Kolejne piwo z Samuela Smitha recenzuję z delikatnie powiedziawszy opóźnieniem, bo uwarzone zostało na ubiegłoroczne święta bożonarodzeniowe. Jak już się jednak wielokrotnie przekonywałem, picie witbierów w styczniu czy piw świątecznych w środku lata jest zupełnie w porządku, a szczególnie w porządku, jeśli piwo powstało w tym rewelacyjnym angielskim browarze. Liczę, że pobije świąteczne piwo z Anchor Brewing.
Piwo: Winter Welcome Ale
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Yorkshire and the Humber
Region: Yorkshire and the Humber
Miasto: Tadcaster
Browar: Samuel Smith Brewery
Produkowane od: brak danych
Styl: angielskie mocne ale
Alkohol: 6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 550 ml
Opakowanie
Pstrokata, kojarząca mi się znacznie bardziej z jakąś reklamą cyrku niż ze świętami etykieta, acz butelka dalej jest pięknie zdobiona. Obrazek na środku etykiety zmienia się podobno co roku tak samo jak w przypadku Anchor. Z tyłu jak zwykle zadowalający opis piwa.
8/10
8/10
Barwa
Wszystkie odcienie bursztynu w połączeniu z niebywale doskonałą klarownością dają efekt bardzo elegancki, świetlisty i piękny.
5/5
Piana
Bardzo obfita, dość gęsta, ładnie oblepia szkło, ale bardzo nie trwała - z potężnej czapy po dziesięciu minutach ostaje się już tylko pierścień.
3/5
Zapach
Dominują nuty raczej jasnosłodowe przyobleczone w akcenty owocowe, szczególnie jabłkowe, oraz odrobinę nut karmelowych - jest ładny, ale trochę mało wyjątkowy, ot, trochę słodu i tyle.
7,5/10
Smak
Trochę rozczarowujące, w ustach jeszcze całkiem przyjemne, pełne, słodowe, choć nic ciekawszego nie da się o nim powiedzieć, na przełyku natomiast uderza ewidentna nuta metaliczna, na szczęście w miarę degustacji coraz bardziej odpuszcza. Najlepiej jest zdecydowanie na finiszu, i to głębokim, gdzie wreszcie trochę mocniej zaczynają przemawiać akcenty karmelu i toffi, nawet odrobina chlebowości się pojawia; ostatecznie jest niezłe, ale nic ponadto, w dodatku mało interesujące.
7/10
Tekstura
Dobre, ale jednak wyraźnie za małe wysycenie.
3,5/5
6.0/10
Dziwne. Po piwie świątecznym spodziewałem się czegoś niekonwencjonalnego, wyjątkowego, a dostałem takie dość zwykłe, słodowe, nawet nieco nudne - choć smaczne - piwo. Duży zawód, zdecydowanie najsłabsze, co dał mi Samuel Smith. Bynajmniej nie zamierzam jednak rezygnować z przygód z tym browarem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz