środa, 4 marca 2015

Pinta (Zarzecze): Hopus Pokus

Gdy Pinta ogłosiła, że warzy ciemne IPA, sam byłem zaskoczony, że jeszcze nie wzięli tego jakże popularnego stylu na warsztat (poza żytnim BIPA, ale to jednak istotne urozmaicenie). No i szczęśliwy - to jeden z moich ulubionych gatunków, a Pinta to jeden z moich ulubionych browarów. Ciężko będzie o pierwsze miejsce, pozycja Black Rocks z Buxton i Black IPA z Doctora Brew jest bardzo mocno ugruntowana, ale Pinta to Pinta, mam duże oczekiwania.

Informacje ogólne:
Piwo: Hopus Pokus
Kraj: Polska    
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: ciemne India Pale Ale 
Alkohol: 6,3%
Ekstrakt: 16,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 13.07.2015
Cena: 7,60 zł

Opakowanie
Fajna etykieta, choć można byłoby ten pomysł wykorzystać trochę lepiej. Chmielenie jest nie tylko amerykańskie, na goryczkę poszedł również polski chmiel Magnum. 
9/10

 
Barwa
Pozornie czarne, pod światłem mieni się najróżniejszymi przebłyskami brązowymi i ciemnomiedzianymi, piękny i wzorowy wygląd. 
5/5

Piana
Wspaniała, kremowa, bardzo obfita, ekstremalnie gęsta i od początku bogato oblepiająca szkło, utrzymująca sporą warstwę do samego końca, doskonała, naprawdę nie da się więcej wymagać. 
5/5

Zapach
W aromacie chmiel amerykański ciągnie trochę w kierunku cytrusów, a trochę w stronę nut żywicznych, bardziej w stronę tych drugich, na dalekim tle dokładając jeszcze subtelny akcent palony  - piękny, świeży zapach, mógłby być odrobinę bardziej intensywny. 
8,5/10
Smak
Tu dość podobnie, choć są pewne różnice - owoce raczej się usuwają w cień na rzecz żywicy i zwiększa się rola ciemnego słodu, który dostarcza przyjemnej, lekko czekoladowej kontry dla chmielu, pojawia się też lekka kwaskowatość, ale w normie; goryczka jest nieprzesadzona, właściwie nie obraziłbym się na trochę wyższą, przy tym bardzo szlachetna; wyśmienite, niezwykle pijalne piwo. 
9/10

Tekstura
Nie mam zarzutów, w ogóle nie zwraca na siebie uwagi.
5/5

8.5/10

Topowe BIPA, ale jeszcze zdecydowanie nie poziom Doctora Brew i Buxton Brewery. W moim rankingu wskakuje na trzecie miejsce na trzynaście, minimalnie wyprzedzając Libertine Black Ale z BrewDoga. Świetnie Pinta weszła w nowy rok, to jedno z okołu pięciu ich najlepszych piw, jakie piłem, a piłem już trzydzieści pięć. Byle tak dalej.

3 komentarze:

  1. Jestem w szoku! Lubiłem BIPA Doktorków (ostatnia flaszka z terminem gdzieś do początku maja wylądowała w ścieku, bo smakowała jak woda po płukaniu tanku po zepsutym Karmi). Ale jednak Black Rocks to, dla mnie, inna liga. Chyba,żem snob ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piłem tylko raz BIPA od Doctora, którąś z pierwszych warek. Może akurat wstrzeliłem się w jakąś jedyną wybitną, w sumie... jakoś zbyt idealnie zbalansowane, zbyt przemyślane to piwo było jak na Doktorów. Trzeba też dodać, że Black Rocks miało już prawie pół roku, jak je piłem (a jest niepasteryzowane). No i i tak lekko wygrało. Muszę je kiedyś świeże wypić...

      Usuń
    2. No pierwsze warki Doktorków to dla mnie też była rewelka. Ostatnio mają u mnie przechlapane - za tą BIP-ę, za urodzinowe piwo (nie wiem, czym miało być, wyszło fatalnie). RIS i barleywine też do kitu.

      Usuń