Browar Solipiwko uraczył mnie jednym z kilkunastu najlepszych polskich piw, jakie w życiu piłem, a konkretnie swoim wędzonym koźlakiem. Obiecałem sobie więc dać temu kontraktowcowi więcej szans, ale tak jakoś mi to zajęło ponad pół roku. Lepiej późno niż wcale - na początek zobaczę, jak wyszło im uwarzenie mlecznego stoutu. Piwo ma dość niski stopień odfermentowania (4,8% alk. przy 14 stopniach ekstraktu), więc powinno być podwójnie słodkie, od laktozy i od cukrów resztkowych.
Piwo: Sweet Nygus
Kraj: Polska
Województwo: śląskie
Miasto: Zarzecze
Browar: Zarzecze (Solipiwko)
Styl: stout mleczny
Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 14%
Objętość: 500 ml
Warka: do 23.03.2015 r.
Cena: brak danych
Opakowanie
Ładny ten fiolet. Dokładny skład też ładny.
8,5/10
Czerń z ciemnobrązową poświatą u nasady szkła.
4,5/5
4,5/5
Piana
Mizerna - niezbyt obfita, tylko przyzwoicie gęsta, po paru chwilach zostaje sam pierścień.
1,5/5
1,5/5
Zapach
Świetny, bardzo gęsty i intensywny jak na tak słabe piwo aromat ciemnego słodu, w którym kawa z mlekiem i mleczna czekolada mieszają się ze sobą w rozkosznie słodkim pojedynku z dodatkiem orzechów, a nawet cynamonu. Z czasem trochę słabnie.
8/10
8/10
Smak
Tu już dużo mniej okazale - padło ofiarą nadmiernej drożdżowości i trochę za ostrych nut chmielowych, które za mocno przykrywają słodową wersję wydarzeń. Jak na milk stout piwo jest za mało łagodne, po prostu zbyt wytrawne, wkrada się też, o zgrozo, trochę nut alkoholowych. Przyjemne, zdecydowanie przyjemne, ale trochę niezgrane.
6/10
6/10
Tekstura
Stonowane, bardzo dobre wysycenie, chociaż ja bym je jeszcze bardziej stonował.
4,5/5
6.0/10
Nie tym razem. Sweet Nygus to niezłe piwo, ale niegodne craftowej ceny. Z trzech stoutów, jakie w życiu uwarzyłem, jeden borykał się z trochę nadprogramowym aromatem drożdżowym, a drugi z trochę nadprogramowym aromatem chmielowym (przynajmniej jak na mój gust i moje wyobrażenie stoutu). Tutaj są oba problemy i to nie w zapachu, a w smaku.
4,5/5
6.0/10
Nie tym razem. Sweet Nygus to niezłe piwo, ale niegodne craftowej ceny. Z trzech stoutów, jakie w życiu uwarzyłem, jeden borykał się z trochę nadprogramowym aromatem drożdżowym, a drugi z trochę nadprogramowym aromatem chmielowym (przynajmniej jak na mój gust i moje wyobrażenie stoutu). Tutaj są oba problemy i to nie w zapachu, a w smaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz