czwartek, 14 lipca 2016

Baladin: Xyauyù Fumè 2011

Zrecenzowanie siedmiuset piw, wyczyn który na nikim z branży raczej już nie robi wrażenia, zajęło mi niecałe trzy i pół roku. Prowadzę więc już swój skromny pamiętnik naprawdę długo i dopiero teraz to do mnie dotarło. Do tej pory postrzegałem tę swoją przygodę jako wciąż świeżą, tymczasem poświęciłem jej już wymierny kawałek swojego życia, a zwłaszcza dorosłego życia. Co bardzo mnie cieszy, wciąż się uczę. Coraz wolniej, ale za każdym razem, jak dochodzę do kolejnej okrągłej setki i patrzę 100 piw wstecz, stwierdzam, że przez ten czas dowiedziałem się o piwie sporo nowych rzeczy (nie tylko na drodze degustacji, również, a nawet przede wszystkim, na drodze piwowarstwa domowego i wymiany wiedzy i opinii z innymi osobami). Nie ma się co rozpisywać, lepiej kontynuować marsz do tysiąca.

Zawsze na okrągłe recenzje wybieram piwa maksymalnie wyjątkowe. Nie inaczej było, kiedy trochę ponad dwa lata temu świętowałem recenzję dwusetną - sięgnąłem wówczas po najdroższe piwo, jakie przyszło mi kupić, Terre 2010 z serii Riserva Teo Musso z Birrificio Baladin. To arcygenialne barleywine leżakowane w beczkach po czerwonym winie okazało się jednym z dosłownie kilku najlepszych piw, jakie miałem okazję wypić w życiu - jeśli chodzi o sam smak, to większe wrażenie zrobiło na mnie chyba tylko jedno, Beer Geek Brunch Weasel. Dziś - po dokładnie pięciuset wypitych piwach - powracam do tych wspomnień, powracam do szlachetnej serii Teo Musso. Powracam i do browaru Baladin, z którym nie miałem styczności już od listopada 2014 roku. Xyauyù Fumè to jedno z kilku piw z podserii Xyauyù. Jest to barleywine w stylu tradycyjnym (czyli angielskim), leżakowane w beczkach po whisky z wyspy Islay (bardzo szkoda, że nie udało mi się dowiedzieć, jakiej whisky konkretnie - po degustacji strzelam, że Bunnahabhain). Zajmuje czternaste miejsce w klasyfikacji barleywine wszech czasów ratebeeru.

Informacje ogólne:
Piwo: Xyauyù Fumè
Kraj: Włochy
Region: Piemont
Miasto: Piozzo
Browar: Birrificio Baladin
Styl: angielskie barleywine (Islay Whisky BA)
Alkohol: 14%
Ekstrakt: 36%
Objętość: 500 ml
Warka: rocznik 2011
Cena: brak danych

Opakowanie
Terre było chyba najlepiej opakowanym piwem, jakie widziałem. Fumè, opakowane identycznie w blaszaną tubę i fenomenalną butelkę, tylko utrzymane szaro-czarnej kolorystyce, z trudem strąca Terre z pierwszego miejsca. Przepiękny widok.
10/10
Barwa
Pod światłem wychodzą na jaw niezbyt eleganckie kawałki osadu, ale tak bez lupy to jest piękne, brunatno-bursztynowe, przypomina brandy de Jerez.
4,5/5

Piana
Nie istnieje. Niby browar sam o tym informuje, niemal się tym chwaląc, ale nie jest to tak mocne piwo, by piany z założenia nie powinno być.
0/5

Zapach
Wanilia, dębowa beczka, owoce pod tyloma różnymi postaciami, że może się zakręcić w głowie - śliwki, gruszki, rodzynki, mnóstwo rodzynek - brandy, skórka chleba, potwornie szlachetny karmel, jeszcze więcej wanilii, czekolada, ciastka maślane, kandyzowany cukier. A gdzie dym? Ano gdzieś daleko w tle, są bardzo wyraźne nuty whisky, ale raczej takiej słodowej, zaokrąglonej niż ostrej, torfowej whisky z Islay - ale co z tego? Genialny aromat, genialny.
10/10

Smak
O boże. Od pierwszego łyku przypuszcza zmasowany atak wspaniałej słodyczy, pod którą kryją się cuda najrozmaitsze. Karmel, taki mocno przypalony, rodzynki, skórka chleba, jabłecznik, przypieczone ciasto, szlachetne nuty alkoholowe a la zacna brandy lub porto, śliwki suszone, figi suszone i daktyle, nuty wina wzmacnianego. Lekko słonawy posmak kieruje wzrok w stronę Islay. Tak, na finiszu po raz pierwszy pojawia się torf. Wspaniały trunek, wino jęczmienne w pełnym tego słowa znaczeniu. 
10/10

Tekstura
A jednak się przyczepię. Że nie ma ani grama gazu, to fajnie, ale jak dla mnie brakuje ciała i tyle.
3/5

9.5/10

Genialne piwo, które godnie uczciło siedemset recenzji. Drugie już piwo z Riserva Teo Musoo (na dwa) zgarnia u mnie dublet dziesiątek za zapach i smak - sztuka ta udała się tylko siedmiu innym piwom, ostatni raz prawie dwa lata temu. Xyauyù Fumè jest z nich wszystkich natomiast najmniej udane przez niesatysfakcjonującą teksturę. Dziwna sprawa, ale naprawdę zabrakło mi gęstości. Tak ogólnie to piwo jest gęste, ale nie dość gęste jak na trunek bez ani grama gazu. Dlatego jak Terre to top 5 moich piw ever, tak Xyauyù Fumè - "tylko" top 20 (muszę też dodać, że nawet nie licząc tekstury, Terre wywarło na mnie jeszcze większe wrażenie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz