Browar Harpagan

 
Browar kontraktowy założony w 2017 roku przez Łukasza Grudnia, Sebastiana Pabiszczaka i piwowara Krzysztofa Juszczaka, niegdyś warzącego w Janie Olbrachcie. Został uznany za jednego z najciekawszych debiutantów roku dzięki Buzdyganowi Rozkoszy - stoucie imperialnym z wiórkami kokosowymi i kawą, na ten moment siódmym najlepszym polskim piwem na Untappd. Szybko zdołał wytworzyć sobie barwną, zróżnicowaną ofertę, w której sporo jest piw z niepiwnymi dodatkami.



PIWA

1. Buzdygan Rozkoszy (Imperial Stout + wiórki kokosowe, kawa, 8,6%)

Świetna oprawa graficzna - butelka w kartoniku o znakomitej jakości materiału i z dopracowaną grafiką. Nieprzejrzyście czarne, z pianą raczej symboliczną. W aromacie najmocniej udziela się kawa, ale jest też gorzka czekolada, czekoladowe ciasto, wiśnie zatopione w likierze kawowym, ciasteczka kokosowe, palone zboże. W smaku wychodzi z niego fajny słodziak - jest już bardziej czekoladowo niż kawowo, jest marcepanowo, jest kokosowo. Szczególnie efekt ciasteczek kokosowych ogarniający finisz jest imponujący. Jest... daleko od ideału, ale bardzo bardzo dobrze. Strasznie pijalne - nawet jak na takiego lżejszego RISa. Z zastrzeżeń dziwi zwłaszcza, że przy takiej relacji ekstrakt alkohol brakuje mu trochę ciała. 

7.5/10

2. Imbryczek Destrukcji (American Wheat + herbata Lady Grey, skórka pomarańczy, skórka cytryny, 5,6%)

Mętna słomka, skromna ale przyzwoita piana - klasyczny American Wheat. W aromacie "piwo" za mocno nie dochodzi do głosu - jest zdominowany przez bergamotkową herbatę i skórkę cytrynową, dopiero w tle trochę zbożowości. Bardzo przyjemny, rześki i "perfumowy" zapach, taki barwny. W smaku bardzo podobnie, herbata tu rządzi dość zdecydowaną ręką - ma na to dużo miejsca, bo baza słodowa jest tutaj lekka aż do ulotności, a i chmiel za mocno się nie wybija, ani aromatycznie ani goryczkowo. Piwo jest przeto lekkie, przyjemne i fajnie herbaciane, ale też trochę zbyt jednowymiarowe i cierpiące na braku wyrazistości czysto piwnej - na dłuższą metę trochę mdławe.

6.5/10

3. Mizianie Mamuta (American IPA, 6%)

Jasne mętne złoto, świetna piana. Ładny, intensywny chmielowy aromat słodkich białych i trochę ciemniejszych owoców tropikalnych: liczi, ananas, mango, papaja. Troszkę limonki i skrajnie lekkiego, pachnącego po prostu zbożowo słodu. W smaku wychodzi z niego nowoangielskie podejście piwowara: leciutkie, z goryczką na poziomie poniżej przeciętnego APA, a co dopiero IPA; bardzo owocowe, soczkowe, pijalne. Chmielowe aromaty nie są tu może urzekające, troszeńkę granulatowe, ale mimo wszystko bardzo fajne. Szkoda że nie zdecydowano się jednak na "normalną" ipową goryczkę. Podbudowa słodowa, choć symboliczna, to robi fajną robotę. Doskonale ukryty nie tak mały przecież alkohol.

7.0/10

4. Schiza Heretyka (Foreign Extra Stout + kawa Colombia Excelso, kakao, karob, 6,1%)

Czarne, nieprzejrzyste, bardzo zgrabna piana. Zapach to stuprocentowe dotrzymanie obietnicy - intensywna, czarna bomba świętej trójcy kawa-kakao-palone zboże. Ta pierwsza z tym ostatnim współrządzi, kakao gra trochę bardziej w tle - przykładny aromat przez kilkanaście minut, z czasem niestety uwalniają się niezbyt przyjemne, fasolowe właściwości kawy w piwie. W smaku już jest bardziej czekoladowo, słodziej. Jest tu jakaś nuta albo raczej nutka niepożądana, chociaż ciężko mi ją nazwać; na finiszu mogłoby być ciut pełniej. Mimo tej drobnej wady to bardzo przyjemne, mocno czekoladowe i mocno kawowe piwo o fajnym balansie, które pije się szybko i dość lekko jak na spory ekstrakt.

7.0/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz