Bardzo dawno nie piłem kölscha, chociaż patrząc na ich niepopularność w browarach wszelkiego rodzaju poza Kolonią, to pięć sztuk na ponad trzysta piw nie wygląda wcale tak ubogo. Dziś kölsch w wersji holenderskiej, uwarzony przez amsterdamską Brouwerij De Prael. Piłem już, degustowałem i opisywałem jedno piwo z tego browaru - stout mleczny - ale po napisaniu wszystkiego okazało się, że nie było karty pamięci w aparacie, jak robiłem zdjęcia. Jedyny taki przypadek w historii bloga, mam nadzieję, że dziś uda mi się dodać do statystyk nowy browar.
Piwo: Johnny
Kraj: Holandia
Prowincja: Holandia Północna
Miasto: Amsterdam
Browar: Brouwerij De Prael
Produkowane od: brak danych
Styl: kölsch
Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Opakowane
Nie trafia do mnie estetyka etykiet De Prael, kojarzy mi się z jakimiś lekami, nie lubię leków. Zresztą no brzydkie są po prostu. Z tyłu jest jakiś opis piwa, ale krótki i po holendersku. Zamiast krawatki nietypowa, mała naklejka. Trochę ratuje sprawę firmowy kapsel, chociaż i tak nie ma jakiejś tragedii, po prostu nic ładnego.
5/10
Barwa
Jasnozłote, mocno zmętnione, co wygląda kiepsko raczej, jakby zakurzone - nieznaczne ilości ulatującego gazu nie ratują sprawy.
1/5
Piana
Dość obfita, dość ładna, miejscami gęsta, miejscami mnie, bardzo trwała i bardzo dobra, choć nie idealna.
4/5
Zapach
Słodowy charakter miesza się z ogromną porcją... diacetylu, maślanego diacetylu, który niestety ze wszystkim innym wygrywa - nie jest to zapach odpychający, to raczej to lepsze oblicze diacetylu, ale jest go bardzo dużo i niemal całkowicie zasłania inne aromaty; fatalna sprawa.
2/10
Smak
Nieporównywalnie lepiej jest w smaku, gdzie masło odchodzi na bok i możemy rozkoszować się typowym kölschem, wybitnie przyjemnym, mocno słodowym, choć i z pewnymi nietypowymi dla lagerów akcentami, a wszystko zakończone nietypowo już jak na styl wysoką, chmielową goryczką - bardzo dobre, szkoda tylko, że na finiszu znowu trochę wkracza diacetyl.
8/10
Tekstura
Jest nieco zanadto gazowane, ale ogólnie tekstura dobra.
3,5/5
5.5/10
Druga taka sytuacja na blogu po Prometeuszu z Olimpu. Zapach totalnie zdominowany przez diacetyl (z tą różnicą, że w Prometeuszu był obrzydliwy, tutaj po prostu jest i zasłania wszystko, ale nie odraża), ale już w smaku bardzo dobre piwo. No cóż, szkoda tego zapachu, szkoda też brzydkiego wyglądu, bo smakowo znacznie lepszy kölsch od wszystkich niemieckich, które piłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz