czwartek, 6 marca 2014

Kocour: Gypsy Porter

Czeski browar rzemieślniczy Kocour bardzo długo, bo siedem miesięcy musiał czekać na dostanie ode mnie drugiej okazji na wykazanie się. Nie zapomniałem jednak późnego wieczora (tak późnego, że aż nocy), który umiliłem sobie degustacją pilznera z tejże stajni. Nie zapomniałem zawodu, jakiego mi ta degustacja dostarczyła, bo liczyłem na znakomicie wykonanego czeskiego pilznera, a ostatecznie bardzo dobrą bazę zepsuła wyraźna kwaśność. Tym razem styl mało czeski, bo porter bałtycki - choć jedno piwo z Czech w takim stylu (a raczej w luźnej jego interpretacji) miałem już okazję pić, a to już mniej więcej cały rok temu. Kończę już tę matematykę wspomnieniową i przechodzę do rzeczy.

Informacje ogólne:
Piwo: Gypsy Porter
Kraj: Czechy
Kraj (adm.): ustecki
Miasto: Varnsdorf
Browar: Pivovar Kocour
Produkowane od: 2012
Styl: porter bałtycki
Alkohol: 7,1%
Ekstrakt: 19%
Objętość: 500 ml

Opakowanie
Etykieta w identycznym stylu co na poprzednim piwie, a więc bardzo solidnie, ale niewiele ponadto. Jest krótki opis piwa, niestety wszystko po czesku. Łysy, złoty kapsel i nietypowego kształtu butelka.
6,5/10


Barwa
Czarny, nieprzejrzysty, majestatyczny kolor - naprawdę ze świecą (dosłownie) szukać w piwie aż takiej ciemności - porter bałtycki powinien jednak mieć jakieś prześwity.
4,5/5

Piana
Obfita, bardzo gęsta, bardzo trwała - choć ostatecznie co nieco się poddaje, pięknie oblepia szkło. 
4,5/5

Zapach
Cudowny, delikatny, ale jednocześnie wyrazisty - zaczyna się rozkosznym palonym słodem, który zmierza w piękne rejony chlebowości, nawet mocno przypieczonego ciasta - momentami wręcz ekstatycznie przyjemny, życzyłbym sobie tylko większej intensywności. 
9,5/10
Smak
Nie zwalnia tempa - po prostu nieziemsko aksamitne, stanowi fenomenalne, naprawdę o krok od doskonałości stojące połączenie ciemnoczekoladowej słodyczy, kawowej wytrawności, a nawet palona kwaskowatość pełni tu ważną, pozytywną rolę, choć ostatecznie wspomniany krok, który dzieli balans od ideału, jest właśnie nadmierną przewagą kwaskowatości nad goryczką; to jednak naprawdę jedyna wada, poza tym przepyszne. 
9,5/10

Tekstura
Dodałbym trochę wysycenia, ale generalnie tekstura jest wielką zaletą - niesamowita aksamitność czyni je bardzo pijalnym mimo wysokiego ekstraktu.
4/5

9.0/10 
 
Co za piękna niespodzianka. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się po tym piwie fajerwerków, a z miejsca przebiło na przykład wszystkie degustowane Revelation Caty, od których nie mogę się doprosić wybitności. Nie mówiłem we wstępie, ale niewiele brakowało, bym tego piwa w ogóle nie wypił, a raczej nie zrecenzował - zaledwie trzy dni przed końcem ważności zorientowałem się, że tak niewiele zostało. Co by mnie ominęło? Najlepsze czeskie piwo, jakie piłem (mój sentymentalizm burzy się, że ten tytuł traci pilzner spod Trzech Róż, ale zwycięstwo porteru jest jednoznaczne). A co więcej - najlepszy klasyczny (a więc nie licząc Imperatora Bałtyckiego z Pinty) porter bałtycki, jakiego piłem. Mam niestety poważne wątpliwości, czy Polska, słynąca tak z tego stylu, ma chociaż jednego dorównującego mu reprezentanta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz