Kolejne piwo z serii Beer Geek... a właściwie nie do końca, bo Beer Weak. Piwo jest lżejszą (dużo lżejszą) wersją najsmaczniejszego piwa, jakie piłem w całym życiu, czyli Beer Geek Brunch Weasel. Ta sama kawa (kopi luwak) i pewnie te same proporcje, tylko dużo więcej... wody. Nie spodziewam się cudów niewidów, bo BGBW bazowało w równym stopniu na kompozycji, co na intensywności, ale i tak powinno być co najmniej bardzo dobrze.
Informacje ogólne:
Informacje ogólne:
Piwo: Beer Weak Brunch Weasel
Kraj: Norwegia - uwarzone przez duński browar kontraktowy
Okręg: Rogaland
Miasto: Stavanger
Browar: Lervig Aktiebryggeri (Mikkeller)
Styl: kawowy stout owsiany
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml
Warka: do 08.04.2016 r.
Cena: brak danych
Opakowanie
Taka sama etykieta jak na starszym bracie, tylko trochę kolorystyka inna, mniej przekonująca.
8/10
8/10
Nieprzejrzyście czarne, choć u podstawy coś tam błyska na ciemnobrązowo.
4,5/5
Piana
Piana wpędziła mnie w skonfundowanie - przy pierwszym nalaniu (z którym na pewno wszystko było w porządku), podobnie jak w oryginale, prawie się nie utworzyła, najwyżej jakaś minimalna i prawie od razu zniknęła do zera, natomiast po dolaniu niewielkiej końcówki stworzyła się ładna, bardzo gęsta, nawet dość wysoka piana; cóż, wystawię średnią.
2/5
Zapach
Bardzo ładny aromat szlachetnej kawy, połączonej z ciemnym, mocno czekoladowym słodem oraz nutami lawendowymi; świetny mariaż czekoladowej słodyczy z wytrawnym, ziemistym charakterem znakomitej kawy, może trochę za mało intensywny.
8/10
Smak
Smak powoduje, że od razu chcemy krzyknąć "kawa, wspaniała kawa!", ale po zastanowieniu się bardziej przypomina mi to czekoladkę o smaku kawowym, takie kawowe Merci; świetne, istne piwo śniadaniowe, jednocześnie słodycz jest mocno równoważona goryczką pochodzącą zapewne od chmielu, ale przybierającą właśnie taką kawową maskę, jakby goryczka espresso; jest dużo gorsze od imperialnej wersji, brakuje tej powalającej intensywności i gęstości smaku, ale też jest to świetne doświadczenie i też intensywne.
8,5/10
Tekstura
Nie jest za dobra, przeholowane wysycenie nie przystaje do smaku, no ale tragedii nie ma.
2/5
7.0/10
Jak łatwo było przewidzieć, nie umywa się do oryginalnej wersji i jak równie łatwo było przewidzieć jest to bardzo dobre piwo, choć piłem duuużo lepszych stoutów na mniej więcej takim poziomie alkoholu.
4,5/5
Piana
Piana wpędziła mnie w skonfundowanie - przy pierwszym nalaniu (z którym na pewno wszystko było w porządku), podobnie jak w oryginale, prawie się nie utworzyła, najwyżej jakaś minimalna i prawie od razu zniknęła do zera, natomiast po dolaniu niewielkiej końcówki stworzyła się ładna, bardzo gęsta, nawet dość wysoka piana; cóż, wystawię średnią.
2/5
Zapach
Bardzo ładny aromat szlachetnej kawy, połączonej z ciemnym, mocno czekoladowym słodem oraz nutami lawendowymi; świetny mariaż czekoladowej słodyczy z wytrawnym, ziemistym charakterem znakomitej kawy, może trochę za mało intensywny.
8/10
Smak
Smak powoduje, że od razu chcemy krzyknąć "kawa, wspaniała kawa!", ale po zastanowieniu się bardziej przypomina mi to czekoladkę o smaku kawowym, takie kawowe Merci; świetne, istne piwo śniadaniowe, jednocześnie słodycz jest mocno równoważona goryczką pochodzącą zapewne od chmielu, ale przybierającą właśnie taką kawową maskę, jakby goryczka espresso; jest dużo gorsze od imperialnej wersji, brakuje tej powalającej intensywności i gęstości smaku, ale też jest to świetne doświadczenie i też intensywne.
8,5/10
Tekstura
Nie jest za dobra, przeholowane wysycenie nie przystaje do smaku, no ale tragedii nie ma.
2/5
7.0/10
Jak łatwo było przewidzieć, nie umywa się do oryginalnej wersji i jak równie łatwo było przewidzieć jest to bardzo dobre piwo, choć piłem duuużo lepszych stoutów na mniej więcej takim poziomie alkoholu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz