środa, 24 czerwca 2015

Mikkeller (De Proef): Spontangooseberry

Kolejne pchnięcie do przodu serii lambików Mikkellera, których zrobiłem sobie mały zapas. Pierwszy mnie trochę rozczarował (bo to drogie skurczybyki były), ale mam nadzieję, że to przez dodatek, jaki był tam użyty, kwiat dzikiego bzu. Okazał się mało wyrazisty i z piwa wyszło w sumie trochę zwykłe gueuze. Dzisiaj czas na agrest i powinno być dużo ciekawiej.

Informacje ogólne:
Piwo: Spontangooseberry
Kraj: Belgia (warzone przez duński browar kontraktowy)
Prowincja: Flandria Wschodnia
Miasto: Lochristi
Browar: De Proefbrouwerij (Mikkeller)
Styl: lambik agrestowy
Dodatki: agrest
Alkohol: 7,7%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml
Warka: do 28.05.2024 r.
Cena: 45,50 zł (60,67 zł za 0,5 l)

Opakowanie
No etykieta to to samo co na wszystkich piwach z serii, tylko z tematycznym owocem i kolorem. Przy okazji dowiedziałem się, że agrest to po angielsku "gęsia jagoda".
8/10   
 
Barwa
Jasnobursztynowe lub ciemnozłote, ładnie snujące się bąbelki gazu, przyjemne.
3,5/5

Piana
Zadziwiająca jak na lambika - bardzo obfita, bardzo gęsta, redukuje się wolno, pięknie oblepiając ścianki, w końcu jednak zostaje pierścień i resztki na środku.
4/5

Zapach
Bardzo intensywna, ostra dzikość, dominuje końska derka i ogólna wiejskość, tak ostra, że aż jakby pieprzna; do tego wyczuwalna już tutaj kwaśność i cierpkość, ale i lekka, słodka kontra, być może pochodząca od agrestu, którego tutaj nie czuć - świetny, bezkompromisowy aromat, trochę może za mało złożony.
8,5/10


Smak
W smaku bardzo mocny i bardzo przyjemny atak kwaśnością, trochę mniej wiejską, dziką, a bardziej owocową, cytrynową niż w zapachu, naprawdę wyjątkowo przyjemne odczucie kwaśności, rzadko spotykane; do tego trochę drewna, ogólnie owocowa atmosfera, ale nie wyczuwam konkretnie agrestu - znakomity lambik, nie jest może piekielnie złożony, ale udało się uzyskać kwaśność o doskonałym charakterze.
9/10

Tekstura
Wysycenie bardzo dobrze współpracuje, jest spore, ale nieprzesadnie, może odrobinę za bardzo gryzie.
4,5/5

8.0/10

Co prawda wyczuwalność agrestu była taka sama jak wyczuwalność dzikiego bzu, praktycznie zerowa, ale agrest chyba zrobił swoje, bo piwo jest zdecydowanie lepsze niż Spontanelderflower. Tyle że jakby mi ktoś powiedział, że to zwykłe gueuze, to bym uwierzył. Wciąż jeszcze nie jestem usatysfakcjonowany za tę kasę, ale tu już bliżej satysfakcji niż w wersji z dzikim bzem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz