czwartek, 10 września 2015

BrewDog: Everyday Anarchy

Jeszcze jedno drogie jak diabli piwo BrewDoga u mnie na blogu. Jedno z paru najdroższych, jeśli liczyć według ceny za mililitr, gdzieś na czwartym miejscu na siedemdziesiąt cztery. Piwo pod znakiem anarchii, braku zasad, chaosu, aczkolwiek trochę zasad jednak BrewDog jasno ustala - ma to być imperialny saison, leżakowany w beczkach po białym winie. Bardzo podobną koncepcję miał Black Jacques - tylko że saison ciemny i wino czerwone. Świetne piwo, ale niesatysfakcjonujące jak na podobną jak tutaj cenę. Oby tu było wybitniej.

Informacje ogólne:
Piwo: Everyday Anarchy
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: saison imperialny (White Wine BA)
Alkohol: 10,3%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 19.06.2019 r.
Cena: 53 zł (80,30 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Butelka zagadkowo owinięta w papier znany mi już z Taktycznego Nuklearnego Pingwina, fajnie. Pod spodem normalna butelka BrewDoga, tylko etykieta inna, "anarchistyczna". Można było to rozegrać z większą estetyką, ale jest niezła i wyrazista.
6,5/10
Barwa
Bursztyn, głęboki bursztyn - dość niepozorne jak na tak mocne piwo.
3,5/5

Piana
Całkiem obfita i gęsta, ale pada do pierścienia w ciągu paru minut.
2/5

Zapach
Najpierw na pierwszym planie nuty winno-beczkowe, nawet bardziej beczkowe niż winne - kwaskowatość winogronowa miesza się z waniliową słodyczą dębowej beczki. Z tła wyłaniają się coraz usilniej i w końcu zdobywają pierwszy plan nuty saisona - cytrusy, przyprawy oraz akcenty wiejskie, nawet zmierzające nieco ku lambikowym, ale to już tak bardzo nieśmiało. Ciekawostka - po zasłonięciu dłonią kieliszka, odsłonięciu i szybkim powąchaniu, czuć przez sekundę ewidentnie jak cholera coś przypominającego zapach... baniek mydlanych, coś, z czym się nigdy w piwie nie spotkałem. Fascynujący aromat, acz nie aż tak przyjemny jak fascynujący i średnio intensywny.
8/10

Smak
Eskalacja splotu kwaskowatości ze słodyczą z zapachu, jedna i druga mocno odczuwalna, a obie mocno owocowe; do tego w dalszym ciągu trochę wina, trochę saisona, wzmaga się zwłaszcza część przyprawowa, zdaje się w pewnym momencie wręcz goździkowe. Na poklask zasługuje nie tylko ukrycie alkoholu, ale wręcz zadziwiająca jak na taką moc lekkość piwa. Jest bardzo smaczne, ale dalekie od wybitnego - jak na tak wysoki ekstrakt to nawet trochę rozczarowuje.
7,5/10

Tekstura
Trochę za mocne wysycenie, ale ogólnie bardzo dobra.
4/5

6.5/10

No panowie, no... kolejny spory zawód z BrewDogiem w roli głównej w tym roku. Piwo niegodne swojej ceny nawet mimo oryginalnych wrażeń. Mniej więcej tak samo przyjemny, a trochę nawet ciekawszy i tańszy dziesięć razy (!) eksperyment wyszedł niedawno Pincie w postaci Niedobitego. Niepoważna akcja, a myślałem, że jak już BD coś zawija w ten papierek, to coś naprawdę wielkiego, jak TNP.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz