czwartek, 20 czerwca 2013

Pinta & AleBrowar (Browar na Jurze): B-Day Lądowanie w Bawarii

Na zakończenie cyklu z Pinty i (w niewielkiej części) AleBrowaru degustuję wspólny projekt obu browarów, zrealizowany z okazji ich niedawnych, prawie zbiegających się urodzin. Projekt odważny i ekstrawagancki, bo niejako połączenie niemieckiego weizena i amerykańskiego IPA, a dokładniej weizen chmielony amerykańsko - jak określają producenci, weizen India Pale Ale. Oba style uwielbiam, zatem bardzo ciekawi mnie efekt koalicji.

Informacje ogólne:
Piwo: B-Day Lądowanie w Bawarii
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta i AleBrowar)
Produkowane od: 2013
Styl: nowofalowy dunkelweizen
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13,1%
Objętość: 500 ml

Opakowanie
Zdradza od razu, że pieczę nad projektem trzymała przede wszystkim Pinta - mamy ich kapsel i jednoczęściową etykietę. Ta druga nie jest jednak tak ładna jak klasyczne etykiety Pinty, choć jak zwykle zawiera pełne informacje. 
8/10


Barwa
Piwo miedziane i bardzo klarowne, skutkiem czego zupełnie nie przypomina pszeniczniaka, ale prezentuje się i tak bardzo ładnie. 
4/5

Piana
Jest już bardziej weizenowa: gęsta i wysoka, jednak niekoniecznie bardzo trwała - za to świetnie osiada na szkle. 
4,5/5

Zapach
W zapachu spodziewałem się zatrzęsienia amerykańskich chmieli, jednak dzielą się mniej więcej po połowie z nutami pszenicznymi; te drugie nawet dominują na czele z goździkami - zdecydowanie świetne i bogate, choć niekoniecznie oszałamiające: bardziej pasuje mi czysta pszenica lub czyste chmiele amerykańskie. 
9/10
Smak
W smaku czuć już nachmielenie, ale... głównie w goryczce, która trochę tłamsi delikatną pszenicę - jest smaczne, ale daleko mu do ideału. 
7,5/10

Tekstura
Nadrabia dużą pijalnością i teksturą, do której ciężko się przyczepić.
5/5

7.0/10

Bardzo dobre piwo, ale jakieś... niespójne - może to wina pomieszania stylów, a może kooperacji. W każdym razie moim zdaniem dość daleko mu do wszystkich dotychczas przeze mnie porównanych wyrobów Pinty i AleBrowaru. Na jakiś (pewnie krótki, bo sporo jeszcze zostało) czas kończę z polskimi browarami rzemieślniczymi i z tego tytułu pokuszę się o krótkie podsumowanie. Tak Pinta, jak i AleBrowar wypadły wspaniale - mniej więcej tak, jak kazały sądzić opinie. Nie licząc B-Daya, żadne piwo nie zeszło poniżej oceny 8,5, co jest wynikiem fenomenalnym, choć z drugiej strony tylko trzy piwa z dziesięciu przeskoczyły dziewiątkę, a 9,5 - żadne. Co prawda skosztowałem dwa wyroby Pinty więcej niż AleBrowaru, ale krótko porównam obie ekipy. Jest wyraźne rozróżnienie: piwa AleBrowaru są bardzo równe, trzy z czterech dostały prawie identyczne oceny oscylujące wokół dziewiątki; jedynie Black Hope wyraźnie słabiej, 8,73. W Pincie odmiennie - Atak Chmielu i Viva la Wita wystrzeliły na około 9,3, a pozostałe cztery były bardzo wyraźnie słabsze - Jak w Dym na 8,74 i pozostałe trzy na prawie taką samą ocenę, trochę ponad 8,5. Można więc zasądzić wstępny remis, choć trochę bardziej ciągnie mnie do Pinty - może w oczekiwaniu na kolejne perełki, a może dlatego, że nie ograniczają się do górnej fermentacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz