czwartek, 12 listopada 2015

BrewDog: Abstrakt AB:18

Po raz piąty mierzę się z ekscytującą serią piw BrewDoga, jednorazowo warzonych Abstraktów, która doczekała się już osiemnastej edycji. BrewDog, w którym do niedawna byłem zakochany, sprawił mi w tym roku trochę zawodów i wolę dać szansę innym, zamiast tak szybko jak kiedyś zmierzać do wypicia setnego piwa z tego browaru w życiu. Nad serią Abstrakt nie mógłbym jednak przejść obojętnie - trzy na cztery wydania, jakie piłem, były znakomite (czwarte było co prawda sporą wtopą jak na ten pułap cenowy). Tym razem koncepcja jest wyjątkowo stuknięta: imperialne (bardzo imperialne) brown ale, do którego dodano szkockie malinojeżyny (!) i fioletowe maliny, całość następnie przeleżakowano przez dwa lata w beczkach po rumie, a w końcu zmieszano ze świeżym, chmielowym "black ale". No to już naprawdę jest jakaś abstrakcja, nieźle się chłopaki bawią w tej Szkocji, ale kto bogatemu zabroni. Na świat wyszło 12 100 butelek, a stało się to 12 grudnia 2014 roku - piwo (częściowo) ma więc już prawie trzy lata.

Informacje ogólne:
Piwo: Abstrakt AB:18
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: imperialne amerykańskie brown ale (Rum BA)
Alkohol: 11,8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: zabutelkowana 12 grudnia 2014 roku
Cena: brak danych

Opakowanie
To samo co zawsze, tylko że pomarańczowe. Trafiła im się butelka numer 3680.
10/10

 

Barwa
Gdy już wydawało się, że jest nieprzejrzyście czarne, pod bardzo mocnym oświetleniem robi się jednak ciemnobrązowe. Mogłoby być bardziej jawnie brązowe, ale ładne.
3,5/5
 
Piana
Tworzy się cienki kożuch i bardzo szybko redukuje do pierścienia.
1,5/5
 
Zapach
Bardzo ciężki, intensywny, złożony - jest esencja ciemnego słodu, bardziej orzechowego i czekoladowego niż palonego, jest kawa, jest beczkowa wanilia, tytoń, popiół, dużo suszonych owoców na czele oczywiście ze śliwkami, wyczułem nawet ten rum - nieomal genialny aromat, potem tylko trochę za bardzo wdziera się alkohol.
9/10
Smak
Nie tak dobry jak zapach: idzie mniej więcej w tę samą stronę, ale jest uboższy. Bardzo mocno ukierunkowany na orzechy laskowe i czekoladę, natomiast cała reszta doznań może poza wciąż wyraźnym rumowym dębem idzie sobie na tło albo dalej, trochę wyparta przez obowiązkowe odczucie alkoholu (raczej winne niż spirytusowe) - bardzo dobre, tylko bardzo dobre.
8/10

Tekstura
Za rzadkie jest jak na takiego mocarza, wysycenie też takie trochę nieprzystojnie za wysokie, ale ogólnie to znośna.
2,5/5

7.0/10

Ciężko nazwać wpadką bardzo dobre piwo, ale po pierwsze dużo więcej oczekuje się od piw za około 50 złotych (chyba, zgubiłem rachunek), a po drugie więcej oczekuje się od imperialnych amerykańskich ale. Jeszcze jedno tegoroczne piwo z BrewDoga kompletnie niewarte swojej ceny, kończy mi się cierpliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz