Pięćdziesięciu opisanych na blogu piw nie uczczę napojem szczególnym ze względu na smak, a na wartość sentymentalną. Oto bowiem stoi przede mną piwo, które chyba mogę nazwać moim pierwszym: z pewnością nie ono było tym, którego po raz pierwszy skosztowałem w formie pół łyka od jakiegoś dorosłego, ale to właśnie butelkę Coronity jako pierwszą opróżniłem samodzielnie w całości. Sentyment musi więc być, w zasadzie tylko do jednego piwa mam jeszcze większy, ale je zostawiam sobie na pierwszą setkę.
Piwo: Corona Extra
Kraj: Meksyk
Miasto: Meksyk
Browar: Grupo Modelo
Produkowane od: brak danych
Styl: jasny lager
Alkohol: 4,6%
Ekstrakt: nieznany
Objętość: 355 ml
Opakowanie
Butelka Corony zawsze mnie urzekała, choć nie jest to może arcydzieło. Dedykowany kapsel nie wynagradza buńczucznego hasła "La cerveza mas fina".
8,5/10
Barwa
Kolor słomkowy, skutkiem czego nieciekawy, ale jako taki całkiem znośny.
2/5
Piana
Pojawia się na chwilę i szybko zanika do nieznacznego pierścienia, a w końcu zupełnie.
1/5
Zapach
Całkiem przyjemny: słodowy, wolny od zanieczyszczeń, ale i od jakichkolwiek ciekawszych doznań, przy tym mało intensywny.
6,5/10
Smak
Niestety znacznie gorzej: pojawia się lekka gumiastość, a w zamian za to piwo nie oferuje po prostu nic: bardzo zbliżone do wody gazowanej, jest nawet bardziej kwaskowate niż goryczkowe - w zasadzie katastrofa, ratuje je jedynie to, że jest lekkie i stosunkowo neutralne, można ugasić nim pragnienie bez większych narzekań.
2,5/10
Tekstura
Całkiem pijalne, mimo że o zdecydowanie za wysokim wysyceniu.
3/5
3.5/10
Cudu nie było - Corona zgodnie z przewidywaniami okazała się zwykłym, słabym international lagerem, może o stopień lepszym od krajowej koncernówki (ratuje się naprawdę przyjemnym zapachem). W kwestii samego smaku spodziewałem się nawet trochę więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz