wild ale / + cytrusy / 5,8% / 39,99 zł (0,375 ml)
St. Bretta to piwo na brettach leżakowane w dębowych beczkach z dodatkiem różnych cytrusów przez browar i dystrybutora piwa z Kolorado. Miałem okazję już pić wersję z pomelo i smakowała mi tak bardzo, że wiele nie myśląc sięgnąłem po inną, gdy zobaczyłem na półce, mimo że nie są to tanie piwa. Ta wersja jest trochę enigmatyczna - nie ma na etykiecie podanego żadnego konkretnego cytrusa. Ratebeer wymienia St. Bretty różnicowane po owocach i po porach roku, ale tutaj nie ma też pory roku. Być może browar znudził się dywersyfikacją i postanowił warzyć jedną jedyną słuszną St. Brettę.
Jasne klarowne złoto i bujna piana. Zapach jest cudowny, kojarzy mi się z dzikusami z Russian River - jest świetnie wyważonym połączeniem eleganckiej dzikości (siano, końska derka), kolorowej, słonecznej cytrusowości i w końcu niebagatelnego, nieprzeszkadzającego, ale wyraźnego biszkoptowego podłoża słodowego. Pachnie jak sad pomarańczy latem, a w każdym razie tak sobie wyobrażam zapach sadu pomarańczy latem. W smaku może nie jest to aż taka bomba nut zapachowych, ale jest intensywnym, fajnie wspartym cytrusami dzikusem z mocnymi posmakami siana i ziemi, niemal zupełnie nie kwaśnym, wytrawnym, dość wyważonym, może trochę za bardzo.
Wersję Pomelo zapamiętałem zdecydowanie lepiej - ta jest bardzo dobrym piwem, ale zdecydowanie swojej ceny niegodnym, nie wprowadza nic specjalnie oryginalnego do mojego doświadczenia z kwasami.
7.5/10
Wersję Pomelo zapamiętałem zdecydowanie lepiej - ta jest bardzo dobrym piwem, ale zdecydowanie swojej ceny niegodnym, nie wprowadza nic specjalnie oryginalnego do mojego doświadczenia z kwasami.
7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz