Kolejne piwo od Pinty. Spieszę się z nimi, by przed zapowiedzianą podwójną premierą piw żytnich mieć już za sobą wszystko, co do tej pory uwarzyli (poza tymi kilkoma, które przestały być warzone jeszcze zanim na tyle wgłębiłem się w piwo, by dotrzeć do Pinty). Drugi raz z rzędu zupełnie nowy dla mnie styl - pumpkin ale, czyli piwo dyniowe, uwarzone przez rzemieślników, jak rok temu, na Halloween. Względem pierwszej warki zmieniła się trochę receptura: więcej dyni, mniej przypraw na czele z goździkami, inne chmiele - mnie niestety nie dane ocenić, czy wpłynie to korzystnie na piwo. Jak zawsze przy wyrobach z tej stajni - z ekscytacją zaczynam degustację.
Piwo: Dyniamit!
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Produkowane od: 2012
Styl: pumpkin ale
Alkohol: 6%
Ekstrakt: 16,5%
Objętość: 500 ml
Opakowanie
Wyjątkowo udana etykieta Pinty z wizerunkiem halloweenowej dyni. Jak zawsze bogata w informacje: zalecane szkło i temperatura serwowania, obietnica idealnego piwa na jesienno-zimowe wieczory, pełny skład. A w tym ostatnim, poza słodami, chmielami i drożdżami - pieczona dynia, goździki, imbir, cynamon i mech irlandzki.
9,5/10
Barwa
Bardzo ładny kolor, mocno zmętnione, bursztynowo-miedziane, ulatujący gaz: świetne.
4,5/5
Piana
Niestety niska, mizerna, szybko redukuje się do niewielkich pozostałości, w końcu całkowicie znika.
1/5
Zapach
Przepiękny i intensywny, oczywiście przyprawowy, prym zdaje się wieść imbir, trochę goździków, cynamon może gdzieś daleko w tle; to wszystko na bardzo przyjemnej podbudowie słodowo-chmielowej, dynia nie przemawia wprost, ale jej duch jest obecny - ogólnie coś obłędnego.
10/10
Smak
Również dominacja goździków i imbiru, ale tym razem na korzyść tych pierwszych: goździki dostarczają wrażeń pochodnych od aromatu, imbir daje pikantność - to podsycone klasyczną ale'ową goryczką, bardzo delikatną, ale obecną; trochę słodkie; nie powala już aż tak bardzo jak w zapachu, jakieś tam mankamenty ma, ale tu również zdecydowanie wybitne; trochę triplowe.
9,5/10
Tekstura
Wysycenie bardzo wyraźnie za niskie, ale mimo to pijalność jest niesamowita.
2,5/5
8.5/10
Bardzo ładny kolor, mocno zmętnione, bursztynowo-miedziane, ulatujący gaz: świetne.
4,5/5
Piana
Niestety niska, mizerna, szybko redukuje się do niewielkich pozostałości, w końcu całkowicie znika.
1/5
Zapach
Przepiękny i intensywny, oczywiście przyprawowy, prym zdaje się wieść imbir, trochę goździków, cynamon może gdzieś daleko w tle; to wszystko na bardzo przyjemnej podbudowie słodowo-chmielowej, dynia nie przemawia wprost, ale jej duch jest obecny - ogólnie coś obłędnego.
10/10
Smak
Również dominacja goździków i imbiru, ale tym razem na korzyść tych pierwszych: goździki dostarczają wrażeń pochodnych od aromatu, imbir daje pikantność - to podsycone klasyczną ale'ową goryczką, bardzo delikatną, ale obecną; trochę słodkie; nie powala już aż tak bardzo jak w zapachu, jakieś tam mankamenty ma, ale tu również zdecydowanie wybitne; trochę triplowe.
9,5/10
Tekstura
Wysycenie bardzo wyraźnie za niskie, ale mimo to pijalność jest niesamowita.
2,5/5
8.5/10
Jedno z najlepszych piw Pinty, niemal na równi z trzecim "Jak w Dym", a przy piętnastu ocenionych piwach to już coś znaczy. Przegrało w szczegółach - pianie i teksturze - ale warto zauważyć, że we wrażeniach smakowo-zapachowych przebiło wszystko, nawet Atak Chmielu. Teraz już całkowicie napaliłem się na AleBrowarową wersję tego stylu, Naked Mummy, która ma się niebawem ukazać na półkach. A jeśli zostało jeszcze trochę Dyniamitu, chyba zaopatrzę się w mały zapas, bo może być ciężko bez niego wytrzymać do następnego Halloween.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz