niedziela, 21 kwietnia 2013

Chimay Bleue

Trzecie i ostatnia odsłona tryptyku Chimay. W poszukiwaniu legendy.

Informacje ogólne:
Piwo: Chimay Bleue
Kraj: Belgia
Prowincja: Hainaut
Miasto: Chimay
Browar: Bières de Chimay
Produkowane od: 1948
Styl: belgijskie ciemne mocne ale
Alkohol: 9%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 330 ml

Opakowanie
Opakowanie to najwyższy stopień elegancji Chimay; niebieski kolor najlepiej komponuje się z piękną, zgrabną butelką z grawerunkami. Kapsel oczywiście dedykowany.
9,5/10


Barwa
Nieprzeniknione, czasem wygląda jak czarne, czasem na ciemnobrązowe, przy nóżce kielicha przypomina gęsty mus owocowy, mieni się czerwienią, widać musujące drożdże; bardzo, bardzo ładne.
4,5/5

Piana
Wysoka, zostawia bardzo trwały, wysoki kożuch, wybitnie gęsta i beżowa; doskonała.
5/5






Zapach
Zwala z nóg wszystkimi owocami świata z nieśmiałym dodatkiem czekolady; niewiarygodnie maskuje alkohol.
10/10

Smak
Również oszałamiający; prawie nie czuć ogromnego alkoholu, bardzo słodowe, słodycz jest idealnie wyważona; gęste, ale wyłącznie przyjemnie; niesamowicie złożone.
10/10

Tekstura
Jakby tego było mało, wysycenie również jest na doskonałym poziomie przez całą konsumpcję.
5/5

10/10

Bleue przebija dwa pozostałe razem wzięte i tym samym Chimay okazuje się nadążać za swą popularnością. Co tu dużo mówić, piwo w przybliżeniu doskonałe. Absolutnie koniecznie trzeba spróbować choć raz trzy razy w życiu.

 


_________________________________________________________________________________
 
 
 
Powtórka 20.05.2017 r., warka do 12.2022 r.
 
Piękna miedź, trochę nieeleganckiego osadu. Piana arcygenialna, naprawdę wspaniała. Zapach to czekolada, wiśnie i śliwki w czekoladzie, nawet banany, zboże, chleb, dość mocno się udzielające belgijskie fenole i estry, cukier kandyzowany. Jest przepiękny, gdyby był ciut bardziej intensywny, to byłby idealny. W smaku jego maestria polega między innymi na tym, że czuć jego moc, a jednocześnie ani trochę ona nie przeszkadza - to znaczy nie ma tu nut spirytusowych, a jedynie jest takie natarcie mocarności. Arcyprzyjemna chlebowość, subtelna czekolada i nuty belgijskich drożdży pod różnymi postaciami - owoce, przyprawy. Subtelny, lekko chmielowy finisz. Gaz trochę przegięty. No nie jest to jakieś skończone arcydzieło piwowarstwa, ponad którym nic już nie ma, jak wynika z mojej młodzieńczej oceny z początków prowadzenia bloga, ale to naprawdę znakomite piwo i ścisła czołówka trapistów.

9.0/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz