niedziela, 17 stycznia 2016

Jedlinka: Czerwony Baron

Triduum Jedlińskie czas zakończyć. Czerwony Baron to drugie z dwóch piw z Jedlinki, które na miejscu oceniłbym pozytywnie. Po Marcowej Damie to już drugi bursztynowy lager.

Informacje ogólne:
Piwo: Czerwony Baron
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Jedlina Zdrój
Browar: Jedlinka
Styl: polotmavé
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,2%
Objętość: 330 ml
Warka: do 25.01.2016 r.
Cena: brak danych
Opakowanie
Jedliński standard tym razem w czerwonej kolorystyce. Niestety błysnęło tu klasycznym brakiem logiki i konsekwencji browarów restauracyjnych w określaniu swoich piw stylami - Czerwony Baron to według producenta "lager" (tak w odróżnieniu od "marcowego" i "pilznera", jakie też mają w ofercie). Aha, lager, no to wszystko jasne, dzięki za info! 
7/10 

Barwa
Bursztynowo-czerwonawa, lekkie zmętnienie, sup ulatującego gazu; bardzo atrakcyjne.
4,5/5

Piana
Wybitnie obfita, ale kiepsko z gęstością i jeszcze gorzej z trwałością - mimo obfitości po dwóch minutach zostaje tylko grubopęcherzykowy pierścień.
1,5/5

Zapach
Początkowo taki typowy, słodowo-drożdżowy zapach przeciętnego lagera, ale szybko uwalnia bardzo przyjemne i niecodzienne nuty chlebowe, karmelowe, tostowe, nawet z lekka palone i nuty drewna. Jest lekki kwasek, ale do przeżycia. Z czasem niestety wraca do pierwszej wersji wydarzeń.
5/10


Smak
Już nie tak w porządku jak zapach - owszem, pozostają tu jeszcze jakieś reminiscencje z chlebowo-karmelowej złożoności zapachu, ale dużo mniej intensywne i przekonujące. Dochodzi natomiast leciutka kibloza i lekki alkohol, piwo wydaje się nieułożone. Poza tym jest dość nijakie - ani słodkie, ani gorzkie, ani słodko-gorzkie - cienko, niezbyt się chce to pić, choć można to robić bez narzekań. Najlepszy jest finisz, mimo że pojawia się na nim niepożądany akcent, który mi się kojarzy z Vibovitem.
4/10

Tekstura
Przegięte wysycenie nie ułatwia sprawy. 
1,5/5

4.0/10

No niestety, takie kiepskie polotmavé wyszło, wrażenie w browarze było lepsze (acz też nie jakoś znacznie lepsze). W Jedlince poradzili sobie z hefeweizenem, w trudniejszych lagerach wypadają dużo słabiej. Browar kończy z egzotycznym bilansem - jedno piwo kiepskie, jedno przeciętne i jedno świetne. Niestety jeśli będę wracał w myślach do Jedlinki, to nie dzięki piwu, a dzięki bardzo ładnej okolicy browaru, którą w dodatku miałem okazję oglądać w rewelacyjnej śnieżnej scenerii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz