Mówi dużo o polskiej scenie rzemieślniczej, że RIS i barleywine uwarzone przez bardziej popularny niż poważany browar kontraktowy, przez Doctora Brew, wywołały ekstazę (która trochę opadła, kiedy już je spróbowano), gdy tymczasem fakt uwarzenia quadrupla przez znamienity Szałpiw przeszedł trochę bez echa i pewnie jeszcze gdzieś stoi na półkach. Mnie dużo bardziej podekscytowała ta druga wiadomość - kocham klasykę belgijską, a bardzo mało jej na polskiej scenie. Jak zwykle stara się to naprawić Szałpiw, który uwarzył już parę świetnych Belgów na czele ze Szczunem, drugim najlepszym triplem (po Tripel Karmeliet), jakiego piłem w życiu. Czy quadrupel będzie chociaż niedaleko tamtego poziomu?
Piwo: Buba
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Wąsosz Browar: Browary Regionalne Wąsosz (Szałpiw)
Styl: quadrupel
Dodatki: kolendra
Alkohol: 8,2%Ekstrakt: 19%
Objętość: 500 ml
Warka: do 20.07.2015
Cena: brak danych
Cena: brak danych
Opakowanie
Powrót do pierwszych etykiet Szałpiwu, moich ulubionych. Okazuje się, że piwo było leżakowane z płatkami dębowymi, w składzie mamy kolendrę, a ekstrakt i poziom alkoholu są stosunkowo niskie.
8,5/10
Barwa
Świetna, od bardzo ciemnego brązu po całą plejadę rubinowych przebłysków, pod mocnym światłem właściwie całkiem rubinowe - przepiękne.
5/5
Piana
Dość obfita, wybitnie gęsta, przepięknie firankuje szkło i utrzymuje się niemal do samego końca.
4,5/5
Zapach
Przyjemny, aczkolwiek mocno zdominowany przez kolendrę, suszoną, zmieloną kolendrę; pod spodem ciepłe, lekko cukrowe nuty słodowe i belgijskie drożdże - aromat bardzo mocno przyprawowy, za bardzo.
6,5/10
Smak
Niestety natarczywość kolendry pozostaje na co najmniej takim samym poziomie, a tutaj działa to już gorzej - daje dziwne odczucie, bardzo niezbalansowane, zmasowany atak kolendry i niezidentyfikowanej kwaśności na wejściu, następnie fala niemal tekturowej szorstkości, matowości smaku, a dopiero na zaawansowanym finiszu pojawiają się nuty typowego quadrupla - karmel, czekolada, rodzynki - i tu jest bardzo przyjemnie, ale generalnie piwo stoi tylko nieznacznie powyżej granicy dobra i zła, pije się z pewną przyjemnością, ale jest to przyjemność naznaczona lekkim cierpieniem, wynikającym z ciężkiej formy - przy czym nie chodzi o alkohol, tylko ociężałość spowodowaną nieumiarkowaniem w przyprawieniu i za wysoką kwaśnością.
5,5/10
Tekstura
Nie jest bardzo zła, ale dobra też nie - chyba przyczynia się w jakiejś mierze do wrażenia ciężkości i szorstkości.
2/5
5.5/10
Świetna, od bardzo ciemnego brązu po całą plejadę rubinowych przebłysków, pod mocnym światłem właściwie całkiem rubinowe - przepiękne.
5/5
Piana
Dość obfita, wybitnie gęsta, przepięknie firankuje szkło i utrzymuje się niemal do samego końca.
4,5/5
Zapach
Przyjemny, aczkolwiek mocno zdominowany przez kolendrę, suszoną, zmieloną kolendrę; pod spodem ciepłe, lekko cukrowe nuty słodowe i belgijskie drożdże - aromat bardzo mocno przyprawowy, za bardzo.
6,5/10
Smak
Niestety natarczywość kolendry pozostaje na co najmniej takim samym poziomie, a tutaj działa to już gorzej - daje dziwne odczucie, bardzo niezbalansowane, zmasowany atak kolendry i niezidentyfikowanej kwaśności na wejściu, następnie fala niemal tekturowej szorstkości, matowości smaku, a dopiero na zaawansowanym finiszu pojawiają się nuty typowego quadrupla - karmel, czekolada, rodzynki - i tu jest bardzo przyjemnie, ale generalnie piwo stoi tylko nieznacznie powyżej granicy dobra i zła, pije się z pewną przyjemnością, ale jest to przyjemność naznaczona lekkim cierpieniem, wynikającym z ciężkiej formy - przy czym nie chodzi o alkohol, tylko ociężałość spowodowaną nieumiarkowaniem w przyprawieniu i za wysoką kwaśnością.
5,5/10
Tekstura
Nie jest bardzo zła, ale dobra też nie - chyba przyczynia się w jakiejś mierze do wrażenia ciężkości i szorstkości.
2/5
5.5/10
Quadrupel to zapewne jeden z najtrudniejszych stylów do uwarzenia, ale może i Szałom udało się go poskromić, tylko że przypadkiem obok kadzi przejeżdżała ciężarówka załadowana po brzegi kolendrą i... no, dalej już wiadomo. Aromat przy niektórych pociągnięciach nosem naprawdę był niemal identyczny z aromatem mojego moździerza, po tym jak ostatnio zmieliłem w nim suszoną kolendrę. Ciekawe, czym to piwo byłoby bez tego ładunku przyprawowego. Obawiam się, że czymś na bardzo wysokim poziomie - nuty słodowe, przebijające się spod kolendry, w zapachu i smaku, wydawały się świetne. No zawiódł mnie Szałpiw, drugi raz po Jasnym Dynksie.
Dokladnie analogiczne (kolendrowe) odczucia mialem :( za to na male pocieszenie: pilem ze dwa dni temu (tylko sampla piwpawowego, czyli kielonek - ciezko jakos oceniac po takiej objetosci) z kega, i kolendry bylo mniej (choc nadal bardzo duzo) - nie wiem, czy to kwestia partii, rozlewu, warki czy ulozenia sie... ale moze, moze z Buby bedzie jeszcze jakas pociecha. Na razie ma u mnie tytul "najgorszy pity quad" ;)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że była póki co tylko jedna warka. Ja bym raczej celował w następne (Szałowie powinni wyciągnąć wnioski) niż spodziewał się cudownej przemiany po tej. Może z czasem kolendra się uspokoi i piwo będzie niezłe, ale ja bym drugiej butelki nie kupił, żeby to sprawdzić.
Usuń