poniedziałek, 19 października 2015

Brasserie du Pays Flamande & Pinta: Księżniczka Wiosny - Princesse de Printemps

Już same piwa francuskie to na naszym rynku towar dość egzotyczny, to co dopiero pomyśleć o kooperacji browaru francuskiego z polskim? Pinta pomyślała, że jak najbardziej, no i się udało, odwiedzili Francuzów i na ich terenie popełnili saisona. Pinta jest absolutnie pionierska, ale nawet ona bardzo ostrożnie podchodzi do stylów belgijskich (i francuskich) - poza witbierem, którego i tak warzą prawie wszyscy, zdobyła się jedynie dwa lata temu na Bière de Garde. Cisza w temacie flamandzkich ale, przede wszystkim obszernej rodziny klasztorniaków, a do momentu kooperacji nawet saisonów - w końcu jest przełom.

Informacje ogólne:
Piwo: Księżniczka Wiosny - Princesse de Printemps
Kraj: Francja - uwarzone we współpracy z polskim browarem kontraktowym
Region: Nord-Pas-de-Calais
Miasto: Blaringhem
Browar: Brasserie du Pays Flamande i Pinta
Styl: saison
Alkohol: 6%
Ekstrakt: 13,5%
Objętość: 750 ml
Warka: do 03.2016
Cena: 20 zł (13,33 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Przepiękna, masywna butla i subtelna, "przezroczysta etykieta". Zatracona natomiast została zwyczajowa jakość merytoryczna Pinty, jedyna informacja na tej etykiecie to alkohol i krótki opis. Składu nie ma nawet podstawowego, o szczegółowym nie mówiąc. No, ale estetyką nadrabia.
9/10

Barwa
Bardzo atrakcyjnie zamglone złoto, jest kawałkowaty osad, ale nawet on wygląda przyjemnie, w dodatku szaleńczo szybko unosząca się struga gazu - piękne.
4,5/5
 
Piana
Ekstremum obfitości, z gęstością słabiej, ale też dobrze; niemal nienaganna trwałość.
4,5/5
 
Zapach
Saisonowa klasyka w wyjątkowo przyjemnej postaci - jest podłoże słodowe, chlebowe, nawet z lekka karmelowe, jest kolorowe bogactwo belgijskich drożdży, jest przede wszystkim paleta nut wiejskich, ale nie dzikich, takich w sam raz na styl. Zapach istotnie bardzo wiosenny, bo mocno kwiatowy, ale pasuje doprawdy do każdej pory roku, jest jednocześnie rześki i kolorowy, ale też przytulny, ciepły, w sam raz na zimny wieczór - świetna sprawa, z czasem tylko trochę opada.
8,5/10

Smak
Zdecydowany zjazd w porównaniu z zapachem, ale też niczego sobie. Idzie mocno w kierunku słodowym, dominuje chlebowa, przyjemna, acz prosta bardzo słodowość, do której nuty wiejskie, belgijskie są jedynie dodatkiem. Na finiszu goryczka a la skórka pomarańczowa. Fajne, bardzo przyjemne, ale trochę za proste, żeby nie powiedzieć za płaskie, zapach robił nadzieje na dużo, dużo więcej.
7/10

Tekstura
Problem centralny - jest kosmicznie przegazowane, musiałem wyjątkowo długo majtać kielichem, żeby uzyskać wysycenie na jakimś ludzkim poziomie. Tragedia, refermentacja za bardzo zaszalała.
0/5

6.0/10

No taki trochę lekki zawód. Wysycenie zwłaszcza położyło sprawę jak nigdy. Być może za długo przetrzymałem to piwo w piwnicy i za bardzo się dofermentowało, ale to nie ja ustaliłem datę ważności do 2016 roku. Tylko dobre, od Pinty wymagam więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz