sobota, 14 lutego 2015

Pinta (Browar na Jurze): Quatro

Gdy okazało się, że piwo o wysokim ekstrakcie, które Pinta zapowiedziała na koniec zeszłego roku, to tylko kolejne na rynku imperialne IPA, trochę się rozczarowałem - liczyłem na barleywine albo coś belgijskiego. Jak wieść niesie, a zresztą jak łatwo się domyślić po parametrach piwa, nie tak łatwo nazwać je jednak po prostu kolejnym IIPA - 8% alkoholu przy 24,7% ekstraktu i 110 IBU brzmi bardzo potężnie, zwłaszcza że zapewne nie bez powodu załadowane w małą butelkę. Pinta zresztą od początku traktowała je bardzo ekskluzywnie, jak rok starszego Imperatora Bałtyckiego. Czy będzie to piwo jego kalibru? Powątpiewam, ale nadzieja umiera ostatnia.

Informacje ogólne:
Piwo: Quatro
Kraj: Polska 
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 8%
Ekstrakt: 24,7%
Objętość: 500 ml
Warka: do 12.06.2015
Cena: 10 zł (15,15 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Pinta powróciła tym piwem do ładniejszego oblicza swoich etykiet - spójne połączenie dwóch, trzech kolorów z rysunkami abstrakcyjnymi lub symbolicznymi. Piękne, nawet eleganckie opakowanie - a może byłoby takie, gdyby nie... literówka w nazwie piwa. Jak oni mogli to puścić?
9,5/10

Barwa
Piękny, jasnobursztynowy kolor z wyraźnym, dość nietypowym, całkiem ładnym zmętnieniem - mimo wszystko klarowne byłoby trochę ładniejsze. 
4,5/5

Piana
Zmusza mnie do zrewidowania swojego pojęcia gęstości - nie pamiętam, bym kiedykolwiek spotkał się z aż tak gęstą, naprawdę jest magiczna - poza tym bardzo obfita, pięknie oblepia szkło, jedyne zastrzeżenia można mieć do trwałości, która jednak też jest bliska ideału. 
4,5/5

Zapach
Przepiękny aromat, łączący w sobie różne oblicza amerykańskiego chmielu - dominuje chyba taka lekko pikantna przyprawowość, zapowiadająca mocne, ostre piwo, na drugim miejscu mamy rześkie cytrusy, przede wszystkim grejpfruta i mandarynki, które ładnie równoważą te agresywne nuty przyprawowe, w końcu jest i trochę żywicy - mogłoby być w zasadzie idealnie, gdyby nie wkradł się nie za mocny, nieodrzucający, zanikający z czasem, ale jednak wyraźny diacetyl - wielka szkoda, choć i tak bardzo dobry aromat. 
8/10

Smak
Tu diacetylu już nie ma, jest za to cudowna gęstość, słodowa, słodka pełnia i masa chmielu, który dostarcza wysokiej, przyprawowo-żywicznej goryczki - bardzo ciekawie ściera się ze słodową słodyczą, jest przez nią dobrze zbalansowana, acz bynajmniej nie zatarta - piwo bardzo intensywne, ale nie znowu jakoś miażdżąco, jest pyszne, pozostawia bardzo długi, chmielowy finisz, piłem jednak sporo lepszych IIPA. 
8,5/10

Tekstura
W przyjemnej co prawda, oleistej teksturze zabrakło mi jednak wyraźnie wysycenia.
2,5/5

7.5/10

No duży zawód. Piwo pozycjonowane na jakiś majstersztyk, jedno z najlepszych IIPA świata wręcz, crème de la crème, stawiane obok Imperatora, okazuje się po prostu bardzo dobrym piwem - jednym z bardzo, bardzo wielu. Toć nawet Imperium Atakuje, IIPA szeregowe, było lepsze! Warto było uczestniczyć w trochę zabawnych zapisach na piwo i płacić tę sporą jak na krajowy produkt kasę w przypadku Imperatora - tutaj zaś miał miejsce wyraźny przerost formy nad treścią i warto nie było, mimo że bardzo dobry to trunek.


Parę godzin temu minęły dwa lata, odkąd prowadzę tego bloga. Przegapiłem to zupełnie i nie będę przesadzał z podsumowaniami. Liczba zrecenzowanych piw na blogu wynosi obecnie 426 (a w momencie rocznicy wynosiła 425), aczkolwiek przed upływem tych dwóch lat wypiłem jeszcze dwa, więc chyba powinienem liczyć 428 piw wypitych "tutaj" w dwa lata. Dziś ta liczba nie wydaje mi się duża, ale dwa lata temu na pewno wydałaby się ogromna. W drugim roku blogowania wypiłem więc 258 piw, jeśli podkręcę tempo o 28 piw na rok, to za kolejne dwa lata będzie okrągły tysiąc. Będę w to chyba celował.

No i może niech to będzie na tyle. Zamiast tracić czas na nikomu chyba niepotrzebne omawianie statystyk, wolę poświęcić go na opisanie kolejnego piwa. Dodam tylko, że o ile rok temu mogłem mówić o rozwinięciu się na dobre pięknej pasji, o tyle dziś nawet słowo "pasja" wydaje mi się za małe - piwo i cały dokonujący się tu z każdym kolejnym piwem na nowo proces opisywania go, oceniania i robienia zdjęć stały się częścią mnie. Zajęcie to pochłania mnie mocno i wnosi do mojego życia bardzo dużo radości i przyjemności. Jednocześnie ciągle rozwijam swoją wiedzę i umiejętności sensoryczne - z czasem w coraz wolniejszym tempie, ale ciągle. Każde nowe piwo może potencjalnie dostarczyć mi bezcennych, zupełnie nowych wrażeń, spostrzeżeń, wiedzy, odkryć. Jednocześnie jedna z pierwotnych funkcji tego bloga - skatalogowanie najlepszych piw, do których będę wracał - praktycznie upadła. Po dwóch latach wciąż moim ulubionym piwem jest to, którego jeszcze nie piłem i na zmiany się nie zapowiada, a ogrom rozmaitości, jakimi zasypują nas wyrastające jak grzyby po deszczu polskie crafty oraz zagranica, przyprawia o ból głowy. Nawet do tych najlepszych z najlepszych szkoda mi wracać, jeśli w tym czasie mogę poznać coś nowego. Kiedyś postaram się na pewno wypić ponownie, ale to jeszcze nie jest ten dzień.

Tak jak na początku, tak i teraz wciąż prowadzę tego bloga przede wszystkim dla siebie samego, ale w drugim roku zaczęło tu zaglądać trochę ludzi, pojawiły się komentarze (nie sądziłem, że dożyję ;) ), co bardzo mnie cieszy (i trochę zaskakuje - mam świadomość, że mój blog nie jest jednym z tych bardziej porywających) - nawet jeśli ktoś jeno rzuca okiem na nowe wpisy, zdjęcie i ocenę, to jest mi niezmiernie, naprawdę niezmiernie miło. Wasze zdrowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz