Zaniedbuję Belgię. Po wsiąknięciu w pachnącą amerykańskimi chmielami krainę piwnej rewolucji ten kraj przestał mi się już jednoznacznie jawić jako niepodważalne centrum browarniczego wszechświata, ciągle jednak, jeśli miałbym wymienić tylko jeden kraj, który piwowarsko miłuję najbardziej, byłaby to Belgia. Dziwi mnie więc tak niski odsetek ichnich piw we wszystkich zdegustowanych na blogu. Z drugiej strony jednak cieszę się, że przede mną jeszcze tak wiele belgijskich klasyków. Dziś piwo mało ikoniczne; witbier z browaru, który kojarzę głównie z piwem Hopus, którego fascynującą otoczkę kiedyś tu opiszę. A teraz - białe brukselskie.
Piwo: Blanche de Bruxelles
Kraj: Belgia
Prowincja: Brabancja Walońska
Miasto: Quenast
Miasto: Quenast
Browar: Brasserie Lefebvre
Produkowane od: brak danych
Styl: witbier
Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Opakowanie
Etykieta to trochę pomyłka. Sikająca rzeźba w centrum etykiety jasnego piwa, naprawdę panowie? Nawet pomijając ten fakt, graficznie, kolorystycznie bardzo słabo. Kapsel dedykowany, ale trochę dziwny: zawiera po prostu napis "białe piwo" w czterech językach. W składzie widnieje cukier. Kiepskie wrażenie.
2,5/10
Barwa
Kolor ekstremalnie jasny, istotnie dążący ze słomkowości do bieli; mocno, choć nie totalnie zmętnione, ogółem klasyczny wygląd witbiera.
4/5
Piana
Gęsta i obfita, nie zdołała utrzymać się w całości, ale w większości owszem; oblepia nieco szkło.
4/5
Zapach
Już tu wyczuwalny cukier; poza tym jak na gatunek dość prosto, kolendra i curacao praktycznie niewyczuwalne, zastępuje je owocowa kwaskowość, która przywodzi mi na myśl gueuze; dziwny, ale całkiem przyjemny.
6/10
Smak
Lepiej; choć kolendry ciągle brak, ujawnia się skórka pomarańczowa, nie tylko w samych odczuciach aromatycznych, ale i krótkiej, charakterystycznej, choć średnio przyjemnej goryczce; poza tym bardzo zwiewne, dzięki temu pijalne, aczkolwiek trochę za mało ma do zaoferowania i wydaje się nieco wodniste.
6,5/10
Tekstura
Początkowo idealne wysycenie, ale ekstremalnie szybko spada, co przyjmuje się z żalem, bo większe mogłoby podreperować brak pełni; pod koniec prawie zerowe.
2,5/5
5.5/10
Kolor ekstremalnie jasny, istotnie dążący ze słomkowości do bieli; mocno, choć nie totalnie zmętnione, ogółem klasyczny wygląd witbiera.
4/5
Piana
Gęsta i obfita, nie zdołała utrzymać się w całości, ale w większości owszem; oblepia nieco szkło.
4/5
Zapach
Już tu wyczuwalny cukier; poza tym jak na gatunek dość prosto, kolendra i curacao praktycznie niewyczuwalne, zastępuje je owocowa kwaskowość, która przywodzi mi na myśl gueuze; dziwny, ale całkiem przyjemny.
6/10
Smak
Lepiej; choć kolendry ciągle brak, ujawnia się skórka pomarańczowa, nie tylko w samych odczuciach aromatycznych, ale i krótkiej, charakterystycznej, choć średnio przyjemnej goryczce; poza tym bardzo zwiewne, dzięki temu pijalne, aczkolwiek trochę za mało ma do zaoferowania i wydaje się nieco wodniste.
6,5/10
Tekstura
Początkowo idealne wysycenie, ale ekstremalnie szybko spada, co przyjmuje się z żalem, bo większe mogłoby podreperować brak pełni; pod koniec prawie zerowe.
2,5/5
5.5/10
Jakichś wielkich spodziewań nie miałem, ale i tak lekkie rozczarowanie; to w końcu Belgia. Jeden z mniej ciekawych witbierów, jakie w życiu piłem; dość płaski, dość mało aromatyczny, ogólnie zaledwie solidny. W sklepach, w których ten okaz można nabyć, zazwyczaj gdzieś obok na półce stoi wspaniałe Blanche de Namur - jeśli nie szukamy nowości, a jakości, wybór spośród tych dwóch może być tylko jeden, choć Blanche de Bruxelles jest piwem przyjemnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz