakaś homeopatia. Lubię czuć mleko w swoim milk stoucie i tutaj jestem pod tym względem w pełni usatysfakcjonowany. Informacja podsumowująca: wszystkie trzy wersje Mr. Hard's Rocks są znakomite i wszystkich trzeba spróbować, bo są od siebie totalnie różne mimo tej samej bazy.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

The Bruery: Terreux Gypsy Tart

Teraz to już każde kolejne piwo z The Bruery będzie dla mnie świętem. Póki co same znakomitości. Dziś ich imperialna interpretacja flandersa, a dokładnie oud bruin, i już z góry wiem, że będzie co najmniej bardzo dobrze, bo miałem już okazję tego piwa próbować, choć nie wywarło na mnie aż takiego wrażenia jak Beret. Może w domowym zaciszu będzie na odwrót?

Informacje ogólne:
Piwo: Terreux Gypsy Tart
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Placentia
Browar: The Bruery
Styl: imperialne oud bruin
Alkohol: 8,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: z 17 września 2015 roku
Cena: 79,60 zł (59,70 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Mniej więcej takie jak na wszystkich piwach z segmentu Terreux, czyli świetne.
9/10


 
Barwa
Brunatno-czerwone, mocno zmętnione, trochę nieeleganckiego osadu, ładne.
4/5
 
Piana
Marna - tworzy się dość obfita, ale ulatnia szybko z sykiem i pozostaje cienki pierścień.
1,5/5
 
Zapach
Intensywny, totalnie owocowy aromat kwaśnych jabłek, wiśni, poziomek, ciemnych winogron, z subtelnymi wstawkami beczki i... liści spadłych z drzewa.
8,5/10
 
Smak
Do palety owoców wzbogaconej dębową beczką, znanych już z zapachu, dołącza bardzo mocna jak na flandersa kwaśność i spora cierpkość. Stara się to kontrować z lekka czekoladowa słodowość, ale średnio się udaje, szybko zanika, przez co piwo można nawet określić mianem ekstremalnego, tyle że w przyjemny sposób. Spory plus to zupełnie nieodczuwalny alkohol, który przecież jest bardzo wysoki.
8,5/10
 
Tekstura 
To jego jedyny problem - jest zdecydowanie przegazowane.
2/5

7.5/10

Pierwsze piwo z The Bruery, które mnie nie zachwyciło, ale też świetne. Bardzo intensywne. Zdecydowanie nie jest to butelka na jedną osobę, a nawet więcej niż dwie polecam. Z drugiej strony nie do końca jest sens to kupować przy dużo niższych cenach dużo lepszego Rodenbacha Vintage, który jest do Gypsy Tart bardzo podobny, tyle że, no, dużo lepszy.

sobota, 24 grudnia 2016

Pracownia Piwa: Mr. Hard's Rocks Peated

Klasyczny Mr. Hard's Rocks, chef d'oeuvre wagi ciężkiej Pracowni Piwa, smakował mi wybitnie. Po wersji wędzonej torfem wiele się spodziewam, jako że uwielbiam wędzonki, uwielbiam RISy, uwielbiam wędzone torfem RISy, a ponadto piwo to zajmuje zaszczytne, dwudzieste drugie miejsce w rankingu piw wędzonych na ratebeerze.

Informacje ogólne:
Piwo: Mr. Hard's Rocks Peated
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Modlniczka
Browar: Pracownia Piwa
Styl: wędzony stout imperialny
Alkohol: 10%
Ekstrakt: 25%
Objętość: 330 ml
Warka: do 25.03.2017 r.
Cena: 19,50 zł (29,55 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Standard Pracowni.
7/10 



 
Barwa
Nieprzejrzyście czarne.
5/5

Piana
Rzadko tak genialną się spotyka na RISach - monstrualnie obfita, drobna jak piasek, o pięknej barwie, tytanicznie trwała.
5/5

Zapach
Bardzo intensywny torf, jodynowy, asfaltowy, dymny, o sile rażenia z hardkorowych whisky z Islay. Szkocja staje przed oczami. Słodowość mocno przykryta tym torfem, ale obecna i stanowiąca dlań świetne, miękkie podłoże. Wspaniały.
9,5/10

Smak
Maestria, do wytrawnej i słonawej z ducha torfowej wędzonki słodowa czekolada jest idealnym kontrapunktem, z kolei spora goryczka wprowadza już naprawdę boską harmonię. Piwo jest intensywne, zarówno bardzo goryczkowe, bardzo słodkie i bardzo wędzone, ale współgra to perfekcyjnie. Totalnie ukryty alkohol, co więcej - to piwo nie jest ciężkie, aż jestem skłonny powątpiewać w 10%, pije się je jak jakiegoś FESa i to takiego nie za ciężkiego. Wspaniałe.
9,5/10

Tekstura
Tu kryje się jedyny mankament - jak wiele butelkowanych piw Pracowni, jest przegazowane, choć jeszcze na takim akceptowalnym poziomie.
3/5

8.5/10

Póki co moje ulubione piwo Pracowni, pięknie wstrzelili się w mój gust. Gdyby tylko nie to cholernie przegazowanie, mogłoby walczyć o polskie piwo roku, choć z Imperium Prunum raczej i tak by przegrało.

piątek, 23 grudnia 2016

Berliner Kindl Weisse

Berliner weisse, styl mocno pogardzany jeszcze parę lat temu, od niedawna za sprawą craftu zrobił się wręcz przebojowy. Również w Polsce - Browar Stu Mostów swojego genialnego berlinera może uważać za chef d'oeuvre zakładu, na ratebeerze dzierży czwarte miejsce w rankingu wszystkich na świecie piw w tym stylu. Zauważyłem jednak, że wszystkie zrecenzowane przeze mnie dotychczas berlinery to wariacje na temat podstawowego stylu - czy to z nowofalowym chmielem, czy z owocami, czy to ciemne. Niewiele więc myślałem, gdy wreszcie zobaczyłem w polskim sklepie piwo, które dla berlinerów jest tym, czym Hoegaarden dla witbierów, Urquell dla pilznerów, Guinness dla dry stoutów, Duvel dla belgijskich złotych mocnych ale i tak dalej. Oryginalne Berliner Kindl Weisse.

Informacje ogólne:
Piwo: Berliner Kindl Weisse
Kraj: Niemcy
Miasto: Berlin
Browar: Berliner-Kindl-Schultheiss-Brauerei
Styl: berliner weisse
Alkohol: 3%
Ekstrakt: brak danych
Objętość: 330 ml
Warka: do czerwca 2018 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Kultowe, ale jakieś piękne to nie jest.
6,5/10 




 
Barwa
Lekko zmętniona słomka, sporo ulatującego gazu, całkiem przyjemne.
4/5

Piana
Obfita, gęsta i trwała, może nie idealnie, ale świetna.
4,5/5

Zapach
Zaskakująco wyraźna podbudowa słodowa, trochę biszkoptowa, miesza się z rześkimi nutami kwasu mlekowego, który przechodzi w cytryny. Nic złożonego, ale bardzo przyjemne i orzeźwiające.
7,5/10

Smak
Na swój sposób bardzo ciekawe - dość wysoka kwaśność, która niemal od razu po przełknięciu całkowicie znika. Bardzo fajne posmaki cytrynowe, mleczne, słodowe, lekka cierpkość - całość jest dość intensywna jak na 3%, bardzo smaczna, orzeźwiająca, lekka i bez ani jednej fałszywej nuty - jestem bardzo na tak, choć żadne to fajerwerki.
7,5/10

Tekstura
Minimalnie za dużo gazu.
4,5/5

7.0/10

To piwo to prawdopodobnie jedna z największych kości niezgody między mną a ratebeerem. Ma tam niechlubną ocenę i jest uznawane za jednego z najgorszych berlinerów świata. A moim zdaniem ta klasyka się jak najbardziej sprawdza i nie musi się wstydzić wielu craftowych interpretacji. No i handlujcie z tym.

wtorek, 20 grudnia 2016

Omnipollo & Tupiniquim (Dugges): Polimango

Omnipollo, kontraktowiec ze Szwecji, od jakiegoś czasu robi totalną furorę w świecie europejskiego craftu. Przyjąłem tę informację te parę miesięcy temu z lekkim szokiem, bo piłem kiedyś pewne imperialne IPA z Omnipollo o nazwie Nathalius i było beznadziejnym piwem, jednym z najgorszych craftów, z jakimi miałem do czynienia. Wszechobecny zachwyt (z nutą goryczy, bo niektórych oburza fakt, że swoje piwa Omnipollo wzmacnia czasem aromatami) musiał mnie jednak w końcu skierować z powrotem na ich piwa. Miałem już okazję popróbować niektórych na festiwalach i faktycznie potrafią urwać. Na blogu zacznę z nimi znajomość od nowa również za pomocą imperialnego IPA (tyle że... z polentą), dość legendarnej pozycji w ofercie Omnipollo, uwarzonego w szwedzkim Dugges Bryggeri wraz z brazylijskim mikrobrowarem z Porto Alegre (to pierwszy raz, gdy piję coś co prawda nie uwarzonego przez browar z Ameryki Południowej, ale związanego z tymże w bezpośredni sposób). 

Informacje ogólne:
Piwo: Polimango
Kraj: Szwecja - uwarzone w kooperacji z browarem z Brazylii
Region: Västra Götaland
Miasto: Landvetter
Browar: Dugges Bryggeri (Omnipollo i Cervejaria Tupiniquim)
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 13.09.2017 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Ciekawe oblicze ascetyczności. Bardzo fajne.
7,5/10 



 
Barwa
Totalnie mętne, jak pulpa owocowa. Świetne wrażenie psują trochę farfocle.
4,5/5
 
Piana
Bardzo obfita, średnio gęsta i niezbyt trwała.
3/5
 
Zapach
Jak świeżo wyciśnięty sok z grejpfruta, ananasa, mango i innych takich fajnych rzeczy, dość kwaskowy, do tego szczypta żywicznej pikanterii. I kurde, chyba naprawdę czuję polentę. Piękny i intensywny.
9/10
 
Smak
Tu nie jest już aż tak wszechowocowe, bardziej klasyczne IIPA. Sporą rolę odgrywa całkiem pokaźna, bardzo słodka słodowość, która po prostu doskonale koresponduje z wysoką goryczką. Liczyłem na bardziej chmielową paletę aromatyczną, ale jest super i tak.
8,5/10

Tekstura
Trochę za mocno nagazowane.
3,5/5

7.5/10

No, świetne IIPA, choć nie urwało mi. W ogóle jestem zaskoczony, sądziłem, że głównym przebojem będzie tu nieposkromiona owocowa chmielowość, a tymczasem najwspanialsza jest chyba idealna podbudowa słodowa, doskonały balans między słodyczą a goryczką.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Kingpin & Freigeist (Zarzecze): Gosebuster

Jeden z moich ulubionych kontraktowców w Polsce wszedł w kooperację z kontraktowcem niemieckim, Freigeist Bierkultur, by uwarzyć bardzo oryginalną wersję gose. "Salted caramel dark gose", a więc po pierwsze ciemne, po drugie... no właśnie nie z karmelem, tylko z laktozą i kakao, które chyba w połączeniu mają wypadać karmelowo. Dziwaczny pomysł, do kwaskowego piwa z solą i kolendrą laktoza i kakao jakoś umiarkowanie mi pasują, ale ciekaw jestem rezultatu.

Informacje ogólne:
Piwo: Gosebuster
Kraj: Polska - uwarzone w kooperacji z niemieckim browarem kontraktowym
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Kingpin i Freigeist Bierkultur)
Styl: ciemne gose
Dodatki: sól morska, kolendra, laktoza, kakao
Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12%
Objętość: 500 ml
Warka: 1 (do 21.01.2017 r.)
Cena: 9 zł

Opakowanie
Standardowy Kingpin, ale trochę słabiej niż zwykle mimo wszystko.
8/10

 
Barwa
Brązowo-miedziana, z burzą ulatującego gazu, bardzo ładne.
4,5/5

Piana
Obfita, średnio gęsta, dość trwała.
3/5

Zapach
Na pierwszym planie zdecydowana, odświeżająca kolendra, na drugim mleczność i karmelowe przypalenie. Dziwny i przyjemny, ale nie olśniewający.
6,5/10

Smak
Kolendra ustępuje miejsca nie takiej małej, acz krótkiej kwaśności i sporej porcji kakao. Dobre, ale w sumie mało złożone. Słoność na poziomie homeopatycznym.
7/10

Tekstura
Znacznie za dużo gazu.
1,5/5

6.0/10

To nie jest ten przypadek, kiedy szalona koncepcja okazuje się strzałem w dziesiątkę. To chyba nie był dobry pomysł, żeby żenić gose z karmelowymi słodami i laktozą. Efekt to piwo niezłe, ale chyba byłoby lepiej, jakby pójść w jedną z tych stron. Bez sensu, jeszcze z tą ceną.

niedziela, 18 grudnia 2016

Pracownia Piwa: Mr. Hard's Rocks

Mr Hard's Rocks do niedawna (do pojawienia się Barana z Jajem) było piwem, które cieszyło się najlepszymi notowaniami wśród całej oferty Pracowni Piwa. Dziś zajmuje wspaniałą, ósmą lokatę w rankingu polskich piw na ratebeerze - a jeszcze rok temu z małym hakiem mogło zajmować drugą za Imperatorem Bałtyckim, bo prawie wszystkie piwa w top10 to wymysły 2016 roku lub końcówki 2015, tymczasem MHR sięga pierwszej połowy 2014. Sprawa jest więc poważna. Póki co ciągle nie piłem jeszcze naprawdę satysfakcjonującego polskiego niewędzonego RISa (nie, nie piłem jeszcze Samca Alfa).

Informacje ogólne:
Piwo: Mr. Hard's Rocks
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Modlniczka
Browar: Pracownia Piwa
Styl: stout imperialny
Alkohol: 10%
Ekstrakt: 25%
Objętość: 330 ml
Warka: do 25.03.2017 r.
Cena: 19,50 zł (29,55 zł za 0,5 l)
Opakowanie
Standard Pracowni.
7/10 



 
Barwa
Nieprzejrzyście czarne.
5/5

Piana
Umiarkowanie obfita, raczej gęsta, dość trwała.
3,5/5

Zapach
Lukrecja na wejściu to nieczęsty przypadek, ale bardzo fajny; poza tym kawa, lawenda, czekolada i ewidentne chmielowe cytrusy, których normalnie w RISie zbyt ciepło nie witam, ale tu bardzo pasują. Piękny i intensywny, choć nic metafizycznego.
8,5/10

Smak
Idzie bardziej w stronę kawy, palonego jęczmienia, lekkiego tytoniu i popiołu. Jest i bardzo wysoka goryczka, co normalnie w RISach mi umiarkowanie się podoba, a tutaj pasuje jakby doskonale, wydłuża finisz. Wyśmienite jest, mimo mocarnej goryczki każdy kolejny łyk przychodzi szybko i z wielką ochotą. Nie mega złożone, ale wyśmienite.
9/10

Tekstura
Cudna gęstość, minimalnie więcej gazu i jest ideał.
4,5/5

8.0/10

Hm, mam trochę wrażenie, że to brakujące ogniwo między imperialnym ciemnym IPA a RISem (w aromacie to nawet trochę bardziej to pierwsze!), ale co z tego - w obu kategoriach byłoby to po prostu znakomite piwo. Top 8 w Polsce? To już niezbyt, aczkolwiek patrząc na to, z jakim trudem w tym kraju przychodzi uwarzenie naprawdę godnego RISa, to troszkę na kolana jednak padam. Z trzeciej strony, za tę cenę zdarzają się już wybitniejsze RISy zza granicy...

piątek, 16 grudnia 2016

Carlow & Pinta: O'Hara's Lublin To Dublin 2016 Edition

Oryginalny Lublin To Dublin to najlepiej przeze mnie oceniony stoute nieimperialny. Rozczarowanie przyniosła edycja 2015, milk stout - w 2016 z kooperacji Pinty ze świetnym irlandzkim browarem Carlow Brewing wyniknął Foreign Extra Stout, który na WFDP bardzo mi smakował, ale wziąłem tylko łyka i nie skupiałem się za bardzo. Ogólna koncepcja taka sama - irlandzkie słody, polskie chmiele. O'Hara's Leann Folláin, FES warzony regularnie przez Carlow, pozostaje najlepszym niewędzonym piwem w tym stylu, jakie piłem, więc oczekiwania są ogromne. Piwo w dodatku balansuje na granicy top 50 FESów na ratebeerze.

Informacje ogólne:
Piwo: O'Hara's Lublin to Dublin 2016 Edition
Kraj: Irlandia - warzone we współpracy z polskim browarem kontraktowym
Prowincja: Leinster
Miasto: Carlow
Browar: Carlow Brewing Company i Pinta
Styl: Foreign Extra Stout
Alkohol: 7%
Ekstrakt: 18,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 28.11.2017 r.
Cena: brak danych
Opakowanie
Przyznam, że połączenie czerni i złota rzadko mnie nie zdobywa.
8,5/10
 

 
Barwa
Czarne jak smoła.
5/5
 
Piana
Bardzo dobra.
4/5

Zapach
Mleczna czekolada, przypalone ziarno jęczmienia, ciut kawy, lekki popiół i wyraźne wtrącenia ziołowego chmielu, acz subtelne. Pięknie buchnął na początku, a potem niestety bardzo mocno stracił na intensywności.
6/10
 
Smak
Bardziej wytrawne, akcent z czekolady zdecydowanie przesuwa się w stronę kawy i palonego jęczmienia. Lekkie praliny, likier czekoladowy, dość wyraźnie zaznaczona goryczka i bardzo dziwny posmak, kwaśno-słony jakby, specjalnie nie przeszkadza. Trochę popiołu na finiszu. Bardzo smaczne i intensywne.
8/10
 
Tekstura
Mega przyjemna gęstość, trochę za wysokie wysycenie.
4,5/5

7.0/10

Lepiej niż w zeszłym roku, ale wciąż jest to piwo bardzo, bardzo dalekie od poziomu pierwotnego Lublin To Dublin. Zarówno od świetnego Carlow, jak i od wybitnej Pinty spodziewam się więcej, gdy biorą się za styl z takim potencjałem jak FES. Ale najlepiej by było, jakby darowali sobie FESy i po prostu wrócili do wspólnego warzenia tego, co na początku znajomości.

środa, 14 grudnia 2016

The Bruery: Shegöat

Kolejne piwo z The Bruery, tym razem takie, które już nigdy nie zostanie uwarzone, więc trochę powagi trzeba zachować. Shegöat to weizenbock, który przy odrobinie dobrej woli mógłby nawet być nazwany imperialnym, obecnie nawet na stronie browaru nic na jego temat nie znajdziemy. Etykieta zapewnia, że będzie słodowo, bogato i idealnie na zimowy wieczór. Czyli na dzisiaj.

Informacje ogólne:
Piwo: Shegöat
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Placentia
Browar: The Bruery
Styl: weizenbock
Alkohol: 8,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: z 11 kwietnia 2013 roku
Cena: 66 zł (44 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Świetne jak zwykle, choć trochę mniej niż zwykle.
8,5/10


 

Barwa
Brunatne z ładnymi przebłyskami miedzi.
4/5
 
Piana
Bardzo obfita i gęsta, niestety trwałość już tak nie satysfakcjonuje.
3,5/5
 
Zapach
Bardziej koźlak niż weizen. Śliwka na pierwszym planie, inne owoce, również suszone (rodzynki, figi, daktyle), melasa, karmel, trochę melanoidynowo. Lekkie miodowe utlenienie, ale przyjemne. Bardzo ładny aromat i intensywny.
8,5/10
 
Smak
Jakby koźlak dubeltowy lekko kłaniający się barleywine'om. Bardzo pełny, bogaty, słodowy smak, Na finiszu w końcu trochę weizena, ale niewiele. Rodzynki, czekolada, karmel, jeszcze więcej czekolady (trochę takiej spod znaku dubbla/quadrupla), cudowna chlebowość, drożdżowość, ale kurde jakby bardziej belgijska niż weizenowa. Cholernie przyjemne, znakomite w zasadzie.
9/10
 
Tekstura
Nieznacznie za wiele gazu.
4/5

8.0/10

Nie spodziewałem się akurat po tym piwie z The Bruery jakiejś wielkiej wielkości, a jednak jest to kolejne znakomite piwo od nich. Polistylizm. Weizenbock, ale właściwie to po prostu bock trochę pożeniony z quadruplem i barleywine. Piękne. Szkoda, że nie będą go już warzyć, na szczęście udało mi się zabezpieczyć dwie butelki w piwnicy, wyjmę je po długich latach, piwo ma potencjał na starzenie.

wtorek, 13 grudnia 2016

Pinta (Zarzecze): Grodziskie 5.0

To już piąte grodziskie z Pinty, od ostatniego minęły ponad dwa lata. Pierwszy Kontraktowiec (a niedługo pełnoprawny browar) ciągle nie jest w pełni usatysfakcjonowany ze swojej interpretacji stylu i kombinuje dalej. Najlepiej póki co wspominam wersję 2.0, acz 4.0 była na praktycznie tym samym poziomie. 4.0 było zresztą prawie tym samym, co 2.0, a 5.0 prawdopodobnie będzie również bardzo podobne. Dalej zasyp to wyłącznie słód pszeniczny wędzony dębem, a chmiel to Lubelski. Jedyne, co się zmieniło, to proces klarowania - klarowane było tuż przed rozlewem do butelek.

Informacje ogólne:
Piwo: Grodziskie 5.0
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: grodziskie
Alkohol: 2,5%
Ekstrakt: 7,8%
Objętość: 500 ml
Warka: do 01.01.2017 r.
Cena: 5,95 zł 

Opakowanie
Takie samo jak na 2.0, 3.0 i 4.0, z minimalnie inną kolorystyką. Bardzo ładne to nie jest, ale etykiety Pinty kocham za stronę merytoryczną.
9/10

 
Barwa
Jasnozłote, rzeczywiście całkowicie klarowne - ja szczerze mówiąc wolę zmętnione grodziskie, ale elegancko się prezentuje.
4/5
 
Piana
Doskonała.
5/5
 
Zapach
Delikatny zapach szynkowo-drzewnej wędzonki i leciutka podbudowa słodowa. Minimalny mokry karton, poza tym ładnie, ale mało intensywnie.
6/10
 
Smak
W ustach leciutki jasny lager, po przełknięciu wkracza nie taka słaba, acz na pewno nienachalna, słodka wędzonka, szynkowa, typu bamberskiego. Minimalna kwaskowatość (zbędna), minimalna ziemistość (całkiem fajna), wchodzi jak woda, dobre i nic ponadto.
6,5/10
 
Tekstura
Mankament - niedogazowanie w grodziskim to jest istotny problem.
2/5 

5.5/10

Moim zdaniem najmniej udane Grodziskie ze wszystkich pięciu. Oby Pinta podzielała moje zdanie i wróciła czym prędzej do wersji 2.0 lub 4.0.

niedziela, 11 grudnia 2016

Pracownia Piwa: Mr. Hard

Na stronie Pracowni Piwa widnieje zdanie, zgodnie z którym Mr. Hard to pierwszy polski komercyjny barleywine. Dziś zmierzę się więc ze sporym kawałkiem historii. Piwo to raczej amerykańska interpretacja stylu, chmielona Columbusem i Admiralem, o 75 IBU, aczkolwiek wbrew praktyce nazywania imperialnych IPA barelwine'ami wciąż ma tu pierwszą rolę grać słodowość. Obecnie znajduje się na 36. miejscu w rankingu polskich piw na RB.

Informacje ogólne:
Piwo: Mr. Hard
Kraj: Polska
Województwo: małopolskie
Miasto: Modlniczka
Browar: Pracownia Piwa
Styl: amerykańskie barleywine
Alkohol: 10%
Ekstrakt: 25%
Objętość: 330 ml
Warka: do 25.03.2017 r.
Cena: 19,50 zł (29,55 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Standardowa etykieta Pracowni z nawiązaniem do Pana Twardowskiego.
7/10

 

Barwa
Jasna miedź, leciutki osad, piękne, eleganckie.
4,5/5

Piana
Nieobfita i ze sporą ilością dużych bąbli, za to całkiem nieźle z trwałością.
2,5/5

Zapach
Intensywne połączenie gęstego, lepkiego słodu (karmel, owoce kandyzowane, rodzynki, kropla miodu, suszone śliwki) z amerykańskim chmielem, dostarczającym aromatów trochę świeższych owoców (pomarańcze, tropikalia, ale zanurzone w tym słodowym sosie, nie buchające świeżością jak w IPA). Dostojny, piękny.
8,5/10

Smak
Bardziej w kierunku słodu; przenajcudowniejszy karmel, toffi, rodzynki, wchodzi lekka ziemistość, drewno. Chmiel pozostaje w postaci lekkich wstawek owocowych i niemałej goryczki, która kontruje słodycz, ale zgodnie z obietnicami browaru przed szereg się nie wychyla. Świetne, ale do wybitności trochę brakuje.
8,5/10


Tekstura
Prawie bez gazu, gęste. Mimo wszystko poprosiłbym albo trochę gazu, albo jeszcze więcej gęstości, ale jest bardzo dobrze.
4/5

7.5/10

Wreszcie amerykańskie barleywine z polskiego browaru, które nie jest imperialnym IPA. Zachwycić może się nie zachwyciłem, ale świetne piwo. Problem jest tylko taki, że Old Foghorn jest nie gorzej dostępny i nawet odrobinę tańszy, co sprawia, że Pana Twardowskiego to ja raczej nie powtórzę.

sobota, 10 grudnia 2016

Artezan: Fafik

Wstyd niemały - zaliczyłem okrągły rok bez ani jednej recenzji piwa z Artezana. Piłem przez ten rok Artezana sporo na festiwalach, robiłem powtórki butelek bez większej refleksji, ale recenzji jakoś nie dałem rady. Bez sensu. Czas nadrobić. Fafik to grodziskie-desitka, czyli taki już imperial grodzisz, doładowany chmielem Galaxy. Ostatnio zaczynam uwielbiać grodziskie - to jedyny obok łagodnych interpretacji berlinerów NAPRAWDĘ lekki styl piwa, to znaczy bezinwazyjny - a przy tym często pyszny. Lazy Barry z Nepomucena i AleBrowaru, nowofalowy grodzisz właśnie, rozwalił mnie na łopatki. Mam nadzieję, że Fafik nawiąże kontakt.

Informacje ogólne:
Piwo: Fafik
Kraj: Polska
Województwo: mazowieckie
Miasto: Błonie
Browar: Artezan
Styl: nowofalowe grodziskie
Alkohol: 4%
Ekstrakt: 10%
Objętość: 500 ml
Warka: do 23.12.2015 r.
Cena:

Opakowanie
Wspólna etykieta dla kilku piw Artezana. 
7/10



 
Barwa
Ekstremalnie jasne, niemal przezroczyste, do tego bardzo ładne zmętnienie - klasyka stylu.
4,5/5

Piana
Wyśmienita.
5/5

Zapach
Dominuje klasyczna, subtelna wędzonka grodziskiego, mocno dymna, nieznacznie oscypkowa, mało szynkowa. Trochę nikły, ale bardzo ładny. Z czasem lekki chmiel.
6,5/10

Smak
Nadrabia braki wyrazistości z zapachu. Natychmiastowe porażenie słoną, ogniskowo-oscypkową wędzonką, ładna podbudowa jasnego słodu i świetne, subtelne, zielone wtrącenia chmielowe, do tego idealna goryczka.
8/10
Tekstura
Grodziskie powinno być mocno gazowane, ale tu lekka przesada. 
3,5/5

6.5/10

Jak na Artezan to szału nie ma, no ale pamiętajmy, że to grodziskie jednak, styl, z którego coś wielkiego ciężko wycisnąć, nawet z pomocą amerykańskiego chmielu. Nepomucenowi i AleBrowarowi się to udało, Artezanowi nie, stąd mimo iż Fafik to bardzo dobre piwo, może dla mnie nie istnieć - w każdych okolicznościach wybrałbym Lazy Barry'ego.

środa, 7 grudnia 2016

Dark Horse: Too Cream Stout

Czwarty już stout z wybitnego amerykańskiego Dark Horse Brewing. Po stoucie borówkowym, wędzonym i owsianym nadchodzi kolej mlecznego, a niedługo zrecenzuję jeszcze RISa. Too Cream Stout to piwo, które było najlepszym, jakie spróbowałem na WFDP w 2015 roku. Jeśli z butelki będzie równie dobre, to miazga.

Informacje ogólne:
Piwo: Too Cream Stout
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Michigan
Miasto: Marshall
Browar: Dark Horse Brewing Co.
Styl: stout mleczny
Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Warka: brak daty ważności
Cena: brak danych

Opakowanie
Standard tej serii.
6,5/10 

 


Barwa
Czarna, nieprzejrzysta.
5/5
 
Piana
Średnia z plusem, a więc dużo lepsza niż zwykle w tym browarze.
3/5
 
Zapach
Piękny, intensywny aromat palonego ziarna, czekolady mlecznej i gorzkiej, kawy, pralin, śliwek w czekoladzie. Wspaniałość.
9/10
 
Smak
Nie jest bardzo mleczne/kremowe, jest przede wszystkim kawowe, ale w świetny sposób. Poza tym gorzka czekolada, ziarno kakao i jeszcze więcej kawy. Laktozy po prawdzie nie wyczuwam, ale i tak jest znakomite. Jedyna wada to minimalnie za mocno ściągający finisz.
8,5/10

Tekstura
Zaniża poziom, gazu jest zdecydowanie za dużo, choć jeszcze jest to poziom pozytywny.
3/5

7.5/10

Póki co najsłabsze z serii i już raczej takim pozostanie, bo jedynie RIS został mi do zdegustowania. No, ale jeśli najsłabsze to 8,5/10, to można tylko dać browarowi owację na stojąco. Kolejne świetne piwo, ale poprzednie po prostu bardziej mi urwały. Trochę zatęskniłem za laktozą jednak.