sobota, 22 lutego 2014

U Medvidků: 1466

Czas zakończyć degustację łupów przywiezionych z Pragi. Na koniec jeszcze jeden czeski pilzner, tym razem z U Medvidků - browaru, który jak na razie gorzko mnie rozczarowywał. Mimo wszystko mam nadzieję na pozytywny akcent na zakończenie - kto wie, czy nie na zawsze - znajomości z tym obiektem. Być może znów nie zawiedzie wiara w to, że Czesi robią najlepsze pilznery. Tym razem nie ma już mowy, by piwo było przeterminowane - degustuję je całe piętnaście dni przed datą.

Informacje ogólne:
Piwo: 1466
Kraj: Czechy
Miasto: Praga
Browar: U Medvidků
Produkowane od: 2009
Styl: czeski pilzner
Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 330 ml

Opakowanie
Zaczyna się dobrze - minimalnie gustowniejsza etykieta niż poprzednio; znów zamknięcie kabłąkowe. Nic ciekawego na etykiecie, można się tylko dowiedzieć, że podobno na miejscu obecnego browaru warzyło się podobno piwo już przed pięciuset laty. I że ma być "ekstra chmielone".
5,5/10


Barwa

Mogłoby być po prostu całkiem przyjemnie złote, jednak zmętnione jest drobnym osadem w bardzo, ale to bardzo nieelegancki sposób. 
1,5/5

Piana 
Obfita, ale bardzo grubopęcherzykowa i bardzo nietrwała - w parę chwil z wysokiej czapy zostają bardzo nędzne, wręcz brzydkie resztki.
1/5

Zapach
Dziwny, bynajmniej nie przyjemny zapach, lekko kwaskowaty, ale nie typowy kwach - przypomniał mi do bólu zapach... wody morskiej; nie da się o nim powiedzieć nic dobrego, nie ma nic wspólnego z piwem, jest drażniący i niepokojący. 
0/10


Smak
O dziwo trochę lepiej, dopiero teraz zaczyna przypominać piwo, morskiej pochodnej aromatu przeciwstawiają się - same nieszczególnie jednak wyrafinowane - słód i chmiel: mało ciekawa walka, raczej surwiwal; broni się tu jedynie goryczka, i to też nie szlachetnością, a po prostu dobrą jak na styl wysokością. Finisz nie jest tragiczny, ale zdecydowanie nieprzyjemny; po prostu niesmaczne.
1/10

Tekstura
Wysycenie jest trochę za wysokie, ale tekstura to ogólnie jedyna dobra strona tego piwa.
3,5/5

2.0/10

Niestety. Choćbym bardzo chciał tego uniknąć, nie było szans, bym nie wylał przynajmniej połowy. Nie mam siły komentować, oceny i opis mówią chyba wszystko. U Medvidků wyłożyło się kompletnie, wyłożyło się chyba gorzej niż wykładają się codziennie polskie koncernówki. Jedno piwo dostarczyło mi pierwszego na blogu zera za smak, a drugie za zapach. Niesamowity kontrast między tym pilznerem a poprzednio pitym. Mimo wszystko ze względu na Trzy Róże będę tę czeską przygodę wspominał z rozrzewnieniem. Skandaliczne piwa z drugiego browaru pójdą w jakimś stopniu w zapomnienie, a pamięć o najlepszym jasnym lagerze (i cudownych żeberkach!) pozostanie na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz