sobota, 21 grudnia 2013

Dionizos (Krajan): Ciemność, widzę ciemność

Niestety muszę kolejny raz powrócić do wyrobów z Radomia, a raczej z Trzeciewnicy, w których posiadanie nieszczęśliwie wszedłem już długi czas temu. Przerobiłem już wszystkie piwa z kociej serii, teraz czas na filmową. Na początek piwo, które niestety podejrzewam o dokładną zbieżność z Czarnym Kotem; sądzę, że to ten sam produkt, tylko w innym opakowaniu, tutaj "limitowanym", żeby zwiększyć sprzedaż. Faktycznie limitowane, bo znalazłem w całym internecie tylko jedną notkę na jego temat. Zmierzmy się.

Informacje ogólne:
Piwo: Ciemność, widzę ciemność
Kraj: Polska
Województwo: kujawsko-pomorskie
Miasto: Trzeciewnica
Browar: Krajan (Dionizos)
Produkowane od: 2012
Styl: monachijski dunkel
Alkohol: 6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml

Opakowanie
Etykieta większa, ale niekoniecznie ładniejsza niż na kotach. Kapsel też goły, ale tym razem przepasany naklejką z kodem QR. W składzie karmel i cukier, co wraz z sześcioma procentami alkoholu potwierdza moje obawy o zdublowanie piwa, ale za to rozwiewa trochę inna data przydatności. Na plus podanie numeru butelki. Miejsce warzenia oczywiście zatajone.
3,5/10
 
Barwa
Ładny kolor, lawirujący od ciemnobrązowego do miedzianego, do tego trochę ulatującego gazu; bardzo korzystny. 
4,5/5

Piana
Bardzo nietrwała i nie za wysoka, szybko zostaje po niej tylko pierścień, a za chwilę już praktycznie nic. 
1/5

Zapach
Na początku w porządku, bardzo słodki, cukierkowo-karmelowy - gdy trochę bliżej mu się przyjrzeć, wychodzi zeń lekki diacetyl i alkoholowość, ale da się przeżyć. 
4,5/10

Smak
W smaku gorzej - ekstremalnie mdłe, pełne bardzo, ale to bardzo niewyszukanej, cukrowo-alkoholowej słodyczy, która istnieje w zasadzie samotnie: zero goryczki, zero nut palonych, praktycznie nawet słodowych; można wziąć kilka łyków bez narzekania, ale bardzo szybko pijalność staje się praktycznie zerowa. 
1/10

Tekstura
Nie ratuje sprawy (jeśli to w ogóle możliwe), od za dużego wysycenia spadające do za niskiego, w dodatku piwo kleiste.
2,5/5

2.0/10

To jednak nie było to samo piwo, co Czarny Kot. Receptura mogła być ta sama, a już prawie na pewno, nawet jeśli była zmieniona, bazowała na tej z kota, ale bez wątpienia inna warka, na co wskazuje nie tylko inna data ważności, ale i różnice w smaku i zapachu. Ten drugi zdecydowanie na plus, pozbył się diacetylu i kwaśności; smak natomiast niestety jeszcze gorszy (przy Czarnym Kocie napisałem, że da się pić, ale się nie chce - tutaj nie da się, nawet jakby się chciało) i ostatecznie piwo kończy z gorszą notą. Tak czy inaczej, jedno i drugie poszło w większości do kanalizacji i niech to będzie ostateczna rekomendacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz