poniedziałek, 31 grudnia 2018

3 Floyds: Dark Lord

Imperial Stout / + kawa, wanilia, melasa / 15% / rocznik 2015

To nie był mój najintensywniejszy rok, jeśli chodzi o piwo. Od założenia bloga był może nawet najmniej intensywny. Złożyło się na to parę czynników, z czego głównym był taki, że dobiłem do tysiąca recenzji i zrobiłem sobie po tym sporą przerwę na odpoczynek i przemyślenia na temat zmiany formuły bloga oraz okres, w którym nie mogłem spożywać alkoholu. Był jednak bardzo ważny. W lutym wypiłem wszak najlepsze piwo swojego dotychczasowego życia - Fundamental Observation z Bottle Logic. Piwa takie jak Parabola, XX Anniversary Ale z Firestone Walker Brewing, Old Numbskull Bourbon BA, Barrel Aged Bible Belt, Xyauyù Barrel 2010 czy The Abyss z beczek po brandy również trafiły do ścisłej czołówki moich piwnych doświadczeń. W nadchodzącym 2019 roku czeka na mnie na pewno wiele dobrego - już teraz mam przed sobą wiele zapowiadających się kosmicznie butelek, a przecież nie mam jeszcze wszystkich.

Na koniec tego nieco mniej intensywnego, ale wciąż obfitego w piwa wielkie roku postanowiłem wypić legendarnego Dark Lorda - stout imperialny z kawą, wanilią, cukrem i melasą z 3 Floyds Brewing z Hammond, części aglomeracji Chicago. To 19. najlepsze piwo świata w rankingu ratebeera i 16. najlepszy stout imperialny. Rankingi ratebeera są przez niektórych mocno lekceważone, ale ja się szczerze mówiąc rzadko zawodzę na piwach z topki tej strony. Oczekiwania mam olbrzymie. Rocznik 2015 - ten, w którym zacząłem warzyć piwo w domu.

Etykieta w stylu komiksów fantasy - średnio mój typ niby, ale na piwie mi się bardzo podoba. Czerwony, nawet bordowy lak też robi robotę. Jest czarne, z brązowymi prześwitami przy obwódce. Piany prawie nie ma. Zapach o dziwo jest bardzo łagodny - pachnie melasą, czekoladą, cukrem trzcinowym, trochę rumem, wiśniami, drewnem, lukrecją i jest to kompozycja fantastyczna, ale szkoda, że brakuje jej intensywności. W smaku jednak nadrabia, jest wręcz potężnie intensywne, przeciąga się po podniebieniu i przełyku z niespieszną gracją. Czekolada, kawa, palone zboże, wanilia, ciemne suszone owoce, melasa, karmel, toffi, cukier kandyzowany... jest bardzo słodko, ale w takim starym typie, nie "deserowo", tylko po prostu słodko, z kontrą palonego słodu. Ciągle nasuwają mi się skojarzenia z rumem. Nie ogarniam, jakim cudem to piwo mogło nie widzieć beczki po mocniejszym alkoholu i tak smakować. W teksturze rozkoszna gęstość i tylko odrobinę za wiele gazu.

Po raz kolejny dokonałem dobrego wyboru piwa na koniec roku. Dark Lord to wielkie piwo, nawet jeśli do pełni glorii zabrakło mu intensywności w aromacie. Jest bardzo specyficznym RISem, który skręca mocno w stronę barleywine'a, w czym ma na pewno udział melasa i nie aż tak ciemny jak zwykle w RISach zasyp. Czy warto się o niego starać? Cóż, są piwa jednocześnie lepiej dostępne, tańsze i lepsze, ale nie ma ich bardzo dużo. Ja jestem usatysfakcjonowany.

9.0/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz