Tak, byłem w Stanach. Widziałem dziewięć browarów. Przywiozłem dużo piwa. Wszystko prawda. Opiszę to wszystko niedługo w osobnym wpisie, a póki co muszę zabierać się do niektórych zdobyczy czem prędzej, bo tracą z każdym dniem. I tak wyszło, że zaczynam od jednej z największych zdobyczy.
Pliniusz Starszy to piwo absolutnie legendarne, z legendarnego browaru Russian River, który miałem okazję zobaczyć. Jest to pierwsze komercyjnie uwarzone imperialne IPA i do dzisiaj drugie najlepiej oceniane na całym świecie (pierwszym jest Pliny the Younger z tego samego browaru, niebutelkowany). No i dziewiętnaste w ogóle. Nazwane na cześć rzymskiego botanika, który jako pierwszy w historii opisał chmiel zwyczajny (na to, by zacząć ją na szeroką skalę stosować przy produkcji piwa, trzeba było oczywiście zaczekać jeszcze grubo ponad tysiąc lat). Chmielone odmianami Amarillo, Centennial, Simcoe i CTZ, co jest skrótem od mieszanki Columbusa, Tomahawka i Zeusa.
Dziś Pliniusz jest trochę atakowany jako piwo mocno przereklamowane, zarówno ze strony wyznawców New England, którzy pogardzają West Coastami z definicji (tfu!), jak i niektórych sceptyków Nowej Anglii, w tym przez Tomka Kopyrę. Trochę się więc boję tego starcia.
Informacje ogólne:
Piwo: Pliny the Elder
Pliniusz Starszy to piwo absolutnie legendarne, z legendarnego browaru Russian River, który miałem okazję zobaczyć. Jest to pierwsze komercyjnie uwarzone imperialne IPA i do dzisiaj drugie najlepiej oceniane na całym świecie (pierwszym jest Pliny the Younger z tego samego browaru, niebutelkowany). No i dziewiętnaste w ogóle. Nazwane na cześć rzymskiego botanika, który jako pierwszy w historii opisał chmiel zwyczajny (na to, by zacząć ją na szeroką skalę stosować przy produkcji piwa, trzeba było oczywiście zaczekać jeszcze grubo ponad tysiąc lat). Chmielone odmianami Amarillo, Centennial, Simcoe i CTZ, co jest skrótem od mieszanki Columbusa, Tomahawka i Zeusa.
Dziś Pliniusz jest trochę atakowany jako piwo mocno przereklamowane, zarówno ze strony wyznawców New England, którzy pogardzają West Coastami z definicji (tfu!), jak i niektórych sceptyków Nowej Anglii, w tym przez Tomka Kopyrę. Trochę się więc boję tego starcia.
Informacje ogólne:
Piwo: Pliny the Elder
Kraj: Stany Zjednoczone
Stan: Kalifornia
Miasto: Santa Rosa
Browar: Russian River Brewing Company
Styl: imperialne India Pale Ale
Alkohol: 8%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 500 ml
Warka: zabutelkowana 13 czerwca 2017 r.
Cena: 5,45$
Opakowanie
Bardzo proste, bardzo niepozorne, ciężko nazwać tę etykietę piękną, ale jest coś pociągającego w tym czerwonym kole na zielonym tle. Pewnie legenda. Firmowy kapsel.
7,5/10
7,5/10
Piękne, klasyczne złoto, całkowicie klarowne.
5/5
5/5
Piana
Genialnie obfita i gęsta, wspaniała, choć z trwałością nie jest idealnie.
4,5/5
4,5/5
Zapach
Miażdżąco intensywny aromat świeżo wyciśniętych owoców tropikalnych (ananas, mango, papaja, szczypta marakui) i cytrusowych (grejpfrut moccccno, cytryny), przełamany żywicą. Jak dla mnie to jest ostateczny aromat IPA, szczyt możliwości aromatycznych chmielu. Jedyna ujma - trochę za szybko traci swoje uderzenie i się wycisza.
9,5/10
9,5/10
Smak
Genialna bomba chmielowa, doskonale zbalansowana bomba. Cudowna rewia znanych już z zapachu aromatów chmielowych w ustach, szlachetna, wysoka i przyjemnie osadzająca się na podniebieniu goryczka, a wszystko osnute przenajzgrabniejszą słodowością, która raczej nie wkracza w paletę aromatyczną, ale zapewnia kontrę słodyczy i pyszną pełnię. Wspaniałe piwo.
10/10
10/10
Tekstura
Bez zarzutu.
5/5
9.5/10
5/5
9.5/10
Focal Banger stawia mocny opór, ale Pliniusz Starszy to chyba jednak najlepsze IPA, jakie piłem w całym życiu. Na pewno najlepsze imperialne. Generalnie będę teraz z bardzo specyficznym wyrazem twarzy patrzył na ludzi, którzy coś tam gadają, że Pliniusz to srogi przehajp, że kiedyś to może było wielkie piwo, ale teraz już nie robi wrażenia w porównaniu z New Englandami, a i w kategorii West Coast nic specjalnego. Za przeproszeniem, kiedy piję to genialne piwo, to mam ochotę zakrzyknąć, że pieprzyć New Englandy, West Coast 4 life. Ostatnio tkwiłem w lekkim przesycie rodziną IPA i myślałem, że chyba trzeba ją będzie wykreślić z moich ulubionych - Pliniusz przywrócił mi wiarę w wielkość tej gałęzi piwa. Cudowne, jedno z kilku najlepszych piw mojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz