Choć od 31 grudnia zeszłego roku nie pojawił się na tym blogu ani jeden wpis, wcale nie przestałem recenzować i oceniać piw. Przeniosłem się na ogrodrozkoszyziemskich.blogspot.com, gdzie postanowiłem zgromadzić cały swój dorobek z różnych dziedzin, w tym dziedziny piwnej. Znajdziecie tam recenzje piwa, jak również wina, miodów pitnych, destylatów, muzyki, filmów, książek, obrazów i relacje z moich podróży. Przeniesienie wszystkich tekstów zajęło cały rok, ale już się zakończyło. Zapraszam.
il piwo
sobota, 28 grudnia 2019
poniedziałek, 31 grudnia 2018
3 Floyds: Dark Lord
Imperial Stout / + kawa, wanilia, melasa / 15% / rocznik 2015
To nie był mój najintensywniejszy rok, jeśli chodzi o piwo. Od założenia bloga był może nawet najmniej intensywny. Złożyło się na to parę czynników, z czego głównym był taki, że dobiłem do tysiąca recenzji i zrobiłem sobie po tym sporą przerwę na odpoczynek i przemyślenia na temat zmiany formuły bloga oraz okres, w którym nie mogłem spożywać alkoholu. Był jednak bardzo ważny. W lutym wypiłem wszak najlepsze piwo swojego dotychczasowego życia - Fundamental Observation z Bottle Logic. Piwa takie jak Parabola, XX Anniversary Ale z Firestone Walker Brewing, Old Numbskull Bourbon BA, Barrel Aged Bible Belt, Xyauyù Barrel 2010 czy The Abyss z beczek po brandy również trafiły do ścisłej czołówki moich piwnych doświadczeń. W nadchodzącym 2019 roku czeka na mnie na pewno wiele dobrego - już teraz mam przed sobą wiele zapowiadających się kosmicznie butelek, a przecież nie mam jeszcze wszystkich.
Na koniec tego nieco mniej intensywnego, ale wciąż obfitego w piwa wielkie roku postanowiłem wypić legendarnego Dark Lorda - stout imperialny z kawą, wanilią, cukrem i melasą z 3 Floyds Brewing z Hammond, części aglomeracji Chicago. To 19. najlepsze piwo świata w rankingu ratebeera i 16. najlepszy stout imperialny. Rankingi ratebeera są przez niektórych mocno lekceważone, ale ja się szczerze mówiąc rzadko zawodzę na piwach z topki tej strony. Oczekiwania mam olbrzymie. Rocznik 2015 - ten, w którym zacząłem warzyć piwo w domu.
Etykieta w stylu komiksów fantasy - średnio mój typ niby, ale na piwie mi się bardzo podoba. Czerwony, nawet bordowy lak też robi robotę. Jest czarne, z brązowymi prześwitami przy obwódce. Piany prawie nie ma. Zapach o dziwo jest bardzo łagodny - pachnie melasą, czekoladą, cukrem trzcinowym, trochę rumem, wiśniami, drewnem, lukrecją i jest to kompozycja fantastyczna, ale szkoda, że brakuje jej intensywności. W smaku jednak nadrabia, jest wręcz potężnie intensywne, przeciąga się po podniebieniu i przełyku z niespieszną gracją. Czekolada, kawa, palone zboże, wanilia, ciemne suszone owoce, melasa, karmel, toffi, cukier kandyzowany... jest bardzo słodko, ale w takim starym typie, nie "deserowo", tylko po prostu słodko, z kontrą palonego słodu. Ciągle nasuwają mi się skojarzenia z rumem. Nie ogarniam, jakim cudem to piwo mogło nie widzieć beczki po mocniejszym alkoholu i tak smakować. W teksturze rozkoszna gęstość i tylko odrobinę za wiele gazu.
Po raz kolejny dokonałem dobrego wyboru piwa na koniec roku. Dark Lord to wielkie piwo, nawet jeśli do pełni glorii zabrakło mu intensywności w aromacie. Jest bardzo specyficznym RISem, który skręca mocno w stronę barleywine'a, w czym ma na pewno udział melasa i nie aż tak ciemny jak zwykle w RISach zasyp. Czy warto się o niego starać? Cóż, są piwa jednocześnie lepiej dostępne, tańsze i lepsze, ale nie ma ich bardzo dużo. Ja jestem usatysfakcjonowany.
9.0/10
Po raz kolejny dokonałem dobrego wyboru piwa na koniec roku. Dark Lord to wielkie piwo, nawet jeśli do pełni glorii zabrakło mu intensywności w aromacie. Jest bardzo specyficznym RISem, który skręca mocno w stronę barleywine'a, w czym ma na pewno udział melasa i nie aż tak ciemny jak zwykle w RISach zasyp. Czy warto się o niego starać? Cóż, są piwa jednocześnie lepiej dostępne, tańsze i lepsze, ale nie ma ich bardzo dużo. Ja jestem usatysfakcjonowany.
9.0/10
Tsingtao 2000
jasny lager / 4% / 10 blg
Po okropnym Tsingtao Draft spoglądam z niepokojem na dużą butelkę Tsingtao 2000. Ciężko powiedzieć, czym to piwo ma się różnić od innych wersji international lagera serwowanego przez największy chiński browar, więc z wielką niechęcią zamierzam się dowiedzieć.
Jasnozłote, brzydko zmętnione drobinkami osadu - nie spodziewałbym się po tak dużym browarze. Piana raczej symboliczna. Zapach jest porządnie utleniony, idzie w kierunku taniego jabłkowego wina albo równie taniego miodu pitnego; wręcz lekko idzie w strony octowe; do tego trochę kartonu. Nie jest rażący, obrzydliwy, ale ani ładny, ani przyjemny. W smaku nacisk przeskakuje z nut winnych na karton, mokrą ścierę i alkohol (4%!), nie ma w nim ani jednej dobrej rzeczy i niestety nie jest tylko nijakie i bezpłciowy - jest paskudne.
Jedno z najgorszych piw, jakie tu recenzowałem, gorsze nawet od zwykłego Tsingtao i Tstingtao Draft. Tu już zaczynają się rejony, kiedy nie tylko wolę od piwa wodę, nie tylko najgorszą wodę, ale nawet zaczynam stawiać wyżej pragnienie.
1.5/10
Jedno z najgorszych piw, jakie tu recenzowałem, gorsze nawet od zwykłego Tsingtao i Tstingtao Draft. Tu już zaczynają się rejony, kiedy nie tylko wolę od piwa wodę, nie tylko najgorszą wodę, ale nawet zaczynam stawiać wyżej pragnienie.
1.5/10
Trzech Kumpli (Zapanbrat): Brew Note
Black IPA / 4,5%
Kiedy jeden z moich ulubionych polskich twórców piwa wypuszcza piwo w jednym z moich ulubionych stylów z etykietą nawiązującą do jednego z moich ulubionych gatunków muzyki, moim obowiązkiem jest zakup i spożycie. Brew Note browar określa jako Contemporary Black Ale, w praktyce można je nazwać sesyjną ciemną IPĄ.
Czarne, z bujną pianą. Dość łagodny, ale bardzo fajny zapach nut popiołowo-palonych, spod których przebijają się bardzo żywiczne aromaty chmielowe - tylko intensywności brakuje. W smaku już nie brakuje - jak na 4,5% jest bardzo wyraziste, nie tylko jeśli chodzi o mocarne żywiczne nachmielenie, ale też ciężkie, zaokrąglone, czekoladowo-popiołowe ciało słodowe. Jednocześnie pije się je bardzo lekko. Ma jeden mankament - na finiszu zamiast przyjemnie ciągnącej się goryczki jest trochę suchości i cierpkości. Wzięcie łyka jest niezwykle przyjemne, to co pozostaje trochę mniej. Szkoda tego bardzo, ale mimo wszystko to bardzo dobre piwo.
Dopracować i będzie rewelacyjne, na ten moment jest tylko bardzo dobre, ale zdecydowanie warte zakupu.
7.0/10
Hoppin' Frog: Rocky Mountain D.O.R.I.S.
Imperial Stout Whiskey BA / 10,5% / 105 zł (650 ml)
Z Hoppin' Frogiem miałem póki co przygody trzy. Pierwszą był rozczarowujący B.O.R.I.S. The Crusher, drugą był panel co najmniej ośmiu piw z tego browaru, na którym dwa urzekły mnie wybitnie, a trzecią - opędzlowanie jednego z tych dwóch piw samemu. Teraz czas na czwartą, opędzlowanie drugiego z tych dwóch piw. Powinno być dobrze, a nawet bardzo dobrze. Piwo przede mną to czwarte najlepsza na RB piwo od skaczących żab, stout imperialny leżakowany w beczce po nieokreślonej niestety whiskey.
Nieprzejrzyście czarne, piana symboliczna. W aromacie bardzo dużo beczki, która skręciła to piwo, z natury wytrawne, popiołowe, mocno palone, ostro kawowe, w stronę słodszych klimatów - pralin belgijskich, wanilii. Byłoby pięknie, gdyby alkohol się trochę nie przebijał. W smaku bardzo esencjonalne, bardziej nawet niż na 10,5% - ekstremalnie palone, lekko popiołowe, odrobina bardzo gorzkiej czekolady. Beczki nie ma tak dużo jak w zapachu, przebija się mocniej dopiero na finiszu, gdzie wchodzi z posmakiem whiskey, drewna i dosłownie szczyptą wanilii. Pyszne, ciężkie, intensywne, choć nie ma w nim nic nie z tego świata i nie wystrzega się pewnych niedociągnięć na poziomie smaków podstawowych (lekka niezbyt przyjemna cierpkość na finiszu). Super tekstura, bardzo gęste.
Rozczarowanie. Czy ledwie rok w piwnicy aż tak źle posłużył temu piwu? Czy dostałem gorszą butelkę niż na degustacji? Czy padłem wtedy ofiarą uroku chwili i zawyżyłem ocenę? Pytania się kłębią, odpowiedzi nie poznam, zapłaciłem ponad stówkę za RISa na poziomie, na którym RISy robi się już od dawna w Polsce i który, choć jest poziomem dość wysokim, nie ma prawa tyle kosztować.
7.5/10
Rozczarowanie. Czy ledwie rok w piwnicy aż tak źle posłużył temu piwu? Czy dostałem gorszą butelkę niż na degustacji? Czy padłem wtedy ofiarą uroku chwili i zawyżyłem ocenę? Pytania się kłębią, odpowiedzi nie poznam, zapłaciłem ponad stówkę za RISa na poziomie, na którym RISy robi się już od dawna w Polsce i który, choć jest poziomem dość wysokim, nie ma prawa tyle kosztować.
7.5/10
niedziela, 30 grudnia 2018
Tsingtao Draft Beer 8º
jasny lager / 3,1% / 8º blg / warka z 29.07.2018 r.
Podstawową wersję Tsingtao zapamiętałem jako jedno z najgorszych piw, jakie piłem w życiu, skrajnie bezpłciowe. Najpopularniejszy chiński browar robi wiele innych wersji i mimo że zapowiadają się co najmniej równie źle, to ciężko ich nie spróbować, skoro już je dostałem, no bo są z Chin i egzotyka.
Kolor słomkowy, pływają nim drobinki czegoś, cieniutka piana, ale dość gęsta jak na koncernowego lagera. Pachnie słodko, bezinwazyjnie, prawie niczym, bliskie wody. Smakuje jak woda po płatkach kukurydzianych z lekkim posmakiem alkoholu, zamiast goryczki pozostawia niezbyt przyjemną cierpkość. Niemal kompletnie puste.
Chyba nie przesadzałem te 5 lat temu - Tsingtao to wyjątkowy chłam, którego jedyną zaletą jest to, że jest w miarę sterylny. Polskie korpolagery są na ogół lepsze.
2.0/10
Chyba nie przesadzałem te 5 lat temu - Tsingtao to wyjątkowy chłam, którego jedyną zaletą jest to, że jest w miarę sterylny. Polskie korpolagery są na ogół lepsze.
2.0/10
piątek, 28 grudnia 2018
Port Brewing: Churchill's Finest Hour
Imperial Stout Bourbon BA / 13,5%
Churchill's Finest Hour to jedno z najlepiej ocenianych, ale i najtrudniej dostępnych piw Lost Abbey. To stout imperialny leżakowany w beczkach po bourbonie, warzony od 2010 raz w roku dla lokalu Churchill’s Pub & Grille w San Marcos, gdzie mieści się siedziba Lost Abbey. Jest go niewiele i mimo sporego popytu doczekał się niespełna 200 ocen na ratebeerze.
Czarne, z symboliczną raczej pianą, szybko redukującą się do grubego pierścienia. Zapach jest bardzo złożony i intensywny, a na pierwszym planie znajdują się co ciekawe orzechy - orzechy laskowe w czekoladzie, migdały, które powoli przechodzą w nuty kajmaku, toffi, karmelu, wanilii, marcepanu, kawy, bourbonu, nawet dymu i popiołu. Kompleksowy, piękny. W smaku nie inaczej - niezwykle złożone i intensywne, zaczyna się na dość słodko i beczkowo - czekolada, marcepan, orzechy, wanilia - a kończy na wytrawniej - kawa, popiół, dym, drewno. Finisz jest bardzo długi, ciągnie się jak smuga dymu. Ma trochę za dużo gazu jak na tak ciężkie piwo i to absolutnie jedyna rzecz, to której można się przyczepić. Noo, może alkohol mógłby być ciut lepiej schowany.
Piękne piwo, chociaż hajpowi i cenie jednak nie dorównujące. Kilka jak nie kilkanaście mniej limitowanych piw tego browaru to piwa lepsze.
8.5/10
Piękne piwo, chociaż hajpowi i cenie jednak nie dorównujące. Kilka jak nie kilkanaście mniej limitowanych piw tego browaru to piwa lepsze.
8.5/10
O/O: 50/50 - Comet/Citra
American IPA / 6,5% / do 27.02.2019 r. / 26,49 zł
O/O Brewing to mały browar założony 5 lat temu w Göteborgu, specjalizujący się w nowo-nowofalowych IPAch. Puszka, która stoi przede mną, to piwo z serii 50/50 - serii IPA chmielonych w równych połowicznych proporcjach dwoma różnymi odmianami chmielu. Citra to jedna z najpopularniejszych, natomiast z Cometem spotkałem się zaledwie parę razy. Pamiętam pite przeze mnie niemal dokładnie 4 lata temu piwo z serii single hopów BrewDoga na tym chmielu i było świetne.
Słoneczne, mętne, z ładną pianą, która dość szybko znika. Zapach to przepiękna słodkoowocowa bomba chmielu, w której przeważają słodkie owoce tropikalne - papaja, mango, ananas. Jest też sporo grejpfruta, troszkę marakui i nuty białego pieprzu. Piękny. W smaku znacznie gorzej przez jedną jedyną wadę. Generalnie jest dobrze - soczyście, słodkawo, delikatnie gorzko, owocowo - ale wszystko to może nie niszczy, ale na pewno obrzydza bardzo mocno wyłażący alkohol.
I tak oto idea ipy-soczku została tu własną ofiarą. Chcąc maksymalnie usoczkowić swoje piwo browar mocno ograniczył pełnię i walory słodowe, ale nie zrezygnował ze sporych procentów i wyszło piwo w praktyce bardzo ciężkie w odbiorze. Dzięki znakomitemu aromatowi można go nazwać wciąż niezłym, ale na pewno nie jest to warte 26 zł.
6.0/10
6.0/10
środa, 26 grudnia 2018
Profesja: Oberżysta
premium bitter / 4,5% / 11 blg / do 31.12.2018 r.
Nie wyszło wielkiemu Samuelowi Smithowi, nie wyszło Shepherd Neame, to może browar z mojego miasta dostarczy mi wreszcie godnego bittera. Profesję uważam za browar bardzo nierówny, ale zdolny do dużych czynów.
Bardzo ładny, jasny bursztyn, zmętnione, z rewelacyjną pianą. W zapachu jest zaprawdę super - pachnie bardzo świeżym, rześkim i bogatym chmielem, ale czuć, że to nie nowa fala - cytryny, trawa, zioła. Poza tym piękne estry owocowe, nienachalny karmelowy słód, ziemistość; klasyka. W smaku pierwsze rzuca się w kubki smakowe mocne przegazowanie, naprawdę mocne, utrudniające spożycie, ale poza tym jest ok - silnie chmielowe, fajnie goryczkowe piwo prezentujące potencjał klasycznego chmielu, mocno ziołowe, trawiaste, również owocowe. Bardzo mało tu natomiast roli słodu, silniejsze są już akcenty drożdżowe, z czasem robią się wręcz niekorzystnie wyeksponowane.
Dziwne piwo. Klasyczne akcenty angielskiego bittera mieszają się w nim z nachmieleniem na poziomie IPA, drożdżami, mało tu słodu, a znacznie za dużo gazu. Są w nim momenty które kocham, są takie których bardzo nie lubię. W sumie typowa Profesja... nie pierwszy raz też dostaję od nich kompletnie przegazowane piwo.
6.5/10
6.5/10
Subskrybuj:
Posty (Atom)