czwartek, 8 października 2015

Cantillon: Gueuze 100% Lambic Bio

Wpis o podróży do Belgii i wizycie w Brasserie/Brouwerij Cantillon (browar, jako że znajduje się w dwujęzycznej Brukseli, nie forsuje żadnego z dwóch słów) już się pojawił, ale zrobił mi się lekki korek wpisów do dodania i tak naprawdę zmierzyłem się z tym browarem po raz pierwszy jeszcze w Polsce, poprzez degustację właśnie tego piwa. Cantillon jest chyba najbardziej ikonicznym producentem lambików (nie najbardziej popularnym, ten tytuł musi oczywiście przypaść wszechobecnemu Lindemans), a to tutaj gueuze jest jego podstawowym produktem. I najczęściej ocenianym piwem w tym stylu na ratebeerze spośród 50 najlepiej ocenianych.

Informacje ogólne:
Piwo: Gueuze 100% Lambic Bio
Kraj: Belgia
Miasto: Bruksela
Browar: Brasserie Cantillon
Styl: gueuze
Alkohol: 5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: z 19 lutego 2014 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Jednocześnie korek i firmowy kapsel - podbijająca serce koncepcja. Ładna, lambikowa butelka i przyjemna, stonowana etykieta, bardzo dobre.
8,5/10

 

Barwa
Złoto, bardzo klarowne jak na lambika, dość proste, za to ładnie ulatujący gaz.
3,5/5
 
Piana
Jak nie na lambiku, wyjątkowo gęsta, niemal nie widać pęcherzyków; obfitość przyzwoita, trwałość bardzo dobra.
4,5/5
 
Zapach
Piękny aromat typowego, a jednak nietypowego lambika: jest niby końska derka, jest kwasek, jest lekka winność, ale wszystko wyjątkowo szlachetne, dostojne, trochę przypomina prawdziwego szampana, trochę cydr, wkrada się też nieco przyjemnych, barwnych nut kwiatowych - znakomity.
9/10
 
Smak
Cudownie wyrazisty, łączy lambikową, wiejską kwaśność i cierpkość z bardziej owocową stroną, przypominającą kwaśne jabłka, dalej subtelne nuty kwiatowe, przypominają nawet róże, trochę starego chmielu na finiszu; lambik o dużej klasie, acz nie obezwładniający.
8,5/10
 
Tekstura
Bez zarzutu, spore, pasujące do smaku, nieprzesadzone wysycenie.
5/5

8.0/10

Znakomite gueuze, zwłaszcza jak na wersję podstawową browaru, choć pijałem już lepsze (mniejsza z wymyślnymi i bardzo drogimi Mikkellerami, ale takie gueuze z Oud Beersel było ciut bardziej satysfakcjonujące i o ile dobrze pamiętam, to prawie dwa razy tańsze. Zacieram ręce na myśl o bardziej ekskluzywnych edycjach Cantillon - sporo ostatnio przyjechało do polskich sklepów, a sam dwie przywiozłem ze sobą z Brukseli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz