środa, 30 września 2015

Heller: Helles Schlenkerla Lagerbier

Drugim i ostatnim piwem, które przywiozłem ze sobą z krótkiego wypadu do Bambergu i okolic, jest również wędzony jasny lager, taka oto niespotykana u nas wersja Schlenkerli. Wędzony helles, mówiąc ściślej.

Informacje ogólne:
Piwo: Helles Schlenkerla Lagerbier
Kraj: Niemcy
Land: Bawaria
Miasto: Bamberg
Browar: Brauerei Heller
Styl: wędzony monachijski helles
Alkohol: 4,3%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: do 11.2015 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
W tej wersji kolorystycznej etykieta Schlenkerli wypada trochę słabiej niż w tradycyjnej.
8/10


 
Barwa
Klasyka, jasne złoto, pełna klarowność - prosto, ale bardzo ładnie, również dzięki ulatującym bąbelkom.
4/5
 
Piana
Bardzo dobra - obfita, gęsta i długo pokrywa całą taflę.
4/5
 
Zapach
Geniusz tkwiący w łagodności i balansie - wyjątkowo celne połączenie świeżego, zbożowo aromatycznego jasnego słodu, delikatnej wędzonki a la grodziskie i delikatnej, kwiatowo-ziołowej chmielowości. Nic rzucającego na kolana niby, ale świetny aromat.
8,5/10

Smak
Nie spuszcza z tonu - tutaj trochę mocniej przemawia wędzonka (choć z czasem coraz lżej odczuwalna), której słoność łączy się w bardzo przyjemny sposób ze słodyczą świeżego, czystego słodu oraz subtelną, ale nie taką małą jak na hellesa, ziołową goryczką. Znów - nie są to smaki rzucające na kolana, ale balans i dopracowanie jest po prostu genialne, w dodatku piwo jest i lekkie, i bardzo pełne smaku jak na swoją moc.
8,5/10

Tekstura
Wysycenie również zdaje się idealnie zaplanowane, świetnie pasuje do smaku.
5/5

8.0/10

To trochę krzywdzące orzeczenie dla pozostałych hellesów, bo nie były wędzone, no ale: Helles Schlenkerli to najlepsze piwo w tym stylu, jakie piłem. Znakomity pomysł na piwo, wędzonka nadaje wyrazistości, a jednocześnie nie przeszkadza w zachowaniu wszystkich zalet lekkości i orzeźwienia zwykłego hellesa. Schlenkerla pany.

piątek, 25 września 2015

Pinta (Zarzecze): Call Me Simon [2]

Pinta postanowiła powtórzyć - w moim odczuciu bardzo udany - epizod wspólnie uwarzonego piwa z walijskim vlogerem Simonem Martinem. Koncepcja bardzo podobna i podobnie dziwna - imperialna wersja lekkiego, brytyjskiego piwa, tym razem nie IRA, a bittera.

Informacje ogólne:
Piwo: Call Me Simon [2]
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Pinta)
Styl: bitter imperialny
Alkohol: 8,1%
Ekstrakt: 19,1%
Objętość: 500 ml
Warka: do 11.12.2015 r.
Cena: 8,00 zł

Opakowanie
Podobna do zeszłorocznej etykieta, tym razem angielsko-walijska. Poza tym wysoki standard Pinty.
9,5/10


 
Barwa
Bursztynowo-czerwonawa, dzięki zmętnieniu wyjątkowo ładna, wręcz intrygująca.
4,5/5

Piana
Obfita i gęsta, gorzej z trwałością, już po paru minutach są pierwsze dziury na tafli.
3/5

Zapach
Dużo wszystkiego - trochę skondensowanego, słodkiego, owocowego chmielu, trochę słodu a la przypieczona skórka od chleba, a również trochę nut ciężkich, wręcz winnych, przypominających angielskie barley wine. Zapach złożony i dostojny, poza tym po prostu przyjemny, może tylko trochę za ciężki, zbyt alkoholowy.
8/10


Smak
Odbicie zapachu - tu dominuje już zdecydowanie ta sfera winna, wręcz likierowa, przypominająca mi trochę... Martini, poza tym dalej wtrącenia chlebowej słodowości, a na finiszu mocne uderzenie chmielową, ziołową goryczką. Gdyby nie ten przegięty jak na moc alkohol, mogłoby być znakomite, ocierać się o genialne, bo jest złożone, intensywne i eleganckie i można się nim - tak jak ja - delektować przez ponad godzinę, a tak nazwę je tylko bardzo dobrym.
8/10

Tekstura
Nie pomaga w zwalczeniu jedynej wady, a właściwie ją trochę pogłębia - wysoka gęstość i wysokie wysycenie jeszcze trochę podnoszą ciężkość, acz tragedii nie ma.
2,5/5

7.0/10

Szkoda, że nie udało się lepiej zapanować nad tym alkoholem, bo poza tym to niesamowicie dostojne i złożone, no i po prostu pyszne, degustacyjne piwo. Takie trochę piwo dla cierpliwych osób. Po oszlifowaniu mógłby to być majstersztyk, ale pewnie Pinta nie poświęci mu za dużo czasu.

czwartek, 24 września 2015

Profesja: Zielarka

Profesja po raz trzeci. Gdyby to był pierwszy lepszy rzemieślnik, to po dwóch pierwszych próbach, zakończonych wynikiem dobrym i tylko dobrym, odłożyłbym kolejne szanse daleko w czasie, ale jakoś ciągnie mnie do piwa uwarzonego niemal pod moim nosem. A poza tym jeszcze nigdy nie piłem gruitu. No i dalej nie wypiję, bo Zielarka to normalne piwo z chmielem, tylko że dodatkowo z mieszanką ziół, ale zawsze to jakiś krok w tę stronę.

Informacje ogólne:
Piwo: Inżynier
Kraj: Polska
Województwo: dolnośląskie
Miasto: Wrocław
Browar: Profesja
Styl: przyprawowe
Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 20.10.2015 r.
Cena: 7,65 zł

Opakowanie
Wysoki standard Profesji.
9,5/10



 
Barwa
Głębokie złoto, raczej klarowne, acz pływa w nim trochę niesympatycznych, bardzo drobnych drobinek.
3/5

Piana
Bardzo obfita, acz umiarkowanie gęsta i bardzo szybko się redukuje, parę minut i mamy tylko dość nędzne pozostałości, wkrótce znika całkiem.
2/5

Zapach
Zdominowany przez przyprawy, które ciężko zidentyfikować poza paroma - na pierwszy plan wysuwa się coś, co może być trawą cytrynową, jest i lawenda, również coś typowo ziołowego a la szałwia, względnie mięta, poza tym te pozostałe przyprawy, których nie nazwę, oraz wyraźna cytrusowość ale już nie od trawy, a od chmielu, do tego podkład jasnego słodu - jak dla mnie bardzo dobry, i ciekawy zapach.
8/10
Smak
Tu już przyprawy nie dominują, a występują raczej na równi z typowo piwną stroną słodowo-chmielową, natomiast mimo to jakoś bardziej się narzucają. Piwo smakuje jak piwo, ale jednocześnie bardzo dziwnie - co w zapachu dawało rześkość, tutaj raczej lekkość odbiera, zioła są trochę zbyt intensywne, natomiast na finiszu dają po prostu nieprzyjemną, tępą, łodygową goryczkę, niezbalansowaną jakąkolwiek słodyczą. Jedynie dalszy finisz, ewidentnie chmielowy, jest już jednoznacznie przyjemny. Da się pić i jest bądź co bądź ciekawe, ale ochota na kolejny łyk jest bardzo niewielka.
3,5/10

Tekstura
Znacząco za wysokie wysycenie, acz jeszcze w miarę znośne.
2/5

4.0/10

Nietrafione. Zioła użyte przez Profesję dały co prawda bardzo dobry efekt zapachowy, ale niewiele z tego, skoro smak jest nieprzyjemny, kompletnie niezbalansowany. Nie będę za szybko się rzucał znowu na Profesję, może przeczekam pierwsze śliwki robaczywki.

środa, 23 września 2015

Van Steenberge: Piraat

Czas w końcu dać szansę browarowi van Steenberge na innym polu niż kolejne wersje Gulden Draaka. Piłem już Piraata dawno, dawno temu, ale niewiele z niego zapamiętałem, poza tym, że nie dorastał do GD, ale i był świetnym piwem. Zobaczymy, jakie wrażenie na mnie wywrze teraz. Piwo dorównuje Złotemu Smokowi mocą i jest jednym z wymienianych przez BJCP klasyków stylu Belgian Golden Strong Ale, choć jest jego wyjątkowo mocnym reprezentantem.

Informacje ogólne:
Piwo: Piraat
Kraj: Belgia
Prowincja: Flandria Wschodnia
Miasto: Ertvelde
Browar: Brouwerij van Steenberge
Styl: belgijskie złote mocne ale
Alkohol: 10,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 05.08.2016 r.
Cena: 10,90 zł (16,52 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Sympatyczna jak zawsze buteleczka, ładna etykieta i podobnie jak na Gulden Draaku genialny kapsel, tutaj ze złotym okrętem. Bardzo zachęcająco.
8,5/10

 
Barwa
Ciemne złoto, lekkie zmętnienie i ładnie pracujący gaz - zmętnienie mogłoby być mocniejsze albo zniknąć, poza tym pięknie.
4/5
 
Piana
Wybitnie obfita, dużo gorzej zaś z gęstością, na górze wręcz trochę dziurawa, szybko na tafli pojawiają się dziury, ale spora część utrzymuje się do samego końca.
3/5
 
Zapach
Słodki, na pierwszym planie przyjemna, lekko estrowa, a lekko zbożowa podkładka słodowa, trochę dalej fenole belgijskich drożdży; hitem są nuty owocowe, rodzynki, jabłka kandyzowane i inne; lekka nuta alkoholowa pojawia się dopiero przy skupieniu zapachu.
8/10
Smak
Tu dla odmiany już jest bardzo alkoholowe; może nie są to jakieś ordynarne nuty rozpuszczalnikowe, ale jednak trochę ten alkohol jest przesadzony; poza tym trochę wszystkiego, słodycz słodu, przyprawowe akcenty drożdży, a także pojawia się tu chmiel, bardziej w ziołowym aromacie niż w goryczce; najfajniej na finiszu, gdy alkohol odpuszcza i możemy w pełni docenić ten tercet. Byłoby to wyśmienite piwo, gdyby opanować ten alkohol, a tak jest tylko dobre.
7/10

Tekstura
Klasycznie dla stylu wysokie wysycenie, tu jednak trochę przesadzone.
3,5/5

6.5/10

No zawód trochę. Wszystkie trzy wersje Gulden Draaka dużo lepsze, z Piraatem warto było sobie poobcować za Lidlową cenę niecałych 4 zł, ale nie za niecałe 11. Dodam, że piwo poleżało u mnie blisko pół roku, więc tym bardziej ten alkohol nie powinien tak szaleć. Dobre, dobre, ale w Belgii gra gdzieś w czwartej lidze.

wtorek, 22 września 2015

BrauKunstKeller: Laguna IPA

Mandarina IPA okazało się jednym z paru najlepszych AIPA, jakie piłem, więc nie mogłem nie sięgnąć po kolejną wariację BrauKunstKeller na temat tego samego stylu (i nawet o takim samym ekstrakcie i alkoholu). Laguna to nie żadna nazwa odmiany chmielu, jak podejrzewałem - tym razem odmiany są trzy, wszystkie na "C" i wszystkie dobrze znane, Cascade, Chinook i Centennial.

Informacje ogólne:
Piwo: Laguna IPA
Kraj: Niemcy
Land: Hesja
Miasto: Michelstadt
Browar: BrauKunstKeller
Styl: amerykańskie India Pale Ale
Alkohol: 6,1%
Ekstrakt: 16%
Objętość: 330 ml
Warka: do 21.10.2015 r.
Cena: 13,20 zł (20 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Od siostrzanej Mandarina IPA różni się tylko kolorystycznie. Czyli jest okej, ale nic ciekawego. I znowu krzywa krawatka.
6/10


 
Barwa
Ciemnozłote, acz dzięki regularnemu, bardzo udanemu zmętnieniu przechodzi w bursztyn - bardzo ładne, dość niezwyczajne.
4,5/5
 
Piana
Bezbłędna - bardzo obfita, gęsta i utrzymuje grubą warstwę do samego końca.
5/5

Zapach
Podręcznikowy aromat nowofalowego chmielu - niebywale wręcz naturalne nuty cytrusowe, przede wszystkim limonki i potem grejpfruta, również coś słodszego, mango, marakuja, a ta owocowa plejada wzbogacona o lekko pikantną kontrę żywiczną - genialny zapach.
9,5/10


Smak
Znaczący przeskok z zapachu, jest dużo wytrawniej i nie tylko przez goryczkę, ale przez zmianę bukietu - wszystkie te owoce usunęły się daleko w tło, dominuje ostra żywiczność, podszyta akcentami karmelowymi, do tego w końcu solidna (acz jak na styl raczej umiarkowana) goryczka chmielowa - świetne, konkretne, bardzo smaczne piwo, choć zapach dawał nadzieje na coś genialnego.
8,5/10

Tekstura
Wysycenie mogłoby być bardziej stonowane wobec ostrości piwa (tzn. połączonych sił pikantnej żywicy i chmielowej goryczki).
4/5

8.0/10

Zapowiadało się kolejne genialne AIPA, ostatecznie genialne nie jest, ale wybitne owszem. Mandarina IPA nie było więc przypadkiem, BKK wie, co robi i na pewno niejedno ich piwo jeszcze się tu pojawi. Chluba niemieckiego craftu.

środa, 16 września 2015

Van Steenberge: Gulden Draak The Brewmaster's Edition

Gulden Draak to piwo-bohater mojego wczesnego okresu zainteresowania piwem, a i do dziś pozostaje jednym z chyba kilkunastu najlepszych, jakie piłem. Nie mogłem więc nie sięgnąć po edycję leżakowaną w beczkach po whiskey (nie znalazłem informacji, jaka to whiskey konkretnie), gdy zobaczyłem tę samotną butelkę na półce. Piwo powstało w lutym 2014 roku, piję je więc już dość leciwe.

Informacje ogólne:
Piwo: Gulden Draak The Brewmaster's Edition
Kraj: Belgia
Prowincja: Flandria Wschodnia
Miasto: Ertvelde
Browar: Brouwerij van Steenberge
Styl: quadrupel (whiskey BA)
Alkohol: 10,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 750 ml
Warka: z lutego 2014 r.
Cena: 45,15 zł (30,10 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Mimo korka nie wygląda aż tak rewelacyjnie jak "etykieta" standardowego Gulden Draaka, ale i tak robi potężne wrażenie.
9,5/10


 
Barwa
Genialna, brunatno-miedziana, pełna rozmaitych refleksów, a do tego burza ulatującego gazu - cudo.
5/5

Piana
Wybitnie obfita, dużo gorzej z gęstością, jest wprost dziurawa na wierzchu, acz pod spodem już gęsta i bardzo długo się utrzymuje.
4,5/5

Zapach
Genialny - mnóstwo wanilii, karmelu, również sporo nut przypiekanych, biszkoptowych, czekoladowych, winnych, rodzynkowych. Można natomiast mieć pewne zastrzeżenia do intensywności.
9/10

Smak
Tu już o niedostatku intensywności nie może być mowy, natomiast paradoksalnie jest trochę gorzej niż w zapachu - część tych pięknych aromatów zostaje bowiem nieco zanadto stłamszona alkoholem, aczkolwiek dalej jest czarująco, z pięknym, chlebowym finiszem. Nieprzesadnie co prawda czuć tę beczkę i whisky (ale czuć!), najmocniej samą beczkę w wanilii, ale walory samego belgijskiego ale wystarczają, by zrobić piwo pyszne.
8,5/10

Tekstura
Nie mam zastrzeżeń, stonowane wysycenie idealnie komponuje się ze smakiem.
5/5

8.0/10

Wspaniałe piwo, choć nie tak dobre jak zwykły Gulden Draak. Zawiedzie się ten, kto szuka tu nut beczki po whiskey - są obecne, ale w ilościach symbolicznych. Nie zawiedzie się natomiast ktoś, kto liczy po prostu na wyśmienite BDSA.

poniedziałek, 14 września 2015

Żywiec

Tak, no niestety, postanowiłem skalibrować kubki smakowe, zrobić coś szalonego i takie tam. Oceniłem flagowy produkt KP (Tyskie), teoretycznie flagowy produkt CP (Carlsberg, acz zdecydowanie nie jego sprzedają najwięcej), to i ocenię teoretycznie flagowy produkt GŻ (również nie Żywiec najlepiej schodzi temu koncernowi).

Informacje ogólne:
Piwo: Żywiec
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Żywiec
Browar: Żywiec (Grupa Żywiec)
Styl: jasny lager
Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 12,5%
Objętość: 500 ml
Warka: do 15.12.2015 r. 
Cena: 2,85 zł

Opakowanie
Ładna, grawerowana butelka, dedykowany kapsel, solidna etykieta i oczywiście bzdury na kontrze. Wyjątkowo nie mogę odebrać koncerniakowi punktów za zatajenie miejsca uwarzenia.
7/10

 
Barwa
Jasne złoto, klarowne - w porządku, trochę banalne, przydałby się jakiś ulatujący gaz czy cokolwiek.
2,5/5

Piana
Z obfitością mogło być gorzej, natomiast jest okropnie grubopęcherzykowa i od razu się redukuje do nienaturalnych, brzydkich pozostałości, po dziesięciu minutach nie ma już nawet ich.
1/5

Zapach
Nie jest koszmarnie - dominuje słodowość, niewyszukana, podszyta aldehydem octowym, rozpuszczalnikiem i gumą, ale we w miarę delikatnym stopniu; bardzo nikły i dość brzydki, ale chociaż nie odpychający i mimo wszystko trochę słodu w nim czuć, przynajmniej na początku.
2/10


Smak
Tu już niestety jest odpychające - charakterystyczny dla polskich korpolagerów słód kiepskiej jakości, jakby bardzo cienkie piwo skropione spirytusem i posypane pozostałościami z popielniczki; poza tym mdła pustka (sic!), chmielową goryczkę zastępuje popielniczka i odpychająca cierpkość - wstrętne.
0,5/10

Tekstura
O dziwo nie przegazowane, a zdecydowanie wygazowane - większe wysycenie pomogłoby łatwiej przetrwać beznadziejny smak.
1,5/5

2.0/10

Cudu nie było, jedno z kilku najgorszych piw, jakie zrecenzowałem. To już Warka była zdecydowanie lepsza. Przebiło za to Tyskie, hurra! I hop do zlewu.

sobota, 12 września 2015

Nepomucen: W stylu Grodziskie

Nepomucen oczarował mnie najlepszym grodziskim, jakie w życiu piłem, więc postanowiłem, że drugim podejściem do tego browaru będzie... drugie grodziskie, tym razem bardziej klasyczne, jako że "Grodzisz" był wysokoekstraktową interpretacją stylu, tutaj jest już tradycyjnie - 2,6% alkoholu, 7,7 blg ekstraktu. Krótko mówiąc, będzie dużo trudniej o zachwyt.

Informacje ogólne:
Piwo: W stylu Grodziskie
Kraj: Polska
Województwo: wielkopolskie
Miasto: Szkaradowo
Browar: Nepomucen
Styl: grodziskie
Alkohol: 2,6%
Ekstrakt: 7,7%
Objętość: 500 ml
Warka: do 15.10.2015 r.
Cena: brak danych

Opakowanie
Standardzik Nepomucena, estetycznie i wszystkie potrzebne informacje na miejscu. Trochę... niezdarna nazwa ("dzień dobry, poproszę W stylu Grodziskie"?), ale dobra tam.
7,5/10

 
Barwa
Słomkowa, wręcz zmierzająca w stronę bieli; dzięki idealnemu zmętnieniu prezentuje się wyjątkowo apetycznie.
4,5/5
Piana
Obfita, gęsta, ładnie oblepia szkło, utrzymuje się do samego końca. 
5/5
Zapach
Bardzo łagodny, ale nie nikły - solidna dawka stonowanej wędzonki w stylu dymu z ogniska, podbudowa słodowa i raczej egzotyczna w grodziskim nuta chmielowa, lekko owocowa - ładna kompozycja, nie miażdży, ale bardzo zachęca do wzięcia łyka.
7/10
 
Smak
Z niesamowitą lekkością, łagodnością i pijalnością wiąże się całkiem sporo jak na taki ekstrakt smaku,  co zawdzięcza po pierwsze wyrazistej, słonej wędzonce, a po drugie znanej już z zapachu owocowej nucie chmielu - bardzo smaczne i cudownie orzeźwiające, do picia na hausty.
7/10

Tekstura
Niedostatecznie nagazowane - nie pozbawia go to wielkich walorów orzeźwiających, ale z porządnym wysyceniem mogłoby być dużo lepiej.
2/5

6.0/10

Ano właśnie. Maleńki ekstrakt i nie jest już tak orgazmicznie, wyszło raczej grodziskie jak grodziskie, dobre i nic więcej. W kategorii takich oto ekstremalnie lekkich interpretacji stylu Nepomucen kłania się Grodziskim 2.0 i 4.0 z Pinty. Nie zmienia to faktu, że browar ów zasłużył sobie pierwszym piwem na parę kolejnych szans.

czwartek, 10 września 2015

BrewDog: Everyday Anarchy

Jeszcze jedno drogie jak diabli piwo BrewDoga u mnie na blogu. Jedno z paru najdroższych, jeśli liczyć według ceny za mililitr, gdzieś na czwartym miejscu na siedemdziesiąt cztery. Piwo pod znakiem anarchii, braku zasad, chaosu, aczkolwiek trochę zasad jednak BrewDog jasno ustala - ma to być imperialny saison, leżakowany w beczkach po białym winie. Bardzo podobną koncepcję miał Black Jacques - tylko że saison ciemny i wino czerwone. Świetne piwo, ale niesatysfakcjonujące jak na podobną jak tutaj cenę. Oby tu było wybitniej.

Informacje ogólne:
Piwo: Everyday Anarchy
Kraj: Wielka Brytania (Szkocja)
Hrabstwo: Aberdeenshire
Miasto: Ellon
Browar: BrewDog
Styl: saison imperialny (White Wine BA)
Alkohol: 10,3%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 19.06.2019 r.
Cena: 53 zł (80,30 zł za 0,5 l)

Opakowanie
Butelka zagadkowo owinięta w papier znany mi już z Taktycznego Nuklearnego Pingwina, fajnie. Pod spodem normalna butelka BrewDoga, tylko etykieta inna, "anarchistyczna". Można było to rozegrać z większą estetyką, ale jest niezła i wyrazista.
6,5/10
Barwa
Bursztyn, głęboki bursztyn - dość niepozorne jak na tak mocne piwo.
3,5/5

Piana
Całkiem obfita i gęsta, ale pada do pierścienia w ciągu paru minut.
2/5

Zapach
Najpierw na pierwszym planie nuty winno-beczkowe, nawet bardziej beczkowe niż winne - kwaskowatość winogronowa miesza się z waniliową słodyczą dębowej beczki. Z tła wyłaniają się coraz usilniej i w końcu zdobywają pierwszy plan nuty saisona - cytrusy, przyprawy oraz akcenty wiejskie, nawet zmierzające nieco ku lambikowym, ale to już tak bardzo nieśmiało. Ciekawostka - po zasłonięciu dłonią kieliszka, odsłonięciu i szybkim powąchaniu, czuć przez sekundę ewidentnie jak cholera coś przypominającego zapach... baniek mydlanych, coś, z czym się nigdy w piwie nie spotkałem. Fascynujący aromat, acz nie aż tak przyjemny jak fascynujący i średnio intensywny.
8/10

Smak
Eskalacja splotu kwaskowatości ze słodyczą z zapachu, jedna i druga mocno odczuwalna, a obie mocno owocowe; do tego w dalszym ciągu trochę wina, trochę saisona, wzmaga się zwłaszcza część przyprawowa, zdaje się w pewnym momencie wręcz goździkowe. Na poklask zasługuje nie tylko ukrycie alkoholu, ale wręcz zadziwiająca jak na taką moc lekkość piwa. Jest bardzo smaczne, ale dalekie od wybitnego - jak na tak wysoki ekstrakt to nawet trochę rozczarowuje.
7,5/10

Tekstura
Trochę za mocne wysycenie, ale ogólnie bardzo dobra.
4/5

6.5/10

No panowie, no... kolejny spory zawód z BrewDogiem w roli głównej w tym roku. Piwo niegodne swojej ceny nawet mimo oryginalnych wrażeń. Mniej więcej tak samo przyjemny, a trochę nawet ciekawszy i tańszy dziesięć razy (!) eksperyment wyszedł niedawno Pincie w postaci Niedobitego. Niepoważna akcja, a myślałem, że jak już BD coś zawija w ten papierek, to coś naprawdę wielkiego, jak TNP.

wtorek, 8 września 2015

Pinta (Browar na Jurze): I'm So Horny

Pinta jakoś w zeszłym miesiącu postanowiła w końcu zabutelkować pierwszą, styczniową "Pintę miesiąca", piwo z serii tych, które pierwotnie miały być dostępne tylko na kranach, ale ostatecznie to prawie wszystkie chyba poszły w butelki. 

Informacje ogólne:
Piwo: I'm So Horny
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zawiercie
Browar: Browar na Jurze (Pinta)
Styl: kawowy ciemny lager
Dodatki: kawa Adelante i Rio Azul
Alkohol: 6,7%
Ekstrakt: 18%
Objętość: 500 ml
Warka: do 03.12.2015 r.
Cena: 8 zł

Opakowanie
Bardzo udana etykieta, ciekawe zestawienie kolorów.
9/10


 
Barwa
Czarne, ale pod światłem ujawnia nieśmiałe prześwity rubinowe i ciemnobrązowe - piękne, choć prześwity mogłyby być mocniejsze.
4,5/5

Piana
Genialna - absolutnie idealna obfitość i gęstość, w dodatku pięknie osiada na szkle i utrzymuje się do samego końca. 
5/5

Zapach
Rewelacyjny, intensywny aromat bardzo mocno palonej, ciężkiej kawy, spod którego wyłaniają się klasyczne nuty ciemnego lagera - karmel, czekolada, ugładzone ciemne słody, super.
8,5/10

Smak
Łączy piękną agresję mocno palonej, gorzkiej, ale aromatycznej kawy z gładkością, kremowością, słodyczą ciemnego lagera, pojawia się też wyraźnie zaznaczona, ziołowa goryczka, która broni przed ewentualną mdłością - świetne piwo.
8,5/10

Tekstura
Przyjemna, kremowa gładkość i idealne, stonowane wysycenie.
5/5

8.0/10

Zastanawiałem się, czy kawa nie pasuje aby bardziej do stoutów niż ciemnych lagerów, ale dostałem jedno z lepszych kawowych piw, jakie w życiu piłem. Gładkość lagera świetnie dopasowała się do aromatycznej kawy. Pinta w świetnej formie, celna koncepcja i nienaganne wykonanie.

niedziela, 6 września 2015

Fuller's: Vintage Ale 2013

Vintage Ale z londyńskiego Fuller's Brewery to wielki klasyk, choć dopiero niedawno dowiedziałem się, że jest to raczej klasyczna seria - piwo warzone jest tylko raz w roku i choć za każdym razem jest tak samo mocne, to receptura nie jest powtarzalna, różni się przede wszystkim chmieleniem. Edycja z 2013 roku, która wpadła mi w ręce siedemnasta w historii browaru, uwarzona została na chmielach Goldings, Sovereign, Challenger i Admiral oraz jęczmieniu ozimym.

Informacje ogólne:
Piwo: Vintage Ale 2013
Kraj: Wielka Brytania (Anglia)
Region: Wielki Londyn
Miasto: Londyn
Browar: Fuller's Brewery
Styl: angielskie barleywine
Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: z 2013 r. (do 31.12.2023 r.)
Cena: 29,90 zł

Opakowanie
Najładniej opakowane piwo obok Riserva Teo Musso Terre 2010 z Baladin. Trochę bardziej oldskulowo, co najmniej równie pięknie. Wspaniałe, kartonowe pudełko, butelka o genialnym kształcie, pokryta grawerunkami, no i mistrzowska, skrajnie elegancka etykieta, do tego sporo informacji o piwie na kontrze, podpis piwowara, numer butelki, firmowy kapsel - lepiej się nie da, można tylko równie dobrze.
10/10

Barwa
Ciemny bursztyn, nieśmiało zahaczający o miedź, lekkie zmętnienie, bardzo ładne.
4/5
 
Piana
Obfita i dość gęsta, trochę gorzej z trwałością, już po kilku minutach mamy pierwsze dziury.
3/5

Zapach
Wspaniały, niezmiernie intensywny splot słodu i chmielu z przewagą tego pierwszego: od słodu dostajemy esencjonalne nuty karmelowe, toffi, rodzynkowe, wiśniowe, jabłkowe i po prostu czysto winne; do tej niezwykłej dostojności dołącza ziołowo-owocowy (ale nie cytrusowy) chmiel - ciężko właściwie rozsądzić co do niektórych nut, czy pochodzą od słodu, czy od chmielu, ale jedno jest pewne - aromat to genialny.
9,5/10

Smak
Nie mniej cudowne uderzenie niż w zapachu - słód gra swoją symfonię, do nut owocowych, karmelowych i winnych dochodzą jeszcze eleganckie akcenty ziemiste, nawet subtelnie popiołowe, bardziej wytrawne; chmiel sprowadza się głównie do idealnej, ziołowej goryczki, wysokiej, ale ani myślącej wychodzić przed szereg. Poza tym, że przepyszne, to piwo jest w samym smaku bardzo dostojne, eleganckie, złożone (na finiszu przypomina whisky!), zasłużyło na swoje opakowanie.
9,5/10

Tekstura
Bez zarzutu, idealne, stonowane wysycenie i przyjemna gęstość.
5/5

9.0/10

Genialne piwo. Dochodziły mnie już słuchy, że jest nudne (sic!), niczego nie urywa, przecenione - rozumiem, że może kogoś nie porwać, nie smakować wprost, ale o nudzie mogą mówić chyba tylko osoby, których horyzonty zaczynają się od 70 IBU. Elegancja w każdym calu, chciałoby się rzec.