poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Reden: Polska Pszenica

Czwarte podejście do jednego z ciekawszych "fizycznych" browarów w Polsce, świętochłowickiego Redena. Dawno już nie miałem okazji pić porządnego, tradycyjnego hefeweizena. Ten co prawda jest o tyle specyficzny, że wszystkie surowce użyte do jego produkcji były polskie, włącznie z drożdżami, ale podobno wyszło na jedno. Rauchweizen z tego browaru był świetnym piwem i liczę, że nie gorzej będzie tutaj.

Informacje ogólne:
Piwo: Polska Pszenica
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Świętochłowice
Browar: Reden
Styl: hefeweizen
Alkohol: 4,6%
Ektrakt: 12%
Objętość: 500 ml
Warka: do 05.10.2015 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Redenowy standard, tyle tylko, że tym razem z wiadomych względów etykieta w niejednolitym kolorze.
9/10


 
Barwa
Piękne, klasycznie bardzo mocno zmętnione, głębokie złoto, popsute niestety kawałeczkami drożdży, ale i tak bardzo ładnie.
4/5

Piana
Bardzo obfita, nienagannie gęsta i utrzymuje się do samego końca, idealna. 
5/5

Zapach
Bardzo ładny, zachęcający, słodki aromat, który łączy w sobie banany, goździki i inne fenole oraz jasny słód na rozkosznym podłożu biszkoptowym; jak ciastko bananowo-goździkowe, piękna rzecz mimo lekkiego rozmycia się po dziesięciu minutach od nalania.
8/10

Smak
Tu również urzeka tą pozytywną słodyczą, jest jak na swoją moc bardzo pełne smaku; kompozycja jest może trochę zbyt jednostronna - banany i goździki z zapachu zlewają się wraz z biszkoptowym słodem w jedną całość, w której trochę giną - ale pije się je z ogromną przyjemnością, jest lekkie i pełne jednocześnie.
8,5/10

Tekstura
Idealne wysycenie wzmaga pełnię smaku.
5/5

7.5/10

Tak, to istotnie bardzo zacny hefeweizen, który nie miałby się czego wstydzić nawet w Bawarii. Po Bambrze z Szałpiwu i Weizenie z Bierhalle to najlepszy reprezentant stylu, jakiego spotkałem w Polsce. Imponuje tym bardziej fakt, że powstał w całości z polskich składników.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Piwo z Grodziska

Powrót piwa grodziskiego do Grodziska Wielkopolskiego jest bez wątpienia jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku w świecie piwa w Polsce. Co prawda rewolucja przyniosła niezliczone na chwilę obecną reinkarnacje jedynego całkowicie polskiego stylu piwa, ale miło jednak słyszeć takie wieści. Co ciekawe, Browar Fortuna, który jest autorem tej inicjatywy, postanowił z odnowionej historii zrobić piwo dla wszystkich, z niską ceną i dostępnością... w Żabkach. Jak ma się teoretyczny oryginał do rzemieślniczych interpretacji?

Informacje ogólne:
Piwo: Piwo z Grodziska
Kraj: Polska
Województwo: wielkopolskie
Miasto: Grodzisk Wielkopolski
Browar: Browar w Grodzisku Wielkopolskim
Styl: grodziskie
Alkohol: 3,1%
Ekstrakt: 7,7%
Objętość: 400 ml
Warka: do 11.06.2016 r.
Cena: 3,80 zł (4,75 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Butelka z pięknymi grawerunkami i świetna, oldskulowa etykieta, nawiązująca do oryginalnego Grodziskiego. W dodatku dokładny skład i firmowy kapsel.
8,5/10


Barwa
Ekstremalnie jasne, słomkowe, znacząco zmętnione - to zmętnienie mogłoby być trochę bardziej jednolite, poza tym bardzo ładnie.
3,5/5

Piana
Nieprawdopodobnie obfita, jednocześnie bardzo gęsta, acz już trwałość nie jest idealna - mimo wszystko potężna piana.
4,5/5
Zapach
Bardzo przyjemny, zrównoważony aromat lekkiego, pszenicznego słodu, lekko mącznego w odbiorze, z bardzo delikatną wędzonką, właściwie ze szczyptą, może dwiema szczyptami wędzonki. Ekstremalnie delikatna woń, trochę za mało intensywna, poza tym całkiem ładna i zachęcająca.
6/10

Smak
Dość wyraźnie kwaskowate, co działa tu niestety na niekorzyść, bo po pierwsze przykrywa wrażenia słodowe, a po drugie odbiera efektu orzeźwiającego, w dodatku pojawia się wręcz ściągająca cierpkość; poza tym jest w porządku, wędzonka jest tu trochę mocniejsza niż w zapachu, zwłaszcza na finiszu można podoznawać jej fajnego połączenia ze słodem, ale ani się tego piwa nie pije bardzo przyjemnie, ani nawet nie jest przesadnie orzeźwiające.
4,5/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu nawet jak na ten styl.
4/5

5.0/10

No cóż, średniactwo. Wszystkie grodziskie, które w życiu piłem, były bez porównania lepsze od tego tu "oryginalnego". Nawet za tak niską cenę oczekiwałbym czegoś lepszego. Fajnie, że nastąpiło odrodzenie, zwłaszcza że wielu osobom Piwo z Grodziska smakuje, ale ja jestem na nie, nie licząc może tego, że jest to faktycznie niezła alternatywa dla standardowego asortymentu korpolagerów z Żabki.

sobota, 29 sierpnia 2015

Pinta (Zarzecze): Niedobity

Eksperymentalne piwo Pinty, które nie przyjęło się za dobrze na rynku i dorobiło się nawet kryptonimu "Niedopity", ale że moją zasadą jest "Pincie się nie odmawia", to mimo średnich recenzji i ja je zgłębię. Już skład zdradza, że może być bardzo egzotycznie, niebezpiecznie egzotycznie: miliard różnych słodów, trzy amerykańskie chmiele i jeden niemiecki, belgijskie drożdże i jeszcze do tego imbir, skórki pomarańczy, cukier kandyzowany i dębina.

Informacje ogólne:
Piwo: Niedobity
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: eksperymentalne
Dodatki: imbir, skórki pomarańczy, cukier kandyzowany
Alkohol: 9%
Ekstrakt: 19,1%
Objętość: 330 ml
Warka: do 01.12.2015 r.
Cena: 8,10 zł

Opakowanie
Chyba po raz pierwszy w przypadku samodzielnie uwarzonego piwa Pinta odeszła od swojego klasycznego szablonu. Etykieta jest bardzo wyrazista, ale bardziej niż z klimatem horroru (zamierzonym) kojarzy mi się przez tę kolorystykę i napis "Underground" z PPP i powstaniem warszawskim. Od małego nie cierpię tematyki powstania warszawskiego. No, mniejsza o to, poza moimi skojarzeniami etykieta jest bardzo udana i jak zawsze niezwykle bogata merytorycznie.
8/10

Barwa
Bardzo ładne, ciemnomiedziane, lekko wpadające w brąz, całkiem klarowne.
4,5/5

Piana
Obfita i gęsta, acz bardzo szybko się redukuje do pierścienia i pozostałości, po trochę dłuższym czasie znika niemal całkiem.
2,5/5

Zapach
Istotnie bardzo rzadko spotykany w piwie, przypomina trochę syrop klonowy, a trochę bardzo mocno przypalony, wręcz spalony karmel, co rodzi podejrzenia, że dominującym czynnikiem jest cukier kandyzowany. Wyczuwalna jest także skórka pomarańczowa i imbir oraz dębina. Jak dla mnie aromat bardzo ładny, jakkolwiek paradoksalnie mało potężny, dość łagodny mimo egzotyki.
8/10
Smak
Dość podobnie do zapachu, dalej dominują przyprawy i dębina, podwyższa się udział wanilii i dochodzą estry owocowe oraz nuta alkoholowa, acz piwo jak na swoją moc jest bardzo łagodne. Główny temat w tym piwie to nuty mocno przypalane, opiekane, ale jeszcze nie palone, przypomina mi trochę, a nawet mocno, smak bourbonu, czyli mocno opalana beczka dębowa i kukurydziana (w tym przypadku: cukrowa) słodycz. Nie jest do końca w moim typie, ale smaczne, degustacyjne i bardzo ciekawe piwo, w dodatku wbrew wielu opiniom bardzo pijalne jak na taką moc.
7,5/10

Tekstura
Jest bardzo dobra, choć trochę mniejsze wysycenie bardziej by pasowało do smaku.
4/5

6.5/10

Istotnie nie jest to piwo szaleńczo dobre, ale też nie nazwałbym go niewypałem. No, jest ewentualnie o tyle niewypałem, że w przeważającej większości Pinta warzy lepsze piwa, natomiast głównie spadła na nie krytyka pod kątem pijalności, dziwaczności, przekombinowania. Jest faktycznie bardzo oryginalne, ale moim zdaniem również bardzo przystępne, zwłaszcza jak na taką moc.

środa, 26 sierpnia 2015

Kormoran: Kłos Wielozbożowy

Seria Podróży Kormorana ucichła i niedługo minie rok, odkąd ostatnio pojawiło się w niej nowe piwo. Nie chcąc się jednak rozstawać na tak długo z tym znamienitym browarem, sięgnąłem po inną propozycję, właściwie co najmniej równie ciekawą co dotychczasowe z Podróży. Kłos Wielozbożowy to piwo bezstylowe, właściwie eksperymentalne - powstało z pięciu zbóż: słodu żytniego, orkiszu, płaskurki, samopszy oraz płatków owsianych. Ponadto nachmielone zostało Citrą i polskimi chmielami.

Informacje ogólne:
Piwo: Kłos Wielozbożowy
Kraj: Polska
Województwo: warmińsko-mazurskie
Miasto: Olsztyn
Browar: Kormoran
Styl: eksperymentalne
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 12,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 01.10.2015 r.
Cena: 6,50 zł

Opakowanie
Kormoran jak zwykle trzyma klasę, świetna etykieta  i piękna butelka z grawerunkami. 
9/10 


 
Barwa
Wspaniale się prezentuje - cytrynowy kolor i mocna, ale zarazem elegancka mętność.
5/5

Piana
Obfita i bardzo gęsta, z trwałością już dużo gorzej, po kilkunastu minutach zostaje tylko marny pierścień.
3/5
 
Zapach
Na początku bardzo zachęcający, słoneczny, grejpfrutowo-cytrynowy zapach amerykańskiego chmielu, niestety szybko wkracza bardzo lekki co prawda diacetyl, który jednak przykrywa trochę doznań - mimo wszystko na plus.
6/10
 
Smak
Chmiel schodzi na dalszy plan, diacetyl na szczęście odpada, na pierwszy plan wysuwają się zboża wszelakie - jest mimo niskiej mocy bardzo pełne, gęste smakiem, jakby mocno naładowane słodem, czuć jego odmienność od innych piw. Na finiszu powraca chmiel w postaci subtelnej, trawiastej goryczki - dobre, łagodne, rześkie, ale bardzo intensywne piwo.
7,5/10

Tekstura
Wysycenie na idealnym poziomie, jest natomiast mimo wszystko ciut za gęste jak na tak lekkie piwo.
4,5/5

6.5/10

No liczyłem na dużo więcej, nie powiem. Piwo przyjemne, acz z wadą w zapachu i trochę bardziej interesujące niż przyjemne. Przynajmniej jest odpowiednio wyraźnie tańsze od Podróży.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Mikkeller (De Proef): Spontanrosehip

No to kończę serię lambików (sensu largo) Mikkellera. Na sam koniec kwach z owocami dzikiej róży.

Informacje ogólne:
Piwo: Spontanrosehip
Kraj: Belgia (uwarzone przez duński browar kontraktowy)
Prowincja: Flandria Wschodnia
Miasto: Lochristi
Browar: De Proefbrouwerij (Mikkeller)
Styl: lambik z owocami dzikiej róży
Dodatki: dzika róża
Alkohol: 7,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 20.05.2023 r.
Cena: 49 zł (65,33 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Takie jak wszystkie z serii z innym owocem, czas mi się pożegnać z tym motywem.
8/10


Barwa
Głęboki bursztyn, a nawet pomarańcz, maksymalna mętność daje bardzo ciekawy efekt, bardzo ładne.
4,5/5
 
Piana
Bardzo dobra - idealnie obfita, bardzo gęsta, długo, choć nie do końca się utrzymuje.
4/5
 
Zapach
Znakomite połączenie szlachetnych nut lambika z bardzo wyraźnym aromatem kwiatowo-owocowym dzikiej róży, ostre aromaty wiejskie i kwaśne dopełniane są i balansowane słodkim i delikatnym wkładem owoców - aromat i piękny, i intrygujący, i intensywny, choć z czasem trochę się rozrzedził.
8,5/10
 
Smak
Tu oczywiście żarty się kończą, ale atakuje właściwie nie tyle kwaśnością, co bardzo intensywną, bardzo szorstką, suchą cierpkością; w połączeniu z charakterystycznymi, dębowymi akcentami lambika daje to efekt bardzo winny. Ciekawe, ale zamiana kwaśności na cierpkość nie wychodzi tu na dobre, piwo jest trochę zbyt nieprzystępne, nie oferując w zamian jakichś niebywałych doznań smakowych, nie jest złe, ale ledwo na plus.
5,5/10
 
Tekstura
Jak na lambika przystało, bardzo wysokie wysycenie, o stopień za wysokie.
4/5

6.0/10

Zdecydowanie najsłabsze piwo z serii, coś tu kompletnie nie wyszło w smaku - pozostało przy charakterystycznej dla całej serii szlachetności i złożoności, ale dostało cios niezbyt przyjemną cierpkością, choć w zapachu wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Ostatecznie dość skandaliczne przy takiej cenie. Nic to, ranking Spontanów, które piłem, przedstawiałby się tak (darujmy sobie duńskie nazwy): 1. Malina 2. Agrest 3. Rokitnik 4. Mandarynka 5. Dziki bez 6. Dzika róża. I z tego wszystkiego przy tak wysokich cenach za godnego polecenia uważam tylko kwacha malinowego. Dużo więcej się spodziewałem po tej serii, choć w większości były to świetne piwa.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Spezial Rauchbier Lager

Nie samą Schlenkerlą żyje Bamberg. W tym pięknym mieście jest przeszło dziesięć browarów, a taki Brauerei Spezial na przykład również warzy piwa wędzone. Podczas niedawnej wizyty w Bambergu, poszukując rozpaczliwie butelkowej wersji Fastenbiera ze Schlenkerli, rozgoryczony niepowodzeniami postanowiłem powetować sobie straty kupnem innych piw i jednym z nich był ten oto wędzony jasny lager (rzecz, z którą się jeszcze nie spotkałem).

Informacje ogólne:
Piwo: Spezial Rauchbier Lager
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Bamberg
Browar: Brauerei Spezial
Styl: wędzony jasny lager
Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 22.09.2015 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Przypomina trochę opakowania Schlenkerli - taka sama butelka, ten sam kształt krawatki i motywy średniowieczne - ale wychodzi to słabiej, choć też ładnie, brak jakiegokolwiek opisu. Jest za to firmowy kapsel.
7/10

Barwa
Ciemne złoto i mnóstwo ulatującego gazu, piękne, klarowne, zaokrąglone.
4,5/5

Piana
Dość obfita, gęsta, bardzo długo się utrzymuje.
4,5/5

Zapach
Udane połączenie przyjemnej, intensywnej, szynkowej wędzonki ze słodyczą słodu daje łagodny i intensywny zarazem, słodko-słony efekt - niczego może nie urywa, ale jest to bardzo zachęcający i czysty aromat.
8/10
 
Smak
Również dość zrównoważone, jest bardzo wyraźna, szynkowo-ogniskowa, słona wędzonka, ale też dużą rolę pełni zbożowa i słodka słodowość z nieznacznymi wstawkami owocowymi - właściwie tak samo jak w zapachu, nie rzucające na kolana, ale bardzo przyjemne, świetnie zbalansowane, wyraziste, bez fałszywych akcentów.
8/10

Tekstura
Lekko za wysokie wysycenie.
4/5

7.0/10

Nie umywa się do któregokolwiek wędzonego piwa Schlenkerli, ale bez takich porównań do absolutu wypada bardzo dobrze. Drzewna wędzonka pasuje zatem nie tylko do koźlaków, porterów bałtyckich i lżejszych ciemnych i bursztynowych lagerów, ale również do lagerów jasnych.

sobota, 22 sierpnia 2015

Meantime: London Stout

Piwo bardziej konfundujące, niż się wydaje. Meantime postanowił odtworzyć w miarę współczesnych warunków tzw. stout portery, znane w Anglii w XIX wieku, warzone w przeciwieństwie do irlandzkich dry stoutów bez palonego jęczmienia, fermentowane w dość niskich temperaturach i lagerowane. Efekt: niektórzy uznają je za stout, inni za schwarzbiera (sic!), a ja uznam je chyba za... porter angielski, brown porter, ale to jeszcze rozsądzę po degustacji.

Informacje ogólne:
Piwo: Raspberry Wheat
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Meantime Brewing Company
Styl: brown porter
Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 12.06.2016 r.
Cena: 15,50 zł

Opakowanie
Jeszcze jeden (czwarty już!) kształt butelki Meantime i co najmniej trzeci wspaniały. Do tego jak zawsze piękna etykieta, tylko krawatka krzywo naklejona i kapsel goły, nie wiedzieć czemu.
9/10
 
Barwa
Przepiękny rubin pod mocnym światłem, bez światła czerń - no porter jak nic, a poza tym to wspaniale się prezentuje.
5/5
 
Piana
Dość obfita, wyśmienicie gęsta, niemal w całości pokrywa taflę do końca, bliska ideału.
4,5/5
 
Zapach
No porter no - ciemny słód, ale mało nut palonych, raczej czekolada, prażone orzechy, owoce, głównie wiśnie, może śliwki - przyjemny, zwłaszcza orzechy z czasem robią spore wrażenie, jakkolwiek trochę asekurancki i leciutko metaliczny.
6,5/10
 

Smak
Trochę jak brakujące ogniwo między brown ale a brown porterem - trochę czekolady, nawet mlecznej, ale i trochę ziemistości, ciemnej karmelowości, orzechów, prostej, z lekka popiołowej słodowości typowej dla angielskich ale, właściwie zero nut palonych - takie dość surowe piwo, acz może właśnie dzięki temu wręcz kosmicznie pijalne, do picia na hausty. Poza tym po prostu bardzo smaczne. Podobnie jak w zapachu, leciuśko metaliczne.
7/10
 
Tekstura
Minimalnie za wysoki gaz.
4,5/5

6.0/10
 
Zdecydowanie nie jest to stout, ani tym bardziej schwarzbier, jak chciałby ratebeer. Bliżej od tych dwóch mu już do angielskiego brown ale, ja zaś zostanę przy swoim i nazwę je brown porterem (w gruncie rzeczy jest takim brown-ale'ującym brown porterem, niech żyje ekwilibrystyka stylowa). Swoją drogą, mimo paradoksalnej nazwy, piwo jest dobrym materiałem poznawczym dla osób, które nieopatrznie zrównują ze sobą stouty i portery. Cenna lekcja, rzekłbym, no a nie licząc walorów edukacyjnych to piwo niewarte uwagi przy tej cenie.

piątek, 21 sierpnia 2015

Browar Stu Mostów: Salamander American Wheat

Tegoroczne upały, miejmy nadzieję, odeszły już na dobre, ale sezon na American Wheaty pozostaje jeszcze otwarty. Tym razem w interpretacji Browaru Stu Mostów. Będzie to już dziesiąte piwo z tego wrocławskiego przybytku, jakie zrecenzuję.

Informacje ogólne:
Piwo: Salamander American Wheat
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Browar Stu Mostów
Styl: American Wheat
Alkohol: 4,6%
Ekstrakt: 11,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 30.09.2015 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
No to samo co zawsze na Salamandrach. Do opisu piwa wdarł się nieszkodliwy lapsus, "cytrusowo-grejpfrutowy aromat". 
9/10


 
Barwa
Jasnozłote wpadające w słomkowe, zamglone, ładnie ulatujący gaz - w porządku.
3/5

Piana
Bardzo obfita, gęsta, oblepia szkło w wyjątkowo udanych ilościach, utrzymuje się prawie do końca.
4,5/5

Zapach
Celne przemieszanie aromatycznego, bujnego, ale nienachalnego amerykańskiego chmielu z wtrąceniami zbożowymi - chmiel ma charakter tak mocno cytrusowy, że przypomina nawet nieco witbiera z dużą ilością skórki pomarańczowej; poza cytrusami czuć też inne, tropikalne owoce; nic wybitnego, ale bardzo zachęcający, ładny, czysty, tylko z czasem dość się rozwiewa, mocno traci chmielowe właściwości.
7/10

Smak
Odznacza się znakomitym balansem, chmiel jest tu na równi ze słodem, ten pierwszy daje pozostałości owocowe z aromatu oraz prostą, powiedziałbym że idealną, stonowaną a dosadną goryczkę, a ten drugi fajną, lekką bazę z nutami zbożowymi, chlebowymi, a nawet ziemistymi - geniusz w prostocie, wspaniałe letnie piwo, pełne smaku, ale zwiewne i nieziemsko pijalne, jedynie może trochę niedochmielone na aromat.
8/10

Tekstura
Idealne, troszkę wyższe niż średnie wysycenie.
5/5

7.0/10

Bardzo dobry AW, choć był potencjał na piwo świetne albo i wybitne. Już drugi raz po AIPA w Browarze Stu Mostów nie zagrało do końca chmielenie na aromat, podczas gdy chmielenie na goryczkę i słodowa kontra zostały poprowadzone właściwie doskonale.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Artezan: Babie Lato

Artezan póki co niczym mnie nie zachwycił (nie licząc kooperacyjnego piwa z AleBrowarem), ale póki co nie śmiem mu odmówić, gdy widzę na półce jakieś nowe piwo. Babie Lato to nieobca mi już koncepcja saisona chmielonego na nowofalową modłę.

Informacje ogólne:
Piwo: Babie Lato
Kraj: Polska
Województwo: mazowieckie
Miasto: Błonie
Browar: Artezan
Styl: nowofalowy saison
Dodatki: kolendra
Alkohol: 6%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 13.09.2015 r.
Cena: 8,95 zł

Opakowanie
Sympatyczne, acz blado wypada w porównaniu z tymi etykietami Artezana, które już znam. Zabrakło też tym razem opisu piwa.
7,5/10 

 
Barwa
Bardzo jasne, jasnozłote, idealne zmętnienie i cudowna burza ulatującego gazu - chyba jedno z najpiękniej prezentujących się piw, jakie widziałem.
5/5

Piana
Bardzo obfita, niezbyt zaś gęsta, przeciętnie trwała - solidna.
3/5

Zapach
Cudownie przyjemny, słodko-pikantny aromat, w którym jest miejsce na wszystko - intensywne belgijskie drożdże, kolendrę, owocowy nowofalowy chmiel, lekko kwaskowe nuty wiejskie i słodowe zaokrąglenie - efekt ekstremalnie rześki, złożony i rozkoszny zarazem, rewelacja.
9/10


Smak
Bardzo podobnie do zapachu, w dalszym ciągu znakomicie zbalansowane przemieszanie słodu, drożdży, chmielu i kolendry, dochodzi zaś charakterystyczna trochę goryczka, trochę cierpkość, efekt przypominający smak skórki cytrusowej, co już w ogóle winduje rześkość - wspaniałe piwo, nie rzuca się nie wiadomo czym na pijącego, trzeba dostrzec jego geniusz w idealnym balansie.
9/10

Tekstura
Wysokie wysycenie, które idealnie współgra ze smakiem.
5/5

8.5/10

No i to jest to, czego oczekuję od tak renomowanego browaru. Jest znakomite niezależnie od pory roku, ale trzeba przyznać, że to wspaniałe piwo, jeśli chcemy poczuć orzeźwienie, a jednocześnie zależy nam na pełni smaku. Nie wiem, jak oni to zrobili, ale ono, przepraszam za wyrażenie, smakuje jak lato.

środa, 19 sierpnia 2015

Dark Horse: Fore Smoked Stout

Długo oczekiwany powrót do jankeskiego browaru Dark Horse, specjalizującego się w stoutach wszelakich. Recenzowany na blogu stout z borówkami amerykańskimi był jednym z najdoskonalszych kilku, jakie w życiu piłem - w maju z kolei stout mleczny na Festiwalu we Wrocławiu był chyba najlepszym piwem, na jakie się tam natknąłem. A dziś przede mną w dodatku stout wędzony, więc moje oczekiwania szybują w przestworzach.

Informacje ogólne:
Piwo: Fore Smoked Stout
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Michigan
Miasto: Marshall
Browar: Dark Horse Brewing Co.
Styl: stout wędzony
Alkohol: 7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Warka: brak daty ważności
Cena: 18,70 zł (26,34 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Ta sama niezbyt widowiskowa, acz solidna etykieta co na poprzednim stoucie i ładny kapsel.
6,5/10


 
Barwa
Nieprzejrzyście czarne. 
5/5

Piana
Fatalna, tworzy się tylko cieniutka warstwa, która w ciągu pół minuty redukuje się do pierścienia, ten za to okazuje się bardzo trwały i utrzymuje do końca degustacji.
1,5/5

Zapach
Wyważone, bardzo intensywne połączenie wspaniałych, klasycznych nut mocno palonych, prażonych, kawowych, kakaowych, a również suszonych, ciemnych owoców, z lekko torfową, subtelną, ale łatwo wyczuwalną wędzonką - piękność, tylko trochę z czasem słabnie.
9/10

Smak
Genialny - jest niesamowicie pełne, intensywne niczym naprawdę stout imperialny, cudownie rozpościerają się na podniebieniu nuty świeżo zmielonej kawy, ziaren kakaa, gorzkiej czekolady, wędzonka trochę w tle, za bardzo w tle, ale obecna, jednocześnie kremowo aksamitne, gładkie.
9,5/10

Tekstura
Mankament - zdecydowanie brakuje gazu, nadrabia to gęstością, ale tylko trochę.
2/5

8.0/10

Wybitne piwo, choć miałem nadzieję na więcej - niedobór gazu mocno dał się we znaki (podobnie jak w przypadku poprzedniego stoutu, fatalna była też piana - przypadek?). Tak czy inaczej mam zamiar spróbować wszystkich stoutów z Dark Horse, trzy na trzy próbowane to piwa bezwzględnie wybitne.

wtorek, 18 sierpnia 2015

AleBrowar (Gościszewo): Be Like Mitch

Jak zobrazować szybkość postępowania rewolucji? No na przykład tak. Podgatunek APA, American Wheat, jeszcze w zeszłym roku na polskiej scenie był powiewem świeżości i nowości, wzbudzał pewną sensację, a każda premiera piwa w tym stylu była wydarzeniem nie lada. Dziś jest to właściwie sztandarowy styl nowej fali na lato, w tak krótkim czasie wyparł witbiery, weizeny oraz niepszeniczne APA (tak mi się przynajmniej zdaje), a Dizzy Gillespie polskiej kultury piwnej popełnił niedawno jeden ze swych słynnych wielkich testów, w którym skonfrontował ze sobą aż czternaście piw w tym stylu. Za modą nadąża oczywiście AleBrowar i na tegoroczne lato przygotował swoją wersję.

Informacje ogólne:
Piwo: Be Like Mitch
Kraj: Polska
Województwo: pomorskie
Miasto: Gościszewo
Browar: Gościszewo (AleBrowar)
Styl: American Wheat
Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 11,6%
Objętość: 500 ml
Warka: do 03.09.2015 r.
Cena: 7,20 zł
Opakowanie
Etykieta nawiązuje podobnież do postaci z serialu "Słoneczny patrol", którego nie widziałem choćby pół odcinka i mam szczerą nadzieję, że już nie zobaczę. Ale jak już mówiłem, ten nowy styl AB - pierwsza klasa.
9,5/10
 
Barwa
Jasnozłote, niemal słomkowe, do tego bardzo atrakcyjne zmętnienie i ulatujący gaz - już sam wygląd jest bardzo orzeźwiający.
4,5/5

Piana
Genialna niebywale obfita, gęsta, trwała, oblepia szkło, wszystko wzorowe.
5/5

Zapach
Przyjemny, chmielowy aromat, o dziwo przede wszystkim nie cytrusowy ni żywiczny, a trawiasty, cytrusy (cytryna, limonka, grejpfrut) trochę dalej - właściwie przypomina nawet zapach trawy cytrynowej; świetny, bardzo rześki zapach, przyjemny, mimo że znalazło się w nim coś niepożądanego, jakby bardzo delikatny DMS.
7,5/10

Smak
W smaku - o dziwo, patrząc na producenta - bardzo dobry balans słodu z chmielem, mamy zarówno zbożowe, chlebowe posmaki jasnego słodu (łatwo wyczuwalna jest obecność pszenicy), jak i ziołowy chmiel i goryczkę o idealnej wysokości, tylko trochę łodygową, pojawia się też problem z zapachu - mimo wszystko bardzo pozytywne piwo.
7,5/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu poszło w pianę, wyraźnie brak mu wysycenia, acz jest jeszcze w porządku.
3/5

6.5/10

Dobre, dobre z plusem. I do zapomnienia, tyle już zostało u nas powiedziane w temacie amerykańskich stylów, że zwłaszcza od nietanich rzemieślników pozostaje wymagać teraz bardzo dużo na tym polu. Mamy 2015, do diaska.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Meantime: Raspberry Wheat

Tegoroczne upały są tak koszmarne, że nawet ja, generalnie nieprzywiązujący wagi do pory roku przy wyborze stylu piwa i z lubością pijący w lipcu i sierpniu RISy i portery bałtyckie, spasowałem i postanowiłem, że dopóki to piekło się nie skończy, to piję tylko piwa lekkie, a przynajmniej nieciężkie (w momencie publikacji tej recenzji robi się już co prawda wreszcie ludzko). Sięgnąłem na początek po oczekujące już trochę na mnie piwo z Meantime, dla którego bazą był american wheat, ale tylko bazą, bo ostatecznie trzeba to bez ogródek nazwać piwem smakowym, konkretnie owocowym, a jeszcze konkretniej malinowym. Jako takie było strasznie drogie, ale kocham Meantime i nie zamierzam odpuszczać żadnego ich piwa, bo nie za wiele się ich w Polsce pojawia.

Informacje ogólne:
Piwo: Raspberry Wheat
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Meantime Brewing Company
Styl: malinowe
Dodatki: maliny
Alkohol: 5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 25.01.2016 r.
Cena: 13,90 zł (21,06 zł za 0,5 l)

Opakowanie
To samo perfekcyjne opakowanie co na kilku poprzednich piwach z Meantime, jakie piłem.
10/10

 
Barwa
Jasnobursztynowe, maliny wprowadziły ledwo dostrzegalny akcent nietypowej dla słodu czerwieni; najpierw całkiem klarowne, po dolaniu drugiej porcji całkowicie mętne - w tym pierwszym wydaniu ładne, w tym drugim świetne.
4/5

Piana
Tworzy się całkiem obfita, ale znika z sykiem do całkowitego zera w dosłownie kilka sekund - przykry widok.
0,5/5

Zapach
Sympatyczne połączenie słodkich owoców (niekoniecznie malin), karmelu i słodu - prosty zapach, niespecjalnie wyszukany, ale całkiem przyjemny.
6/10
Smak
Tu maliny trochę bardziej się narzucają, a to za sprawą ich charakterystycznej kwaśności, która daje dobry balans dla niemal syropowej (pod względem charakteru, nie intensywności) słodyczy, a także wprowadza cierpką nutę na finiszu - piwo zdominowane jest przez owoce, ale pojawia się też akcent słodowy; bardzo sympatyczne, orzeźwiające i zrobione z głową, nieprzesłodzone, dobrze zbalansowane, bardzo dobre piwo owocowe.
7,5/10

Tekstura
Dobrze dopasowane, wysokie wysycenie, może tylko odrobinę za wysokie.
4,5/5

6.5/10

Dobre piwo owocowe, jest zdominowane przez maliny, ale jednocześnie zachowało charakterek. Przy tej cenie natomiast ciężko je polecić.

sobota, 15 sierpnia 2015

BrewDog: Abstrakt AB:17

To już czwarte piwo z serii Abstrakt, które ugoszczę na blogu. Poprzednie, numer 16, kawowy quadrupel, okazało się bardzo rozczarowujące - tym razem BrewDog przyjął koncepcję, która może się wydawać skazana na sukces, bo kawowy żytni porter imperialny. Kawa została dodana na etapie zacierania, gotowania, a także w whirlpoolu i fermentorach (całe ziarna). Piwo zostało też nielekko nachmielone, bo ma rzekomo 100 IBU.

Informacje ogólne:
Piwo: Abstakt AB:17
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: kawowy porter imperialny
Dodatki: kawa
Alkohol: 10,9%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: z 4 listopada 2014 r.
Cena: 55,30 zł (73,73 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Znakomity styl serii zmianie oczywiście nie uległ. Trafiła mi się butelka numer 9383 z 12250, które ujrzały światło dzienne.
10/10

 
Barwa
Czerń absolutna, zero prześwitów.
5/5

Piana
Dość obfita, bardzo gęsta, o pięknej barwie, po paru minutach są już pierwsze dziury, a po parunastu zostaje sam pierścień.
3/5

Zapach
Fuzja wszystkiego, co mocno palone - palony jęczmień i kawa ścierają się ze sobą w bardzo przyjemny dla nosa sposób, dołącza do nich czekolada, suszone śliwki, wanilia, jeszcze więcej czekolady i jeszcze więcej kawy - bliski doskonałości aromat, wspaniały.
9,5/10

Smak
Niezwykle intensywnie, ale i dość delikatnie, piwo jest kremowo gładkie i maskuje alkohol w sposób absolutnie perfekcyjny; faktycznie czuć, że to bardziej porter imperialny niż stout imperialny, jest dość słodko i mimo obecności kawy to raczej czekolada gra pierwsze skrzypce - właściwie wszystkie akcenty z zapachu zostają tu przeniesione, dochodzi jeszcze charakterystyczny dla mocnych, ciemnych piw akcent orzechowy oraz faktycznie wysoka goryczka, ale nie dominująca, a podkreślająca słodową stronę; do perfekcji jeszcze kawałeczek, ale blisko.
9,5/10

Tekstura
Trochę psuje imprezę - piwo zaczyna jako bardzo słabo nagazowane, a po paru chwilach gaz jest już ledwo wyczuwalny; nie jest to jakaś zbrodnia w tak mocnym piwie, ale nawet mimo sporej gęstości wprowadza to akcent płytkości tekstury, zupełnie nieprzystającej do smaku.
1/5

8.0/10

Drastyczny niedobór gazu pogrzebał szansę na genialne piwo, ale nawet z nim jest to znakomity trunek i najlepsze, co piłem z BrewDoga od grudnia, a wypiłem przez te osiem miesięcy piętnaście piw Szkotów. Przykładne użycie kawy - nawet nie próbuje dominować, a w dyskretny sposób dopełnia potęgę ciemnych słodów. No i podręcznikowe przykrycie alkoholu. Chociaż trzeba nadmienić, że jak na tak olbrzymią cenę, to efekt jest tylko zadowalający i nie jest to jakiś złoty interes przy obecności na rynku zdecydowanie lepszych i grubo tańszych RISów/mocnych porterów.

piątek, 14 sierpnia 2015

Meantime: Coffee Porter

Dawno, dawno temu, już ponad dwa lata, miałem okazję pić pierwsze w życiu piwo z browaru Meantime z Londynu, którym to piwem był czekoladowy porter. Mówiąc zwięźle, zachwycił mnie. Dziś można odnieść wrażenie, że co trzecie piwo rzemieślnicze jest wyposażone w jakiś niepiwny dodatek, ale dwa lata temu było to jeszcze stosunkowo egzotyczne zjawisko (nie licząc piw smakowych, to jest totalnie zdominowanych przez ów dodatek). Dziś może przypomni mi się tamta degustacja, bo na tapecie piwo stosunkowo podobne - porter kawowy.

Informacje ogólne:
Piwo: Coffee Porter
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Meantime Brewing Company
Styl: porter kawowy
Dodatki: kawa
Alkohol: 6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 11.05.2016 r.
Cena: 14,80 zł (22,42 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Ta sama genialna butelka i etykieta, których nie widziałem już od 2013 roku, cudeńko.
10/10

 
Barwa
Dość jasne nawet jak na porter (który, jak wiadomo, nie powinien być czarny) - bardzo ładne, rubinowo-brązowe, świetliste, klarowne.
4,5/5

Piana
Doskonała, obfita, o cudownej, kremowej gęstości, beżowa, oblepia szkło, utrzymuje się do samego końca.
5/5

Zapach
Piękna symfonia - mocno palona kawa, czekolada, orzechy, wanilia nawet, jednocześnie nie zatraca swojej porterowej tożsamości, jest ciemny słód, jest nawet śliwka w czekoladzie - dodatek kawy jest bardzo wyraźny, ale nie zdominował zapachu, ostatecznie blisko ideału.
9,5/10
Smak
Kremowo, gładko, jest sporo nut kawowo-palonych, ale tu bardziej czekoladowo, porterowo, słodko, jakby czekoladka o smaku kawy, początek każdego łyku niczym przegryzienie ziarna kakaa, ba, gdyby ktoś mi powiedział, że jest tu laktoza, to bym uwierzył; znakomite piwo-deser, i to deser zrobiony z głową, nie zasypany cukrem. No dobra, lekko obniżyłbym słodycz albo podbił goryczkę, ale tylko lekko.
9/10

Tekstura
Wysycenie jest jedynym problemem tego piwa, znacznie za niskie, właściwie ledwo obecne - generalnie niskie wysycenie pasuje do tego piwa, bo jest dość gęste, kremowe, ale tutaj przegięto w drugą stronę i już lekko zahacza o płaskość przez ten niedobór gazu.
2/5

8.0/10

No proszę. W Meantime naprawdę wiedzą, jak warzyć piwo i jak operować dodatkami. Czekoladowy porter trochę bardziej mi podszedł, ale kawowy też jest wybitnym trunkiem. To chyba nie przypadek. Po Buxton Brewery londyńczyków mogę już oficjalnie nazwać moim drugim ulubionym angielskim browarem, a konkurencja ogromna.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Profesja: Inżynier

Profesja pod lupą po raz drugi. Sięgnąłem akurat po ten produkt z całej oferty, bo jeszcze nigdy nie spotkałem się z piwem, które producent świadomie określałby enigmatycznym stylem Dortmunder Export. Co to za zjawisko, które większość miłośników piwa zna tylko z klasyfikacji BJCP (tak w ogóle to BJCP zrezygnowało z tej kategorii i zmieniło nazwę na "German Helles Exportbier")? To będzie trochę ekstrawagancki opis, ale powiedziałbym, że jest to jasny lager trochę pełniejszy od hellesa i trochę lżejszy od festbiera oraz trochę bardziej goryczkowy od hellesa i trochę mniej od niemieckiego pilsa. Taki złoty środek, można powiedzieć, styl jak żaden inny stawiający na balans.

Informacje ogólne:
Piwo: Inżynier
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Profesja
Styl: Dortmunder Export
Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: 13,2%
Objętość: 500 ml
Warka: do 17.09.2015 r.
Cena: 6,40 zł

Opakowanie
Etykieta jak każda inna Profesji, tylko z innym krasnalem.
4/5


 

Barwa
Bardzo ciemne złoto, nawet nieśmiało idące w stronę bursztynu, do tego ładnie pracujący gaz, byłoby idealne, gdyby nie trochę mało estetyczne zmętnienie.
4/5

Piana
Wzorowo obfita, gęsta niemal jak bita śmietana, osiada na szkle, świetna, utrzymuje się prawie w całości do końca.
4,5/5

Zapach
Dominuje słód, świeży, niekoniecznie bardzo jasny, czuć, że nie jest to ekstremalnie jasny lager, można go posądzić nawet o nieznaczną nutę karmelu, poza tym szczypta chmielu i leciutka nuta kwaskowa, która trochę burzy efekt, ale i tak jest ładnie.
7/10

Smak
W smaku na pierwszy łyk bardzo słodko, z czasem chmiel (nie taki do końca tradycyjny, przewijają się nuty kwiatowe)  narzuca coraz większą goryczkę, ale w dalszym ciągu nie pokrywa on słodowości i piwo jest zdecydowanie słodkie, raczej w przyjemny sposób; niestety nuta kwaskowa dalej obecna i znów trochę psuje odbiór.
7/10

Tekstura
Trochę za nisko wysycone.
4/5

6.0/10

Ech, zaczynam podejrzewać, że Profesja ma coś nie tak ze sprzętem. Drugie piwo na dwa z wyraźnym kwaskiem (i drugie mimo to dobre, ale ze zmarnowanym potencjałem na bardzo dobre). Będę dawał kolejne szansy, ale jak tak dalej pójdzie, to mimo chęci wspierania wrocławskich browarów w końcu zarzucę przygodę z Profesją do odwołania.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

St. Bernardus: Abt 12

Czas na finalne allegro. Jakim konkurentem okaże się quadrupel St. Bernardusa dla Rochefortów 8 i 10, Chimay Bleue, Westvleteren 12, quadrupla La Trappe? Pięć wielkich piw wymieniłem i będę bardzo zawiedziony, jeśli Abt 12 nie okaże się szóstym.

Informacje ogólne:
Piwo: Abt 12
Kraj: Belgia
Prowincja: Flandria Zachodnia
Miasto: Watou
Browar: Brouwerij St. Bernardus
Styl: quadrupel
Alkohol: 10%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 12.03.2019 r.
Cena: 12,60 zł (19,09 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Czym na pewno przegrywa St. Bernardus z trapistami, to opakowanie. Jest ładne i ma bardzo ładny kapsel, ale brakuje tej elegancji z etykiet mnichów (lub braku etykiet w przypadku Westvleteren).
7,5/10
 
Barwa
Przepiękne, od bardzo ciemnego brązu do intensywnych, świetlistych rubinów; subtelnie zamglone.
5/5

Piana
Bardzo obfita i gęsta, tylko odrobinę się poddaje.
4,5/5

Zapach
Cudownie intensywny, potężny, słodki - pumpernikiel, rodzynki, tak, dużo rodzynek; marmolada, suszone śliwki, wiśnie kandyzowane, ciemny chleb, lekkie owianie belgijskimi drożdżami - bliski ideału aromat.
9,5/10

Smak
W smaku przerzuca się na stronę mniej owocową, a bardziej chlebową, zbożową, karmelową i czekoladową, przede wszystkim wkracza ta czekolada; czuć alkohol, ale w bardzo pozytywny sposób, bardzo szlachetny, ujawniający się w ewidentnej potędze smaku, nie w nutach rozpuszczalnikowych; znakomicie się to wszystko ze sobą miesza i pozostawia długi, korzenny finisz - do doskonałości brak "tego czegoś", ale nie mam zastrzeżeń, prawie ideał.
9,5/10
  
Tekstura
Idealne, dość wysokie, ale jeszcze subtelne wysycenie.
5/5

9.0/10

Nie ma cienia zawodu, nie ma też jakiegoś legendarnego triumfu. To genialne piwo, jedno z najlepszych, jakie piłem, ale wyżej stawiam Chimay Bleue, Westvleteren 12 (do którego faktycznie jest bardzo podobne) i Rocheforta 10. Poległy La Trappe Quadrupel i Rochefort 8. Cóż, St. Bernardus to wybitny browar, który całkowicie zasługuje na miano "trapisty numer siedem i pół". Cenię go wyżej od La Trappe, Achela (roboczo, bo nie dałem jeszcze szansy ichniemu quadowi) i Orvala, również odrobinę wyżej niż Westmalle. Cudowny wynik.

piątek, 7 sierpnia 2015

Mikkeller (De Proef): Spontanframboos

Przedostatni Spontan będzie tym jedynym, co do którego mam jakieś porównanie z dotychczasowych doświadczeń. Lambik z malinami, czyli framboise, to bowiem po krieku i gueuze najpopularniejsze wydanie lambika i parę się już takich wypiło. Może chociaż tutaj w zapachu i smaku dodatek będzie wyczuwalny, nie tak jak w poprzednich piwach z tej serii. Jak nie tu, to nigdzie.

Informacje ogólne:
Piwo: Spontanframboos
Kraj: Belgia (warzone przez duński browar kontraktowy)
Prowincja: Flandria Wschodnia
Miasto: Lochristi
Browar: De Proefbrouwerij (Mikkeller)
Styl: framboise
Dodatki: maliny
Alkohol: 7,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 17.04.2024 r.
Cena: 49 zł (65,33 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Kontynuacja serii.
8/10
 

 
Barwa
Czerwono-brunatne, bardzo mętne, przypomina mus truskawkowy, bardzo ładne.
4/5

Piana
Bardzo dobra, obfita, bardzo gęsta, leciutko zaróżowiona, dość długo się utrzymuje.
4/5

Zapach
Piękne zderzenie typowej, derkowej, cierpkiej wiejskości lambika z subtelnymi malinami, które dają odczucie ciastka z marmoladą oraz z waniliowo-opiekanym charakterem dębowych beczek: aromat naprawdę wybitny, o rzadko spotykanej złożoności, zbalansowany, cudownie zachęcający.
9,5/10

Smak
Zachowuje wszystkie elementy zapachu i dodaje od siebie wysoką, trochę bardziej owocową niż brettową kwaśność, która trochę wykręca kubki smakowe w pozytywny sposób - piwo wyśmienite i bardzo ciekawe.
9/10

Tekstura
Idealne wysycenie, wysokie, ale tym razem ani trochę nie za wysokie.
5/5

8.5/10

No i się doczekałem - w końcu jakieś piwo z tej serii warte swojej potężnej ceny i wreszcie jakieś, w którym obecność dodatków owocowych jest niezaprzeczalnie wyczuwalna. Top 3 lambików, jakie w życiu piłem. Przy okazji można dojść do wniosku, że jako dodatek do lambików nadają się głównie czerwone lub ciemne, wyraziste owoce, a nie jakieś rokitniki i kwiaty dzikiego bzu, bo te ostatnie po prostu przepadają w tłumie intensywnych smaków i aromatów.

St. Bernardus: Tripel

Sint Bernardus wygrał w temacie dubbli, czas sprawdzić, co ma do powiedzenia w temacie tripli. Tu w moim prywatnym rankingu konkurencja jest już znacznie większa i nawet dostanie się na podium to spore wyzwanie.

Informacje ogólne:
Piwo: Tripel
Kraj: Belgia
Prowincja: Flandria Zachodnia
Miasto: Watou
Browar: Brouwerij St. Bernardus
Styl: tripel
Alkohol: 8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 19.11.2016 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Etykieta tym razem w zielonej odsłonie, najbardziej cieszy kolejny kapsel do zbioru, tym razem trochę różni się od poprzednich nie tylko kolorem, jako że tripel nie został ochrzczony żadnym numerkiem.
7,5/10

Barwa
Złote, mętne, kawałeczki drożdży, których nie udało się uniknąć mimo ostrożnego nalewania, odbierają mu trochę piękna.
3/5

Piana
Bardzo obfita, dość gęsta, dobra trwałość.
4/5

Zapach
Połączenie bardzo ciekawej strony słodowej, takiej mącznej, zacierowej, chlebowej, z typową Belgią - fenole, drożdże i słodkie cytrusy - zapach bogaty i rześki, trochę większa intensywność by nie zaszkodziła.
8,5/10

Smak
Nadrabia ewentualne niedobory intensywności w smaku, bardzo skoncentrowane, pełne, znakomicie miesza słodycz z belgijską pikanterią i triplową, lekką cierpkością a la skórka pomarańczowa, dalej bardzo przyjemna, "pierwotna" strona słodowa - znakomite piwo.
9/10

Tekstura
Nieprzesadnie przesadzone wysycenie.
4/5

8.0/10

Kolejny znakomity tripel, acz do ideałów mu daleko. Z istotniejszych belgijskich poddaje się w zestawieniu z Tripel Karmeliet, Westmalle i Achel, lepszy jest za to od wersji Chimay i La Trappe. No ale dobra, dobra, i tak wiemy, że wygrywa ten, kto ma najlepszego quadrupla, a reszta to takie tam zabawy, zatem do porównań wrócę przy degustacji Abt 12.

środa, 5 sierpnia 2015

Profesja: Bursztynnik

Browar Stu Mostów, inicjatywa pełna przepychu, skradł trochę rozgłos otwartemu w tym samym roku, drugiemu wrocławskiemu nowofalowemu browarowi Profesja. Co ciekawe, oba browary są mniej więcej tej samej wielkości, ale zupełnie się różnią - BSM wszedł na rynek z niespotykaną dosłownie pompą, w środku wszystko jest maksymalnie dopieszczone - nie tylko jeśli mowa o nowoczesnym sprzęcie niemieckiego producenta BrauKon, ale i o kwestie estetyczne całego miejsca, w dodatku mają potężne moce marketingowe. Wejście Profesji na rynek z kolei można było łatwo przegapić, sprzęt jest własnej konstrukcji, a marketing jest raczej taki podstawowy. A prawdę mówiąc, to nie lubię marketingu, natomiast lubię taką skromność i jak najszczersze, a więc w praktyce jak najbardziej umiarkowanie ozdobione błyskotkami robienie swojej roboty, toteż kibicuję Profesji mocno. Na początek AAA. Ceny też mają chyba skromniejsze, jeszcze nie udało mi się kupić piwa z BSM za siedem złotych, średnio kosztują przynajmniej osiem.

Informacje ogólne:
Piwo: Bursztynnik
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Profesja
Styl: amerykańskie amber ale
Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 12,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 17.09.2015 r.
Cena: 7 zł

Opakowanie
Bardzo mnie zdobywają etykiety Profesji. Prosty, ale znakomicie estetyczny motyw, dokładny skład, odróżnianie poszczególnych etykiet nie tylko kolorem, bo na każdej znajduje się postać krasnala (co prawda nie będą widoczne na zdjęciach, są na bocznej części etykiety) wykonującego inną, odpowiadającą nazwie piwa profesję. Koncepcja bardzo w moim typie.
9,5/10

Barwa
Bardzo ładny, dość ciemny bursztyn, lekko zmierzający w stronę miedzi, przy pierwszym nalaniu bardzo klarowne, przy drugim bardzo mętne, ale tak czy inaczej świetne.
4,5/5

Piana
Umiarkowanie obfita, bardzo gęsta, utrzymuje się całkiem długo.
4/5

Zapach
Bardzo, ale to bardzo udany splot kwiatowego amerykańskiego chmielu i charakterystycznie "bursztynowej" słodowości - karmelu, mocno opiekanego karmelu, estrów owocowych - wyjątkowo przemyślany aromat, stonowane użycie nowofalowego chmielu pozwala wydobyć ciekawe oblicze słodu, niestety z czasem wdziera się lekko przeszkadzająca nuta kwaskowa, ale i tak jest dobrze.
7,5/10

Smak
Też bardzo dobrze, tu już nawet słód dominuje, atakując bardzo przyjemnym karmelem i lekką nutą popiołową; chmiel trochę w tle dostarcza wrażeń owocowo-kwiatowych; trochę niska goryczka, no ale w stylu; piwo byłoby świetne, ale wdarła się zbyt wyraźna nuta kwaskowa i jest tylko bardzo dobre.
7,5/10

Tekstura
Idealne wysycenie.
5/5

7.0/10

Zmarnowany potencjał na piwo świetne. Chyba, a nawet prawie na pewno wdarło się leciutkie zakażenie. Bez niego byłoby to jedno z najlepszych AAA, jakie piłem - ja już tego nie sprawdzę niemal na bank, ale żywię nadzieję, że następne warki będą bez wady. Jako że jesteśmy z tego samego miasta, nie będę się zrażał (zresztą nie zapominajmy, że nawet z tą wadą to bardzo dobre piwo) i następne piwa Profesji już wkrótce tu zagoszczą.

niedziela, 2 sierpnia 2015

St. Bernardus: Prior 8

Skoro Pater 6 okazał się najlepszym dubblem, jakiego piłem, to nie mogę nie mieć potężnych oczekiwań co do Priora 8, jego starszego o 1,3% alkoholu brata, spadkobiercę Westvleteren 8. Mam nadzieję, że dużo lepszy od pierwowzoru. Liczę na dubbla absolutnego, piwo, które przynajmniej na dziś wyda mi się ostatecznym głosem w temacie tego stylu. 

Informacje ogólne:
Piwo: Prior 8
Kraj: Belgia
Prowincja: Flandria Zachodnia
Miasto: Watou
Browar: Brouwerij St. Bernardus
Styl: dubbel
Alkohol: 8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 07.10.2018 r.
Cena: 10,80 zł (16,36 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Pomarańczowa odsłona tej samej etykiety co na słabszym dubblu i kolejny kapsel do kolekcji.
7,5/10


 
Barwa
Bardzo ładna walka brązu z miedzią.
4,5/5

Piana
Bardzo obfita, gęsta, oblepia szkło, utrzymuje się do samego końca - wzorowa.
5/5

Zapach
Wybucha mariażem chlebowości, suszonych i kandyzowanych owoców (suszone śliwki, rodzynki), czekoladowo-marcepanowej słodyczy i wybitnie szlachetnych wtrąceń alkoholowych, likierowych - cudowny.
9,5/10

Smak
W smaku mniej słodyczy, na polu walki zostają z całym swoim impetem suszone owoce oraz chlebowość, a także akcenty alkoholowe - w dalszym ciągu szlachetne, ale tu trochę za mocne; bardzo dobre i dostojne piwo, acz zapach obiecuje więcej, dużo więcej.
8/10

Tekstura
Jak to w belgach bardzo wysokie wysycenie, ale tutaj niestety zdecydowanie za wysokie, już bardzo mocno przeszkadzające.
1/5

7.5/10

No i psikus. Słabszy dubbel był znacznie, znacznie lepszym trunkiem, Prior to bardzo dobre piwo, ale na rynku klasztornych i okołoklasztornych dubbli zupełnie przepada. Ciekawe. Podbity ekstrakt i alkohol nie przełożyły się na lepszy smak, a na gorszy. A więc Pater 6 pozostaje dubblem numer jeden i pewnie za szybko nie spadnie mu korona z głowy.

sobota, 1 sierpnia 2015

Mikkeller (De Proef): Spontanseabuckthorn

Choć wiem już, że kupienie w ciemno sześciu bardzo drogich lambików Mikkellera z tej samej serii nie było za dobrym posunięciem - nie tylko są trochę za mało satysfakcjonujące jak na swoją cenę, ale i za mało się od siebie różnią - jadę dalej, co zrobić. Dzisiaj w menu rokitnik, owoc, który przynajmniej w naszym kraju ma dużo większe powodzenie w branży leczniczo-kosmetycznej niż spożywczej. 

Informacje ogólne:
Piwo: Spontanseabuckthorn
Kraj: Belgia (warzone przez duński browar kontraktowy)
Prowincja: Flandria Wschodnia
Miasto: Lochristi
Browar: De Proefbrouwerij (Mikkeller)
Styl: lambik rokitnikowy
Dodatki: rokitnik
Alkohol: 7,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 09.07.2023 r.
Cena: 49 zł (65,33 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Jak widać, kolejna odsłona powtarzanego przez całą serię schematu.
8/10

 
Barwa
Bursztynowe, właściwie to ciemnozłote, ale przez potężne zmętnienie bursztyn; najciemniejsze z serii; wcale ładne.
4/5

Piana
Umiarkowanie obfita, bardzo gęsta, ładnie oblepia szkło, dość długo się trzyma.
3,5/5

Zapach
Dominuje lambikowa, wiejska, końska kwaśność und cierpkość, acz nie jest bardzo ostra, bo zbalansowana wyraźnie owocową słodyczą, do tego trochę słodkiego dębu. Skutek to aromat jednocześnie bezkompromisowy, złożony i przyjemny, znakomity.
9/10

Smak
Bardzo wysoki, może nie ekstremalny (na granicy), ale bardzo wysoki poziom kwasu - do kwaśności typowo brettowej dołącza jeszcze owocowa, być może dzięki temu jest to kwaśność wybitnie przyjemna - poza tym bardzo mocno uaktywniają się beczki, trochę karmelu, coś przypalonego - świetne, do granic wyraziste piwo, może mimo wszystko kwaśność mogłaby mieć lepsze pokrycie.
8,5/10

Tekstura
Odrobinę za wysokie wysycenie.
4,5/5

8.0/10

Rokitnik wypadł podobnie świetnie jak agrest i mandarynka, trochę za pierwszym, trochę przed drugą. Tutaj poziom kwaśności był też najwyższy ze wszystkich dotychczasowych lambików z tej serii, ogólnie jedno z najkwaśniejszych piw, jakie piłem. Wciąż jednak - trochę za mało jak na taką cenę.