niedziela, 10 listopada 2013

Pinta (Browar na Jurze): Koniec Świata

Zdążyłem. Podwójna premiera piw żytnich z Pinty w przyszłym tygodniu, a ja mam przed sobą ocieplający się po wyjęciu z lodówki Koniec Świata. To ostatnie piwo z pierwszego w Polsce rzemieślniczego browaru, którego jeszcze nie próbowałem (poza tymi kilkoma, które już nie są warzone). Siedemnaste. Na koniec zostawiłem sobie symbolicznie najbardziej egzotyczne, co Pinta stworzyła - piwo w fińskim stylu sahti, bo tak właśnie postrzegam ten browar - jako pioniera w odkrywaniu przed zacofaną piwnie Polską stylów, o jakich się tu nie śniło.

Informacje ogólne:
Piwo: Koniec Świata
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Produkowane od: 2012
Styl: sahti
Alkohol: 7,9%
Ekstrakt: 19,1%
Objętość: 500 ml

Opakowanie
Jak zawsze typowa etykieta Pinty, tu w fińskich, biało-niebieskich kolorach. Jak zawsze firmowy kapsel, pełny skład, a w tym, poza słodem jęczmiennym pale ale, słód żytni, słód wędzony, szyszki chmielu, owoce jałowca i drożdże piekarskie prasowane. 
9,5/10

Barwa
Złote wpadające w bursztyn, przyjemne, choć zmętnione w niezbyt estetyczny sposób małymi farfoclami. 
3,5/5

Piana
Prawie brak, co trochę usprawiedliwia styl. 
1/5

Zapach
Bardzo przyjemny i oryginalny - na początku dominuje dość weizenowa drożdżowosć, później ogarnia nas słodkość, by za chwilę przejść w nutę absolutnie specyficzną, jakby zbożową. 
8,5/10

Smak
Od razu rzucają się na nas słodycz i kompletny brak goryczki; wkracza też całkiem wyrazista bananowość, ogólnie bardzo łagodne, znakomicie ukrywające alkohol; bezwzględnie egzotyczne, ale czuć charakter piwa; trochę belgijskie, trochę za słodkie, ale bardzo smaczne.
8,5/10

Tekstura
Wysycenie niemal zerowe, całkiem pasuje do smaku, choć mogłoby być jednak trochę wyższe.
4/5

7.5/10

To jedno z gorzej odebranych przeze mnie piw Pinty, ale jak prawie zawsze w jej przypadku - bardzo dobre, a browarowi należą się brawa już za samą odwagę wypuszczenia go. Wybitnie niecodzienne, z pewnością znajdzie swoich amatorów, ja raczej będę się nim raczył dosłownie od święta, o ile nie znajdę lepszego sahti. Cóż napisać? Siedemnaście piw Pinty zapamiętam jako cudowne przeżycie, choć piwa cudowne były tylko dwa - niepobity do dziś pierwszy spróbowany Atak Chmielu i Viva la Wita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz