czwartek, 27 lipca 2017

St. Jame's Gate (Phoenix): Guinness Foreign Extra

Trzecie podejście do Guinnessa. Tak jak Guinness Draught jest podręcznikowym przykładem i historycznie najbardziej wpływowym dry stoutem, tak podobną rolę Guiness Foreign Extra pełni w świecie Foreign Extra Stoutów. Styl zaczerpnął nawet od niego nazwę. O ile jednak Guinness Draught nie cieszy się wielką estymą, o tyle już GFE balansuje na granicy top 50 FESów na ratebeerze. Receptura piwa sięga 1801 roku, kiedy Irlandczycy na potrzeby eksportu do dalekich krajów musieli warzyć mocniej i bardziej chmielowo, by piwo przetrwało podróż. Dzisiaj jest ono warzone nie tylko w Irlandii, ale też w kilku browarach w bardzo egzotycznych krajach (z różnym skutkiem i różnymi ocenami na RB).

Mój egzemplarz został uwarzony na Mauritiusie - pięknej, małej wyspie, jedynym afrykańskim państwie, w którym byłem (ale dawno temu - piwo mi ktoś niedawno przywiózł). Ten Guinness będzie też zapewne na dłuższy czas pierwszym i jedynym afrykańskim piwem, jakie w życiu wypiję, chociaż należałoby raczej powiedzieć - irlandzkim piwem uwarzonym w Afryce. Też się jaram. Piwowarstwo na Mauritiusie wcale nie jest na jakiejś opłakanej pozycji - mają jeden duży browar, który nawet eksportuje do Europy prawdopodobnie paskudnego international lagera - Phoenix. Tutaj też warzy się na licencji Guinnessa. Jest i rzemieślniczy browar restauracyjny, który nie przestraszył się nawet RISa i belgijskiego mocnego ale, nie mówiąc o IPA czy witbierze. Mimo że działa dłużej niż każdy polski browar rzemieślniczy poza Artezanem, ma bardzo mało ocen i ciężko powiedzieć, jaka jest jakość tych piw. Guinness FE pozostaje wg RB najlepszym, czego można się napić na wyspie poza wspomnianym witbierem.

Informacje ogólne:
Piwo: Guinness Foreign Extra
Kraj: Mauritius - warzone na irlandzkiej licencji
Dystrykt: Plaines Wilhems
Miasto: Pont-Fer
Browar: Phoenix Beverages Group - na licencji St. Jame's Gate Brewery
Styl: Foreign Extra Stout
Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 10.04.2018 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Standardowa, bardzo ładna butelka i etykieta Guinnessa.
9/10



Barwa
Czarna, pod światłem leciutki rubinowy prześwit u nasady szkła.
4,5/5
 
Piana
Znakomita.
4,5/5

Zapach
Przyjemny, choć jakby nieśmiało zmierzający w stronę jakiejś DMS-owo brzmiącej wady aromat palonego zboża, mocno przypieczonego chleba, karmelu. Trochę jednak jest coś nie tak, jakaś szmatka mokra czy coś. Wciąż przyjemny.
6,5/10
 
Smak
Lepiej niż w aromacie - mała wada odchodzi w niepamięć, dostajemy po prostu bardzo przyjemny, bardzo intensywny stout, mocno kawowy, palony, z lekką czekoladową słodyczą. Nie do końca podoba mi się tylko trochę dziwny finisz, wręcz cierpkawy jak w nie najlepszej kawie. Później robi się popielniczkowo, ale o dziwo w przyjemny sposób. Mimo usterek piwo bardzo przyjemne, nawet bardzo bardzo. Ta paloność jest specyficzna, ale w zupełnie pozytywnym sensie.
8/10
 
Tekstura
Trochę za dużo gazu.
3,5/5

7.0/10

Guinness Foreign Extra jest tylko trochę lepszy od guinnessowych dry stoutów. Mam pewien niedosyt - chcę jeszcze kiedyś spróbować irlandzkiej wersji. Natomiast mimo niedosytu była to dla mnie bardzo radosna degustacja. To miłe wiedzieć, że w takim miejscu jak Mauritius można napić się piwa, które zostało uwarzone na miejscu i które jest naprawdę dobre, nawet jeśli dalekie bardzo od wybitności. Wypiłem ze smakiem i z wielkim szacunkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz