W końcu degustacja, na którą czekam już prawie dwa miesiące. Odkąd wziąłem do ust wędzone marcowe z Bambergu, wiedziałem, że nie przepuszczę żadnemu piwu z Brauerei Heller i oto drugie - tym razem wędzony koźlak. Doskonale pamiętam, że w przypadku marcowego dostrzegłem ogromne podobieństwo do Dymów Marcowych z Pinty, która ma również w swojej ofercie wędzonego koźlaka, Jak w Dym, również tu już dość dawno degustowanego. Jeśli analogicznie do marcowego to piwo będzie takim Jak w Dym premium, to będzie wybitne. Na to liczę, co najmniej. Nie piłem jeszcze wystarczająco dużo piw wędzonych, by móc wydawać takie wyroki, ale możliwe, że żaden styl nie nadaje się do uwędzenia tak jak koźlak.
Informacje ogólne:
Piwo: Aecht Schlenkerla Rauchbier Urbock
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Land: Bawaria
Miasto: Bamberg
Browar: Brauerei Heller
Produkowane od: brak danych
Styl: koźlak wędzony
Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Opakowanie
Etykieta w identycznym stylu co na marcowym, nieznacznie odmienna kolorystycznie - bardzo ładna i klimatyczna. Do tego dedykowany kapsel i miłe zaskoczenie w postaci niezmęczonej - jak w przypadku marcowego - butelki.
9/10
Barwa
Czarne, ale nie do końca - przy odrobinie zabawy światłem dostrzeżemy bardzo ładne, ciemnobrązowe refleksy; ciężko domagać się czegoś piękniejszego.
5/5
Piana
Mało obfita, średnio gęsta, niezbyt trwała - już po kilku chwilach pozostawia po sobie jeno cienki pierścień, za to przynajmniej trochę oblepia szkło.
2/5
Zapach
Najcudowniejsza wędzonka, jakiej kiedykolwiek doznałem - niezwykle intensywna, nie daje najmniejszych szans na przegapienie swojej istoty - wspaniale igra z nami swoim janusowym obliczem, raz ukazując się od strony nut przypominających najwyższej klasy wędzoną szynkę, a raz przypominając typowy zapach dymu z ogniska; genialny, doskonały.
10/10
Smak
Niemal równie fenomenalny - na początku dostajemy dla odmiany porcję koźlakowej, wyśmienitej słodyczy, ale zaraz ogarnia nas na powrót wędzona symfonia - po jej zmasowanym ataku przychodzi czas na nieco bardziej klasyczne nuty, paloność i zaskakująco sporą, choć oczywiście daleką od ekstremum goryczkę; na finiszu akcenty wprost drzewne; niesamowite, sycące, wyśmienite.
10/10
Tekstura
Życzyłbym sobie odrobinę niższego wysycenia, poza tym do tekstury nie mam zastrzeżeń.
4,5/5
9.5/10
Opakowanie
Etykieta w identycznym stylu co na marcowym, nieznacznie odmienna kolorystycznie - bardzo ładna i klimatyczna. Do tego dedykowany kapsel i miłe zaskoczenie w postaci niezmęczonej - jak w przypadku marcowego - butelki.
9/10
Barwa
Czarne, ale nie do końca - przy odrobinie zabawy światłem dostrzeżemy bardzo ładne, ciemnobrązowe refleksy; ciężko domagać się czegoś piękniejszego.
5/5
Piana
Mało obfita, średnio gęsta, niezbyt trwała - już po kilku chwilach pozostawia po sobie jeno cienki pierścień, za to przynajmniej trochę oblepia szkło.
2/5
Zapach
Najcudowniejsza wędzonka, jakiej kiedykolwiek doznałem - niezwykle intensywna, nie daje najmniejszych szans na przegapienie swojej istoty - wspaniale igra z nami swoim janusowym obliczem, raz ukazując się od strony nut przypominających najwyższej klasy wędzoną szynkę, a raz przypominając typowy zapach dymu z ogniska; genialny, doskonały.
10/10
Smak
Niemal równie fenomenalny - na początku dostajemy dla odmiany porcję koźlakowej, wyśmienitej słodyczy, ale zaraz ogarnia nas na powrót wędzona symfonia - po jej zmasowanym ataku przychodzi czas na nieco bardziej klasyczne nuty, paloność i zaskakująco sporą, choć oczywiście daleką od ekstremum goryczkę; na finiszu akcenty wprost drzewne; niesamowite, sycące, wyśmienite.
10/10
Tekstura
Życzyłbym sobie odrobinę niższego wysycenia, poza tym do tekstury nie mam zastrzeżeń.
4,5/5
9.5/10
I to się nazywa spełnienie oczekiwań. Wędzony koźlak z Niemiec, stając w dokładnie tym samym rzędzie co Brown Foot z AleBrowaru, wtargnął do pierwszej dziesiątki blogowej, wyrzucając z niej legendarny Atak Chmielu. To również pierwszy od wakacji dublet dziesiątek za smak i zapach; dopiero czwarty w ogóle, a przecież małymi krokami zbliżamy się do przekroczenia drugiej setki ocenionych piw. Ciężko z drugiej strony odżałować pianę - gdyby była tak dobra jak w wędzonym marcowym, to piwo ustąpiłoby tylko Chimay Bleue, zajmując drugie miejsce w rankingu. Niesamowite, że tak genialne statystyki przypisuję piwu wędzonemu. Sprawa ma się jasno: widzę coś nowego ze Schlenkerli na półce sklepu - biorę i degustuję.
_________________________________________________________________________________
Piękna miedź i piękna piana. Zjawiskowy, genialny, królewski aromat wędzonej szynki, dopalającego się ogniska, wędzonej ryby, wyschniętych liści, dymu, jesieni, suszonych owoców. Wszystko to podszyte lekką dawką słodowego karmelu. W smaku genialna wędzonka nie zwalnia ani odrobinę, dochodzi natomiast piękne słodowe ciało spod znaku karmelu i nawet delikatnej czekolady; niemała jak na koźlaka kontra goryczkowa zapobiega przesłodzeniu. Mogłoby mieć odrobinę mniej gazu. Wspaniała wędzonka, obok Prunum najlepsza jaką piłem, no i jedno z około dwudziestu najlepszych piw.
9.0/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz