Powracam do włoskiego Birrificio Baladin, by sprawdzić ich bardziej standardowe piwo niż ekluzywne Riserva Teo Musso. Leżakowane w beczkach po czerwonym winie Terre było jednak zbyt wybitne, bym teraz nie miał dużych oczekiwań. Open Gold to jednak również piwo dość niesztampowe, bo nietypowo zinterpretowane amerykańskie pale ale - z aż 7,5% alkoholu, podczas gdy w tym stylu więcej niż 5,5% to już sporo, a BJCP zamyka jego ramy na 6%.
Informacje ogólne:
Opakowanie
Jak widać nie tylko Birrificio del Ducato ma we Włoszech przepiękne butelki - Baladin również wypuszcza piwa w pięknym szkle o nietypowym kształcie, nie aż tak genialnym jak w przypadku del Ducato, ale za to z piękną grawerką. Etykieta nie jest jednak takim dziełem sztuki, choć jest w porządku i ładnie komponuje się z całą serią. Kapsel dedykowany dla serii Open. Na etykiecie nie znajdziemy żadnego opisu piwa, nie ma też dokładnego składu, ale bogate informacje są na stronie internetowej.
9/10
Barwa
Przy pierwszym nalaniu istotnie złote, wręcz podręcznikowo złote - ani jasne, ani ciemne, po prostu klasyczne, głębokie złoto; w zasadzie byłoby idealnie klarowne, gdyby nie trochę małych drobinek, które mocno psują efekt - po dolaniu końcówki tych drobinek powstaje prawdziwy legion i całkowicie zasłaniają i zaciemniają piwo.
3/5
Piana
Obłędnie obfita, gęsta i nieskończenie trwała - nic jej się nie da zarzucić, w dodatku nieco oblepia szkło.
5/5
Zapach
Doprawdy niebywały - w pewnej części chmielowy, ale w nietypowym towarzystwie jakiegoś słodkiego, niemal ciasteczkowego akcentu, bardzo przyjemnego; w miarę upływu czasu akcent ten robi się coraz mniej słodki, a coraz bardziej słodowy; nietypowe, przyjemne, trochę za mało intensywne.
8/10
Smak
W smaku już z kolei bardzo intensywne, chmiel odchodzi na dość daleki plan, o ile nie znajdował się już na nim w zapachu - w ustach całkowicie dominuje bardzo pełna, przyjemna słodowość, odrobinę mdła, ale tylko odrobinę - problem jest na przełyku i wczesnym finiszu, który prezentuje wysoką, ale dość alkoholową goryczkę, w dodatku nieco ściągającą - dopiero na dalszym etapie finiszu szorstki alkohol zastępują nuty chmielowe; poza tym mankamentem bardzo dobre, bardzo przyjemnie zaokrąglone, słodowo-goryczkowe.
7,5/10
Tekstura
Wysycenie na początku jest dość wysokie, co w połączeniu z treściwością piwa nie daje dobrego efektu, na szczęście w miarę szybko ustępuje.
4/5
7.0/10
W obliczu pierwszego piwa z Baladin jest to jednak spore rozczarowanie, mimo że bardzo dobre piwo. Koncepcja mocnego amerykańskiego pale ale nie do końca do mnie przemówiła - piwo zyskało sporo na pełni, słodowości, ale jednocześnie straciło na chmielu, w dodatku zastąpił go jakby miejscami alkohol. Chyba mimo wszystko od pełni są inne gatunki, APA ma dawać chmielem po nozdrzach, krótką, konkretną goryczką po języku i doskonale orzeźwiać. Eksperymenty jednak mile widziane, bo jakby nie patrzeć Open Gold przeskoczył dwa degustowane przeze mnie APA.
Informacje ogólne:
Piwo: Open Gold
Kraj: Włochy
Region: Piemont
Region: Piemont
Miasto: Piozzo
Browar: Birrificio Baladin
Produkowane od: brak danych
Styl: amerykańskie pale ale
Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: 16,8%
Objętość: 330 mlOpakowanie
Jak widać nie tylko Birrificio del Ducato ma we Włoszech przepiękne butelki - Baladin również wypuszcza piwa w pięknym szkle o nietypowym kształcie, nie aż tak genialnym jak w przypadku del Ducato, ale za to z piękną grawerką. Etykieta nie jest jednak takim dziełem sztuki, choć jest w porządku i ładnie komponuje się z całą serią. Kapsel dedykowany dla serii Open. Na etykiecie nie znajdziemy żadnego opisu piwa, nie ma też dokładnego składu, ale bogate informacje są na stronie internetowej.
9/10
Barwa
Przy pierwszym nalaniu istotnie złote, wręcz podręcznikowo złote - ani jasne, ani ciemne, po prostu klasyczne, głębokie złoto; w zasadzie byłoby idealnie klarowne, gdyby nie trochę małych drobinek, które mocno psują efekt - po dolaniu końcówki tych drobinek powstaje prawdziwy legion i całkowicie zasłaniają i zaciemniają piwo.
3/5
Piana
Obłędnie obfita, gęsta i nieskończenie trwała - nic jej się nie da zarzucić, w dodatku nieco oblepia szkło.
5/5
Zapach
Doprawdy niebywały - w pewnej części chmielowy, ale w nietypowym towarzystwie jakiegoś słodkiego, niemal ciasteczkowego akcentu, bardzo przyjemnego; w miarę upływu czasu akcent ten robi się coraz mniej słodki, a coraz bardziej słodowy; nietypowe, przyjemne, trochę za mało intensywne.
8/10
Smak
W smaku już z kolei bardzo intensywne, chmiel odchodzi na dość daleki plan, o ile nie znajdował się już na nim w zapachu - w ustach całkowicie dominuje bardzo pełna, przyjemna słodowość, odrobinę mdła, ale tylko odrobinę - problem jest na przełyku i wczesnym finiszu, który prezentuje wysoką, ale dość alkoholową goryczkę, w dodatku nieco ściągającą - dopiero na dalszym etapie finiszu szorstki alkohol zastępują nuty chmielowe; poza tym mankamentem bardzo dobre, bardzo przyjemnie zaokrąglone, słodowo-goryczkowe.
7,5/10
Tekstura
Wysycenie na początku jest dość wysokie, co w połączeniu z treściwością piwa nie daje dobrego efektu, na szczęście w miarę szybko ustępuje.
4/5
7.0/10
W obliczu pierwszego piwa z Baladin jest to jednak spore rozczarowanie, mimo że bardzo dobre piwo. Koncepcja mocnego amerykańskiego pale ale nie do końca do mnie przemówiła - piwo zyskało sporo na pełni, słodowości, ale jednocześnie straciło na chmielu, w dodatku zastąpił go jakby miejscami alkohol. Chyba mimo wszystko od pełni są inne gatunki, APA ma dawać chmielem po nozdrzach, krótką, konkretną goryczką po języku i doskonale orzeźwiać. Eksperymenty jednak mile widziane, bo jakby nie patrzeć Open Gold przeskoczył dwa degustowane przeze mnie APA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz