czwartek, 4 grudnia 2014

Szałpiw (Wąsosz): Bździągwa

Miałem już szansę poznać cztery piwa z kontraktowego browaru Szałpiw, ale tylko jednego spośród ich pierwszych trzech, uwarzonych w stylach belgijskich. Te zaś najbardziej mnie ciekawią, po pierwsze przez moją fascynację Belgią, po drugie dlatego, że Szczun - tripel - wyszedł im zdecydowanie najlepiej spośród tych, które już piłem. Z lekkim niedowierzaniem spostrzegłem przed degustacją, że jeszcze nie opisywałem żadnego piwa w stylu belgian pale ale - Bździągwa będzie pierwszym.

Informacje ogólne:
Piwo: Bździągwa
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz
Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Szałpiw)
Styl: belgijskie pale ale
Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 13%
Objętość: 500 ml
Warka: do 20.01.2015
Cena: 7,80 zł

Opakowanie
Choć początkowo Bździągwa warzona była w browarze Bartek, teraz już w Wąsoszu, etykieta się nie zmieniła i jest w tym samym stylu, co ta na Szczunie. Oczywiście dokładny skład, a zamiast "normalnego" opisu jak zwykle słów parę w gwarze poznańskiej. Nie posiadam dość popularnego chyba w Polsce fetyszu gwar wszelakich, więc wolałbym kilka konkretniejszych uwag na temat piwa od jego autorów, ale lepsze to niż nic i wyróżnia browar spośród innych. Firmowe kapsle dotarły do Wąsosza - co bardzo fajne, to już trzeci inny kolorystycznie kapsel z Szałpiwu przy zachowaniu tego samego wzoru.
8,5/10

Barwa
Wspaniała, można ją określić bardzo ciemnym, bardzo pełnym złotem albo nie aż tak jasnym bursztynem - dzięki pełnej klarowności wygląda to cudownie, a do tego jeszcze dużo ulatującego gazu. 
5/5

Piana
Świetna, obfita i gęsta niczym w najlepszych belgijskich klasykach, gruba warstwa bardzo długo się utrzymuje, w końcu trochę poddaje, ale niewiele. 
4,5/5

Zapach
Naturalnie zdominowany przez belgijską drożdżowość, tutaj w wydaniu bardzo zdecydowanym: jest mocno przyprawowe (do tego stopnia, że przypomniało mi Naked Mummy z AleBrowaru - bez wątpienia pałęta się tu coś w stylu gałki muszkatołowej i imbiru, aż ma się wrażenie, że zaraz wyskoczy ziele angielskie), intensywne, a również dochodzi spora porcja nut dzikich, idących na pewno nie w stronę lambika, ale w stronę saisona jak najbardziej - bardzo ciekawy i złożony jak na taką zawartość alkoholu, zdaje się tylko nieco zbyt chaotyczny (wręcz można powiedzieć, że jest nie do końca czysty, coś tu się czai niepożądanego, choć to tylko na początku), by nazwać go genialnym. 
9/10

Smak
W smaku ten chaos i nieokrzesanie zanikają, jest dużo bardziej konserwatywne, mniej fenolowe, a bardziej słodowe, nie odbiega już w kierunku innych stylów - traci trochę pazury z aromatu, ale zyskuje za to pożądaną czystość i pozostaje na świetnym poziomie - przyjemne, spokojne, ale bardzo wyraziste piwo: nieczęsty przypadek piwa o nie za dużej zawartości alkoholu, a jednak raczej "degustacyjnego" niż sesyjnego. 
8,5/10

Tekstura
Jest jego najsłabszą stroną - gaz jest na przyzwoitym, ale tylko przyzwoitym poziomie, bo jednak przydałoby się go konkretnie obniżyć.
3/5

7.5/10

Szałpiw mnie nie zawodzi. Czwarte na pięć ich piw bardzo godne uwagi, a co więcej rewelacyjne wyniki w stylach belgijskich, których, nie licząc witbierów, prawie nikt w Polsce się nie podejmuje warzyć (nawet Pinta), co rodzi we mnie podejrzenie, że do najłatwiejszych nie należą. Teraz nie spocznę, póki nie upoluję Rojbera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz