niedziela, 12 stycznia 2014

Coopers: Sparkling Ale

Powracam do australijskiego Coopers Brewery, które podbiło moje serce znakomitym Foreign Extra Stoutem. Po jego zdegustowaniu postanowiłem wziąć wszystko, co z tego browaru znajdę - znalazłem niestety tylko dwa nowe obiekty. Dziś piwo, które określili mianem "gazowanego ale" (bo chyba "sparkling" nie oznacza tu błyszczącego), co zdecydowanie mało mówi o zawartości - jak się okazuje, jest to po prostu klasyczne angielskie złote ale. Po ocenie stoutu nadzieje mam bardzo duże.

Informacje ogólne:
Piwo: Sparkling Ale
Kraj: Australia
Stan: Australia Południowa
Miasto: Adelaide
Browar: Coopers Brewery
Produkowane od: brak danych
Styl: angielskie golden ale
Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 375 ml

Opakowanie
Zupełnie identyczne jak przy stoucie, tyle że pozmieniały się trochę kolory na etykiecie oraz kapslu. Co najbardziej rzuca się w oczy to grawerowana butelka i brak słowa o składzie. O, a w południowej Australii za oddanie butelki do sklepu dostałbym jeszcze 10 centów. Aż szkoda, że ściągam etykiety.
8/10  

Barwa
Złote z wyraźnymi drobinkami osadu (po dolaniu wszystkiego jest już ich prawdziwy legion), które nie sprawiają najlepszego wrażenia; naprawiają to jednak wspaniale unoszące się bąbelki gazu.
3/5

Piana
Ładna, gęsta, niezbyt obfita - dość długo utrzymuje się w całości na tafli, w końcu jednak poddaje. 
3/5

Zapach 
Rządzą zdecydowane estry owocowe na czele z jabłkami, w tle bardzo czysta słodowość; ładny, ale ani szczególnie ciekawy, ani wybitnie intensywny. 
6,5/10

Smak
W smaku nieco bardziej zdecydowane; wyraźniejsza jest zarówno naprawdę apetyczna, miękka słodowość, jak i nuty estrowe, tutaj przechodzące trochę w cydrowe; początkowo dość słodkie, im bliżej finiszu, tym więcej owocowości - ten zaś dostarcza nie najsmaczniejszej na świecie, ale przyzwoitej goryczki - smaczne, lecz nieprzesadnie. 
6,5/10

Tekstura
Faktycznie jest bardzo nagazowane; mogłoby trochę spuścić z tonu.
3,5/5

6.0/10

Dobra rzecz. Jeśli patrzeć na rubryczki BJCP i położenie złotego ale w tej samej klasie co kölscha, było to najbardziej klasyczne złote ale, jakie piłem - bardzo bowiem podobne, chociaż przekroczyło trochę dozwoloną ilość alkoholu. Raczej nic jednak, czym można by się jakoś bardzo delektować; ot, może robić za piwo powszednie. Rozczarowałem się po tamtym fantastycznym stoucie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz