czwartek, 4 września 2014

Orval

Jakże długi zafundowałem sobie rozbrat z piwami trapistów, które przecież kojarzą mi się z esencją sztuki piwowarstwa. Rok prawie. Cóż, powracam do tematu, nadchodzi niejedno piwo z niejednego klasztoru trapistów, ale dzisiaj skupiamy się na Orvalu. Poza "atrakcjami" logistycznymi, jakie funduje Westvleteren, Orval jest chyba najbardziej osobliwym ze wszystkich. Po pierwsze nie warzy standardowego zestawu blonde i/lub dubbel i/lub tripel i/lub quadrupel, a zaledwie jedno piwo, które w dodatku po drugie, jak sądzi wielu, wymyka się próbom klasyfikacji gatunkowej (jest też Petit Orval, ale to tylko rozcieńczony Orval, stworzony chyba w ogóle po to, żeby mnisi się nie rozpili, ciężko dostępny, o ile w ogóle). Mimo to jest to jeden z bardziej kultowych klasztornych browarów, myślę, że walczy o drugie miejsce za Westvleterenem - niekoniecznie z powodzeniem, raczej nie, ale walczy.

Informacje ogólne:
Piwo: Orval
Kraj: Belgia
Prowincja: Luksemburg
Miasto: Florenville
Browar: Brasserie d'Orval
Produkowane od: 1932
Styl: specjalne belgijskie ale
Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml

Opakowanie
Butelka w wyjątkowo oryginalnym kształcie - powiedziałbym nawet, że niespotykanym. Również etykieta, minimalistyczna raczej, pół-krawatka, ale bardzo zapadająca w pamięć, bardzo niecodzienna. Jest też rewelacyjny kapsel i w sumie mimo że pozornie nie jest to jakieś piękne opakowanie, to jednak robi spore wrażenie. 
8,5/10
 
Barwa
Bursztynowe, głęboko bursztynowe, ale zbliża się gdzieniegdzie do ciemnego złota, gdzie indziej do złotej miedzi - bardzo szeroka paleta barw, do tego mocne zmętnienie, bliskie ideału.
4,5/5

Piana
Kosmicznie obfita, prawie nie pozwala nalać piwa - nie jest idealnie gęsta, ale nadrabia tą niebywałą obfitością, potężnym oblepianiem szkła, a w końcu trwałością - zostaje do samego końca. 
5/5

Zapach
Niebywale interesujący, niesamowicie niesztampowy - łączy w sobie co najmniej cztery wyraźne oblicza, po pierwsze belgijskiej drożdżowości, po drugie karmelowej słodowości, następnie mamy ewidentne, mocne, cytrusowo-brzoskwiniowe nuty chmielowe, ale najbardziej intryguje lambikowa, wiejska kwaskowatość - po prostu nieziemskie, jeden z najbardziej złożonych, najciekawszych aromatów, z jakim się spotkałem. 
10/10

Smak
W smaku zdecydowanie aż tak dobrze nie jest, choć dalej wybitnie - w ustach bardzo duży udział ma owa specyficzna wiejskość, końska derka ewidentna; w parze z tymi nutami idzie chmiel, który nadaje piwu bardzo wysoką goryczkę jak na styl belgijski, trochę szorstką przez toczącą się w tle kampanię belgijskich drożdży, ale mimo to szlachetną; na finiszu odchodzi sobie na bok końska derka, zostaje goryczkowo-owocowy chmiel; mimo że bardzo intensywne, to jednocześnie rześkie i bardzo pijalne - gorycz jest na tyle duża, że wydaje się, iż kolejny łyk prędko nie nadejdzie, ale nadchodzi prawie od razu.
9/10

Tekstura
Jest odrobinę przegazowane - nie przeszkadza to na przełyku, ale trochę pęcznieje zanadto w ustach - ale to szczegół, tekstura jest bardzo dobra.
4,5/5

9.0/10
 
Orval pokonał bezdyskusyjnie wszystkie degustowane tu La Trappe'y i Chimay, poza oczywiście jednym - Chimay Bleue, które wciąga go nosem. Wynik ani mnie nie rozczarował, ani nie powalił, co tylko pokazuje, jak cenię sobie piwa trapistów - prawie każde inne piwo z taką oceną byłoby wspaniałym objawieniem. Istotnie Orvala nie da się lepiej zakwalifikować niż jako "belgian specialty ale", choć sądziłem, że uda mi się tej BJCP-owskiej kategorii uniknąć na blogu. Fuzja, fuzja lambikowo-chmielowo-belgijska i kto wie jaka jeszcze. Szczególnie godny uwagi zapach, jeden z najbardziej złożonych i najpiękniejszych, jakie znam. Sprawia to wszystko, że jednak przedkładam to jedno piwo nad wszystkie dobrodziejstwa oferowane przez holenderskich trapistów, ale z Chimay oczywiście Orval przegrać musi. Niedługo Rochefort i Westmalle.

 



_________________________________________________________________________________
 
 
 
Powtórka 23.08.2017 r., warka zabutelkowana 26.08.2016 r.

Piękny bursztyn i genialna piana. Zapach w dalszym ciągu jest fenomenalny - trochę brettów, trochę moreli i brzoskwiń, trochę belgijskich przyprawowych drożdży, trochę karmelowego słodu, a właściwie to nie trochę, tylko dużo, wszystkiego. W smaku podobnie, choć nieco mnie złożenie i odrobinę alkoholowo, wciąż jednak wybitnie, z niezwykłym finiszem. Ocenę podtrzymuję, niesamowite piwo.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

9.0/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz